Jajeczny Sylwester, czyli taka sobie makabreska.

Ja sobie tu na Tekstowisku klikam, a znienawidzona (no, może poza własnymi urodzinami) impreza roku, Sylwestrem zwana, zbliża się wielkimi krokami….
Nie lubię Sylwestra.
Najbardziej na świecie momentu: pięć, cztery, trzy, dwa, jeden…... Łaaaa! iiiiiiii! łuuuuuuu!!!!! (oraz inne okrzyki tzw. radości)

Dobra. Idę zrobić te pazury, bo przemiła Madzia już mnie natapirowała. – Sylwester? Gdzie???? – Taaaaaaaa…. W Nał...owie… – O B o ż ę ł , ale Pani super!!! – Taaaaaaa…
Paznokcie wyszły o dziwo ładnie.
Dyżurna satyna której znajomi nie widzieli, bo obskakiwałam uroczystości rodzinne, rajstopki 7 den z różyczką przy kostce….
Po rajstopkach – zrobiłam dziurę świeżo spiłowanymi pazurami – zwykły graficik na nóżki, obciskające gacie (gdyby faceci widzieli, co damy mają pod kreacjami!!!), spódnica – efekt kręcenia wokół własnej osi dzięki gaciom – gorset….
Gorset….
Gorset…
Za cholerę!!!! – ANDRZEJ!!!!!!
Docisnął kolanem, ale zapiął, kochany mężulek :-*
Perełki, makijaż na stojąco, bo przy toaletce nie usiądę za nic w świecie… – Dasz radę w tej ciasnocie???
– sssspoooookooooo (ostatnim tchem)
Taksówka, kolano mężowskie – jestem .
PSTRYK!
Poszła fiszbina w gorsecie… – Rozepnij mnie, bo mi płuco przebije!
PLASK! PLASK! PLASK! (to odgłos mych piersi puszczonych luzem – dołki, górki – taka droga)> Ale trwam dzielnie otulona płaszczem, bo mam zapasową bluzkę – rybią łuskę drapiącą okrutnie. – Wywal to cholerstwo do bagażnika, walę prosto do kibelka i zmienię blużkę.
– Witamy Państwa (przy drzwiach) Przyjemnej zabawy! Odzienie poproszę... – NIEEEEEEE!!! ANDRZEJ!!!! ( coś do kieszonki) Gdzie TOALETA????
—-> po drugiej stronie sali.
Dobra. Kicha, to kicha, PLASK! PLASK!
Dotarłam. Założyłam. Poprawiłam efekt wokół własnej osi, uśmiech na twarz i – impreza jest nasza….
Andrzej tak lubi, a ja lubię Andrzeja – sami rozumiecie…

I właściwie byłby już koniec, gdyby nie drobny fakt, że mojemu mężowi wypadła w tańcu rzepka z tego kolanka, którym mnie w gorset i do taksówki wpychał.
Ten, kto to przeżył – wie, jaki to jest ból. I wie też, że nastawić trzeba…
Każdy oczywiście chciał pomóc, jakieś 6 osób nastawiało. Nic.
Ale nie zostawiłam mężusia. Oparłam 8 cm obcasik o nóżkę stołową, drugi o nóżkę męża…
pięć, cztery, trzy, dwa, jeden…... Łaaaa! iiiiiiii! łuuuuuuu!!!!! (oraz inne okrzyki tzw. radości)

A dalej już tylko nuuuudaaaaaa…

Napruci jak bąki wróciliśmy do domu. Tak, jak sobie postanowiliśmy.

Dobrego Roku wszystkim życzę :)

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

Super i też elegncko

bombowo że łaaaaał i takie inne (a jakże radosne) okrzyki
Tutaj się uśmiecham i stawiam pięć gwiazdek
Najlepszego w tym jeszcze póki co Nowym Roku
a te plask plask to jak w moim wierszu prawie


Dorciu

Popłakałam się ze śmiechu i mną wstrząsa.
Boże, nie wiem czy powinnam o tym mówić tak wprost!

Mogę przeprosić, jak już mi przejdzie. Na razie to nie będzie zbyt wiarygodne.

Dorcia, Ty mnie zabijesz, a nikt kolanem nie dopchnie.

Zlituj się. :))


MarekPl

Idę czytać!

