Po pierwsze to de Mello nie jest od buddyzmu, bo to był normalny jezuita, a nie żaden tam buddysta dziwny. :)
Fakt, że zachciało mu się wycieczek i poszukiwań, za co został znielubiony . Pociągnęły go podobieństwa różnych duchowych ścieżek, zachciało się Zosijagódek itd.
Po drugie, mam rację omnipotentną, o czym mam nadzieję się nie przekonasz.
Po trzecie, stworzyłaś właśnie przełomową teorię wychodzenia z uzależnienia poprzez spokojne pozostanie w nim, za co w stosownym czasie odbierzesz nagrodę imienia Artura Nicponia. :))
Po czwarte, to nie de Mello napisał o tym mnichu, co niósł kobietę przez rzekę, a właściwie o tym drugim, który jej nie niósł. Ale o tym drugim to też nie de Mello napisał.
Po piąte, to nie Grześ przepisał, tylko ja.
Tim ti rim ti tim, zaśpiewałam z miną zadowolonego bażanta.
Pino
Po pierwsze to de Mello nie jest od buddyzmu, bo to był normalny jezuita, a nie żaden tam buddysta dziwny. :)
Fakt, że zachciało mu się wycieczek i poszukiwań, za co został znielubiony . Pociągnęły go podobieństwa różnych duchowych ścieżek, zachciało się Zosi jagódek itd.
Po drugie, mam rację omnipotentną, o czym mam nadzieję się nie przekonasz.
Po trzecie, stworzyłaś właśnie przełomową teorię wychodzenia z uzależnienia poprzez spokojne pozostanie w nim, za co w stosownym czasie odbierzesz nagrodę imienia Artura Nicponia. :))
Po czwarte, to nie de Mello napisał o tym mnichu, co niósł kobietę przez rzekę, a właściwie o tym drugim, który jej nie niósł. Ale o tym drugim to też nie de Mello napisał.
Po piąte, to nie Grześ przepisał, tylko ja.
Tim ti rim ti tim, zaśpiewałam z miną zadowolonego bażanta.
:)))
Gretchen -- 18.03.2010 - 21:03