Jeszcze nie...

Jeszcze dwa tygodnie. Tylko dwa tygodnie, albo aż dwa.
Człowiek chciałby chociaż na chwilę wyłączyć się z ogólnopolskiego, ogólnoludzkiego przygotowywania się do Świąt. Z tego swoistego “adwentu” konsumentów, mikołajów, gwiazdorów, dzieci, rodziców, dziadków, wnuków, mężów i żon.

Nie jest łatwo.
Jak to zrobić, jak uchwycić chociaż cząstkę sensu tego co nadchodzi…

Czytam książkę Haliny Bortnowskiej “Już. Jeszcze nie”. Dobra lektura na ten czas.

Będą cytaty, bo ja sam tak nie potrafię:

Patrzeć na świat jak na przestrzeń, w której są znaki do odkrycia – to pewnego rodzaju program duchowy, myślę, że do zainicjowania właśnie teraz, w Adwencie. Niech to będą znaki wyczekiwania.

Tak czy owak, oczekiwanie wypełniające Adwent sięga innego horyzontu. Nie chodzi o to, co przeżyjemy 24 czy 25 grudnia. To tylko prowizoryczna meta. Osiągnięcie jej może się liczyć. Oczekiwanie dotyczy nie jej, lecz tajemnicy, do której odsyła.

Całe nasze chrześcijaństwo, cały związek z Bogiem ma charakter paradoksu: jednoczesnej świadomości, że JUŻ jesteśmy w Nim, Jego, dla Niego i że JESZCZE WCIĄŻ w drodze. Im silniejsze mamy w sobie przeświadczenie wiary, że JUŻ należymy do Boga, tym mocniej czujemy, że się to JESZCZE w nas nie okazało: jest nam dane, ale na sposób obiecanego i oczekiwanego. Nie da się tej myśli zwyczajnie wyrazić, przeszkodą jest to, że doświadczenie i słowa należą do perspektywy JESZCZE NIE.

Jeszcze nie, jeszcze kilkanaście dni…
A później?
Dalsza droga.
Z czym?
Z pamięcią tych chwil, które za nami.
I z ciągle dalekim, ale wyraźnym horyzontem tego, co obiecane i oczekiwane.

Tak było rok temu
Wigilia_2007_1.jpg
Wigilia_2007_3.jpg

Jak będzie?

Jeszcze nie…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

...

RafalB

Człowiek chciałby chociaż na chwilę wyłączyć się z ogólnopolskiego, ogólnoludzkiego przygotowywania się do Świąt. Z tego swoistego “adwentu” konsumentów, mikołajów, gwiazdorów, dzieci, rodziców, dziadków, wnuków, mężów i żon.

Podpisuję się pod tym wszystkimi rękami.
Życzę spokoju, pozdrawiam,


Dobrze przeczytać to na dwa tygodnie przed

jest jeszcze czas na wyhamowanie…

pozdrawiam, ekipę przy stole również:)

prezes,traktor,redaktor


Dzięki Anu

Ja też życzę Ci spokoju i pokoju.

Ciszy nam trzeba :)

Pozdr


Max

Ekipa niestety nie jest na etapie próbowania 12 potraw.
Widzisz ich miny? :):):)

Ubogie mamy Wigilie w związku z tym ;)

Pozdr


Rafał

no wiesz? kto zwraca uwagę na samo jedzenie :)

miny mówią wszystko za siebie:)

było/będzie fajnie!?

prezes,traktor,redaktor


Dokładnie!

Masz rację. Jedzenie to jedna z ostatnich rzeczy na jakie powinniśmy zwracać tego dnia uwagę.

Natomiast mamie i babci zawsze serce krwawi jak dzieci na Wigilię zajadają się pachnącym suchym pieczywem.

Pozdr


Hm,

pozytywnie tu u ciebie.
Zresztą jak zwykle.

Pozdrówka (szczególnie dla dzieciaków:))


A, bo wiesz Grzesiu...

szukam jakiejś odskoczni od codziennego stresu zawodowo-zakupowo-ogólnego.

Zaczyna mnie przyciskać brak jakiejkolwiek przestrzeni do wytrzymania kilku minut w spokoju.

Stąd potrzeba pozytywnego myślenia :)

Dzięki w imieniu dzieciaków (które już szczęśliwie kimają)

Pozdr


Rafał

Cała ta przyspieszona machina powoduje, że kiedy już te Święta nadchodzą to wydają się tylko dodatkiem.

Chyba, żeby zwolnić własny bieg, nie dać się ponieść, nie wsłuchiwać się w pokrzykiwania. Usłyszeć własny oddech.

To bardzo trudne kiedy jesteś w środku świątecznej fabryki, ale myślę że możliwe.

Pozdrawiam dodając, że bardzo lubię suchy chleb w szczególności pachnący.


Droga Gretchen

Ostatnio usłyszałem od pewnego mądrego przyjaciela, że wspólny posiłek przy stole ma przede wszystkim zaspokoić głód bliskości, kontaktu, rozmowy.

To co jemy jest tak naprawdę z tej perspektywy drugorzędne. Nie powinniśmy tego stawiać wyżej niż naszych współbiesiadników, bo może nam to przysłonić prawdziwy cel spotkania.

Tak więc jeżeli tylko będziemy przy stole dla siebie nawzajem, pachnący suchy chleb wystarczy :):)

Pozdrawiam ze wspomnieniem kolacji sprzed 3 godzin :(


Subskrybuj zawartość