Proletariusze wszystkich orientacji, łączcie się


 

Bo SLD wyraźnie zmierza ku podziałowi. Na olejniczakowską młodą lewicę Sierakowskiego i napieralską, aparatczykowaską lewicę której ideolodzy pozostają przezornie w cieniu. Przecież Oleksy, Czarzasty a kto wie czy i nie Miller, muszą na razie pozostać w cieniu. Wyborcy by ich nie zaakceptowali.

Tymczasem eseldowscy niedawno wyborcy poszli do PiSu. I jego słupek dźwigają w górę. Po tym, jak PiS wsparł był Gadzinowskiego przeciw Jankowskiej w radzie programowej TVP, sprawa stała się jasna. Sojusz zawarto. Tyle tylko, że to Napieralski zawierał a olejniczakowcy przechodzą. Zaiste. Zamieszanie na lewicy musi być ogromne.

Bo i co ma lewica do zaoferowania. Mówię o nieaparatczykowskim skrzydle – olejniczakowcach. Wzmożoną walkę klas? PiS to już dawno przejął i podzieliwszy świat na wykształciuchów i cisowców eksploatuje rzecz do spodu. Już ją nawet w swoją karykarurę zdążył przeobrazić. Homofobię zwalczać? Nie bardzo się da w naszym społeczeństwie coś na tym ugrać.

Aparatczykowska zaś oferuje wprawdzie możliwość nachapania się. Ale to wymaga licznych wyborców. Czyli ci nie mają na razie znaczenia. Należy sobie tylko życzyć aby to oni wewnętrzną wojnę wygrali. Wtedy uschną bezpotomnie na własnych śmieciach.

A związek olejniczakowców z PiSem daje obu orientacjom cały szereg możliwości. Pani Kinga Dunin, na przykład wskazuje na spisek… mężczyzn przeciwko kobietom. Neoukład. Panowie, za chwilę będziemy winni wszystkiemu złemu na tym świecie. A i podział jest wyraźny – ma się co należy, jest się członkiem. Układu. Tu nawet specyficzna aparycja pisowskich eksponentów może znaleźć pozytywne, propagandowe zastosowanie.

Media trąbią o eurosierotach. Nuże do lewicowej akcji. Przecież matki naszych dzieci tyrają po Irlandiach a ich rozpustni ojcowie redystrybuują zarobki żon po agencjach towarzyskich. A tam same agentki, nierzadko obcego pochodzenia. A opuszczone dzieci na ulicy znajdują pociechę. Tam się przecież pedofile kłębią. Na wszelki zaś wypadek stawać trzeba w poprzek każdej próbie ożywienia polskiego rynku pracy. Modyfikacji kodeksu pracy na przykład. Aby emigrantów nie zabrakło. Emigrantek znaczy.

A w samym PiSie też wyraźne ożywienie. Jarosław Kaczyński zaczął ofensywę propagandową do knajaków się zwracając. Pojawili się dawno zapomniani panowie. Adam Bielan niedawno wieszczył publicznie rychłą a zgubną prywatyzację szpitali i w ogóle. Bo lewica takich rzeczy nie znosi. Ma być państwowo i piwnicznie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Co do Bielana, Panie Stary

to najśmieszniejsze jest to, o czym zapewne mało kto wie, że projekt komunalizacji większości (poza bodaj szpitalami klinicznymi i specjalistycznymi, ale głowy nie dam) placówek służby zdrowia powstał za czasów SLD. Widziałem ten projekt kilka lat temu. Jakoś nie zwrócił on wtedy powszechnej uwagi.

Zaś co do lewicy, to dzielą się i mnożą zarazem grupy interesu, i to niekoniecznie ideologicznego. Bo tak naprawdę, gdzie jest i co znaczy dzisiaj lewica, prawica etc.? Ewentualnie centrum da się dzisiaj jakos opisać, ale też niekoniecznie, bo raczej tylko na zasadzie zdroworozsądkowej, a nie ideologicznej.

Pozdrawiam serdecznie


Imć Lorenzo pięknie wyłożył!

Nieistniejące raczej w Polszcze centrum jest oparte na kryteriach zdroworozsądkowych! Dlatego tak mało polityków doń należy – jest jakiś w ogóle???


Stary

a jak ty rozrózniasz, który olejniczakowy, a który napieralska ??


Pewnie nie ma, Panie Joteszu,

a przynajmniej oficjalnie, bo w głębi duszy pewnie by się paru znalazło. By reprezentować zdroworozsądkowe centrum trzeba się liczyć z koniecznością pracy i przeprowadzeniem niekoniecznie popularnych reform, jako że reformy rzadko znajdują poparcie w populistycznie zazwyczaj nastawionym społeczeństwie. To jeszcze nie ten czas. Na razie działanie populistycznym (ale i nader bezpiecznym) jest tylko głoszenie konieczności reform, które w praniu okazują się polerowaniem betonu.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

Pełna zgoda. Mamy klasyczny eklektyzm. Dlatego wszelkie próby rozróżnienia muszą być utrzymane w konwecji satyrycznej.

Pozdrawiam serdecznie.


Sajonara

Pytanie wielce kłopotliwe. Konflikt daje się z grubsza rozszyfrować po obserwacji wypowiedzi tuzów lewicy. Z tego wziąwszy ujawnione sympatie spróbowałem rzecz scalić. Potem to spróbowałem ubrać w ideologię, przyznanję, złośliwie dobierając eksponentów i eksponowane treści. Fragment o męskim spisku wyczytałem w ostatnim wydaniu “Wysokich obcasów”.

Tak, że przyznaję. Cała ocena jest subiektywna. Co zresztą i Lorenzo oraz Jotesz, nie wprost może ale jasno podkreślają.


napiszę tak

może niepolitycznie, ale na inny język mnie nie stać

ZAORAĆ!

“Kto pyta wielbłądzi”


Bardzo słusznie, Panie Docencie!

Pojawia się jednak zaraz pytanie: co zasiać? I kto ma pilnować zasiewów? A potem dystrybucji tego, co się urodzi?

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo!

Zaorać i nie siać!

Niech zarośnie. A my miejmy spokój.

Pozdrawiam


Się nie da, Panie Jerzy.

Jest bowiem kilka możliwości: pierwsza – zaorać i zalać betonem. Druga – zaorać i nic nie siać; w zasadzie się nie da, bo zawsze jakiś chwast się zagnieździ, a wygra jak zwykle nasilniejsze badziewie. I trzecia: zaorać i zasiać to, co trzeba i dokladnie obserwować, co i jak rosnie, przy okazji patrząc na lapy tym, co mają zbierać.

Pozdrawiam serdecznie

PS. Zabieram sie jak sójka do przeczytania kilkudziesięciu Pańskich tekstów na S24. Ale niebawem to zrobię. Przyrzekam.


Panie Lorenzo!

Miło mi, że ma Pan taki zamiar.

Ja jestem za tym, żeby państwo zajmowało się tylko pilnowaniem równości szans (znaczy, aby nikt nie mógł zbierać przed terminem), ale niech każdy sieje na co ma ochotę i potem zbiera co mu plon przyniesie.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość