Życie ciągle mnie zastanawia...

Życie ciągle mnie zastanawia…

Gdzie Alga ze swoją opowieścią?
Czemu Grześ chce końca świata w dobrym towarzystwie?
Dlaczego Poldek jeszcze nie zjadł w życiu żaby?
Skąd w Synergie tyle siły i wiary w Jego prostych słowach?
Dlaczego Igła stawia “toczki” a nie “kropki”?
Po grzyba MAW miesza sport z polityką, skoro to jeden grzyb?
Kogo zdemaskował Merlot?
Dlaczego Marek przenosi swój blogerski dorobek?
Czemu profesor nie stawił się na rozprawę?
Co stało się jak mnie nie było i gdzie o tym mogę poczytać?
Czy Pino też się wyautowała?
A Gretchen nie pisze już Codziennika od tygodnia prawie…
Kiedy będa wyniki?
Gdze dziś jest Lagriffe w delegacji?
Kiedy RKK przestanie drwić z tekstowiska?

I ile jest cukru w cukrze

...życie ciągle mnie zastanawia….

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

Dorciu,

coś mi się wydaje, że RRK właśnie przestała drwić z TXT.:)
Co do reszty nie bardzo się orientuję.

Pozdrawiam serdecznie


Yassa

Zamiast znów się zdziwić – odpozdrowię więc…

Co niniejszym czynię :)


Dorciu

najważniejsze że wyniki Waszego Synka Marcelka są zadowalające
mojego Adriana też :)
Ci w białych kitlach mówią, że to cud
Ja wiem ile energii pozytywnej i czystej myśli przelały niektóre Życzliwe Adrianowi osoby
Myślę, że te same osoby przelewały podobną energię na Waszego Synka

Pozdrów Go ode mnie i uściskaj

Reszta, choć smutna, jest mniej ważna. Ot wyczerpała się pewne formuła, ludzie nie podołali jakże trudnej sztuce bycia/życia koło siebie

Ukłony


Dorciu

Jak fajnie, że napisałaś nową notkę.

Jeśli wszystko OK., to bardzo się cieszę.

Pozdrawiam


Chyba znam odpowiedź

na ostanie pytanie w Twoim wpisie

Myślę, że cukru w cukrze jest tyle samo co soli w soli


Marku, ja tego nie rozumiem.

W jakimś stopniu czuję się oszukana.
I zdradzona.

Nie mam już chęci szukać gdzieś indziej.
Zajmę się tym, co robię najlepiej – domem i pracą...

Cieszę się bardzo, ze u naszych chłopców dobrze. Tak trzymać :)


Partyzant

Dobrze z synkiem.

A jak może być dobrze, jak zastałam, co zastałam?


Nie wiem...

ciężko mi o zdanie. Gościem jedynie jestem.
Smutno trochę.


Smutno,

zwłaszcza, że ja domownikiem.

Jestem.

Byłam?

NIe rozumiem.


Dorciu

jeszcze jesteśmy za chwilę za 10 dni będzie inaczej

Powiem Ci na pocieszenie
kilka lat publikowałem na prawica.net ską mnie wywalono za ujawienie cenzurowania, popełniłem nawet taki wpis “sprzątanie nocą”
W południe były teksty i komentarze, a nocą admini skutecznie usuwali co było niewygodne komuś

Tutaj do niedawna było nas jeszcze kilku, których stamtąd wyrzucono. Przez moment wydawało się że będzie to dobrym spoiwem na bycie tutaj. Niestety, nie.

Powiem Ci tylko, że rozgrywka jest prowadzona od długiego już czasu i, jak na moje oko, została zlecona z zewnątrz.

Rebelia się udała?
A rebelianci mają się dobrze.
Trudno
takie życie
a życie to nie bajka o czym doskonale wiemy, prawda

Pozdrawiam życząc spokojnej nocy :)


Dorciu!

Nie potrafię napisać nic sensownego pod takim wpisem.
A piszę, żeby Cię zapewnić, że jestem :)

Serdecznie pozdrawiam!

a.


Najpierw , Dorciu

dobrze, że się odezwałaś.
W kwestii Twojego synka i Markowego synka powtarzam wszystko co on mówił trochę wyżej.

W kwestiach pozostałych, czyli tych mniej ważnych (co do rangi, pełna zgoda;-) na moje oko, w odróżnieniu od Markowego oka, jest inaczej: nasze własne ambicje, egoizmy i kompleksy skutecznie utrudniają nam stanie się pięknym i dobrym bytem wirtualnym, który za miesiąc wykończy Salon 24, a za pół roku wykupi google’a.

Żeby już nie Grześ nie musiał ściągać tubek, tylko żeby świat je ściągał od Grzesia, czyli od nas.

Jesteś domownikiem, mowa!

