Zasady

Fakt, że komunizm był zbrodniczy, zdradziecki, głupi i łajdacki jest oczywisty. Twierdzenie jednak, że wszyscy jego poplecznicy byli tacy sami jest oczywiście błędny. Naprawianie komunizmu poprzez usunięcie jego uniwersalnej rzekomo wady: bezbożności, jest bezskuteczne. Pozostaje bowiem w nienaruszonym stanie cały szereg jego innych wad, z których ideologizację codziennego życia należy uznać za jedną z największych.

Jeżeli się zatem znajdzie polityczna formacja, która jednocześnie zwalcza bezbożność komunistyczną i wszystkich jego funkcjonariuszy, pozostawiając w mocy cały ideologiczną jego metodę, to musi się ostatecznie znaleźć w mniejszości, wynikającej z prostego przeliczenia częstotliwości równoczesnego występowania w społeczeństwie tak grubych błędów logicznych.

Nie dla każdego jest to na razie oczywiste. Dlatego PiS, który wokół siebie zgromadził największą liczbę ludzi wielokrotnie błądzących jeszcze dysponuje jakimś zapleczem. Nie wydaje się to jednak trwałe. Wychodzą bowiem na jaw rzeczy, od których partia odnowy moralnej odżegnywała się zasadniczo.

Znakomicie ilustruje to likwidacja WSI. Przekonanie, że były one służbą dotkniętą tak wielką wadą, że trzeba je było rozwiązać wywodzi się z niezbyt prawdziwej konstatacji, że jest to niezmieniona w swej istocie dawna informacja wojskowa. Idąc tropem logiki ideologów, dochodzi się do wniosku, że większość jej funkcjonariuszy uprawiała działalność nikczemną. Tak to też założyli likwidatorzy tej służby, zarzucając szyderczo naiwność dziennikarzom, podającym ten sposób rozumowania w wątpliwość. Skutek tego jest taki, że w przepisanym czasie tylko piątą część dawnych funkcjonariuszy zweryfikowano pozytywnie. Weryfikacja pozostałych osiemdziesięciu procent z nich trwa. Nie wskazano przekonująco porażającej liczby złoczyńców w jej szeregach a i jakoś nie słychać o procesach, jakie by w takich sprawach miały być toczone. Wskazani zaś w raporcie z likwidacji współpracownicy wygrywają procesy o odszkodowanie.

Każdy z nas chyba przeżył dyskomfort powodowany skrępowaniem swojej działalności idiotycznymi w swoim mniemaniu procedurami. Biurokratyczne zawiłości miały też na celu dać zatrudnienie rzeszy ludzi, którzy by bez tego byli bezrobotni. Procedury jednak mają przede wszystkim chronić interes właściciela pieniędzy i informacji, wykorzystywanych przez pracowników działających w jego imieniu. Dlatego łamanie procedur jest zawsze karane dyscyplinarnie a w wypadku, kiedy to spowoduje szkody, karnie. Za świadome spowodowanie strat w dodatku.

Jak ujawnił wczoraj Janusz Zemke, do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o dokonaniu przestępstwa przez niektórych likwidatorów WSI. Bogato udokumentowane na ośmiuset stronach tekstu. Jeżeli się to powiąże z poprzednimi doniesieniami medialnymi o zaginięciu dokumentów tajnych, z jednym egzemplarzem drugiej części raportu na czele, to można sobie łatwo wyobrazić, czego owo długie uzasadnienie dotyczy.

Działalność rewolucyjna nie znosi skrępowania przepisami. Przepisy te zresztą zawsze komponowali despoci, przeciwko którym się rewolucje zrywały. Rządy PiSu nie były jednak rewolucją a przepisy prawa nie despoci a Rzeczpospolita ustanowiła. Ich deptanie wywodziło się z aroganckiego przekonania, że oto “złogi peerelu” są właśnie niweczone. Jeżeli deptano przy tym interes państwa, przysparzano mu strat rzeczowych czy materialnych, to trzeba za to będzie odpowiadać.

