Tamar - w odpowiedzi Arturowi M. Nicponiowi

Było to dawno, dawno temu.

Za górami, za lasami żył pewien twardy gość imieniem Juda. Kulom się nie kłaniał, kult słabości go brzydził, interesy potrafił robić jak mało kto. Raz wpadł nawet na pomysł, żeby zamiast zabijać swojego najmłodszego brata Józefa (bo gówniarza ojciec najbardziej kochał), sprzedać go z zyskiem w niewolę (Rdz 37, 26). Tym samym zarobił parę groszy a sumienie miał czyste, bo brata nie uśmiercił przecież. Jak mu się jakaś laseczka spodobała, to po prostu ją sobie brał (Rdz 38, 2). A co tam, przystojny był i silny. Odważny i zaradny. Dlatego dziewczyny krzywdy nie miały, o nie. Taki, można by rzec, protoplasta prawicowca, który ma sztywny kręgosłup zasad, wartości i tradycji.

Dochował się trzech budrysów. Dziwnie im tylko dał na chrzcie (ale to dawno było): Er, Onan (miał chyba chłopak w szkole przechlapane) i Szela. Chował ich twardą ręką, bo jak przystało na człowieka silnego i zapobiegliwego szykował im już świetlaną przyszłość (kariera w biznesie, może w armii, a na pewno jeden to musiał iść na księdza później – takie tam…) a bez pracy, wiary w Boga i zasad moralnych to gotowi jeszcze poznać jakieś towarzystwo lewe, znaczy lewackie i Unię by ojcu założyli jakieś 3 tys. lat wcześniej. Tak więc trzymał rękę na pulsie synów.

Jak pierwszy dorósł, znaczy ten Er, to mu Ojciec Juda żonę wybrał. A że się stary znał na kobitkach, z nie jednego pieca, jak to się mówi…, to mu wybrał niezły towar. Nogi to miała do samej szyi. Nic dziwnego, że ją zwali Tamar (czyli palma), bo wysoka i szczuplutka była jak Naomi Campbell czy boska Cindy Crawford. Z taką laseczką to można na mieście lansu zapodać, oj można.

Ale, cholera, w każdej prawdziwej rodzinie, gdzie jest i mama i tata (a nie jak tam na Zachodzie: albo same mamy, albo jeszcze gorzej, dwa taty) i różaniec się odmawia, zawsze musi się trafić jakaś czarna owca. No i ten Er to musiał coś z lewakami jednak kręcić. Ojca się nie słuchał, za to czytał Gazetę Wyborczą i zdjęcie Che sobie powiesił w domu. A jeszcze mówią, że z Owsiakiem w tej jego fundacji w jakieś szemrane interesy wszedł. Nie wiadomo jak było, dość, że nie spełnił pokładanych w nim nadziei i go Pan Bóg wziął do „lepszego świata” (Rdz 38, 7).

Wstyd na całą ulicę, rodzina taka porządna, taka prawicowa a ten przedawkował, i to zaraz po ślubie. Na szczęście Juda umiał sobie ze wszystkim poradzić. A i czasy były inne. I zwyczaje.

Na ten przykład jak żona owdowiała a mąż-nieboszczyk miał brata, to bez gadania suczka szła do łóżka, do szwagra. W majestacie prawa ludzkiego i boskiego, co najważniejsze. Więc Juda nie miał problemu – Tamar oddał Onanowi.

A ten dopiero dał ojcu w kość. Miał jakieś kontakty w branży porno i wzięli go do filmu! Skąd mu się to wzięło? Przecież dom taki porządny, nawet satelity nie oglądali, co niedziela w kościele… Ja nie wiem… Dość, że Pan Bóg Onana zdjął z barków Judy i też zabrał do swojej chwały (Rdz 38, 10).

Ale została Tamar. Ta, co miała dać Judzie wnuki. Co miała (na)ród podtrzymać, wzmocnić, pomnożyć.

Silny swoimi zasadami, swoją moralną przewagą Juda myśli tak: laska jest pechowa, miałem trzech synów, ona już dwóch pochowała, jak oddam ją trzeciemu to mam jak w banku, że na starość zostanę sam jak palec, najwyżej z programem „Pogodna Jesień”. Tak to ja się nie dam wyrolować!

Widzi, że synowa w wieku tartacznym, krew jej się burzy, najchętniej to trojaczki by już niańczyła. Ale mówi jej – Wiesz córcia, faktycznie to ty byś mogła już ten tego z Szelą, ale popatrz. To jest gówniarz jeszcze. Ja wiem, że dzieciaki teraz to szybko już kumają o co chodzi, ale przecież nie żyjemy w Szwecji. Musisz poczekać aż chłopak skończy wszystkie nauki przedmałżeńskie. Niech dorośnie to wtedy pogadamy. Tymczasem pomieszkaj chwilkę u rodziców (sama widzisz, remont zacząłem i teraz sami na dwóch pokojach się gnieździmy) a jak się obrobimy to zadzwonię. Strzałka!

Tamar się zjeżyła. Myśli sobie: stary capie! Najpierw mi obiecujesz, że będę matką rodu Judy a później wystawiasz do wiatru? Te twoje chłopaki to porażka jakaś! Co jeden to degenerat. Ale poczekaj! Ja tak łatwo nie popuszczę!
Tamar odjechała taksówką, Juda odetchnął. Wszystko pozamiatane.

Życie jest nowelą, jak to mówią. Żonka Judy odeszła do lepszego świata. Popłakał stary, pochował kobitę, stypę wyprawił, ale żeby aż tak strasznie się przejąć? Miała już swoje lata a jej quasilogika to często doprowadzała Judę do rozpaczy. A on czuł się młodo, wysportowany, zadbany, pachnący. Jeszcze działały na niego te kołyszące na ulicy biodra, te rozchylone usta sprzedawczyń w warzywniaku za rogiem. Jeszcze potrafił szarmancko zagadać do sąsiadki z trzeciego, potrafił… Bóg dał, Bóg wziął. Show must go on.

Namówili go starzy kumple z wojska: chodź, idziemy się zabawić do tego nowego pubu przy Rynku. Tam nie ma dzieciarni, akurat lokal dla nas, wdowców. A może coś się nawinie…? Juda pomyślał: mogę teraz, żonka śpi spokojnie a ja muszę z życia korzystać, teraz to „po bożemu” jest.
Ta jego synowa, Tamar, przypadkiem się dowiedziała, że on owdowiał, że jego syn to już dawno gotowy do żeniaczki. Tak jak myślała! Olał ją, cap jeden. Rozpytała tu i tam i poniała, że Juda chadza do tego pubu przy Rynku, gdzie i dobra muza leci i żarcie znośne, no i intymnie tak w środku zrobione jest…

Przebrała się jak pierwsza lepsza, twarz zasłoniła welonem (żeby seksapilu zapodać więcej) i zaczaiła się w środku. Siedzi, patrzy a tu wchodzi Juda z koleżkami. No fakt, facet widać, że ma wszystko co trzeba a jej i tak zawsze się starsi podobali… Koniec końców uwiodła go, opowiadając, że pracowała w Amsterdamie długo, że zna takie sztuki o jakich on nawet nie śnił itp. Poszli.

Juda już ma się zabierać do roboty a ona: masz forsę? No jasna cholera! Nie wypłaciłem z bankomatu! Później pójdziemy na dół to ci dam. Te frajer, ja po pracy nigdzie już nie chadzam. Dawaj coś w zastaw, bo nici z namiętności. Daj ten sygnecik, od żony chyba, co? Tak, to pamiątka. Sentymentalna była i wygrawerowała mi datę naszego pierwszego spotkania. Dobra mała, ale jutro zwróć jak ci kasę przyniosę.
Tamar odstawiła niezły numerek, Juda o mało nie zszedł taki był zadowolony. Nie wiedział, oboje jeszcze nie wiedzieli, że Tamar zaszła w ciążę (Rdz 38, 18).

Rano Juda się budzi, bierze kasę i jedzie do knajpy. Nie ma laski. Rozpytuje o taką w welonie. Nikt jej nie widział. Cholera, sygnet diabli wzięli. Znowu wstyd, ale nauczka na przyszłość. No bo czego się można po kurwie spodziewać?

Mijają miesiące. Dzwoni telefon. Ta twoja synowa to niezła szmata jest. Z brzuchem łazi już od tygodni. Przecież ona to twoja prawowita rodzina ciągle, nie?

Juda dobrze zna prawo, przecież jest wierzący, bogobojny, sprawiedliwy ponad wszystko. Wie, że powinien teraz ukarać tą zdzirę. Przychodzi mu to bez większego trudu, sama dała mu możliwość wyjścia z niezręcznej sytuacji.

Spalcie ją – rzuca do słuchawki i ją odkłada.

Za godzinę dzwonek do drzwi. Juda otwiera a tam Tamar z brzuchem w towarzystwie dwóch kuzynów, którzy mieli już na niej wyrok wykonać.

Ten przedmiot należy do gościa, z którym spałam i zaszłam w ciążę – mówi ona i wysuwa do przodu rękę na której leży charakterystyczny sygnet z wygrawerowaną datą…

***

Ona jest sprawiedliwsza niż ja – mówi Juda patrząc na sygnet.

Wypowiada słowa, które niewielu mężczyznom przechodzą przez gardło w stosunku do kobiet. Przyznaje się do błędu wobec całego świata. Więcej, wobec kobiety, którą pomiatał i upokorzył. I to jest początek zupełnie innej historii. Historii przemiany Judy, który na końcu sam odda się w niewolę za swojego najmłodszego brata Benjamina (Rdz 44, 33). Zniknie gdzieś kult siły, pycha, władza nad wszystkim i nad wszystkimi, dzielenie ludzi na komunistów, patriotów, żydów, arabów. Zaiste, niezbadane są ścieżki Pana…

Tamar była uparta. Chciała wypełnić za wszelką cenę sens swojego życia, którym Bóg uczynił wydanie na świat dynastii królewskiej. Jest jedną z dwóch kobiet wymienionych w rodowodzie Jezusa z Nazaretu, co podkreśla jej wielką rolę w historii tworzonej przez Pana.

Kobiety nie są rozkapryszone, histeryczne. Nie posługują się „babską” quasilogiką.

Kobiety nie są „jednozdaniowe”.

Kobiety nie posiadają zdolności destrukcyjnych.

Kobiety nie niszczą dla niszczenia.

Kobiety nie oczekują obietnic bez pokrycia.

Nikt tego nie oczekuje… I tyle.

tekst Artura M. Nicponia

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, świetnie napisane

(kurde jak zwykle ci to piszę:)), ale mam wrażenie, że to nie jest polemika z tekstem Nicponia.
To jest coś jednak trochę obok, inny głos, wzbogacenie i uzupełnienie historii.Kurde, z jednego tekstu Artura już dwa całkiem dobre kolejne powstały:)
Tylko Docent narzeka:)

A formalnie świetnie, no powiem to jeszcze raz, a co mi tam.
Pod wrażeniem żem.
I paodia stylu Arturowego ci wyszła i splecenie historii biblijnej z wspólczesnością i przypowieść.
Wszystko to w jednym.
Chyba wpadnę w kompleksy, ale sam cię tu zapraszałem:)

pzdr


Tekst Artura

mnie początkowo załamał.
I nie chciałem się wdawać w dyskusję, bo chyba by mnie poniosło.

Nie lubię takiego mizoginizmu doprowadzonego do absurdu.
I jeszcze ten “katolicyzm” w połączeniu z taką pogardą dla inaczej myślących i żyjących…

Nie wiem czy to kreacja czy to faktyczne poglądy. Nie znam faceta.

Ale temat za mną chodził i chciałem jakoś odpowiedzieć.
I chyba się udało jednak trochę polemicznie narysować podobną sytuację...

Pozdr


Rafale wielce szanowny,

abstrahując od reakcji AMN, to jest kawał dobrego pisania.
Nie załamuj się w żadnym przypadku!

Pozdrowienia bardzo serdeczne,


Merlocie

Dziękuję za docenienie mojego wysiłku i mozołu :)

A na reakcję AMN czekam, a jakże!
Mam nadzieję, że zaszczyci mnie swą uwagą.

Pozdrawiam nie mniej serdecznie


>grzesiu

ja nie narzekam. ja mam inne fascynujące, i mniej fascynujące, zajęcia niż polemizowanie z nicponiami. po co? przecież on i tak wie lepiej. jego stanowiska nic nie zmieni, bo katolicyzm nie jest dla mięczaków. grzesiu, obudź się!

>Rafale

“Nie wiem czy to kreacja czy to faktyczne poglądy.”

łorewa. jedno i drugie = załamka.

tekst jest fajny, dobrej próby pastisz, albo inna parodia. natomiast co do meritum to IMO, dyskusja na ten temat ma bardzo wysoki współczynnik abstrakcji.

pozdrawiam


Panie Rafale

Chwycił Pan byczka za rogi. I przytrzymał dobrym chwytem.

Z przyjemnością zamiatam czapką przed Pańskim pisaniem.


SZACUN.

.


Docencie

Może rzeczywiście jest zbyt późno…

A co do Twoich odczuć to chyba masz trochę racji, polemika niewiele zmieni :(

Pozdr


Jedno i drugie = załamka

Nie.

Kreacja może być dowolna. Najwyżej kreatorowi bokiem wyjdzie, jak trafi na Stopczyka. Albo będzie się chachał, że jest zadyma.

Ale jeżeli klient chce słucha,ć co inni mówią do niego – to co innego. Wtedy warto pisać i (pardą) rozmawiać.

Dlatego Rafał napisał. Dlatego ja mu kibicuję.


Droga Anu, Panie Kaziku

No tak nie można!

Dolejcie trochę doliwy do ognia, podgrzejcie dyskusję!
Zaraz wszyscy zaśniemy tutaj ;)

Pozdrawiam serdecznie


>RafalB

ale przynajmniej mogliśmy przeczytać fajny wpis ;-)...

“Zaraz wszyscy zaśniemy tutaj ;)”

no wiesz jest po północy. :)

>merlot

wiesz, ja miałem na myśli, że jak ktoś się dajmy na to kreuje na idiotę, albo na tego-co-wieszałby-strzelałby to często jest tak, że po pewnym czasie ta kreacja przestaje być kreacją, wymyka się spod kontroli.
nie wiem czy oglądałeś “Idiotów” von Triera tam taki przypadek jest dokładnie przedstawiony. oczywiście mogę się mylić bo nie należy, prawda, generalizować. ;-)


Rafał

bez słów.


Nie oglądałem,

ale to chyba nie ma znaczenia.

Artur istnieje i jest odbierany. Ci co odbierają go jako awatara (rozkoszne usprawiedliwienie) nie mają problemu. Ja, na tekstowisku, jako awatara odbieram tylko jeden byt. Reszta to dla mnie ludzie z krwi i kości. W tym Artur. A ponieważ gadając do wszystkich, gada też i do mnie, zastanawiam się jaki on jest. Co się kryje za tymi jego kategorycznymi stwierdzeniami. Jak wygląda jego pokój, w którym poleguje. Kiedy ma iść na tę operację... Itd. itp.

Może bez sensu, ale ja tak mam. Dlatego siedzę na tekstowisku.

Docent – nobody’s perfect, kurwa, pardą.


Panie Rafale

No jak nie można? Można, i to właśnie zrobiłem.

