Kamil i Wacek, czyli notka z braku innego pomysłu napisana.

Jest na saluuunie bloger, który dla mnie (nie chwaląc się oczywiście;) między innymi pisze.
Hiu Grant Ziem Odzyskanych zwie się (może nie urwie mi głowy) , polecam zajrzeć, bo facet ma fantastyczne poczucie humoru i niezłe teksty przy okazji tworzy. Albo na odwrót.
Tyle tytułem wstępu.
Zainspirowana Jego notką, przypomniałam sobie pewne wydarzenie z przeszłości, które na rozweselenie (?) teraz Wam opisuję, bo jakoś pomysłu innego na napisanie czegokolwiek nie mam obecnie.

Będąc młodą kobitką po studiach świeżo trafiła mi się intratna posada pedagoga szkolnego w szkole dorosłych lub dorastających chłopów. Niewiele starsza od nich, o wiele bardziej “zielona” miałam być lekarstwem na całe to chłopskie “zło”.
Nie wiem do dziś, czy miałbyć to test, czy wyszło niechcący, ale pewien znany ze swojej bezczelności i cwaniactwa, nazwijmy go: uczeń, dostał na lekcji polskiego ataku, za przeproszeniem, sraczki.

No i przysłali go do mnie – tego postracha szkoły, nauczycieli i uczniów jednako.

Wszedł dziewiętnastoletni cherubin o niebieskich oczkach, ukłonił się grzecznie, po czym zobaczywszy młode dziewczę w wieku lat 24, z której zieleń wyłaziła wszelkimi otworami, zdjął markową bieliznę wywalając do mojego osobistego wglądu klejnoty rodzinne w całej krasie.

- Nazywam się Kamil Iksiński, a to mój Wacek. Też Iksiński. Co Pani na to?
...
Na szczęście w genach zapisaną mam “zimną krew” na różne okazje, a jak trzeba – jęzor cięty – niepedagogicznie odpaliłam:

- Kamil, mam 24 lata, czy wyglądam na taką, która do tej pory żadnego Wacka nie oglądała?! Zakładaj gacie, bo zacznę porównywać, ale już!!!

- “K..wa! (...), (...), (...).Ale mnie Pani zagięła!!! “ odrzekł rozbawiony cherubin, i dałabym paznokcie obciąć – nawet lekko speszony moją ripostą. “Dokąd ja jestem w tej szkole – jest Pani pod ochroną” i wyszedł naciągając majty.

A Pani omal nie zemdlała, bo w rzeczonej kwesti akurat zbyt wiele nie miała do powiedzenia.
I choć Kamil słowa dotrzymał, ja tylko rok tam popracowałam :)))

_____________________________________________________________

Kamil nie żyje.
Był w więzieniu za narkotyki, zginął po wyjściu w niewyjaśnionych okolicznościach.
Miał 24 lata, tyle co ja wtedy…

Czasami myślę sobie, jakie psikusy musi odstawiać TAM, gdzie jest teraz…

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Niezła historia,

a Hiu Granta znam i czytam acz nieregularnie, muszę kiedyś przejrzeć wszystkie teksty, bo warte sa tego.

pzdr


Dzięki :)

Uważaj więc, Panie Belfer, “zło” czai się wszędzie ;))


Anegdotka piękna,

reakcja prawidłowa.

Cóż, niektórzy mają śmierć po prostu wypisaną w ślepiach.


Pino

Dobrze, że moich nie widzisz :))

PS: w kolorze piwa. Lubelskiego fulla, gul-gula…


Czy nawiązujesz

do tego wybitnego dzieła kultury popularnej?


Oooooooouuuuuuuuu,

YES YES YES!!!!

Jak mawiał słynny Kazibel albo Izamierz.

W każdym bądź razie któryś z nich.


Klejnoty

To ja miałem inne początki. Na uczelni studenci zapraszali mnie na drinka. Albo do akademika się chodziło, albo do knajpy.
Niestety, studentki nie dętki, klejnotów nie pokazywały, lecz skrywały. A gdy cosik się do rozbierania atmosfery miało, ja zmykałem do domu, do zazdrosnej żonki.


Synergie

:))


Hahahah

Jak ten świat się nie zmienia..
:)


Igło, cóż ja słyszę??? Cóż ja czytam????

Znaczy, ten tego teges????

:))


Subskrybuj zawartość