I nic tu do rzeczy nikczemność komunizmu jako wschodniej despotii nie ma. Oczywista oczywistość.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ostatnio Pana czytam i czytam

I nawet nie jestem w stanie nic dodać.
Pozdrawiam.

ps. ciągle mi się ta geotermia po głowie kołacze :)


>Autor

Co to znaczy uniwersalnej rzekomo wady? Co to jest rzekomo uniwersalna wada?

Co masz na myśli pisząc w mniejszości, wynikającej z prostego przeliczenia częstotliwości równoczesnego występowania w społeczeństwie tak grubych błędów logicznych.?

Pozdro.


Eumenes

Tak to jest. A geotermia, to przyszłość.


Wyrus

Jeżeli 25 procent ludzi uważa, że funkcjonariusze komuny, in gremium, byli takimi samymi podlecami jak komuna a 25 procent tkwi w przeświadczeniu, że bezbożność komuny ją wyklucza a nie inne jej łajdactwa, to takich co jednocześnie jeden i drugi pogląd wyrażają jest 6,25 procent (iloczyn). To już bardzo mało. PiS foruje oba poglądy jednocześnie to i zostanie przy kilkuprocentowym poparciu.

Bezbożność nie jest jedyną wadą komuny, dlatego jest rzekomo uniwersalną wadą. Aby było jasne – uważam, że godne uwagi systemy polityczne powinny być neutralne religijnie i historycznie. Pewne rzeczy są dla obywatela oczywiste i w to polityka nie ma prawa wkraczać.


No to wreszcie widzę,

do czego Panu ta statystyka była potrzebna.


Yayco

statystyka “jest dobra na wszystko”. Jak piosenka.


>Autor

Oj, to by trzeba szeroko rozpisać. Przecież chyba możliwa jest sytuacja, w której 25% ludzi uważa, że funkcjonariusze komuny, in gremium, byli takimi samymi podlecami jak komuna i np. ci sami ludzie, a zatem również 25%, uważają, że bezbożność komuny ją wyklucza? Można jednocześnie podzielać oba te poglądy. Kolejna rzecz. Mogą być przecież ludzie, którzy są przekonani co do tego, że podłość komuny wynika z jej bezbożności. Myślę sobie, że tu nie chodzi tylko o bezbożność jako taką, tylko o to, że jak ktoś już deklaruje bezbożność i wprowadza bezbożność, a komuna tak robiła, to ten ktoś musi być podły. No i ta prosta okoliczność, którą w skrócie opiszę tak: jak ktoś jest religijny, to nie będzie mordować ludzi, a bezbożnikom łatwo przyjdzie mordowanie (nie kłócę się teraz o to, czy religia jest koniecznym fundamentem moralności, bo moim zdaniem może być moralności dobrą podpórką, ale nie musi – pokazuję tylko, jak mnóstwo ludzi może widzieć sprawę).

Co Ty na to?


Panie Stary

Wydaje się, że Wyrus ma tutaj rację.


Wyrus

Mówimy o rozkładach niezależnych. Takich, w którym wszystkie stany są jednakowo prawdopodobne. Bo uznanie, że komuna jest tylko bezbożna ale tak w ogóle ma rację jest jedną stroną. Podobnie jak to, że komuna jest podła ale ludzi fachowych i oddanych Polsce zatrudniała jest inną. Możliwy jest cały szereg kombinacji.

Twoje zastrzeżenie przyjmuje tożsamość komunizowania z bezbożnictwem. W takiej sytuacji jeden wyróżnik byłby niepotrzebny. I nie byłoby żadnych kombinacji postaw.

W tej sytuacji 6,25 proc, to średnia z jakimś marginesem błędu. Jeżeli nawet margines jest równy średniej to i tak górna granica nie przekracza 13 procent w najlepszym wypadku. A może i zero osiągnąć.