Pan sobie życzy dolewać oliwy do ognia? A gdzie ten ogień, poza Pana tekstem? – zapytam.
Tam to ja już się wywnętrzyłem, jako ta “wrażliwa duszy(cz)ka”, co to uniesień intelektu “białego człowieka” nie rozumie.
Tylko, że smarując swój komentarz nie spoglądałem na rozwój sytuacji i końcówka głupia wyszła. Bo tak po prawdzie, to chciałem się podpisać przede wszystkim pod tą myślą Pana Merlota: “powołując się na klasyka referenta, kurwa, pierdolisz (pardą). Lewica ma mnóstwo wad, ale CI faceci wykastrowali się sami. Lewicy nic do tego. Prawicy zresztą też. Dupek jest dupkiem niezależnie od przynależności ideologicznej.

Sam się dokleiłeś do prawicy, bo tak ci wygodniej i łatwiej, ale to, jakim jesteś facetem naprawdę zależy od czegoś innego.”

Przed Pana tekstem mogę tylko pozamiatać. :)


Merlocie

Szacunek za empatię. Zupełnie serio.

Ale zawsze docierasz do tego “co kryje się za kategorycznymi stwierdzeniami”?
Bo mi cząsto ręce opadają...


Rafał,

przede wszystkim szacun dla formy i kunsztu, czuję się skutecznie zdefamiliaryzowana (tak się mówi po polsku?).

A jeśli chodzi o polemikę, to ja wcale nie muszę wiedzieć, co nicponie myślą, sam twój tekst jakby mi już oblał balsamem niesmaki po nicponiowym. Ale mam pytanie – piszesz w odpowiedzi Docentowi:

“A co do Twoich odczuć to chyba masz trochę racji, polemika niewiele zmieni :(”

A co by miała zmienić?

Pozdrowienia zasyłam,


Gretchen

Witaj.

Nie wiem czy dobrze, czy źle… ;)

Pozdr

P.S.
Już po aklimatyzacji? Jak znajdujesz naszego kraja?


Anu

Ja tak mam, że jednak odkrywam cząsteczkę, ziarenko prawdy dla mnie do tej pory nieuchwytnej, jak z kimś rozmawiam czy się nawet kłócę.

I nawet nie muszę od razu się do tego przyznawać, bo najczęściej jeszcze sobie tego nie uświadamiam. Ale po jakimś czasie zaczynam w swoim stanowisku to ziarenko lokować.

I to jest takie ucieranie różnych poglądów, szukanie cząstki wspólnej, nie?

A jak czytam czasami ANM to tego nie widzę. I już tracę nadzieję, że zobaczą...

Pozdr


Szczerze mówiąc,

to raczej kieruję się tzw. głosem wewnętrznym.
Z docieraniem jest gorzej, ale czasem się trafia…

Właśnie wyszedł od nas z kolacji zaprzyjaźniony Serb, mieszkający na codzień w Monte Carlo, żonaty z Polką. Po spożyciu x kieliszków merlota (a co!) odchrząknął i przemówił ludzkim głosem:

Bo wieś, Tomek, ja to wsistkich ludziów kocham, poza Arabami, Murzynami, Żydami, pedałami i tymi, no, Chorwatami. Wsistkich, naprawdę!

No.

I w tym momencie, Nicpoń to pikuś. Do rany przyłóż...

Proponuję nie histeryzować. Olać, albo polubić.


Merlocie - zajebiste!

!!!


A no chyba że,

Rafał, bo myślałam przez chwilę, że ktoś Nicponia chce zmieniać :)

Kocica mię tu mruczy, że mam iść spać (=wpuścić ją pod kołdrę i miziać po brzuszku), zatem odżegnuję się.

Do zoba!


Albo nie

Najlepszy tekst jaki czytałam od jakiegoś czasu.

Fenomenalna forma, język i konsekwencja. Ja niestety tak nie umiem, wyrażam swoją zazdrość.

Rafał, nie mam słów…

I nie chodzi mi o Artura, bo to co mam Jemu do powiedzenia to mówię, o ile jest mozliwość.

Natomiast ten Twój tekst jest nieprawdopodobnym patchworkiem, cudownym patchworkowym współgraniem.

Oto jak siła mężczyzny kiepskowato wykorzystywana, arogancka, zapatrzona w siebie – może się obrócić przeciwko niemu samemu.

Kobiety nie oczekują obietnic bez pokrycia.

Uważaj, bo pojadę teraz:

Mężczyzna, który raz jeden dotknął, lub choćby się otarł o duszę kobiety, zawsze i na zawsze będzie za nią tęsknił.

Za zapachem tej duszy.

Za smakiem.

Za tą kobietą. Po prostu.

Wykona w życiu sto tysięcy ruchów i drgnień, ale tego nie zapomni.

Tyle.


RafaleB

W odpowiedzi na co jest ten text?


Pojechałaś Droga Gretchen...

...

teraz ja nic nie powiem


Laboga!

Miód się tu leje jak z cysterny :)

Posłuchajta, ludziska. Tekścior Rafała naprawdę cymes/gites. Miodzio forma, może na zakończenie zabrakło jakiegoś walnięcia w wielgi bęben i nagłego wybrzmienia organów i chórów anielskich. Albo dudniącego głosu stu mnichów OMMM.... coś w tym guście. No ale nie ma co narzekać. Superowo napisane.

Trochę mnie tylko martwią dwie sprawy: że tak gładko bierzecie tego całego Nicponia dosłownie oraz to, że jakoś może coś w tym jest, że na przykład, gdyby ten zuchwały prostak i nicpoń skończony nie napisał tego co napisał, to by nie powstały dwa jak do tej pory superowe tekściory i gadki/polemiki na ten temat – napisane przez kobietę i mężczyznę – co fajne samo w sobie.

Może i on się wcale nie zgrywa itd i naprawdę pisze literalnie co ma pod kopułą, no ale głowy bym nie dał za to.

No to dobranocka, bo przecież nie powtórzę za klasykiem: fitam fas ciule!

;)


Witaj Arturze

W odpowiedzi na Twój text (link w załączeniu).

Dzięki za inspirację ;)

Pozdr


Trollu

Celnie powiedziałeś.

Ja Arturowi już za inspirę podziękowałem całkiem serio.

Pozdr


Trollu

pojechałeś Jareckim. Na kilometr.


aha,

bo bym zapomniał: to oczywiście nie jest polemika, bo Nicpoń o czym innym zupełnie napisał w sumie. No ale to detal, bo wiadomo, nieważne co Autor napisał, ważne co Czytelnik wyczytał, jakoś tak. Nie mam nic do wycieczek w dygresje i wątki rozgałęzione, ale trzymałbym się zasady, że polemika to polemika, a impresje/wariacje to impresje/wariacje itd. itp.

Buziaczki


Trollu

Ja bym został przy impresjo/polemice, bo cytaty i odniesienia do tekstu Artura są widoczne a ja chciałem udowodnić rzecz zupełnie naprzeciwpołożną.

Pozdr


Merlot

Złudzenie węchowe, Panie kolego! hehe :)
Zaraziłeś się widzę od czujnego Referenta.
Znaczy to, że idzie mi lepiej niż myślałem!

:)


Jasne, że lepiej;

przynajmniej dajesz głos, w odróżnieniu od niedawania głosu…


Trollu

Jassssne…

Prawda

Pardą

Złudzenia.

Panie kolego?

Litości.


Rafał

no sorki, ale jesteś pewien na 100%, co jest tematem u Nicponia? Bo na moje oko podpinasz pod polemikę (inna rzecz że efektownie i udanie) zaledwie zahaczenie o pewien motyw obecny u Nicponia. Ja bym tego nie nazwał polemiką, jednakowoż.

