Wojna w koalicji


 

Konflikt Bogdana Kłopotka z Julią Piterą odsłonił dwa aspekty życia publicznego.

Pierwszy, to podejście polityków do spraw publicznych. Kłopotek próbował chyba doprowadzić do zmiany administracyjnej decyzji podjętej przez urząd na niekorzyść miejscowego prominenta. Czyli podejmował działania wzmacniające siłę lokalnych układów w ich zmaganiach z prawem czy zwyczajnymi ludźmi. Rzecz nagminna, nie będąca złamaniem prawa ale z całą pewnością niegodna posła. Poseł bowiem powinien dbać o to aby urzędy działały sprawnie i bezstronnie. Prominent zaś, jeżeli się uważał za pokrzywdzonego nie do posła a do sądu się miał udać.

Poseł Kłopotek powinien był więc takiemu petentowi, jak jego niefortunny biznesmen, wręczyć kartkę z adresem sądu i czasem działania biura podawczego. Może jeszcze numerem pomieszczenia, w którym się owo biuro mieści. Zamiast tego, próbował interweniować u wójta i w ministerstwie. Zwyczajnie więc blokował swoją interwencją pracę administracji.

Julia Pitera, zamiast wytknąć jałowość kłopotkowych poczynań i ich niestosowność, podjęła emocjonalną walkę pseudopolityczną. W potoku wypowiadanych przez nią słów można było z wielkim trudem jej rację wyłowić. A to dlatego, że nie interes publiczny czy obronę zasad miała na względzie. Ona, znalazłszy okazję aby z wpadką bliźniego skontrastować swoją nieomylność, zajadle broniła tego, że krzycząc słusznie uczyniła. W tym postępowaniu bardzo była podobna do PiSu. Tenże też walczył z patologiami głównie krzykiem, podnoszonym przy okazji drobnych sukcesików, wyolbrzymianych do komicznych rozmiarów.

Drugi odsłonięty aspekt, to reakcja mediów. Bogdan Rymanowski, nawet odtwarzając radiową wypowiedź posła Kłopotka uparcie twierdził, że ten Julię Piterę nazwał “chorą babą”. Mimo, że zabrzmiało to znacznie łagodniej. Kłopotek ze swoistą, poselską rewerencją tylko twierdził, że pani Pitera jest “chorą kobietą”. Nikt jakoś na ten drobny, wielce jednak judzący szczegół uwagi nie zwrócił. Poseł Kłopotek zaś stwierdził, że to nie jego głos słychać z radia. Bardzo charakterystyczna odwaga cywilna typowego wybrańca narodu.

Gdyby zaś walka z administracyjnymi patologiami rzeczywiście miała być przez jakąś polityczna opcję podjęta, to wystarczyłoby tylko uznać, że ciężkim naruszeniem dyscypliny pracy jest złamanie przez urzędnika KPA. I bezwzględne wywalanie za to z roboty. Jeżeli by się jeszcze to uzupełniło karaniem za żądanie od petenta idiotycznych załączników do wniosków, to dziewięćdziesiąt pięć procent łapówek zostałoby z urzędów wyeliminowanych.

Ale to by miało miejsce tylko wtedy, kiedy by politycy rzeczywiście chcieli coś dla ogółu załatwić. A nie tylko swą mniemaną rację demonstrować.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wojna?

Raczej pyskówka.
Natrętnej, hormonalnej baby z zawodowym, nadętym posłem-osłem.
Oboje nadają się tylko jako partnerzy dla Rymanowskiego i podobnych pajaców.

Przecież aby ciągnąć ten wątek nie trzeba się znać na niczym.
Wystarczy podkręcić głośniki aby wszyscy darli się głośniej


Igła

Albo wyłączyć. Ale się wtedy traci niezłe widowisko.


Subskrybuj zawartość