Druga twarz IV Erpe

Przed sądem staje dzisiaj wicepremier i minister IV Erpe, Andrzej Lepper. Pod bardzo brzydkimi zarzutami. Według prokuratury miał za pracę oferowaną kobiecie, w biurze poselskim posła swej partii, otrzymywać gratyfikację w postaci jej usług seksualnych. Podobny zarzut, jeden spośród innych, ciąży na rzeczonym pośle. Nie tylko jedna kandydatka do kariery miała być poddana takim wymogom przez obu panów, którzy poza tym zajmowali się odnową moralną kraju. Wdrażali oto usilnie Polskę solidarną miast liberalnej, która to była naznaczona piętnem pobłażliwości dla agentów komunistycznej bezpieki. Towarzysz pana wicepremiera na ławie oskarżonych uczciwie się był do współpracy z bezpieką przyznał. I też pobłażliwości, IV Erpe tym razem, doświadczył.

Dwa były rodzaje kariery w Peerelu. Jeden sposób – ciężka praca poprzedzona solidną nauką – dawał niepewny skutek i dość pewne kłopoty. Drugi sposób – koneksje uzyskiwane wskutek odpowiedniej przynależności lub odpowiednich świadczeń – był znacznie szybszy i bezproblemowy. Przynależność była pewniejsza. Pośród zaś świadczeń wybierano różne szkoły ale zawsze nie od rzeczy było się ze szefem przespać. Warunki zewnętrzne się tu bardziej liczyły a o te w Polsce szczególnie nietrudno.

Beneficjanci obu sposobów pokonywania szczebli kariery nienawidzili się zawsze szczerze. Pracusie zadzierali nosa, uważali bowiem, że zachowali godność. Śwagry ( i … kochanki) odbierały tę godność pracusiom starając się nimi demonstracyjnie pomiatać. Ogólna pogarda “ludu pracującego miast i wsi” dla niebogatych zazwyczaj inteligentów – w IV Erpe na wykształciuchów za moskiewskim przykładem (jak zwykle) przemianowanych – pomagała im w tym znakomicie. Lud pracujący czuł braterską i proletariacką jedność z półpiśmiennymi dupami (przepraszam) szefów.

Wraz z ustrojową transformacją skuteczność zarówno przynależności jak i świadczeń w naturze zaczęły się cofać. Szczególnie w prywatnych instytucjach. Tutaj właściciel stawał raczej okoniem w momentach awansowania opływowej lali kosztem fachowca. W państwowych natomiast przybrał jakby na sile. Zarówno w partyjnej jak i pościelowej odmianie. Prywatyzacja jednak chyba doprowadziła w sumie protekcję do regresu. Forowanie partyjnych towarzyszy w ramach zjawiska określanego skrótem TKM jest więc powiązane głównie z politycznymi i niepolitycznymi stanowiskami w administracji oraz państwowych jednostkach gospodarczych. Według prokuratury obaj oskarżani panowie z establishmentu IV Erpe działali na tym właśnie polu. W biurach poselskich mianowicie.

Pani Aneta Krawczyk odważyła się odsłonić z najdrobniejszymi szczegółami proceder, któremu – jak twierdzi – została poddana. Nie tylko więc postawiła w kłopotliwej sytuacji dotychczasowych odnowicieli moralnych ale też bardzo skomplikowała życie ich ewentualnym naśladowcom. Okazało się bowiem, że sponiewierane kobiety uzyskują nie tylko sympatię ale także podziw dla swojej determinacji. W następstwie zaś wygranych procesów o odszkodowanie za skutki takich grzechów prominentnych przedstawicieli państwa, mogą sobie – kosztem tego państwa – zapewnić godziwy byt . Naśladowcy zatem tych sposobów łączenia moralnej odnowy IV Erpe z transferem dochodów do im szczególnie przydatnych grup społecznych muszą się czuć zagrożeni.

I w tym właśnie sensie sądzeni dziś panowie dokonali rzeczywistej odnowy obyczaju. Jak to w IV Erpe, przypadkiem i przez zły dobór kadr.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Stary

Obrzydliwa to sprawa, proponowanie tego rodzaju usług w zamian za pracę.
Myślę, że wyroki będa odpowiednie.
Ale obrzydliwe jest też przyjęcie takich warunków, nawet za cenę lepszej sytuacji materialnej. I robienie z Anety K. TYLKO ofiary, jest co najmniej dziwne.


Magda F.

Narodowcy pokuty nie uznają?


Stary

Nie wiem, nie pytałam.


Magda F

Dobre.


Szanowna Pani Magdo

Zazwyczaj nie zabieram głosu w takich kwestiach, tym razem jednak pozwole sobie to uczynić. Otóż rzecz, moim zdaniem, w tak zwanej sile kart, jakie ma się w ręce, jeśli mogę posłużyc się przykładem ze sfery bridża, kwestie moralne na razie pomijając.

To nie p. Aneta K. przyszła do p. Leppera i nie zaproponowała mu wiadomych usług w zamian za pracę, której potrzebowała, lecz – jeśli wierzyć prokuraturze – to p. Lepper narzucił taki a nie inny sposób rozliczeń w relacji pracodawca-pracobiorca.

Tak więc p. Krawczyk została zmuszona do przyjęcia warunków p. Leppera, by otrzymać pracę, a tym samym móc się utrzymać. Przypuszczam, że mentalność określonego typu pracodawców, jaki reprezentuje p. Lepper jest rozpowszechniona także w innych dziedzinach. Tyle że się o tym nie mówi, a przynajmniej mało.

Nie chcę rozstrzygać, jak powinna się zachować p. Krawczyk w jej sytuacji materialnej i życiowej, mogę natomiast zdecydowanie wyrazić moje oburzenie, jeśli idzie o samo doprowadzenie do sytuacji, w której kobieta musi podejmować taką decyzję. A tu winę ponosi bez wątpienia p. Lepper (znowu, jeśli wierzyć prokuraturze).

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

dopuszczenie do sytuacji a podjęcie decyzji – to dwie różne sprawy.
Wszak znane jest powiedzenie, że mężczyzna ma prawo wyboru, kobieta – prawo decyzji.
Nikogo nie oceniam. Zastanawiam się tylko, jak ja postąpiłabym w podobnej , pewnie trudnej sytuacji życiowej. Chyba jednak wybrałabym Biedronkę.


Pani Magdo!

Jeśli nawet Aneta Krawczykówna przystała na niemoralną propozycję i Pani zdaniem jest współwinna, to nie zmienia to winy facetów, którzy zamiast myśleć głową używają do tego czegoś zupełnie innego. Jeśli gościa z pozycją wicepremiera nie stać na zdobycie kobiety bez handlu, to jest to wyjątkowy dupek. Nie ma znaczenia jak się nazywa i do jakiej partii należy.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

była to umowa dwustronna. Każda ze stron zaakceptowała warunki. I kilka lat było ogólne zadowolenie. Co się zatem takiego stało, że po jakimś czasie jedna ze stron ją kwestionuje.? Wie Pan? Bo ja tak.


Pani Magdo!

Proszę zatem uchylić rąbka tajemnicy…


...

...


Pani Magio!

Pasuje mi to co Pani pisze.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość