Bal


 

Jesienna niedziela w pustawych Międzyzdrojach. Na soczyście zielonym jeszcze trawniku przed najdroższym hotelem rozstawia się niewielką kamerę na potężnym trójnogu. Filmują nowożeńców. Ona w pompatycznej ślubnej sukni z krynoliną, cekinami, koronkami. Zamiast bukietu na ramieniu trzyma dziarskiego brzdąca, z zajęciem próbującego się pozbyć wielkiego, białego beretu. On w jasnym, nowym garniturze. Na później też się przyda.

Po zakończeniu zdjęciowej sesji uczestnicy idą do “domu weselnego”. Praktycznie zainstalowanego w znacznie tańszym hotelu. Krynolina zamiata, wbrew panicznym usiłowaniom właścicielki wyboisty, popeerelowski jeszcze chodnik. Ale potomność, oglądająca po latach multimedialną dokumentację, będzie porażona wystawnością ślubu.

A ślub dokumentował zaszłość. Ani więc niewinność, ani przedsmak szczęścia, ani bogactwo. Nieprawdę. Ale także bez najmniejszej troski o pozory. Przecież wszyscy widzą, że to tylko spektakl dla chętnych aby dawali wiarę. W światowy splendor sympatycznych skądinąd weselników. Swojaków. Albo aby się spełnił rytuał. Wszyscy przecież tak mają.

Czeka nas bal. Pięćdziesiąt głów państw. Teatr Wielki. Krynoliny, fraki, diamenty. Dwa miesiące organizowany przez najlepszych specjalistów, jakich mamy. Sprawdzonych, nieskażonych niegodną współpracą. Niejeden bal zorganizowali. Twierdzą, że się uda. Inni takie rzeczy organizują latami. Ale widać wprawy nie mają.

Będzie hucznie. Potomni obejrzą i wystawność i królewskie czy prezydenckie orszaki. Państwowa TV będzie w ramach misji te błyski fleszów dokumentować. Czy to też wystawa dla chętnych aby dawali wiarę? W to, że jesteśmy centrum świata. I staniemy się wreszcie liderem. I nas słuchać zaczną. I zawsze już będziemy wybierać tych, którzy nas na tak wysokie miejsce wybili.

A jak wszyscy zobaczą, że to ani centrum, ani wystawność ani nawet organizacja?

A co jak inni tak nie mają. I nie znają się na takich rytuałach dla rytuałów. I oczekują wydarzenia na miarę światowego centrum. A przynajmniej równych chodników.

Garniturek nam z blamażu zostanie? Do uroczystości nie bardzo pasujący ale potem, na chłodniejsze dni…?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

:)

Na dodatek są też tacy, którzy chcą po roku czy 2 raczyć takim rarytasem filmowym swoich gości.
Mnie to dotknęło pare razy i jak zwykle wyszedłem na chama.


Igła

Każda pompa jest niebezpieczna. Co zresztą wynika z fałszu. Lipa jest niebezpieczna.

W takich wypadkach lepiej chyba milczeć.


Przed laty...

...pracowałem w Linzu jako pomagier studencki w restauracji na wzgórzu, górującym nad miastem. Tam też wydał wypasiony bal sam burmistrz, startujący do kolejnej kadencji. Goście nie dopisali, burmistrz przepadł, ale my mieliśmy znakomitą wyżerkę. Za cały bal płacił burmistrz!

Teraz też będzie znakomita wyżerka, tyle, że ja za nią zapłacę, ale nic nie zjem…
:(


Jotesz

Sam widzisz, jakie młodość daje przewagi.

Ale burmistrz nie uprawiał wojny z poprzednikiem na bale. To i może nie tylko w wieku różnica.


Subskrybuj zawartość