>Autor

Nic z tego nie rozumiem, co napisałeś :-)

Twoje zastrzeżenie przyjmuje tożsamość komunizowania z bezbożnictwem.

A jak inaczej? Komunista musi być bezbożnikiem. Masz dwa istotne czynniki komunizmu: totalitaryzm i monizm (w tym sensie monizm, że komunizm ma tylko jeden cel, który to cel jest wyznaczony przez komuszą eschatologię, a konsekwencją takiego stanu rzeczy jest to, że komunizm owemu jedynemu celowi podporządkowuje wszystko, każde swoje działanie). Komunista musi być bezbożny, wierzący komunista to oksymoron.

Patrz, człowiek postrzegany jest przez komunizm jako epifenomen, w komunizmie człowiek musi ustąpić przed racjami społecznymi, a zatem jest tyko środkiem używanym do realizacji celu. Na tym polega skurwysyństwo tej filozofii. I nie da się tego pogodzić z religią.

Tak sobie plotę i sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie, bo – powtarzam – nie jestem pewien tego, co Ty mówisz, więc strzelam po omacku :-)

Pozdro.


Wyrus

Zakładasz więc też, że ktoś, kto deklaruje ateizm jest komunistą.

Popatrz, ktoś kto się stosuje do dekalogu nie ze strachu a z wewnętrznej potrzeby, wierzy w Boga niezależnie od tego, co deklaruje. Bo przecież wygodniej by mu było zrezygnować z ograniczeń jakie dekalog nakłada. Twierdząc zatem, że nie wierzy przestrzega jednocześnie zasad wiary.

Poza tym istnieje jeszcze cała ogromna sfera ludzi bezbożnych i od komuny bardzo odległych mentalnie.

Zatem średni odsetek zwolenników PiSu zawiera się pomiędzy trzynastoma procentami i zerem. Więcej ich będzie, jeżeli więcej będzie tekich, którzy bezbożność z komunizmem jednoznacznie wiążą. Nadal twierdzę, że to błąd podwójny, szczególnie w Polsce, gdzie nikt nie jest do końca wierny niczemu.


Panie Stary

Wydaje się, że nie ma pewności, czy taka korelacja między jednym a drugim istnieje ale też nie uzasadnił Pan, że jej nie ma. Osobiście obstawiam wartość gdzieś w granicach tych 13 % ale to tylko gdybanie. Może być większa.

Inna sprawa, że na PiS mogą głosować też zwolennicy tylko jednej z tych tez jeśli uznają, że nie mają alternatywy albo że druga sprawa jest im obojętna. Tak zapewne było dwa lata temu jak i ostatnio.

Pozdrawiam.


>Autor

Po pierwsze: w ogóle nie obchodzą mnie zwolennicy PiS-u.

Po drugie: Zakładasz więc też, że ktoś, kto deklaruje ateizm jest komunistą.

Otóż nie, nie i jeszcze raz nie! Natomiast nie tyle zakładam, ile wiem, że jak ktoś jest komunistą to musi być ateistą.


Eumenes

Korelacja to co innego. Trzeba by badać stopień ateizmu w związku ze stopniem komunizmu u pojedyńczego osobnika. Rzecz dość trudna do zobiektywizowania.

Lepiej jest uznać na początek, że ateizm i komunizm sa całkowicie niezależne. Wtedy otrzymuje się poprzez zwykły iloczyn częstości prawdopodobieństwo średnie jednoczesnego wystąpienia obu cech. Potem, wiedząc, że nie ma ujemnych częstości i zakładając rozkład normalny możemy ustalić górną granicę średniej, przyjmując dolną za zero.
Mamy trzynaście procent i teraz możemy już stosować bayesowską teorię wyboru oceniając przyszłe warunki głosowania. Ale to już są zawiłości nie do wytłumaczenia w takim wpisie. W każdym razie w poszukiwaniach wody na przykład osiąga się tą metodą znakomite wyniki.


