Wielki Piątek

To nie jest Święto. To część Święta.
Coś się zdarzyło wczoraj. Dzieje się dzisiaj. I jutro. I pojutrze. Ciąg zdarzeń. Opowieść.

Słowo, które opisując Jego Mękę tak jakby o nas mówiło. Dzisiaj jest dzień wielu obrazów, z których tylko niektóre dają się objąć wyobraźnią.
Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka? On odpowiedział: Nie jestem.

Od rana chciałem, żeby wszystko zwolniło, żeby działo się wolniej. Chciałem poczuć płynący czas. Szukałem twarzy ludzi. Chciałem im się przyjrzeć.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze

Kiedyś usłyszałem w telewizji księdza, który przypomniał słowa Pascala, że Chrystus będzie konał aż do skończenia świata. Na ekranie było widać wypędzonych Albańczyków z Kosowa. Równie dobrze mogli to być Tutsi albo chrześcijanie w Darfurze albo Kurdowie w Iraku… On cierpi i umiera wciąż z każdym umierającym.
W „Rublowie” Tarkowskiego jest scena Ukrzyżowania, w śniegu, wśród Tatarów biorących w jasyr ruskich wieśniaków i palących wioskę.
Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano. Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota.

Jego śmierć odbiera bezsens tamtym. I wszystkim innym, które zdarzyły się i będą się zdarzać. Czyni je zdarzeniami w ciągu zdarzeń. Opowieść wciąż trwa…

A my, którzy wciąż jeszcze jesteśmy tylko świadkami?
Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa! Odpowiedzieli mu Żydzi: Nam nie wolno nikogo zabić.

Mój Boże, jak uwikłani jesteśmy! Sami skazani na śmierć, jednocześnie zabijamy wiedząc, że nam nie wolno! Na różne sposoby…

Z lęku o siebie przecież, bo nie o Boga, który bez słowa dał się zabić, wytaczamy najcięższe działa w obronie niewiadomo kogo i czego. Boga nie trzeba bronić. On jest bezbronny.
Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd.

Wiele jeszcze ukryto w Słowie znaczeń. Wiele czasu zajmie nam ich odkrywanie. Jesteśmy wszak wciąż w drodze, w opowieści. Nie znamy zakończenia…
Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi – tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, trochę nie rozumiem jednego fragmentu

“Z lęku o siebie przecież, bo nie o Boga, który bez słowa dał się zabić, wytaczamy najcięższe działa w obronie niewiadomo kogo i czego. Boga nie trzeba bronić. On jest bezbronny.”

Z kontekstu mi wynika, że powinno byc ostatnie zdanie “on nie jest bezbronny/on nie potrzebuje obrony”

Chyba że chodzi o coś innego.

A nawiązując do moich wczorajszych wpisów u ciebie.
Wiesz czemu cię lubię czytać jak piszesz na tematy religijne czy Biankę czy Odysa czy Poldka?
Bo w waszych tekstach jest pokora, niby jesteście widoczni w tych tekstach, ale widać, że nie jesteście najwazniejsi.

Jest świadectwo i jest wiara i jest wybór.
Znaczy jak się czyta to można przy tych tekstach oddychać.
Nawet jak się nie wierzy.

A tak sobie zawędrowałem przypadkiem tu:

http://freeyourmind.salon24.pl/458494.html

i sobie myślę, że autor się wykłada strasznie i de facto dla sprawy, którą reprezentuje złą robotę robi.

No w każdym razie, powiedziałem Jackowi Jareckiemu że trza by go w kościele czytać.
Ciebie też
:)

pzdr


Widzę, że czuwasz...

On jest bezbronny znaczy nie chce się bronić, taki jest z wyboru sposobu zawarcia przymierza z człowiekiem. Jego bezbronność jest jednym z głównych założeń Planu Zbawienia. Człowiek próbując bronić Boga wyrządza mu niedźwiedzią przysługę, jak Piotr ze swoim mieczem w Ogrójcu.

Słowa są takie ubogie…

Co do tego oddechu to zawsze mi się przypomina powiedzenie, że Duch tchnie kędy chce. I, że wiele jest dróg do Pana.

Chrystus umarł za wszystkich ludzi. Nie tylko za tych, którzy w niego uwierzą.

Pozdr


Aaaa, to wychodzi że nie tyle czuwam,

co nie zrozumiałem:)

Ja myślałem, że chodzi ci trochę o co innego, że my jako ludzie nie jesteśmy w stanie Boga obrazić. Ni urazić.
On jeśli jest jest ponad to.
I dlatego śmieszy mnie zawsze rwetes o uczuciach religijnych, o czyms tam jeszcze, bo moim zdaniem niejednokrotnie pokazuje on raczej pychę czy nadmierny fanatyzm wyznawców.
Ale to inna działka.
Swoją drogą, zamierzam trochę zamieszać i wrzucić jutro czy pojutrze kilka tekstów z deMello.
Tak na święta, ku przemyśleniu.
Oczywiście wybiorę stronniczo te, które w jakiś sposób dźgają i naruszają fasadową religijność.
A może nie?
Kto to wie.
W kazdym razie wybiorę te co lubię.

Co do oddechu, jest piękna historia w “śpiewie ptaka”, może zacytuję, acz długa, więc nie wiem, czy będzie chciało mi się przepisywać, chyba że w necie znajdę.

Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość