6 stycznia, czyli Dziadek Zygmunt

Powiecie: Objawienie Pańskie
Powiecie: Święto Trzech Króli
Powiecie: Dzień Filatelisty
Powiecie: Dzień, w którym aresztowano Marchwickiego.
Powiecie: Dzień, w którym odcięto główkę syrence kopenhaskiej.
Powiecie…

Dwadzieścia lat temu byłam na drugim roku studiów. Wróciłam właśnie z Wiednia, co na tamte czasy było nielada wydarzeniem towarzyskim.
Mieszkałam w akademiku Femina, w pokoju czteroosobowym, na drugim piętrze.
O 6.00 usłyszałam dźwięk dzwonka telefonicznego w portierni na parterze (sic!)
Do mnie – już wiedziałam.
Kroki po schodach, pukanie do drzwi…
Dziadek Zygmunt nie żyje. Za godzinę ktoś po ciebie przyjedzie.
Dziadek Zygmunt. Ojciec mojego taty. Najbardziej tajemniczy i zamknięty w sobie członek naszej rodziny.
Spod Swisłoczy. Teraz to Biełaruś. W Ruskim wojsku był. Uciekł. Z Moskwy na piechotę. Trzech ich szło: dwóch prowadziło pod pachy tego, co w środku spał. Nigdy nie chciał się potem z nimi spotkać.
Po prostowaniu granic zamieszkał na Warmi, potem z sąsiadami jako młody wdowiec z dziećmi przeniósł się na Lubelszczyznę.
Oprócz na roli, pracował jako stróż w miejscowym GeeSie, a ja na całe życie zapamiętałam spracowane dłonie o sękatych palcach trzymające dwie świeżutkie, pachnące bułeczki przyniesione dla wnusi po nocnej zmianie…
Potem to ja się przeprowadziłam.
Dziś żałuję tego głupiego wieku w którym wciągnął mnie „wielki świat”.
Tyle mnie minęło, tyle przeszło i nie wróci.
Dziadziu, spoczywaj w spokoju.
A kiedy przyjdziesz po mnie – bułeczki przynieś. Może będzie nam dane nadrobić to, co minęło.
Wszak wieczność to długo, bardzo długo….

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

Dorcia,

“Dziś żałuję tego głupiego wieku w którym wciągnął mnie „wielki świat”.”

a to chyba każdy tak ma, ja miałem (znaczy pamiętam) tylko jedną babcię, która umarła niecałe 4 lata temu, zresztą tekst o tym napisałem nawet w Salunie wtedy.

I miałem z nią dobry kontakt i dużo praktycznie do końca, ale np. żałuję, że nie opowiedziała więcej mi o swoim życiu, że nie spisywałem różnych jej fajnych konstrukcji językowych, których używała, że niewiele właściwie zostało poza zdjęciami i wspomnieniami mamy i jej sióstr.

Smutno, a najgorsze, że jednak się dużo zapomina wraz z biegiem czasu…

pzdr


Tak, Grzesiu

Któż to miał wtedy w głowie zapisywanie “starych pierdół”.
Ty jesteś młodszy, ale w czasach mojej młodości chcieliśmy ŻYĆ, czerpać wszystko co z Zachodu, jeść łyżkami hot-dogi i inne badziewie: palić trawę, chlać wódę i wolnym być.
Rodzina – to instytucja dla mięczaków była.
Jakie to wszystko żałosne teraz jest.


-->Dorcia blee

Pewnie każdy z nas ma (a przynajmniej może tak być) historię, którą można zacząć: “wtedy, kiedy było za późno…”. Dociera do nas po latach albo kiedyś tam. Z drugiej strony na pewno trochę idealizujemy sprawę, co wiem po sobie i swoich reakcjach. Ale czy to źle i co to szkodzi? ;-) Pozdrawiam, ładna opowieść, jak na moje kaprawe oko.


ciekawe

mój dziadek też był z tamtych rejonów.


Referencie

Pewnie tak, mnie dziś naszło ze względu na okrągłą rocznicę. Ale powiem Ci, że przez 20 lat zawsze znajdę jakiś dzień w roku, w którym powiem: szkoda, że go nie zapytałam.
Dzięki za dobre słowa.
uściski


Docencie,

a widzisz.
Ale ja szczegółów nie znam.


all

Dziękuję za gwiazdki.
Pierwszy to raz i tyle w mojej “karierze” tutaj :)


mój pradziadek

urodził się w Kijowie, jeden z jego braci dostał od Bolszewików kulkę w Petersburgu. dziadek urodził się w Baranowiczach. “we wojnę” był kierowcą, brat dziadka przesiedział wojnę w niemieckim oflagu, gdzie robił teatr dla więźniów. dziadkowa siostra cała wojnę pasała białe niedźwiedzie. babcia mi opowiadała, ze wróciła do Białegostoku, bo tam mieszkali z mężem przed wojną, w kapciach. w ogóle to ciekawa historia, bo pradziadka zamknęli sowieci w twierdzy, dziadek uciekł do Niemca, a ciotka i jej mąż z synem mieli pojechać na Syberię, ale jakiś bolszewik dał się uprosić i pojechała sama ciotka. mój dziadek w wojnę woził granaty pod siedzeniem, a po wojnie 4 lata siedział z wyrokiem śmierci w ubeckim pierdlu. pradziadek wyszedł z twierdzy. wszyscy przeżyli. dopiero jakiś czas temu uświadomiłem sobie jaki to szczęśliwy zbieg okoliczności.


Jak popatrzysz na mapie, przy samej granicy Polski są wsie:

Świsłoczany, Mostowlany, Nowosady, Zaleszany…
To nazwy miejscowości od przesiedleńców.
W środku lasu karczowali i zasiedlali się.
Mało wiem na ten temat. Coś od ojca trochę.
NIewiele.

A o swojej rodzinie myślisz, że to “szczęśliwy zbieg okoliczności”?
Za słabe słowa chyba :)


-->Dorcia blee

Do zobaczenia, Pani Dorciu! Pozdrawiam, miło się gawędziło ;-)


Bardzo to pięknie napisałaś, DB

Ciepło się robi w środku.


Referencie :)

do przeczytania :)


Algo

bu!
:)


Merlocie

dziękuję :)


Subskrybuj zawartość