Wyrus

Zakładamy, że próbkę bierzemy ze zwolennków PiSu. Inaczej się nie da. To nam daje mozność oceny czy zjawisko ateizmu jest pośród nich postrzegane jako zjawisko komunizmu czy nie. Nie znam tego środowiska zbyt dobrze ale ze stosunku do aborcji wynika, że bywaja tam rózni ludzie.

Jeżeli zakładasz, że A=B, to stwierdzasz, że B=A. W przeciwnym wypadku model się komplikuje tak znacznie, że trzeba założyć niezależność A od B, czyli B od A.


>Autor

Dobra, spadam z gaduły, mnie zwolennicy PiS-u nie bardzo obchodzą. Natomiast na odchodnym muszę pokazać jedno. Otóż piszesz:

Jeżeli zakładasz, że A=B, to stwierdzasz, że B=A.

Robisz błąd. Nie chodzi o to, że komunista równa się ateista, albo że komunista jest tym samym czym jest ateista. Chodzi o to, że komunista musi być ateistą, a to stwierdzenie nie implikuje tego, że ateista musi być komunistą. Mówiąc inaczej: nie chodzi o zdanie: A=B, tylko o zdanie, że A musi posiadać cechę b.

Exemplum:

Czy ze zdania:

każdy lekarz w tym szpitalu musi być mężczyzną

wyprowadzisz wniosek, że

każdy mężczyzna w tym szpitalu musi być lekarzem?

Mówiąc inaczej: zbiór ateistów jest zbiorem większym od zbioru komunistów. A zatem nie każdy ateista jest komunistą, aczkolwiek każdy komunista jest ateistą.

Pozdro.


Wyrus

O tym samym mówimy. Zobacz tylko.

Pozdrawiam wzajemnie.


>Stary

Nie wiem czy mówimy o tym samym, natomiast zrobiłeś logicznego baboła. Nie ma w tym nic złego, ale nie da się gadać z tym babołem w środku gaduły.

I nie mam sensu żebyśmy gadali dalej, skoro zamiast pokazać rzetelnie sporne miejsce, piszesz: zobacz tylko. A co ja, kurwa, robię? Cały czas patrzę, rzetelnie rozmawiam. Więc co ma dać robienie ze mnie debila? Mnie to lata koło dupy, ale jak to ma pomóc gadule?

Pozdro.


Wyrus

Nikt nie robi z Ciebie debila. Jeżeli odniosłeś takie wrażenie, to przepraszam.

Twierdzenie, że każdy komunista jest bezbożnikiem biegnie obok konstrukcji mojego tekstu. Twierdzę w nim że:
1.błędem jest twierdzenie, że każdy komunista był zbrodniarzem;
2. błędem jest twierdzenie, że bezbożnictwo było jedyną wadą komunizmu.

Jeżeli po dwadzieścia procent populacji popełnia jeden lub drugi błąd, to sześć procent popełnia je jednocześnie.

Zakładam, że PiS uwiódł ludzi na swoistą pobożność i swoisty antykomunizm. Twierdzę więc, że daleko nie pojedzie.

Tłumaczyłem w dyskusji z Tobą w związku z tym wszystko mając w tle zasadniczą tezę. I myślałem, że też ja przyjmujesz. Ty zaś dowodzisz, że komuniści tworzą podzbiór w zbiorze bezbożników. Może to i prawda ale tu nie ma znaczenia.

Tobie zarzucam więc, żeś mnie zwiódł na logiczne zawiłości w których ja o jednym, ty o drugim.

Z faktu zaś, że nie czujesz się zwolennikiem PiSu wnoszę, że nie wchodzisz w owe sześć procent. Sam więc widzisz jak on cieńko śpiewa.

No, nie nadymaj się.


>Autor

Nie ma co przepraszać, tylko trzeba dyskutować :-)

Ja nie postrzegam Ciebie jako gościa, który ma na celu nawalać się z dyskutantami po to, żeby im dopieprzyć, tylko mam Cię za faceta, który chce prowadzić rzetelną gadułę. Dlatego mnie przepraszać nie musisz :-)

***

1.błędem jest twierdzenie, że każdy komunista był zbrodniarzem

Jak najbardziej się zgadzam. Niektórzy komuniści to po prostu idioci.