A że wróciłaś podczas zawieruchy? Zdarza się, nawet w najlepszym domu.
A co dopiero w takim czymś:

Yasso, jeżeli to Ci się kojarzy z uzupełnieniami jakimiś, to słusznie:-)


Na 11 pytanie mogę odpowiedzieć:

nie wyoutowała się, ponieważ ma taki charakter, że chętnie strzeli focha, jak jest dobrze, ale jak jest źle, to natychmiast wróci i znowu będzie wszystkich denerwować.

Innymi słowy, czuwam na posterunku i wyglądam Apokalipsy. W dobrym towarzystwie. :)

pururu


Dorciu

Codziennik, jak sama nazwa wskazuje, ukazuje się nieregularnie. :)

Jutro się ukaże. Miał dzisiaj, ale skończyłam pracę nocą, potem jeszcze strałam się wykazać, że nie jestem kretem . :)

Dobrze, że dałaś znać, bo już się zatanawiałam co się okazało z badaniami Marcela, a nie mam z Tobą żadnego kontaktu poza txt.

Uściskowywuję oczywiście.
Marcelowi szepnij coś, do śpiącego uszka, ode mnie.

:)


Nie drwię z tekstowiska.

Włożyłam tu sporo serca.
Nie wiedziałam, że ja i sporo innych osób mamy posłuzyć jednemu facetowi do rozkręcenia jego przedsięwzięcia. A kiedy uzna, że jest dostateczni rozkręcone – będzie nas chciał się pozbyć.
Przeliczył się.

Drwię z ludzkiej głupoty i nieuczciwości, które doprowadziły tekstowisko do upadku(?)

Ciesz się rodziną i życiem.
Nie oczekuj odpowiedzi na pytania, których zadawać nie warto.

Pozdrawiam


Nadal nie wiem, o co chodzi

Ale tak sobie myślę – zero ruchu z mojej strony. Wyzerują texktowisko, no to zniknę razem ze wszystkimi. Zostawią, to w tej niszy będę coś od czasu do czasu publikował.
Tym razem podchodzę do tego jak stoik. Za oknami znów biało. Spadł świeży śnieg.

A w Kalwarii Zebrzydowskiej pewnie się bez pomocy boskiej nie spotkamy. Wybieramy się wprawdzie z żoną...wybieramy.

A tu, jeżeli ktoś zostanie, to powoli wszystko wróci do normy, mam nadzieję.
Jeżeli nic nie zostanie, to są inne rykowiska dla blogerów, gdzie można sobie pohasać wsród słów swoich i cudzych. Ufff.

Całuski wirtualne i bezgrzeszne


Marek

Jakoś nie czuję się pocieszona :(

Dla mnie coś się kończy.


Koziku

Dziękuję Ci.

Najserdeczniejsze urodzinowe, z tego miejsca :)


Merlot

Jakoś tak straciłam na chwilę poczucie bezpieczeństwa w moim domu :(


Pino

pururu

Cokolwiek to znaczy, ale chyba dobrze :)


Gre

Znów zniknę, ale tylko na dwa dni .

Jak wrócę – ma mi być codziennik :)

Na priva reszta.


RRK

Ciesz się rodziną i życiem.
Nie oczekuj odpowiedzi na pytania, których zadawać nie warto.

Pozdrawiam

Troszkę się rozmijamy w rozumowaniu pewnych zjawisk…

Idę cieszyć się więc życiem.

Pozdrawiam.


Synergie

Ale tak sobie myślę – zero ruchu z mojej strony. Wyzerują texktowisko, no to zniknę razem ze wszystkimi. Zostawią, to w tej niszy będę coś od czasu do czasu publikował.
Tym razem podchodzę do tego jak stoik.

Ja tylko jakąś wiedzę w temacie potrzebuję: nie wiem serio o co chodzi, a każdy odpowiada mi filozoficznie.

A w Kalwarii Zebrzydowskiej pewnie się bez pomocy boskiej nie spotkamy. Wybieramy się wprawdzie z żoną...wybieramy./quote]

PACŁAWSKIEJ, synergie, Pacławskiej!!!!

Zostawmy to opatrzności. Jak będzie nam dane – wpadniemy na siebie :)


Jasne. Albo wpadniemy na siebie, albo nie.

Ostatnio byłem kilka razy w Kalwarii Zebrzydowskiej. I stąd mimowolnie myślałem o K. Pacławskiej a pisałem o K. Zebrzydowskiej. To dlatego, że mieszkałem w Krakowie.

W Kalwarii Pacławskiej byłem ostatnio dawno, dawno temu…gdy mieszkałem w Rzeszowie.

Teraz mieszkam znów w Rzeszowie, czyli czas odwiedzić Kalwarię pod Przemyślem.