Dziękuję za uznanie :)

Plask, plask (bo już w desu jestem ;-)


Gretchen:)

Nie przepraszać, tu nie salon ;)

Cieszę się, że Cię rozbawiłam ( bo to powód popłakania?).
Nie chcę zabijać, ale połechtałaś mile mą “twórczość”, więc kto wie…

Ściski noworoczne:)


Mnie tylko gnębi to

siedem den

Całą resztę (z graficikiem włącznie) zrozumiałem, przeżyłem i się rechoczę wesoło do tej pory.

Witaj w Nowym Roku, DB!


Dorcia

a ja mi się przez chwilę pomyślało, że mu szczęka sztuczna wypadła.

:-)))

Pozdrawiam!

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Bosz...

7DEN!
Grubość grafitowych rajstop.

Dodam, że 7 oznacza, baaaaaaardzo cieniutkie.

Nie mogę...


Merlot

7 den to baaaardzo cieniuśkie rajstopki, prawie niewidoczne dla męskiego oka, a nóżka wyciągnięta :)
Podobno 5 den jeszcze jest, ale ja nie spotkałam,

Ściski noworoczne:)


Dorciu

Myślałam, że śmiercionośna latarenka ze świecą, to było jakieś osiągnięcie.

No, jakieś było…

:)


Poldek

Nie, ząbki na miejscu, bo wszystkie jeszcze swoje.

Ale za kilka lat…. kto wie…

Pozdrówki noworoczne :)


Gretchen:)

Jasne, że było!!!
Wolałabyś przebite płuco zamiast opuszka?

Po chwili zastanowienia:

Nie można porównywać tych dwóch dramatycznych wydarzeń, bo każde oddzielnie niesie swoją trwogę!!!!


Dorciu

Jak miałabym wepchnąć płuco do latarenki?
Chociaż... Faktycznie, przy bliższym poznaniu, mogę robić wrażenie zdolnej do wszystkiego. Cóż to takiego w końcu upchnąć płuco gdzieś!

Ale masz rację, nie porównujmy. Podziwiam Twoją zapobiegliwość w zabraniu gryzącej łuski ze sobą. Jak znam siebie, z pewnością uznałabym, że wszystko będzie dobrze, a oddychanie nie jest takie ważne.

Polecam Twojej uwadze mój tekst o sikorce, pozwolę sobie zalinkować.
Ta sama, wiele o mnie mówiąca, seria. :)

http://tekstowisko.com/gretchen/57061.html


Lecę

!


Łomatko!

Toż to makabreska!


Witaj, Panno :)

Czekam, czekam…


Dorciu

Bardzo nieładnie! Jak się zaczęła akcja rozwijać, ty to załatwiasz jednym zdaniem i do domu!

Wspólny blog I & J


Co za absurd :)

A mi się nic nie stało, miałam szpilki (i się na nich nie zabiłam, wręcz przeciwnie – takie cuda to tylko w sylwestra), spódnicę do pół łydki i bluzkę, która polegała głównie na tym, że była rozcięta. Najlepszy był zgorszony Kacper, zanim wyszliśmy: “nie masz stanika?”, no nie miałam, jakoś za często nie używam. Ale per saldo strój się okazał całkiem wygodny i praktyczny :)


Jacek Jarecki

No tak, gapa ze mnie…

Dwa na jeden,
dwa na jeden,
dwa na jeden,
obrót,
Dwa na jeden,
dwa na jeden,
dwa na jeden,
odbijany,

czy jakoś tak ta akcja wyglądała.

Pozdrawiam noworocznie :)


Pino :)

Też pięknie!
Szpilki, to jest to!!! Ja miałam 8 cm.
A bluzka – PLASK, PLASK – mniej więcej te same klimaty ;)

Noworoczne ściski :)


Wczoraj u lewaków się wywiązała dyskusja,

która… nie, basta, dzieci czytają, oraz inne niepowołane istoty. :)


No dobra:

U lewaków, czyli gdzie?


Pino, na Boga narodzonego właśnie!

Ja nic nie czaję!!!!
Pliiiiiiiiiisssssssss, jakbym wodogłowie miała. Jest gwarancja, że zrozumiem wtedy.


Gretchen wstanie, to Ci wytłumaczy,

ja teraz muszę do Mińska Mazowieckiego jechać.