***

2. błędem jest twierdzenie, że bezbożnictwo było jedyną wadą komunizmu.

Jak najbardziej się zgadzam. Samo bezbożnictwo, bezbożnictwo jako takie, nie jest wadą.

***

Ty zaś dowodzisz, że komuniści tworzą podzbiór w zbiorze bezbożników. Może to i prawda ale tu nie ma znaczenia.

Właśnie tego nie wiem, czy to nie ma znaczenia. Bożnictwo zawsze jest jakimś lepidłem dla społeczeństwa. Nie wiem, jakie konsekwencje może mieć dla społeczeństwa fakt, iż tego lepidła zabraknie. Nie bardzo kumam takie sprawy, bo ja nie mam dobrego rozeznania w kwestiach masowych.

***

Że zwolennicy PiS-u cienko śpiewają? Tego nie wiem, raczej myślę, że oni jeszcze śpiewają za głośno. Jak wszyscy socjaliści. Bo to, że socjalista będzie pobożny czy narodowy czy propaństwowy niewiele zmienia w mojej opinii.

Pozdro.


Wyrus

Też tak myślę.
Fajnie, że się wyjaśniło.


Stary

Panie Stary, a nie ma Pan wrażenia, ze wsrod tego betonowego elektoratu PiS większosc stanowią nie urzeczeni pobożnościa blizniakow (co to za poboznosc, skoro kaczynscy az dysza nienawiscia i pogarda – co to ma wspolnego z wiara?), tylko skrywany pod plaszczykiem patriotycznych hasel czysty socjalizm?
przeciez to cale solidarne panstwo, w ktorym zabiera sie tym co maja, by dac tym co na pis glosuja, to nic innego jak filozofia wlasnie dla postkomuszych zlogow.
Kiedys straszono kapitalista-imperialista, pis straszyl liberalem-wolnorynkowcem. No to przeciez nawet kukiel nie trzeba bylo zmieniac.
Całe szczescie, ze ten elektorat wymiera.


Griszeq

No właśnie. Komunizm to kłamstwo przede wszystkim. Bezbożność dopiero potem. Właśnie kłamstwo jest jego uniwersalną wadą. Be bezbożności może istnieć, bez kłamstwa – nie.


>Stary

Pilnuję gaduły :-)

Otóż właśnie nie – komunizm nie może istnieć bez bezbożności! Komunizm ma swoją eschatologię, pisałem o tym, eschatologię ściśle określoną i ten element wyklucza bożność komunizmu. Po cholerę tyleśmy się kłócili??

:-)


Panie Wyrusie,

Pan zakłada, że analityczne rozróżnienia, przekładają się na życie społeczne. Obawiam się, że jest to typowy przykład zamykania się w “wieży z kości słoniowej”.

Co do ideologicznej zasady, ma Pan rację. Warto jednak pamiętać, że ideologiczne zasady niekoniecznie trafiają do ideologicznych wyznawców. Człowiek ma nadzwyczajną zdolność łączenia w swej osobowości elementów, które dla zewnętrznego obserwatora będą zgoła sprzeczne. I umie z tym żyć.
Nazywa się to redukowaniem dysonansu poznawczego.
W konsekwencji, niezależnie od tego czy Pan to uzna za dewiację, czy normę, rzesze komunistów, którzy łączyli komunizowanie z wiarą były (a obawiam się, że są nadal) wcale liczne.

Co więcej, warto pamiętać, że zasady, wartości, idee i wierzenia mogą i są wykorzystywane instrumentalnie.