Przecież tekścior Nicponia jest czytelnie o czym innem. No ale mniejsza z większą. Gratulki za sam tekst. Zgrabnie napisane.


Merlot

ale tak w ogóle, co Cię boli? Bo nie kumkam za bardzo..


Szczerze mówiąc,

wręcz przeciwnie. Cieszę się, że wróciłeś z jakichś wojaży, bo dawno Cię nie było w okolicy. Mówię jak czuję, pardą.


Gretchen

mów do mnie jak do prostej trollowej istoty, bo jest wielce możliwe, że nie kumam o co biega w Twoim komencie.

BTW. jak smakuje imbir dorzucony śmiało do kawy/herbaty/whatever?

:)


Trollu

To że komuś wszystko się z d… (pardą) z lewicą i prawicą kojarzy to ja nie poradzę.

Jednakowoż w tekście niby publicystycznym (politycznym, socjologicznym czy jakim tam) pojawia się takie natężenie bzdur na temat kobiet, męszczyzn i ich wzajemnych relacji, że głowa boli.

Jak ktoś już napisał w dyskusji (chyba) przyklejanie do wszystkiego etykietki prawo/lewej nie sprawi, że spostrzeżenia innej natury zyskają na słuszności czy wartości.

Dzięki za uznanie ;)

Pozdr


Merlot

sorry, kurwa (pardą), ale zechciej już mnie nie mylić/kojarzyć z kim innym, wbrew pozorom. Powaga, nawet porządnego trolla to już irytuje :)


RafaleB

OK, jakie więc zadałem pytanie, skoro twój text jest na nie odpowiedzią?

Pytam, bo najwidoczniej nie wiem co napisałem.


Trollu

To Ty nie jesteś Jarecki?

;)


Tollu Zdalnie Sterowany

Ja mam tu urządzony piknik na skraju drogi.


Rafał

Ty jesteś pewien, że jak ktoś brzmi jakby mu się wszystko kojarzyło z (whatever) a przy okazji wszystko mieszało jak w koglu moglu, to to jest na fakcie?

A może myślisz, że ja tu bronię Nicponia? Albo tego co wypisuje? No to pomyśl dobrze, ale tak fest rzetelnie się zastanów.

Trzymanko, bo pora się robi dzika, z wolna i ostrożna.


Fakt Arturze

rzadko zadajesz pytania

najczęściej podajesz gotowe odpowiedzi


Ale, jak podaje słownik wyrazów bliskoznacznych...

odpowiedź to także: reakcja, replika, respons, riposta, odzew, przeciwdziałanie; przen. oddźwięk

tak więc w szerokim znaczeniu tego słowa – wszystko się zgadza ;)


Rafał

a w zęby chcesz? co? Nie, nie jestem. Ale to nie ma znaczenia, zdaje się. Ludzie we wszystko potrafią uwierzyć. Mity, lustra i dym panie dzieju :)


Trollu

Fajnie że wpadłeś.

Dobranocka


RafaleB

RafalB

rzadko zadajesz pytania

bo ja już wszystko wiem- Stopczyk tak twierdzi, nie mnie sie z nim kłocić

najczęściej podajesz gotowe odpowiedzi

ktoś musi a jakos nie widac innych chetnych/zdolnych (niepotrzebne skreślić)


Nicpoń

piknik? o 2 w nocy? nieźle, całkiem nieźle, hehe :)

Spadam póki co, broń się! – tak odpowiedział kumpel mojemu kumplowi, gdy ten po wejściu do jego hacjendy stanął oko w oko bejbe z pieskiem wzrostu człowieka i zapytał czy ten piesek gryzie :D


Trollu

dobry piknik to piknik calodobowy.

A piesek aportował deski surfingowe, czy podkłady kolejowe?


Trollu,

dobranocka.

To, że Ci imputuję, nie znaczy że Cię nie lubię jako byt samoistny.

A nawet wręcz przeciwnie:-)


TZS

To się skupię na imbirze.

Działująco on jest orzeźwiający. I antywymiotny, to jest ważne dla tych co są w trakcie chemioterapii, albo też cierpią na chorobę lokomocyjną.

Dodany do kawy czy też herbaty zmienia smak napoju. Trzeba sprawdzić czy delikwentowi smakuje.

Na to mądrych nie ma.

Gretchen lubi imbir, ugryźć sobie lubi, a za chwilę się lekko skręcić.


Gretchen

patrząc jednym okiem (bo drugim już śpię jak ten ptak), dodam jedynie, że imbir jest nie tyle orzeźwiający, co rozgrzewający. Mocno rozgrzewający. Tak mocno, że można sobie narobić zapalenia pęcherza i innych cudów (nie polecam!). Niby przyprawa, ale dość niebezpieczny w większych dawkach. W Azji używają go jako lekarstwa ichni medycy naturalni. Skutecznie wypędza z człowieka chłód. A człowiek robi się ogólnie bardziej uspołeczniony, gdy nie jest mu zimno. Zwłaszcza od środka. Lekarstwo nie musi być smaczne. Chyba, że dla dzieci, no ale to jakby inna bajka.

Dobranocka, bo drugie oko też chce spać. Trzecie nie śpi nigdy, no ale to wiadomo.


Nicpoń

szczerze mówiąc, nigdy nie sprawdzałem, co ten pieso-koń aportuje.
Jakoś nie przyszło mi to do głowy ;)


Merlot

jeszcze Cię dopadnę ;)
Pojawiam się i znikam, przecież Trolle są duszkami tylko.
Wiatr wieje, te sprawy.
Trzym się!


Arturze

bo ja już wszystko wiem- Stopczyk tak twierdzi, nie mnie sie z nim kłocić

he he, w tym jednym chętnie przyznasz rację Stopczykowi, jaki Ty jesteś przewidywalny, zawsze tak obrócisz kota ogonem żeby wyszło na Twoje ;)

ktoś musi a jakos nie widac innych chetnych/zdolnych (niepotrzebne skreślić)

czyli, że i chętny jesteś i zdolny, i w dodatku jeden, jedyny jak ten palec, tylko najbardziej męczy to, że odpowiadasz zanim padnie pytanie – ale to pewnie wg Ciebie takie męskie jest

Pozdrawiam serdecznie


RafalB

i widzisz już się wyślizguje… jak ten karp :)


RafaleB

RafalB

bo ja już wszystko wiem- Stopczyk tak twierdzi, nie mnie sie z nim kłocić

he he, w tym jednym chętnie przyznasz rację Stopczykowi, jaki Ty jesteś przewidywalny, zawsze tak obrócisz kota ogonem żeby wyszło na Twoje ;)

no jasne- wykręcanie kota na lewą stronę, żeby wyszło na cudze jest bez sensu

ktoś musi a jakos nie widac innych chetnych/zdolnych (niepotrzebne skreślić)

czyli, że i chętny jesteś i zdolny, i w dodatku jeden, jedyny jak ten palec, tylko najbardziej męczy to, że odpowiadasz zanim padnie pytanie – ale to pewnie wg Ciebie takie męskie jest

jest na to świetny sposób- można nie czytać moich textów. Zwłaszcza, gdy się nie rozumie, co się czyta, Prawda?

Pozdrawiam serdecznie

serdeczności


No luuudzie...

co Wam jest? Taka gaduła o drugiej w nocy? Pani Gretchen się nie dziwię, bo ona jeszcze na Bali, w tamtej strefie czasowo-sympatycznej, ale inni..?

Ja rozumiem, że tekst Rafała jest miót z boczkiem, ale o tej porze?

Rozumiem teź, dlaczego w niedawnych czasach prostemu ludowi Biblię czytywać zakazywano. Tylko jej wykładnię, oczywiście jedynie słuszną.

Pozdrowienia serdeczne dla Pana Rafała za znamienitej jakości minę, na której ktoś niewątpliwie niebawem wyleci z hukiem. Choć tak naprawdę nie wiadomo jeszcze kto:-)


>Lorenzo

już wyleciał. poczytaj komenty “ktosia”. :)

pojedynek na miny?


Panie Lorenzo

Tak jakoś ta końcówka Adwentu widać pracowita.
Wszyscy w ciemną noc “wyczekują” ;)

Mina? Jaka tam mina?
Ja nic nie podkładam! Co najwyżej rozbrajam…

Pozdr


Rafale

przez chwilę myślałem, że to nowe tłumaczenie Pisma Świętego przez paulinów :)

bardzo dobre, choc muszę jeszcze ze dwa razy przeczytać, dla spójności we własnych skojarzeniach

p.s mam dla m.in Ciebie niespodzianke, ale to wieczorem zapewne lub w weekend, bo muszę kilka operacji przeprowadzić:)

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Arturze

Nie dąsaj się, proszę...

Przecież nie o to chodzi, by złapać króliczka…

A z tym rozumieniem sensu…
Hm, to takie oklepane.

Serdecznie pozdrawiam


Ok, Max

Uwielbiam niespodzianki, czekam cierpliwie ;)

No i trzymam kciuki za operacje.
Kogo tniesz dzisiaj?

Pozdr


Aparat fotograficzny

laptoapa i takie tam, coby niespodzianka wypaliła:)

prezes,traktor,redaktor


RafaleB

RafalB

Nie dąsaj się, proszę...

ależ któż sie dąsa, RafaleB szanowny, poza Stopczykiem?

Przecież nie o to chodzi, by złapać króliczka…

dlatego nie łapmy go, w kazdym razie do Wigilii. Zwłaszcza, że rozrywek tak niewiele…

A z tym rozumieniem sensu…
Hm, to takie oklepane.

jasne, że oklepane, ale co ja poradzę, żeś napisał text (w odpowiedzi), który z moim nie koresponduje? No nic nie poradzę przecież.

Serdecznie pozdrawiam

i ja także


>Artur M. Nicpoń

jestem akurat na przeciwległym od dąsów biegunie, o krynico mądrości stajennych.


No dobrze, Arturze

Kawa na ławę.

Napisałeś tekst, gdzie pod płaszczykiem walki prawego z lewym, czy też na odwrót, zawarłeś szereg niemądrych stwierdzeń na temat kobiecej natury. Moim zdaniem pod tezę, że Świat to ciągła walka lewacko-prawacka, nieustannie podciągasz różne kwestie społeczne, socjologiczne, kulturowe i korzystając z wygodnego listka figowego (ja przecież piszę o lewakach, nie zrozumiałeś textu, o co ci chodzi) podajesz jako niepodważalne tezy. A to tylko Twoje poglądy (prawdziwe czy udawane), które na kilometr czuć demagogią, nieskrywaną pychą i po prostu IGNORANCJĄ (pardą).

Odniosłem się jedynie do Twojego stanowiska w sprawie kobiecej psychiki, mentalności, sposobu działania, których to jesteś rzekomo znawcą.

Korzystając z “najmądrzejszej Księgi Świata”, opisałem historię relacji pewnej kobiety i pewnego męszczyzny, z której wynikają wnioski zupełnie przeciwne do tych, które Ty wyraziłeś.

Specjalnie je jeszcze na końcu zwerbalizowałem, żeby nie było wątpliwości.
Ale, tu ważne zastrzeżenie, bohaterowie tej historii, oboje, wyciągnęli z niej wnioski. Wszystko co się zdarzyło, wywarło na nich niezatarte piętno. Zmieniło ich.

I to jest prawda o ludzkim życiu, której mi brakuje w Twoich kategorycznych, krzywdzących i nieprawdziwych sądach.

Tak więc mój tekst nie tylko jest wariacją na Twoje tematy (jeszcze raz dziękuję za inspirację), ale przede wszystkim pokazuje inny obraz kobiety. Moim zdaniem bardziej prawdziwy od Twojego.

Pozdrawiam oddalając się do wieczora :)


Dla wyjaśnienia, Panie Rafale, w kwestii min.

Oto wbrew (a może na dodatek) twierdzeniom niejakiego Stańczyka, to Polacy są nie tylko wszyscy, jak leci, lekarzami. Znają się także na polityce, a jakże. Gospodarce etc. No, na wszystkim po prostu.

Nie ma się więc co dziwić, że okazało się, iż mężczyźni – jak leci – doskonale znają się na kobietach. Trzeba przyznać, że mniej się słyszy, iż wszystkie kobiety znają się na mężczyznach.

Tylko jakoś mało kto zna się na człowieku. I to mimo tak doskonałego podręcznika jak Księga Ksiąg, z której raczył Pan cytować.

Tak więc, prawdę mówiąc, poruszamy się, z wdziękiem słonia, po polu minowym, dokładając co rusz kolejną, żeby się nikomu nie nudziło.

Pan natomiast rzeczywiście podjął się roli sapera w oparciu o wspomnianą Księgę.

Pozdrawiam serdecznie


RafaleB

RafalB

Kawa na ławę.

Napisałeś tekst, gdzie pod płaszczykiem walki prawego z lewym, czy też na odwrót, zawarłeś szereg niemądrych stwierdzeń na temat kobiecej natury.

które to sa te niemądre i dlaczego niemądre?

Moim zdaniem pod tezę, że Świat to ciągła walka lewacko-prawacka,

bo jest ciagłą walką ludzi nienegujących rzeczywistości i wszelkiej maści poprawiaczy świata, którzy na rzeczywostość sa obrażeni- uważasz, że jest inaczej? Poprosze o rozwinięcie tematu

nieustannie podciągasz różne kwestie społeczne, socjologiczne, kulturowe i korzystając z wygodnego listka figowego (ja przecież piszę o lewakach, nie zrozumiałeś textu, o co ci chodzi) podajesz jako niepodważalne tezy.

oczywiście, że podciagam i oczywiście, że nie uzywam listków figowych. Już bardziej bezpośrednio i po trochu exhibicjonistycznie pisać nie potrafię. I oczywiście, że podaję jako tezy- czy podważalne? No własnie tego jestem ciekaw, czy podwazalne, ale póki co mam do czynienia z dąsami itp. Nie zauważyłem bowiem, by ktokolwiek z oburzających się na mnie spróbował temat ugryźć i np. wykazać mi, jak bardzo się mylę

A to tylko Twoje poglądy (prawdziwe czy udawane), które na kilometr czuć demagogią, nieskrywaną pychą i po prostu IGNORANCJĄ (pardą).

nie ma potrzeby przepraszać, wystarczy moja ignorancje obnażyć. Tylko tyle i aż tyle

Odniosłem się jedynie do Twojego stanowiska w sprawie kobiecej psychiki, mentalności, sposobu działania, których to jesteś rzekomo znawcą.

ależ nie odniosłes sie do niczego takiego. Napisałeś sobie text, w którym bohatersko zmierzyłeś się ze słomiana kukłą przedstawiającą Nicponia, którą pracowicie sam sobie utkaleś. OK, można i tak, ale co to ma wspólnego z tym co ja napisałem? Nie wiem.

Korzystając z “najmądrzejszej Księgi Świata”, opisałem historię relacji pewnej kobiety i pewnego męszczyzny, z której wynikają wnioski zupełnie przeciwne do tych, które Ty wyraziłeś.

ależ oczywiście, co to jednak ma wspólnego z tym co napisałem ja? Mogę ci na poczekaniu napisac kilkadziesiąt tak samo niezwiązanych ze “Zdradzoną kobietą” opowiastek- tylko jaki to miałoby mieć sens, że spytam?

Specjalnie je jeszcze na końcu zwerbalizowałem, żeby nie było wątpliwości.

widziałem to wyznanie wiary. Zapomniałeś jednak dopisać uzasadnienie dla tych “dogmatów”

Ale, tu ważne zastrzeżenie, bohaterowie tej historii, oboje, wyciągnęli z niej wnioski. Wszystko co się zdarzyło, wywarło na nich niezatarte piętno. Zmieniło ich.

no i? Że tak sobie odbije piłeczkę- i to jest norma, twoim zdaniem, ta zmiana i to wyciaganie wniosków? Toż powinniśmy juz od dawna zyc w raju, pośród samych takich (i ich potomstwa), którzy będąc normą, na przestrzeni wieków powyciagali wnioski i dokonała sie w nich zmiana. Ale czekaj, wygladam przez okno i jakoś nie widze raju. Co jest?

I to jest prawda o ludzkim życiu, której mi brakuje w Twoich kategorycznych, krzywdzących i nieprawdziwych sądach.

jaka prawda? Mógłbys te prawdę jakoś zwerbalizować przystępnie?

Tak więc mój tekst nie tylko jest wariacją na Twoje tematy (jeszcze raz dziękuję za inspirację), ale przede wszystkim pokazuje inny obraz kobiety. Moim zdaniem bardziej prawdziwy od Twojego.

Twoim zdaniem. Hmm i co ja niby teraz mam zrobić? Przykucnąć przed tym twoim zdaniem, czy jak? Bo nie wiem.

Pozdrawiam oddalając się do wieczora :)

zdrówko!


Panie Lorenzo

Teraz kumam.
Święta racja z tymi minami w takim razie.

Rzeczywiście, jak napisała poetka: “Uczę się ciebie, człowieku”.

Pozdr


Arturze

Uff…

Nie ujedziem…

Pozdrawiam
Do miłego


RafaleB

RafalB

Uff…

Nie ujedziem…

Pozdrawiam
Do miłego

własnie widze, zdrowia


Rafale

Przeczytałem dość późno. Nie brałem udziału w dyskusji u Artura, nie zauważyłem wcześniej tego tekstu. Przyłączę się do uznania nad formą. Zwarta, spójna, płynna i dowcipna. Fakt – mało kto potrafi tak pisać.

Ale treść... Powiem tak – coś jakby Kolberger czytał na głos “Protokoły mędrców Syjonu”. Forma boska. Tekst… hmmm…

Nie bedę się wgryzał w poszczególne rzeczy, zapytam tylko o jedną rzecz, bo ja prosty czlowiek jestem i tego na samym starcie nie zrozumiałem:

Dlaczego gość który sprzedaje brata w niewolę i bierze sobie kobiety, kiedy ma na nie ochotę (domyślam się, że nie pytając ją o zgodę, choć to wprost nie zostało napisane), jest – jak to napisałeś – protoplastą prawicowca.

Wytłumacz mi, bo moze ja jakiś głupi jestem albo niedorozwinięty – co to ma wspólnego i w którym konkretnie miejscu z ideą prawicowości? Bo wiesz – ja mam brata, a jakoś bardziej odpowiadają mi idee prawice niż lewicy. Czy mój brat ma sie mnie bać? Ze go opierdole gdzieś na targu za 30 srebrników? A Kobiety tutaj – Gretchen, Ann, Pino, Anu – może powinny zacząć się rozglądać, czy gdzieś za rogiem Pan Yayco sie nie czai i nie zamierza i sobie “wziąć” – bo Pan Yayco też się skłania o ile pamiętam bardziej ku wartościom prawicowo-konserwatywnym.

Jak to Rafale jest – jesteś odpowiedzialny za to co piszesz i mi wytłumaczysz, czy spuścisz po brzytwie na drzewo? Co Chłopie?


Griszeq

“Dlaczego gość który sprzedaje brata w niewolę i bierze sobie kobiety, kiedy ma na nie ochotę (domyślam się, że nie pytając ją o zgodę, choć to wprost nie zostało napisane), jest – jak to napisałeś – protoplastą prawicowca.”

Juz to napisałem- gość sobie pieczolowicie uplótł kukiełkę ze swoich wyobrazeń i z nią sie zmaga.

To jest zabieg bardzo wygodny, bo ustawia “klienta” idealnie i gadułe trzeba by zacząć od tłumaczenia, że sie nie jest wielbłądem. No ale to jest średnio fajna robota, nie? Dlatego ja sobie na luzaku odbijam piłeczkę tak długo, aż sie człowiek odniesie do tego co ja napisałem bezpośrednio i byc moze będzie o czym pogadać. A może nie? Cholera wie.

Zastanawiam się, czy mu rzucic jakies tropy, czy potraktować to jak sprawdzian dopuszczający do sensownej gaduły?

Pozdro


Arturze

W sumie – nie wypowiadałem się u Ciebie, choć odnosiłem do Twojego tekstu na innych forach, bo też idziesz po bandzie, a czasem – poza nią. No ale taki masz styl i w sumie – każdy to już wie. Jak masz mniej bojowy nastrój – gaduła układa się dobrze (zwłaszcza, że odnosisz się – jak mało kto – do każdego zdania i wypowiedzi, a czasu masz niekiedy pod dostatkiem). Gdy niesiesz ewangelizacje wypalania lewactwa ogniem, straty sa też u tych, co w centrum.

Tym niemniej – faktycznie, tekst Rafała, poza końcową czescią, nie jest (dla mnie) żadną polemiką z tym, co Ty pisałeś. Co nie zmienia faktu, że twierdzenie o inspirowaniu się Twoim tekstem jest całkowicie uzasadnione.

Rafał jeszcze mi nie odpowiedział. Zobaczymy. Ale tak po prawdzie – sam czasem (często?) domykasz pod słowem “lewicowość” tylko najgorsze cechy, bardziej przynależne do bolszewickiej dziczy, niż do kogoś o poglądach socjalno -liberalnych. Często to uniemożliwia w ogóle gadułę...

Co do rzucania tropów – zawsze lepiej gadać, jeśli widzi się na to szansę. W końcu – poza poglądami, jesteśmy przecież ludźmi. Przede wszystkim.

Pozdro.

PS. Qrwa, zamiast Ci odpowiadać, to Cie skrytykowałem. Ale co tam, dupe masz twardą.


Griszeq

“Jak to Rafale jest – jesteś odpowiedzialny za to co piszesz i mi wytłumaczysz, czy spuścisz po brzytwie na drzewo? Co Chłopie?”

Aleś mnie przyszpilił. Jestem, jestem! Obecny! Tłumaczę! (nijak się nie mogłem wykpić, chytra sztuka z tego Griszqa).

Niech Twój brat śpi spokojnie. Niczego się nie obawia. I dziewczyny też! Serio!
No jak mogłeś wogóle pomyśleć, Griszeq…

Tak na poważnie. Tekst był pomyślany jako pastisz troszku stylu niedoścignionego Artura. Więc wszystkie takie wtręty są trochę w Jego stylu, tylko że a rebours. Chciałem, żeby Arturo przejrzał się jak w lustrze i zobaczył co mogą czuć biedni ludzie, którzy mają siostry, czytają Wybiórczą albo, nie daj Panie Boże, Politykę a on im każe te siostry do burdelu zamykać.
Jak słusznie zauważyłeś Arturo sam przesadza wpychając wszystkich inaczej myślących, inaczej kochających i inaczej wyglądających do jednego worka z napisem “Pomioty Stalina i innych czerwonych siepaczy”. Wielokrotnie zwracali mu na to uwagę a on nic.

To co napisałem to nie są moje poglądy polityczne w stu procentach. Wszystkie podobieństwo do osób znanych i lubianych jest niezamierzone.
Bardzo lubię orientację (jakie podejrzane słowo…) prawicową, konserwatywno-liberalną, uczciwą po prostu.

A Juda? On na pewnym etapie swojego życia był po prostu człowiekiem, który innych traktuje jak przedmioty. Tak mu było dobrze, wygodnie. Nie wiem czy był prawicowcem czy lewakiem. Prawdę mówiąc takie dywagacje uważam za absurdalne i zupełnie niepotrzebne. I to jest jeszcze jeden punkt, gdzie z Arturem się nie zgadzamy :)

P.S.
Pamiętasz swój koment 22.08 br. pod moim postem o “Monachium” Spielberga?

To, że przedstawiciele dwóch narodów, których historia ani rzeczywistość nie oszczędza, potrafią wspólnie się pocieszać, spotykać – i nie ma w tym żadnej medialności na siłę, tylko potrzeba przełamania nienawiści – pomimo osobistej straty. Nawet nie chcę się zastanawiać, czy potrafiłbym znaleźć w sobie tyle siły.

Paradoksalnie, my wciąż debatujemy o “głębokim rowie” między pisowcami i platformersami. A każdy kto próbuje przerzucać kładki, natychmiast dostaje łatkę “zdrajcy”. Powiedz – co to za rów i co to za zdrajcy?

Aż wstyd, ze potrafimy być tak mali…

Nie bądźmy mali. Równajmy do lepszych, choć to tylko Żydzi i Arabowie.

Pozdr


Jeszcze jedno Griszeq

Ale treść... Powiem tak – coś jakby Kolberger czytał na głos “Protokoły mędrców Syjonu”. Forma boska. Tekst… hmmm…

Nie bardzo rozumiem. Możesz coś więcej napisać co Ci się w treści nie podoba. Porównanie dałeś mocne i tak mi od wczoraj chodzi po głowie o co chodzi.

Pozdr


Rafale

Dzięki za wytłumaczenie. Problem polega na tym, że Artur nie jest jedyną osoba tutaj, która podpisuje się pod ideami prawicowymi czy konserwatywnymi. Mniej lub bardziej.
Artur, waląc w lewactwo, wali we wszystkich których za lewakow uważa. Taki jest. Spora liczna blogerów czy konfederatów w ogóle z nim przez to nie rozmawia. Właśnie z uwagi na to, że straty są także w obozie centrum czy liberalnym. Artur wziął na to poprawkę. Konsekwencje są takie, że gdy teraz wzywa do dialogu i pisania o Polsce, to mam wrażenie że lewa strona i centrum nie bardzo mu wierzy.

Wyciągnąłeś szablę na Artura (nie dyskutuję, czy faktycznie to była polemika, ale inspiracja bezsprzecznie). Tyle, że szablą zdzieliłeś przez łeb jeszcze kilkanaście osób. Że idea szczytna, coby Artur się przejrzał w lustrze? Że tak polecę z wysokiego C – ścinasz las dla jednej deski?
Warto napierdzielać się z opowieści biblijnej, wiedząc że mimo wszystko jest to dla paru ludzi tutaj “Księga Święta”? Myślałeś pisząc to o Odysie czy Poldku? Jak oni odbiorą opowieść o Tamar z tymi wszystkimi suczkami, kurwami i lewakami?

To jest właśnie odpowiedź na Twoje drugie pytanie – masz Rafale doskonałe pióro. Panujesz nad formą, Twoje recenzje wręcz zmuszają człowieka do sięgnięcia po film. Nie zaprzeczam – ten Twój tekst na górze także doskonały warszatowo. Czapka z głowy. Masz talent (a może to ciężka praca? nie wiem). Tylko wykorzystałeś go – w mojej opinii – tym razem trochę bez sensu. Twój tekst to nie jest tylko suplement do tekstu Artura. Żyje sobie własnym życiem, a Ty jesteś pod nim podpisany. Pastisz pastiszem – ale ja dywagacjami o protoplastach prawicowców dostałem w pysk. Można to zwalić na mój brak poczucia humoru. Ale pisząc – musisz uwzględniać, że ktoś może tak ostry polemicznie tekst odebrać osobiście. Możesz – tak jak Artur – mieć gdzieś oburzenie tych czy innych. Ale czy rzeczywiście masz?

Masz rację – trzeba równać do lepszych. Nie ma co kopać rowu. Wyjaśnienia przyjęte. Sprawa wyjaśniona. Mam nadzieję, że Ty zrozumiałeś o co mi chodzi, ja ze swojej strony mam nadzieję, że zrozumiałem konieczność zastosowania konkretnej stylistyki tekstu z Twojej strony. Tymi “Protokołami…” sam zresztą przesadziłem. Za co – przepraszam.

Pozdrawiam przedświątecznie.


Griszeq

mam wrażenie (tylko) że chyba zbyt literalnie czytasz ten tekst, i pojawia się pokusa (podobnie jak w ocenie tekstów Artura) ustawienia tekstu na barykadzie,

moim zdaniem tekst luźno nawiązuje (suplement? alez skąd i gdzie miał takim być?)

był inspiracją no ale niech Rafał się tłumaczy :)

tak ja to odbieram

prezes,traktor,redaktor


>max

max

podobnie jak w ocenie tekstów Artura

powiedz mi w takim razie jak oceniać teksty N****nia?

jako parodię?
jako projekcję?
jako program?
jako prowokację?

sory, że stawiam Cię w tak niewdzięcznej roli,ale może mi pomożesz?


Docent

dobrze,

skoro pytasz, ale nie odpowiem precyzyjnie bo namiętnie jego tekstów nie czytywałam,

wydaje mi się (a to dobre zastrzeżenie bywa) że on celowo przejaskrawia pewne frazy i teksty,

ponadto nie pisze do wszystkich tylko do kręgu osób do których to trafia:

a) jako potwierdzenie ich przemyśleń, ukierunkowanie itp.

b) jako agresywna zaczepka- czy jakich tam przymiotników sobie użyjesz

To forma, IMO

swoją drogą każda z Twoich opcji może mieć racje bytu, może a nie musi, no ja w głowie Artura sobie nie przesiaduje i nie znam jego prawdziwych motywacji itp.

Przekonanych utwierdzi, nieprzekonanych zrazi bądź kilku przeciągnie, a wrogów zaktywizuje

Same plusy ujemne

Albo dodatkie, zależy kto patrzy

prezes,traktor,redaktor


Griszeq

Że idea szczytna, coby Artur się przejrzał w lustrze? Że tak polecę z wysokiego C – ścinasz las dla jednej deski?

Dobre pytanie. Być może rzeczywiście nie warto. Nie warto oddawać w ten sam sposób. Ale, niech to będzie jakimś wytłumaczeniem, chciałem koniecznie zareagować. Porywczy jestem, no. Choć oczywiście zastrzegam, że każdy czytający ma pewnie swoje, i tylko swoje, zdanie na ten temat. W każdym razie jeszcze raz: nie chciałem nikogo zdzielić przez łeb.

Warto napierdzielać się z opowieści biblijnej, wiedząc że mimo wszystko jest to dla paru ludzi tutaj “Księga Święta”? Myślałeś pisząc to o Odysie czy Poldku? Jak oni odbiorą opowieść o Tamar z tymi wszystkimi suczkami, kurwami i lewakami?

Tu się zupełnie nie rozumiemy ;)
Nie obędzie się widzę bez poważnych deklaracji. Jestem katolikiem, chrześcijaninem, który bardzo poważnie traktuje Słowo, który się z Nim mocuje, jak nieprzymierzając Jakub z Aniołem. Wiele razy sam odczułem na własnej skórze, że Ono mówi do mnie i o mnie.