Gretchen!!!

Wstawaj!!!!!


Wstałam

Tak się wydzieracie.

Pino była z Zuz w knajpie lewackiej.
Wypisywała do mnie entuzjastyczne sesemesy, że lewactwo jest cool i dobrej muzyki słucha, więc ona zmienia polityczną orientację.

Następnie pojawiło się zawołanie do czynu społecznego, gdyż kibel trzeba było sprzątnąć, czy przepchnąć, czy coś tam i tu nasz bażant okazał się jednak konserwatystką.
Inni poszli w pierwszym szeregu.

Następnie, sącząc piwo, dziewczyny rozmawiały o seksie, ale nie wiem czy o tym też miałam mówić.

:)


Lubię sączyć piwo i rozmawiać o seksie....

Program partii więc już mnie nie interesuje….

Ale do w.w nie trzeba lewakiem być.

Serio jest lewacka knajpa, gdzie kible przepychają?
Czy tylko nieszczęśliwym zbiegiem kolektyw tam się zebrał?


Sponsorowane, kawiorowe

lewactwo, czyli Krytyka Polityczna dostała na siedzibę knajpę na rogu Nowego Światu i Świętokrzyskiej.
Oczywiście bez przetargu, na ustawkę i na dodatek od konserwatystki HGW, czyli za nasze pieniądze.

No ale cóż, lewactwo nie będzie piło i rozmawiało o seksie na Białołęce.


O seksie (rozmawiać)

jakoś zręczniej przy winie. Piwo wydaje mi się dobre do rozmawiania o meczu. :)

Dorciu, pytaj Pino. Ja tam w życiu nie byłam.
Bażant ma dużą zdolność do ładowania się w dość niecodzienne historie.

Na moje oko zresztą lewaka z niej nie będzie.

Co miałam zeznać, zeznałam.


Czy Wam się dowcip wyostrzył z nowym rokiem?

Czy to ze mną coś się stało?

Dziwnie często coś mnie rozśmiesza…

Tym razem to:

No ale cóż, lewactwo nie będzie piło i rozmawiało o seksie na Białołęce.

:)


Igła

Zgoda!
Mogliby jeszcze na Magdalence, ale tam daleko od centrum.
Białołęka zaś do innych rozmów przeznaczona.
A HGW taka gosposia?

Pozdrawiam noworocznie:)


A ty byś

gadała o seksie na Białołęce jak możesz na Nowym Świecie?

Tam to się gada o komunikacji miejskiej.


Z dowcipem to chyba co roku ostrzej...

A z Białołęką – pełna zgoda!!!


Wybieram Nowy Świat,

mógłby być jeszcze Stary Mokotów, bo moja Ochota to chyba zbyt oczywiste, nieprawdaż.

Wydaje mi się również, choć mogę się mylić, że na Białołęce się nie gada tylko śpi.


Na Białołęce to się siedzi

oraz gada i pije, z tego co czytałem we wspomnieniach licznych rewolucjonistów.

Bardzo wesoły lokal.


Lewactwo jest fajne

...ale ma krótki program rozrywkowy. Po trzech spotkaniach się nuuudzi. Prawactwo też, ale jak im sie wyczerpie program to zaczynają walczyć a przywództwo, co bywa zabawne, a lewactwo zawsze ma swojego guru do którego wzycha. A to z powodu skrajnego konserwatyzmu środowisk lewicowych, ześrodkowanych przy publicznej kasie.
Co do seksu to nie wiem. Nie jestem na salonie, żeby rozróżniać seks wedle poglądów politycznych, chociaż...

Wspólny blog I & J


Igła, Ja to mogę jedynie o seksie pogadać w Dominowie,

Nie, na Nowym świecie też. Z Lublina jestem.

A na Magdalence przecież ustalali kto komu daje i za ile….

To nie o seksie było?


I co? zepsuliśmy atmosferę Sylwestrową durną polityką...

Ktoś przywróci tu dobry nastrój?


Nie przejmujcie się,

ja też zawyłam przy tej Białołęce.

Pokój wam i kuchnia z widokiem!


Pokój z widokiem?

Takim z oknem na podwórze?


Pokój na poddaszu


Pokój temu Domowi...

