Kradzione auto, czyli NATYCHMIAST ZATRZYMAĆ!

Dzisiaj miałam wizytę u fryzjera.
Ale po kolei.

Jestem od dziś na urlopie. Rano zadzwonił szef, że cośtam-cośtam i zażyczył sobie, abym złożyła podpis na Ważnym Dokumencie.

- Proszę uprzejmie – odpowiedziałam uprzejmie na uprzejmą prośbę uprzejmego szefuńcia, wsiadłam do mojego szybkiego sportowego auta (eeeee, tak go sobie tylko nazywam) i pomknęłam co sił w kopytach koni mechanicznych.
Szybki autograf (ech ci fani), powrót do domciu, kawa w biegu, kasiora w kieszeń, całus w policzek męża… – Mogę pojechać z Tobą? Podskoczę do P****(też ma urlop)

I tak wyruszyliśmy w stronę naszego “city” .

Wysiadłam koło Pani Magdy, a Andrzej pomknął do P****. Mycie włosków, suszara, farba (myśleliście, że ten czarny efekt, to naturalny pigment?), gazetka do rączki, zielona herbatka…odlocik….TELEFON
-Przyjeżdżaj, policja mnie zatrzymała, dokumentów nie wziąłeeeeeeeeeeeeeeem!!!!!!!!!!!!
-Co, jak, gdzie???
-Bież taksówkę i raz-dwa!!!

Co robić?! Farba, gazetka, herbatka, odlocik, suszara…

- Dobra, poczekają.
OK, farba, gazetka, herbatka, odlocik, suszara, (godzinka jakaś) ...Taksówka ——> jazda.
-Jeszcze czekają? pytam zdziwiona…
-Tak, ale o co innego chodzi. Przyjeżdżaj szybko!!
To jadę. Dojeżdżam…
Stoi taki duży radiowóz dziobkiem do mojego szybkiego sportowego, 5 policjantów( hi, hi, hi, ładna fryzurka – hi, hi, hi, dziękuję), a mój biedny mąż w kajdankach siedzi z szóstym policjantem w radiowozie (!!!!)

- ......... – tu nie napiszę, jakich słów użyłam, bo są uznawane za powszechnie obelżywe, powiem tylko, że BLEE i głośno. Zbyt głośno.

Godzinę czterdzieści minut trwało wyjaśnianie.

Okazało się, że dawno, dawno temu (6grudnia 2006 r.) skradziono mi tablice rejestracyjne, o czym powiadomiłam stosowne władze.
Stosowna władza wydała mi stosowne pismo i duplikat stosownych tablic, ale w system jakiś matoł wklepał: SAMOCHÓD KRADZIONY. NATYCHMIAST ZATRZYMAĆ.
To mi zatrzymali Andrzejka…

______________________________________________________________

A fryzurka – faktycznie udana :)

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

blee

Dokladnie miesiąc temu jechalem sobie autostopem z Warszawy do Gdyni. Pierwszy raz w życiu po tej trasie, więc nie znałem jej w ogóle.

Tak wyszło, że na jakimś warmińsko-mazursko-bezrobotnym zadupiu czatowali źli. I trafili mojego kierowcę, za przekroczenie prędkości.

Tyle tylko, że ów kierowca …. figurował na liście poszukiwanych. Tak więc powędrowal sobie na komisariat w Ostródzie, a nieszczęsny MAW został w lesie na warmińsko-mazurskim zadupiu. A jaka była temperatura w styczniu, przypominać chyba nie trzeba…


No, no ty to Dorcia masz przygody:)

chyba że je zmyślasz dla potrzeb TXT, to w sumie też by mi imponowało:)

A poważniej lubię te opowieści z życia Dorcii wzięte

A możliwe i prawdopodobne, że samochód to ja next week w końcu se kupię.

W końcu jazdę muszę ćwiczyć przed byciem kierowcą i didżejem w jednej osobie w wielkim i magicznym chevrolecie Pino:) na wyprawie w nieznane.


Rotfl,

pytanie, czy Czajnik pożyczy ten wehikuł, bo coś marudzi o leasingu :)

civil disobedience


MAW

Też dobre!!!

A swoją drogą: dobrze, że nie wbili Cię w kajdany za współudział i pomoc poszukiwanemu :)))


Grześ :)

No więc Grzesiu – zaimponuję Ci jeszcze bardziej: moje życie takie jest :)
Wszystko z reala, czyli z życia Dorcii wzięte…

A jak kupisz szybkie sportowe autko, to wrzuć info :)


Pino

Działaj, dziewczyno, bo niektórzy już się szkolą na tę okoliczność :)


Próbuję,

zaproponowałam, że obronię licencjat na piątkę, hyhy

civil disobedience


I coooooo?

Uwierzył?

:)))


Dorciu

Mój kolega poszedł ostatnio podlać kwiaty w mieszkaniu babci nieboszczki i odkrył włamanie. Wezwał dzielnych policjantów i okazało się, że… kolega jest poszukiwany.Więc go zatrzymali, zawieźli na komisariat, potrzymali w lochach, a następnie wypuścili.
Do dzisiaj nie wie za co jest poszukiwany, za to wie, że przez Straż Miejską.
Straż Miejska wie, że go poszukuje, ale nie wie za co.

Pana Męża Dorci przynajmniej do lochu nie wsadzili i pozwolili Ci dokończyć fryzik.
Trzeba było wyruszyć na etapie farbkowania włoskowych odrostów, który jest moim ulubionym. Wygląda się wtedy w sam raz do akcji. :))


Gretchen:)

Wygląda się wtedy w sam raz do akcji. :))

:)))))))

Uwierz, Gretchen, Ja im taką akcję odstawiłam, że dziw aż, że mi mandatu nie wlepili!!!

A mąż szanowny przez straż miejską też nękany był:

Zaparkował prawym przednim na trawce.


A dlaczemu tu tylko 1 on line????

Czyżby reszta u Gretchen????


Taa, szybkie sportowe auto:)

z 1997, z silnikiem 1.4:), w dodatku fiat to jest:)

Ale jeździć , jeździ.

No i cenę ma taką, że mnie stać i jeszcze zostanie.

A zaraz jadę se na giełdę samochodową, pooglądać samochody, na które mnie nie stać:)


Oj, Grześ...

Moje szybkie sportaoew auto to renówa (a nie terenówa) w dodatku kombi 1,4 silnik :)

Ale co mi szkodzi takgo nazywać?


Subskrybuj zawartość