Nie możesz mi zarzucić, że się w jakimkolwiek momencie napierdzielałem z treści, które przytaczałem. Wiernie odtworzyłem historię Tamar. A że nie używałem do tego języka, którego używają w kościele? No cóż, nie jesteśmy w kościele a czytać Słowo możemy używając różnego języka i różnych środków przekazu. Użycie słów powszechnie przyjętych za obraźliwe nie obraża Autora pierwowzoru ani bohaterów
Myślę, że Bóg się nie obraził. A wiesz dlaczego?

Dlatego, że bardzo poważnie traktuję obraz tej sytuacji. Bohaterowie to my. Juda to ja, Ty, Nicpoń i inni. Tamar to moja dawna dziewczyna, moja żona, może jakaś koleżanka z pracy, tysiące innych kobiet na ziemi. Oczywiście nie zawsze, nie wszędzie. Ale jednak w ich postępowaniu dostrzegam siebie, swoje podejście do bliźniego, swoje podejście do kobiet. Ale także to jak sam siebie traktuję.

Czy rzeczywiście uważasz, że napisany przez mnie tekst:
Tamar odstawiła niezły numerek, Juda o mało nie zszedł taki był zadowolony. Nie wiedział, oboje jeszcze nie wiedzieli, że Tamar zaszła w ciążę.
obraża tekst biblijny:
Wtedy dał jej i obcował z nią. A ona poczęła z niego.

Biblia jest Święta, bo jej Treść jest Święta. Jak mamy zrozumieć, że to o nas jest skoro jesteśmy tak bardzo przywiązani do języka, do słów a nie do Słowa.

Twój tekst to nie jest tylko suplement do tekstu Artura. Żyje sobie własnym życiem, a Ty jesteś pod nim podpisany. Pastisz pastiszem – ale ja dywagacjami o protoplastach prawicowców dostałem w pysk. Można to zwalić na mój brak poczucia humoru. Ale pisząc – musisz uwzględniać, że ktoś może tak ostry polemicznie tekst odebrać osobiście. Możesz – tak jak Artur – mieć gdzieś oburzenie tych czy innych. Ale czy rzeczywiście masz?

Nie mam gdzieś. Masz rację. I trochę jest mi przykro, że można ten tekst tak odbierać. Nie miałem takich intencji. Ale to tylko jeden z wielu tekstów. W sumie ta rozmowa, którą prowadzimy jest chyba sto razy ważniejsza, nie? Teraz tak to poczułem ;)

Pozdrawiam także przedświątecznie (bo mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy)


>max

max

To forma, IMO

treść tekstów N***nia jest doskonale dopasowana do formy.

max

ponadto nie pisze do wszystkich tylko do kręgu osób do których to trafia

to po co wrzuca je tutaj? chyba po to żeby robić burzę w szklance wody. oprócz Bulzackiego to jakoś innych klakierów tu nie widzę.

max

agresywna zaczepka

po jakimś czasie to robi się mało atrakcyjne. mam nadzieję że mu się znudzi szybko i pójdzie sobie za Bulzackim precz ;P

żeby nie było że ja bym chciał cały czas pitu pitu i constans, ale jątrzyć to trzeba umić. A N***oń tego nie potrafi IMO.

dobra szlus. nie ma o co kruszyć kopi.


Rafał

swoją drogą paulini wydali nowe wydanie Pisma Świętego, gdzie wiele

sformułowań bardziej odpowiada naszemu współczesnemu językowi

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Docent

rok w sieci to jak dekada prawie, także wiesz ludzie znają się troche jak te łyse

i fakt że po jakimś czasie te same argumenty nudza się, a troche sportu, no wiesz, sport trzeba lubić,

i nie jątrz już:)))

prezes,traktor,redaktor


>max

luz. ale dlaczego N***oń zapomniał wrzucić tutaj całkiem merytorycznego tekstu o Kaczyńskim? bo pewni nic by nim nie rozjątrzył. ot i cała, jak mniemam, motywacja jego kombeku… :)

pozdrawiam jątrząc :)))


Docent

mejbi

jak dla mnie ten tekst…hmm Zetor ciekawie napisał:)

prezes,traktor,redaktor


>max

;)


Docencie

Rozumiem Cię, ale Max fajnie powiedział: sport trzeba lubić.
A jak nie to wziąć się za dziewczyny ;P

Pozdr


Max

Co do nowego przekładu Biblii.
Trzymałem w ręku, przeglądałem. Jednym z autorów przekładu i komentarzy jest mój Przyjaciel.
Komentarze właśnie i dokładne przypisy wyjaśniające stanowią bardzo dobrą rzecz w tym wydawnictwie. Generalnie wydanie godne polecenia ze wszech miar. Przybliża archaiczny tekst do naszego języka, obyczajów, sposobu myślenia.

Pozdr


Griszeq, jeszcze jedno

Myślałeś pisząc to o Odysie czy Poldku? Jak oni odbiorą opowieść o Tamar z tymi wszystkimi suczkami, kurwami i lewakami? (...) Ale pisząc – musisz uwzględniać, że ktoś może tak ostry polemicznie tekst odebrać osobiście.

Doceniam Twoją troskę o Kolegów, ale umówmy się – nie jesteśmy odpowiedzialni nawzajem za swoje samopoczucie.
Każdy z nas jest dorosły i potrafi (jak mu się chce, oczywiście) zareagować jeżeli ktoś inny nadepnie mu na odcisk.
W tym sensie nie mogę myśleć: to napiszę inaczej, bo Kolega X się zdenerwuje a Koleżanka Y się obrazi i popłacze przed monitorem.
I uwzględniając to, że ktoś może odebrać ZBYT osobiście jakieś sformułowania, jestem do dyspozycji i prowadzę rozmowę/gadułę.

Pozdrawiam Cię serdecznie ;)


Rafał

najlepiej oddać im głos, jak znajdą tekst może się wypowiedzą?

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Rafale

Jesli chodzi o Poldka czy Odysa – oni sobie poradzą. Oczywiście – ani ja, ani Ty za ich samopoczucie nie odpowiadamy.
Zadając to pytanie, chodziło mi o Ciebie. Ja jestem agnostykiem , definicyjnym Russelowskim. Biblia to dla mnie ksiązak jak każda inna. Podobnie jak Koran. Ale nie przechodze po prostu obojętnie nad tym, że są ludzie w przestrzeni publicznej, w której się znajdujemy, dla których ta księga jest faktycznie święta. To ludzie których w jakiś sposób znam i szanuję. To zwykła kwestia kultury. Można powiedzieć – politpoprawności, choć z nią to akurat bym nie przesadzał.
Dlatego też spytałem Ciebie – czy świadomie, wiedząc o tym że dla choćby wskazanych Odyasa i Poldka, jest to książka inna niż wszystkie, użyłeś opowieści w niej zawartych do dość cieżkiego chwilami pastiszu?

Co do koleżanek płaczących przed monitorem czy zdenerwowanych kolegów – napisał o Tym Andrzej Kleina. Nie da sie lubić i dbać o wszystkich. To bez sensu i nawet nie bardzo jest się o co starać. Straty musza zawsze być. Ważne, by zadawać je z głową.

Co do używanego języka. To wprawdzie nie o Tobie, ale dość dobrze oddaje mój swego rodzaju konserwatyzm. Jak to mówił mój kolega (a ja się podpisuję): “można deklamować Szekspira oblepiając sie gównem, nadal to bedzie Szekspir i nadal będzie to “sztuka”, ale ja zostanę przy interpretacjach klasycznych angielskich teatrów”.

Howgh.


Tu się różnimy

Nie jestem konserwatystą w tym sensie.
Forma jest ważna, ale powinna ewoluować, w zgodzie z treścią oczywiście, bo z czasem staje się po prostu tylko pięknym eksponatem muzealnym. A z nią całe przesłanie, cała treść właśnie.

Ale rozumiem Ciebie.
I pozdrawiam


Subskrybuj zawartość