Tytuł odcinka z serialu :KOLĘDA


Dom dzienny, dom nocny


dom zły

bosz…


Przestań schizofreniczko


Dom dusz (pięęęęękny)

Dom nad rozlewiskiem (ups!)

Też nie miałaś stanika?!


Kto nie miał stanika?


Mariensztad jest

ok.


No Ty pod tym pęknięciem!

Małe mieszkanie na Manhattanie!


Słuchaj, paranoiku schyzoidalny,

już mnie rozśmieszasz w dwóch miejscach równocześnie.

A gdzieżeś bywał, czarny bażancie


Pęknięta była spódnica, kto nosi stanik pod spódnicą?

Pocałunki na Manhattanie!


——>spódnicę do pół

——>spódnicę do pół łydki i bluzkę, która polegała głównie na tym, że była rozcięta. Najlepszy był zgorszony Kacper, zanim wyszliśmy: “nie masz stanika?”

Do tego piję.
Na Manhattanie to pokojówka.


Znasz literki, podwójny magistrze?

Spódnica była normalna, Dorcia lepiej przyswaja słowo pisane.

A stanika nie miałam, więc zaraz się, prawda, znaleźli chętni do walki ze wszystkimi schematami.


ojej, przepraszam.

Pokojówka też, ale pocałunki też, literackie.

Dobra.

Seks w wielkim mieście! :))


Seks z wielkim miastem

Dwie panie na forum Mirriel zabiły mnie kiedyś urbanistycznym nieprzyzwoitym fanonem.

Tylko cholera nie mogę przekleić, bo mi dadzą bana.


Eeeee tam zaraz lepiej!

Empatycznie odczułam brak stanika, PLASK, PLASK!


Seks w wielkim mieście, czyli moje miasto nocą !!!

Nie, no koniec już...
Jutro do pracy a jeszcze poprasować trzeba…

Stosunkowo udanej nocy życzę za MarkiemPl :)))


Też mi coś?

Babka bez stanika.

Bez biustu i stanika to dopiero byłobycoś co można obgadać.


Miasto seksu (oj...)

Zanim mnie jeden młodzian złapał za pierś pozbawioną stanika, miałam jeszcze jedną przygodę.
Z zakonnicą.
W czasach kiedy byłam katotalibem. :)

Powiedziała mi, że sieję zepsucie, zgorszenie, albo że jakoś tam jestem niestosowna. No dobra, mogę być niestosowna, siać zepsucie i zgorszenie, ale miałam 14 lat…


Nie przejmuj się,

kiedy miałam 14 lat, Lobelio napisał o mnie na pocztówce, że obnoszę się ze swoją aseksualnością.

Musiało go to szalenie zniesmaczyć.


Igła

Obgadać jest co, ale popatrzeć nie ma na co…


hi hi

Nie przejmuję się.
Jakbym się miała tak wszystkim przejmować, to nie miałabym czasu na przejmowanie się tym, czym warto sie przejmować.


He he

Pino: bo jest taka piosenka, “w ramach walki ze wszystkimi schematami, lubię laski z małymi cyckami”

Zuz: ty masz małe cycki?! To chyba raczej ja

Pino: ty nie masz cycków, Zuz

Sanepid: ma, bardzo ładne, widziałam

Pino: ja też widziałam i podtrzymuję opinię

Anka: to dlaczego ja nie widziałam? czuję się pominięta

Pino: bo Improwizacja nie miała wuefu z Zajezdnią, ty czopie

Anka: to tam taki ekshibicjonizm odchodził?

nocne Polek rozmowy w zagłębiu lewactwa…


Kiedy ja miałam 14 lat, zobaczyłam ekshibicjonistę w krzakach.

Ale uspokójcie się, bo tylko o godzinę biedak chciał zapytać....
Choć jak na zboka przystało – nie miał nawet stanika.


powinien mieć stanik, bezwzględnie!

Siedział w krzakach, a zależało mu na tym, żeby wiedzieć, która godzina.

No… no…

W gruncie rzeczy racja. Ileż można siedzieć w krzakach?


Z perspektywy czasu myślę sobie...

że może się zasiedział?


Gdyby nie psujące statystykę wejście Igły,

wszystko byłoby jasne.
No tragedia, lecę po Terlikowskiego i Kłopotowskiego…

Albo zawołam Docenta, który u Ciernia na straży moralności stoi.


wieczór taki piękny

łatwo się zasiedzieć, albo zastać.


Leć po nich, idiotko :)

Jak jeszcze przytargasz Venissę, to bażanty Ci kupią na spółkę piwo w puszce.


Merlot

Terlikowski jest bardziej zainteresowany seksem analnym, niż kobiecymi piersiami (to się powinno odmieniać pierśmi ).

Podobnie jak połowa salonu ostatnio.

:)


Panno G, ja mówiłem

o problemie wyuzdania pewnej części tutejszej populacji w ujęciu ogólnym.

Pino, do kąta!


Ciekawe, dlaczego?

Zaraz wkleję mój ulubiony obrazek…


Dorciu

Ja już z tą historią płakałam.
Piękna jest.
I ma happy end, o co już znacznie trudniej.

Jak ja bym Wam opowiedziała historię, to byście wszyscy tu płakali przynajmniej do końca roku.
Ale nie opowiem. :)


Zaraz, muszę się chwilowo oddalić do zajęć w podgrupach

Wyprowadzę śmieci, pieska wyrzucę, inaczej spojrzę na życie
Palenie rzucę i nigdy nie wrócę w stanie wskazującym na spożycie


Merlot

Problemie wyuzdania?

A widziałeś co Tomasz Terlikowski podnosi w innych miejscach sieci wszechświatowej? Przy wtórze greckiego chóru?

My, przy tym, to dziecinna igraszka, Pani Pikuś.


Gretchen....

Może jednak kiedyś...
Lubię płakać prawie tak samo jak się śmiać.
Takie tam rozdwojenie jaźni…


Przepraszam wszystkich, ale się oddalam do zajęć kury domowej

Spokojnej nocki – do jutra!


Dorciu

Kiedyś, to może tak.
Uprzedzam jednak, że długo będziesz płakać.

Póki co, postaram się o Twój śmiech raczej.

Mam to samo rozdwojenie…


Panno G.

Nie owijając w bawełnę powiem, że widziałem.
Ironizowałem byłem.

A co do Twojej płaczliwej historii, to opowiesz – ale pewnie dopiero wtedy, gdy już Cię nie będzie mogła dogonić...


Merlot

Wiem. Zapomniałeś już, że ja mam (też) poczucie humoru.
Specyficzne, przyznaję, ale jest. Jest!

Nie wiem czy opowiem. To zależy.
Za bardzo osobiste.

Ale piękne, że piękne, że jeju jej.


Pino

Kto nie miał stanika?

JA. Nigdy nie noszę...Bom chłop.

A kobiety bez stanika są bardzo, bardzo…

pozdrawiam


Gretchen Zabawne

Terlikowski jest bardziej zainteresowany seksem analnym, niż kobiecymi piersiami

Skąd to wiesz? Taaaaaaaka wiedza jest niebezpieczna.

pozdrawiam


Synergie

to nie jest wiedza.

To jest powszechne odczucie i tzw. wishfull thinking.
Występuje głównie u tych, co nie są fanami Terlikowskiego.

Np. u mnie.


Pokojówka do gorsetu

Jak gorset bez pokojówki.
Na bale chodzą. A pokojówka?
Manhattana sama będzie siorbać?


Dorciu

makabreska, którą przedstawiłaś jest super-elegancka
a komenty pod nią to prawdziwa uczta, taki raut za friko :)
No, aż chce się żyć!

Pozdrawiam ze zmrożonego Wrocka
PS
Właśnie te klimaty TUTAJ są najfajniejsze


Synergie

Doprawdy dziwię Ci się, że Ty tak bez stanika… Żeś chłop, to Cię nie usprawiedliwia…
Noworoczne uściski:)

Widziałeś, że na salonach znów zmiana regulaminu? Ja już odpadam, to nie na moje nerwy…


Pino

Zdjęcie tu miało jakieś być...


MarekPl

Dzięki piękne za dobre słowa, dzielę sie nimi z komentatorami!

U mnie na wschodzie jakby odwilż...
Ale ziąb.

Co do klimatów -potwierdzam: tu jest mój dom:)


Pani Dorciu

przebrała się już pani w normalne ciuchy?


Nieergonomiczna

Cześć!

:)


A tak,

dla mojego ukochanego Tomasza Terlikowskiego


Subskrybuj zawartość