Są tak samo u siebie jak u siebie są Osetyńcy – Płd. Osetia jest ich ojczyzną.
Jeśli chodzi Panu o to, że Osetyńcy są ludnością napływową to są nią tak samo jak Kosowarzy w Kosowie. My wszyscy zamieszukjemy ziemię, która należała wcześniej do kogoś innego.
Szczególnie w takich regionach jak Bałkany, czy Kaukaz dochodzenie tego co komu się należy jest skrajnie trudne, a robienie tego za pomocą hałbic zawsze będzie dawać nieodmiennie jeden skutek – wojnę.
Wojnę, w której zgodnie z kaukaskim obyczajem nie bierze się jeńców, chyba, że dla okupu. Wojnę rządzoną przez nieubłagane prawa plemiennej zemsty, gdzie w krwawej jatce nikt już nie jest w stanie pamiętać kto kiedy i o co zaczął.
Tak skrajnie trudnych problemów nie załatwi się ani szybką wojenką, ani popisami na wiecu, ani fantazjowaniem przed komputerem.
Co do tych polskich rebeliantów to niech Pani mi ich pokaże to wtedy będziemy o takich rozmawiać.
Co do “rebeliantów” osetyńskich to proszę uważać – jest Pan na bardzo niedobre drodze.
Stosuje Pan to pojęcie wobec całej grupy etnicznej a to jest zazwyczaj wstępnym zabiegiem do rzeczy znacznie gorszych.
Najpierw bowiem dokonuje się gwałtu na języku – inni ludzie nie są Czeczeńcami, Osetyńcami, Irakijczykami czy Bośniakami – stają się “bandytami”, “terrorystami”, “rebeliantami”, “buntownikami”. Jak się już przeprowadzi proces dehumanizacji na poziomie pojęć to łatwiej nienawidzieć. I łatwiej zabijać.
Nie twierdzę, że ma Pan mordercze zamiary – twierdzę, że pisząc o tym, że Osetyńcy nie są u siebie, że są rebeliantami, których się słusznie przywołuje czołgami do porządku, jest Pan powoli gotów uzasadnić każde działania wobec nich.
P.S. Możemy być pewni, że teraz docierać będą do nas wstrząsające informacje o gruzińskich ofiarach osetyńskiej zemsty – bo to jest Kaukaz a nie Żoliborz.
Panie Igło
A gdzie ja napisałem, że nie są u siebie?
Są tak samo u siebie jak u siebie są Osetyńcy – Płd. Osetia jest ich ojczyzną.
Jeśli chodzi Panu o to, że Osetyńcy są ludnością napływową to są nią tak samo jak Kosowarzy w Kosowie. My wszyscy zamieszukjemy ziemię, która należała wcześniej do kogoś innego.
Szczególnie w takich regionach jak Bałkany, czy Kaukaz dochodzenie tego co komu się należy jest skrajnie trudne, a robienie tego za pomocą hałbic zawsze będzie dawać nieodmiennie jeden skutek – wojnę.
Wojnę, w której zgodnie z kaukaskim obyczajem nie bierze się jeńców, chyba, że dla okupu. