Raj to li?

Trwa festiwal ataków na rząd. PiS w akcji przechodzi samego siebie. Budowniczowie wirtualnych milionów mieszkań i setek rzeczywistych metrów autostrad – zamiast obiecanych kilometrów, stwierdzają że Platforma nie tylko nie ma pomysłu na rządzenie ale nic jej się nie udaje. A zapowiedzianej drugiej Irlandii, podwyżek płac dla wszystkich, cudu gospodarczego nie ma.

Odblokowanie rosyjskiego embarga na żywność, przywrócenie dyplomatycznej komunikacji z Niemcami, wynegocjowanie amerykańskiego wkładu w naszą obronę przeciwlotniczą, to furda. Mięso i tak się sprzedawało (mięsko – tak to antyklakierzy piszą) normalizacja stosunków, to pełzanie na kolanach a amerykańskie ustępstwa to… – na razie nie było esemesa od Suskiego. Także uciszenie protestów medyków, celników, górników, to chwilowe sukcesiki – tfu, pozamiatanie pod dywan.

A w ogóle, to w razie kłopotów Platforma, okazuje się według J. Kaczyńskiego, biegnie do prezydenta. I tam znajduje ratunek. Tam Anna Fotyga ze swym zestawem min i gestów, tam Aleksander Szczygło – z pozostawionym wprawdzie w domu amerykańskim dyplomem ukończenia studiów, tam rada i nadzieja, tam prawdziwe a nie łże-wykształciuchy.

A prawdziwy opór się już z mgły przyszłości wyłania. Oto sztandarowy pomysł Platformy na cud gospodarczy, uwolnienie gospodarki, zetknął się z lodowcem biurokracji. Ustawa, piętnastostronicowa tylko, mająca zwolnić podmioty gospodarcze z kretyńskich ograniczeń biurokracji w uzgodnieniach międzyresortowych spotkała się z trzystustronicową repliką w postaci zastrzeżeń. Biurokraci zademonstrowali swoją potęgę.

Można by mniemać, że to “złogi” PiSu tak objawiają swoje istnienie, Układ, szara sieć, zemsta WSI. Moim zdaniem nic podobnego. To czynownicka mentalność durniów w zarękawkach wypłynęła na powierzchnię w całej swej wątpliwej urodzie. Pochylając nad ustawą zatroskane łysiny ukrywane “pożyczką”, rozpościerając przed nią wyhodowane zabiurkowym bezruchem fałdy niegdysiejszych wdzięków, rzesze dzielnych magistratczyków pracowicie wyłuszczają wydobyte z mizernych umysłów zastrzeżenia. Oto nie może się dzień zaczynać bez potwierdzenia, że nastąpiło to zgodnie z grafikiem pracowicie wyrysowanym przez pana naczelnika. Bez pieczątki, podpisu, liczby dziennika.

Zbieżność zaś rodzaju oporu materii z przewidywaniami opozycji też nie jest przypadkowa. Klasyczny, bezbożny komunizm był w istocie biurokracją. Dlatego właśnie był wysublimowaną, czystą tępotą. I jego pobożna odmiana, zafundowana nam przez PiS w formie “Polski solidarnej” także tę wadę mieć musi. Dlatego też, że nigdy do głowy idioty nie przyjdzie, iż coś się może dziać samo, propagandyści opozycji z powodzeniem wykrzykują, że bez Kaczyńskiego, Leppera, Giertycha i… Filipka z zapleczem nie da się w Polsce żyć. A to co teraz widzimy, to życie po życiu.

Czytający Polacy zaś twierdzą, że to właśnie raj.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ostro!!!

Zwłaszcza, żem urzędas samorządowy! (wersja kolokwialna)
Zwłaszcza, że sam jestem urzędnikiem samorządowym… (wersja polska)
Zwłaszcza, do kurwy nędzy, żem biurwem komunalnem (wersja niezalecana!)
:)


Jotesz

Przecież urzędnik, to nie biurokrata. Podobnie jak minister jest sługą a nie władcą. Prawdziwy urzędnik i prawdziwy minister.

Twoje podejście do rzeczywistości dowodzi, że od biurokracji jesteś bardzo odległy. Cz czasem w korporacyjną sieć nie wpadłeś?

Samorządy zaś, niezależnie od wielu smacznych śmieszności, sprawdziły się znakomicie. Tam bowiem burmistrz musi dbać o finanse i ludzi.

Pisząc pomyślałem, że oberwę. Trudno, za miliony.


Tekst bardzo dobry!

To odzew bardzo marny…
Ale łaska komentatorów na pstrym blogu jeździ. Czasem wdepną w notkę gównianą, jak muchy, którym owo guano najmilszym narkotykiem.
:)


Jotesz

Dzięki. Myślałem, że się rozzłościłeś.


No coś Pan!

Tak poleciałem żartobliwie: po polsku, po mojemu i nicponiowato…
:)


Subskrybuj zawartość