Dorcia, jesteś,

jest dobrze, więcej póxniej, za jakie 15 minut albo 30:)


Marku,

“Powiem Ci tylko, że rozgrywka jest prowadzona od długiego już czasu i, jak na moje oko, została zlecona z zewnątrz.

Rebelia się udała?
A rebelianci mają się dobrze.”

Po co piszesz takie rzeczy?

Wiesz coś, to powiedz.
Nie wiesz, nie insynuuj i nie obrażaj.

I gdzie ci rebelianci, co mają się dobrze?

Eh…, smutne faktycznie, to co tu wyprawiają niektórzy.


Dorcia,

ty się nie zastanawiaj, ty pisz:)

Ja napisze jeszczo o Loli co biegnie i o anarchistch co płoną.

A co do TXT?
Właściwie nikt poza Igłą i Sergiem nie wie, o co chodzi i o co poszło.

I co będzie dalej też na razie nie wiadomo.

Pozdrówka i wszystkiego dobrego, jakby co odezwij się na mail albo na PW, w końcu musimy się zgrać z tym Lublinem w maju, no:)


Spoko,

kontakt operacyjny z Dorotą nawiązany. Poplotkowałyśmy wczoraj wieczorem trochę :P


Grzesiu

jak Ty potrafisz się pięknie znaleźć w tej sytuacji :))

Pozwól że swoją wiedzą nie będę się tutaj obnosił
Po pierwsze – jestem(śmy) gośćmi u Dorci
Po drugie – nie mam zamiaru prostować czyichś garbów ani ich przyprawiać innym
Po trzecie – z szacunku: patrz primo pierwsze; i do siebie nie będę udawał idioty

Tyle.

Pozdrawiam Gospodynię, no i Jej gości


Marku,

po mojemu to nie masz żadnej “wiedzy”, tylko się bawisz w insynuacje.

Zupełnie jak pewien polityk, co sobie lubi pogadać, jaką to nie dysponuje porażającą wiedzą...


Pino

nie zajmuj sobie czasu na analizowanie mojej (nie)wiedzy

Doceniam wysiłek, ale trud to daremny. Są pewne poziomy na które nie uda się (Tobie) wspiąć choćbyś nie wiem ile wypiła :)))

Zajmij się ploteczkami, to bardziej zajmujące zajęcie – jak sądzę ;)

Pozdrawiam i żegnam grzecznie, i uprzejmie też


Jakie poziomy?

Ty się, człowieku, musisz naprawdę źle czuć.

Przepraszam, już nie zawracam głowy, polecam haloperidol…


Panie Marku

To może ja sobie pozwolę?

Najpierw napisał Pan do Dorci:

“Powiem Ci tylko, że rozgrywka jest prowadzona od długiego już czasu i, jak na moje oko, została zlecona z zewnątrz.
Rebelia się udała?
A rebelianci mają się dobrze.”

Potem do Grzesia:

“Pozwól że swoją wiedzą nie będę się tutaj obnosił”

Jeśli ktoś mówi coś wiem , to już co najmniej informuje o posiadaniu pewnej wiedzy.

Jeśli doda ale nie powiem , to sprowadza swoją wypowiedź do poziomu np. insynuacji.

Jeśli ktoś wiele razy powtórzy coś wiem, ale nie powiem , to z domniemaną wiedzą się obnosi, wzmacniając efekt insynuacji.

To tyle.


No i tym

pozostańmy.

Jeśli mogę Wam jakoś pomóc, podpowiedzieć, to polecam prześledzenie własnej aktywności w rozmaitych wpisach. Historia tej rozpierduchy trwa od dawna. Na blogu u merlota w komentarz można sobie dokładnie to przeczytać.

Ja mam ten kmofort, że nie zawiązywałem z nikim sojuszy.
To, że opowiedziałem się, moim zdaniem, po właściwej stronie, po stronie ‘zielonych;, to moja sprawa i moja suwerenna decyzja. Mam prawo, prawda.

Szanowna Pani Gretchen, no niechże Pani w końcu jakoś to obejmie swoją mądrością – mówię serio.

Pozdrawiam odcinając się od reszty tego tematu
Amen


Tak w ogóle to najsensowniejsza jest postawa Synergie,

“Ale tak sobie myślę – zero ruchu z mojej strony. Wyzerują texktowisko, no to zniknę razem ze wszystkimi. Zostawią, to w tej niszy będę coś od czasu do czasu publikował.
Tym razem podchodzę do tego jak stoik. Za oknami znów biało. Spadł świeży śnieg.”

Dołączam się i idem pisac o Loli:)


Dorcia

Fajny wpis popełniłaś. A ja żaby nie zjadłem, to i mam motywację by do Francyi pojechać. Jak auto kupię dalekobieżne to i na wakacje się w tym roku wybiorę i zjem żabe oryginalną, francuską oddychając francuskim powietrzem przy jej zjadaniu. Tylko -choinka – żebym się po zjedzeniu nie zmienił w jakąś kreaturę – niczym gze statku Jacka Sparowa i jego Czarnej Perły.. .

A życie zadziwia, ciągle ruch jest. Problemy gonią, zmiany, ludzie się zmieniają i nie zmieniają.. . Z jednej strony dobrze a z drugiej nie, gdyż jedno odchodzi a nie wiadomo jakie przyjdzie.

P.S

Mam nadzieję, że u Marcelego jest w porządku.. !
Pamiętam.

Serdecznie pozdrawiam.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Poldku

Dziękuję :)

Życzę Ci szczerze tej wyprawy do Francyi, bo warto tam zajrzeć.

A konsumpcji żaby nie bój się – to tylko udko :))))

PS: A ślimaka też jadłam :)


To Poldek jeszcze nie zjadł tej żaby?

O żabach już było na TXT w kilku miejscach:), u Gre:

http://tekstowisko.com/gretchen/57289.html

i u Poldka, gdzie między innymi konsumpcję żaby przez siebie samego opisałem:)

http://tekstowisko.com/poldek34/60128.html


A ślimaki dobre?

Bo nie jadłem, a ciekawy żem, we Francji też nie byłem, wszystko przez ubiegłoroczna grypę, ale może w tym roku prawie całe wakacje spędzę w Niemczech jak się uda:)


Ślimaki są pyszne,

też nie byłam we Francji. Jadałam je w Suwałkach.

pozdrawiam światowo


Pino

Pino

też nie byłam we Francji. Jadałam je w Suwałkach.

pozdrawiam światowo

Choinka! BYłem w Suwałkach i nie zjadłem żaby – ale pech!

Pozdrawiam.
************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Grzesiu,

ale może w tym roku prawie całe wakacje spędzę w Niemczech jak się uda:)

Szukaj więc niemieckich żab :)

A ślimaki dobre.

Blee! Poczułam się jak mięsożerca!!! (ślimaków, ha, ha, ha)


Pino

Bo to brzmi światowo :)


Ślimaki w Suwałkach,

żaby w Sandomierzu (ja jadłem), kozy w Pacanowie:)

a w ogóle nie byłem w Suwałkch, byłem całkiem niedaleko, bo na Warmii, ale ślimaków tez tam nie jadłem.

A z czym te ślimaki się je?
Tak same?


Ślimaki jadłam na dwa sposoby we Francyi:

  • w occie – smak podobny do rodzimych grzybków maślaczków na ten przykład
  • pieczone z ziołami – smak podobny do serduszka drobiowego lub żołądeczka. Ale zioła zabijają smak, zwłaszcza czosnek :)

Podsumowując: więcej strachu niż jedzenia.


Oooo, jakoś druga wersja bardziej mnie skusiła,

ślimaki z ziołami, a jeszcze lepiej brzmi ślimaki w ziołach (wersja alternatywna: ślimak plus zioło:))

A w ogóle smaka mi narobiłaś na grzybki marynowane, jedna z rzeczy, które uwielbiam, no.

Właśnieie wrzuciłby kto przepis na jakie danie, mnie szczególnie przydałby się przepis na dobre chińskie żarcie, bo się o wok wzbogaciłem (hop, hop, Merlot słyszy, a może Zapiskowicz i gdzieś w pobliżu przemknie i przepis prosto z Chin wrzuci?)


Zero jedzenia!

Jedna z bogiń jest na diecie!!!


Dorcia

a mnie ta pierwsza się podoba. Uwielbiam marynowane grzyby, a zwłaszcza te obślizłe, jak “ślimaki”.

Pychota!

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


No ja też lubię marynowane grzyby,

ale jak te ślimaki smakują tak samo to po co mi łone, jak nasze polskie grzybki mm?

Ogórek kiszony, marynowane grzybki, zimna wódka- a to Polska właśnie:)

No dobra, ja jako ten lewak wstrętny wódki nie lubię...


A co w wódce do lubienia jest????

Przecież wódki nikt dla przyjemności nie pije jeno z musu:)

W koglu-moglu chyba był ten tekst


Wódka jest pyszna,

oczywiście taka, co dużo kosztuje.

Ślimaki w Suwałkach jadło się w sosie czosnkowym. Prawdziwie myśliwska kolacja, bo wcześniej ganialiśmy z workami po łąkach, chwytając masę niewinnych winniczków :D

W ogóle w Suwałkach to miałam życie jak w Madrycie… Wanna z jacuzzi, drewniany taras, jabłonka, na której sobie siedziałam, czytając Gombrowicza, butelka piwa za butelką piwa…

...Dwanaście lat miałam wtedy, czy coś koło tego :P Niech żyje liberalne wychowanie!


Subskrybuj zawartość