Na głowie

Teraz sprawa jest jasna. PiS kontestuje nie tylko własny Traktat Lizboński ale akces unijny w ogóle. Część jego posłów bezpośrednio się angażuje w organizację wielkiej demonstracji antyunijnej w Warszawie, reszta zaś w opracowanie ustawy konstytucyjnej dla “ratyfikacji“ rzeczonego traktatu. Ustawę konstytucyjną wykluczył już był Trybunał konstytucyjny wiele lat temu jako z naszą konstytucją niezgodną. Jeżeli się więc teraz taką ustawę weźmie jako podstawę ratyfikacji, to każda skarga do Trybunału Konstytucyjnego ją obali i zatwierdzenie Traktatu Lizbońskiego uczyni bezpodstawnym.

Wszystko zaś w podniosłych tonach muzycznej oprawy autorstwa Andrzeja Kurylewicza do serialu “Polskie Drogi“. Peerelowskiego serialu, opisującego heroiczną walkę ludu pracującego miast i wsi z niemieckim okupantem. Pod kierownictwem komunistów, borykających się ofiarnie także ze zgniłą indolencją inteligencji, zaangażowanej w stanie z bronią u nogi i podporządkowanej zachodniemu władztwu. Inteligencji, której zbrojne ramię współpracuje, według twórców tego dzieła, w montowaniu siatki szpiegowskiej na wschodzie przeciwko komunistom z Abwehrą. Zdradzieckiej więc jak zwykle inteligencji.

Kiczowata prezentacja medialna z kurylewiczowską muzyką służy zapowiedzi wielkiego kompromisu. Oto niekonstytucyjną ustawę konstytucyjną zgodnie z konstytucją opracuje sam prezydent.

Sprawiedliwie trzeba powiedzieć, że część posłów PiSu odżegnuje się od pomysłów swoich szefów. Począwszy od Ludwika Dorna, który to robi najłagodniej, skończywszy na profesorze Relidze, który wręcz powiada, że poprze ustawę ratyfikującą w wersji podstawowej, zgodnej z konstytucją, bez udziwnień. Do grupy tych posłów należy także Paweł Poncyliusz, który w dodatku stwierdza, że nie jest w tym zamiarze osamotniony.

Paweł Poncyliusz wygląda na idealistę. Niegdyś ujawnił, że daje się udokumentować wykorzystanie dziesięciu zaledwie procent pięćdziesięciomiliardowej dotacji do górnictwa. Reszta się rozeszła w jakichś dziwacznych układach. Sam, jako odpowiedzialny za górnictwo wiceminister gospodarki w rządzie Kaczyńskiego, Leppera i Giertycha blokował pieniądze wydawanie przez państwowe, dotowane kopalnie na kluby sportowe, zarządzane przez związkowych bonzów. Utracił był za to stanowisko – pewnie w ramach zwalczania układu – i dalej niczego nie pojął. Do teraz.

A Jacek Kurski nawołuje z telewizora premiera Tuska aby skierował pieniądze do wybrzeżowego klubu piłkarskiego, dzięki czemu ów będzie miał szansę zagrać w polskim Euro. Bo według PiSu to nie dobra gra czy dobra praca daje środki a środki przynoszą dobrą grę i pracę. No i układy. Paweł Poncyliusz i inni w PiSie rozumieją już, że jest odwrotnie. Pozostali dalej stoją na głowie. Nawet już tego nie kryją.

I nas próbują do takich akrobacji przymusić.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Kurylewicz nie doczekał...

...takiej politycznej chwały, której pewnie próbował by się przeciwstawić.

Ja z zasady nie oglądam występów Głowy Państwa od czasu słynnego meldunku o wykonaniu zadania, więc mam oszczędzone te martyrologiczne przeżycia wizualne i słuchowe. Słuchowo to kojarzy mi się z wykładem pewnego profesora o językach afrykańskich z grupy “przydechowo-przymlaskowej”.

Kurski bultereier krytykował spindoktorów za przegrane wybory. Na szczęście on sam jest takim specem, jak tamtych dwóch, więc możemy być spokojni o notowania PiS – nie wzrosną...
:)


Jotesz

Myślę, że sporo tracisz. Chociaż atrakcyjność merytoryczna tych wystąpień nasila się z czasem. Łatwo więc straty nadrobisz.
Wychodząc przed godziną z domu słyszałem Jarosława Kaczyńskiego, który powiadał, że jest przymuszony do odrzucenia swojego traktatu.
Przedtem go Lepper przymuszał, teraz Tusk, w perspektywie Rydzyk. Nic dziwnego, że zawsze musi działać irracjonalnie.


Kochani

Najmocniej przepraszam ale niedopatrzyłem. Nie wkleiłem pierwszego akapitu!!!. Tekst wyszedł dość ... oszczędzę sobie publicznych łajań ale na osobności wyrażę się o sobie bardzo źle.

Przepraszam. Zawsze czytam po wklejeniu. Teraz wpadam w złość i tak się to na mnie zemściło.

Przepraszam jeszcze raz.


Szanowny Panie Stary

Słuchałem przed chwilą rozmowy z Panią Jakubiak. Wygląda na to, że Jarosław K. poszedł już całkowicie po bandzie, by tylko pozostać w grze. To się nie może dla nas dobrze skończyć, bez względu na wynik. Jak to się skończy dla niego, mało mnie interesuje. I jeszcze ten prezydent (jak go celnie ktoś nazwał – przywódca opozycji), który zaraz po przegranych przez PiS wyborach oświadcza, że będzie wetował ustawy przygotowane przez PO czy inne partie antypisowskie.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

Samiśmy sobie ten los zgotowali. To kara za marzenia o powrocie komuny.


Przepraszam Panie Stary

A czyje to marzenia? Chyba Jaroslawa i jego brata oraz jego zwolenników, przynajmniej poniektórych.


Lorezno

Komuna, to także wiara w duchy. Pomarzyliśmy w nie sobie. Nie da się ukryć.


Subskrybuj zawartość