Wielki Czwartek

Przyszedłem się pożegnać.

Zazwyczaj przy pożegnaniach mówi się zbyt wiele, chaotycznie, w pośpiechu.
Przychodzi na myśl tak dużo słów, że w końcu sami nie wiemy co jest ważne i co koniecznie trzeba powiedzieć.

Chyba że ten, kto odchodzi już sobie wszystko poukładał. Już wie co jest ważne.

Pożegnanie urządzono przy stole. Usiedliśmy trochę zakłopotani.
Jest podniosła muzyka, palą się świece i dymią kadzidła.

Ten, który nas żegna wie co jest ważne. Zaczyna obmywać nam nogi.
Nasze zakłopotanie wzrasta.

Myśli same się cisną do głowy. Komu jesteśmy w stanie obmyć nogi? Czy kiedykolwiek to zrobiliśmy?
Czy kiedykolwiek obmyliśmy nogi dziecku?

To jest trudne, bardzo trudne.
Obmyć nogi dziecku, które nie ma głosu, tak jak ryba. Które nic nie może, które nic nie ma.
To bardzo trudne.

Czy kiedykolwiek obmyliśmy nogi temu pijakowi z piątego piętra? On strasznie śmierdzi. Do windy nie można po nim wejść. To jest trudne.

A swojej żonie? Czy jej obmyliśmy choć raz nogi?
Ona zawsze wie lepiej, wykorzysta każdą naszą słabość. Poza tym ciągle czegoś chce.
Obmyć jej nogi, ot tak, byłoby bardzo trudno.

A szefowi w pracy? Temu zarozumiałemu bubkowi, który tyle razy nas upokorzył? Czy jemu jesteśmy w stanie obmyć nogi? To jest niemożliwe. Nie jemu…

Jednak On z uporem powtarza, jak co roku, Czy rozumiecie co wam uczyniłem?.
Milczymy zakłopotani powoli jedząc rozdawany chleb…

Wreszcie przychodzi ten moment.

Ciszę rozdzierają głuche uderzenia kołatek. Gasną wszystkie światła.
Gdyby nie świece na stole byłoby zupełnie ciemno.

Ukrywam twarz w dłoniach. Odchodzi swoją drogą, która zaprowadzi Go na śmierć.
Żegnałem tak swoją kochaną babcię, dziadka i wujka, który często się śmiał.

Dziś jest podobnie. Dziś zostaję tu a On odchodzi. Kołatki się oddalają i w końcu milkną…

Wstaję i powoli wychodzę. Wszyscy wychodzimy i podążamy własnymi drogami.
Porażeni prostotą słów, które On nam zostawił:
Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Rafale, piękne to jest

przeczytałem już ze dwa razy w sumie:)

Czy ja już mówiłem, że ci zazdroszczę?
I talentu, no bo chciałbym też tak umieć pisać czasem, no.

No i tego czegoś, co jest w twoich tekstach:wiara?ciepło?mądrość?
Wszystko pewnie po trochu.

No, pokomplementowałem cię, więc tylko jeszcze spostrzegę, że ciekawie się na liście nowych notek ułożyło:najpier jest “Wielki Piątek” Algi, po którym następuje twój “Wielki Czwartek”.

Widać, że nawet z chronologią ostatnio na TXT problemy:)

Pozdrawiam,pozostając w zachwycie nad tekstem.


Grzesiu

Nie będę ukrywał, że bardzo się cieszę, że Ci się podoba.

A czy ja nie mówiłem już, żebyś przestał mi słodzić?
Chyba ze sto razy ;)

To ja się spóźniłem…

Pozdrawiam Cię serdecznie


E, no nie ma mowy,

z tym zaprzestaniem słodzenia:)
Znaczy jest to możliwe, jak przestaniesz pisać.

Bo w to, że zaczniesz pisać źle lub tylko gorzej, to nie uwierzę.

No, nawet jakbyś chciał:)

Jak widać więc, nie masz wyjścia.


Stawiasz mnie w trudnej sytuacji

Nie mam co odpowiedzieć na takie dictum.

A nie chcę, żebyś pomyślał żem cham i cicho siedzę w oczekiwaniu na kolejne peany.


A wie pan?

Panie Rafale?
2 razy się dziś wściekłem!!!

Pierwszy, kiedy wchodząc do supermarketu widziałem grupkę bezdomnych..
Drugi, kiedy wychodząc pomyślałem, ze im coś dam, choćby piwo…

I się wściekłem, bo oni niszczą te łańcuchy od wpinania wózków, te odległe od …

I się wściekłem..

...
Bo jeszcze mnie stać na ten pieprzony wózek..


Panie Igło

I tak czasem a nawet często bywa.

Nigdy nie wiadomo co nas może wkurzyć.


Nic nie odpowiadać,

pisać jak wena najdzie, i tyle:)

pzdr


Subskrybuj zawartość