Już sam marskizm (w wersji pierwotnej, nieskażonej jeszcze narodnickim myśleniem rosyjskim) przesycony był chiliazmem i swoistym klasowym mistycyzmem (a ściślej – mistycznym mechanicyzmem i woluntaryzmem). Mimo zewnętrznej walki z religią, marksiści różnej maści dążyli do wykorzystania tych cech swej ideologii, które czyniły ją podobną do religii.

Jeszcze przed przewrotem bolszewickim, RKP wyznaczyła kilku towarzyszy (byli wśród nich Łunaczarski i Bogdanow) do szukania i tworzenia religii (bogoiskatielstwo i bogotworiczestwo ), mając zamiar instrumentalnie wykorzystywać religię i wiarę. Czy z tych zamiarów coś wyszło, to już inna historia.

Podobno w klatach dwudziestych spotykano ikony z Trockim i Leninem. W ogóle warto się zastanowić jaki wpływ wywarły cechy prawosławia (w szczególności – kult ikony) dla praktyki propagandowej praktycznego bolszewizmu i jego następców.

Z drugiej strony, proszę zwrócić uwagę, że nawet w obrębie Kościoła Katolickiego pojawiały się nurty komunizujące (w ostatnich dziesięcioleciach, bodaj czy nie najbardziej znane były niektóre postacie z kręgu tzw. teologii wyzwolenia *).

I żeby zając stanowisko, dwa zdania.

Antyreligijność mam za immanentną cechę marksizmu, a także marksistowskich i postmarksistowskich ideologii.
Natomiast negowanie łączenia religijności i tychże ideologii w praktyce społecznej, jednostkowej i zbiorowej, wydaje mi się zamykaniem oczy na fakty, które się, zamykającemu oczy, nie spodobały.

*) Nie twierdzę, bo bym zełgał, że cały nurt teologii wyzwolenia był komunizujący, a nawet marksizujący. Ale niektórzy jego przedstawiciele, choćby związani z sandinistami – byli.


>yayco

Co do ideologicznej zasady, ma Pan rację.

Oraz:

Antyreligijność mam za immanentną cechę marksizmu, a także marksistowskich i postmarksistowskich ideologii.

I to wystarczy. Mnie nie interesują, w tym przypadku, dywagacje na temat tego, co i jak było realizowane w praktyce. Bo w praktyce, to w Polsce, a o Polsce pisze Stary, komunizmu nie było. Różnie można nazywać to, co było: socjalizmem, realnym socjalizmem i jak się chce, ale komunizm to nie był. Zresztą, a w Sojuzie był?

W skrócie mówiąc: jak komunizm to bezbożność, a jak bożność, to nie komunizm.

Pozdro.


Komunizmu w Polsce nie było!

A ten, co go nie było, był wyjątkowo wredny!
:)


Jeżeli komunizmu nie było,

to i postkomunizmu nie ma.

Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności…


Wyrus

Ortodoksyjny komunizm “bożność” wyklucza.
Uważam, że w Polsce pod przykrywką Polski Solidarnej próbowano przemycić “ulepszoną “ formę komunizmu, “ubożnioną”.


>Stary

To co napisałeś w ostatnim komentarzu rozumiem tak, że mówisz o PiS-ie. Wisz, że Polska solidarna itd. A skoro mówisz o PiS-ie, który jakoby próbował przemycić jakąkolwiek wersję komunizmu, to coś Ci się fest pomieszało. Komunizm to ustrój totalitarny. Totalitarny! Łapiesz? Wiesz co to jest ustrój totalitarny? Po co zatem robisz te wałki z PiS-em?

Pozdro.


Wyrus

To też mówię o ulepszonej formie. Totalizm zaczynał się zawsze łagodniej od późniejszych swoich form. Chociażby NEP.

Totalizm zaś polegał na podporządkowaniu partii wszystkich struktur państwa. Kaczyńscy zaczynali od wprowadzenia wszędzie swoich ludzi. Potem chceili wygrać wybory i zmieniać konstytucję. To było bardzo typowe.

Chociaż przyznaję, w obecnych warunkach zupełnie niemożliwe.


Subskrybuj zawartość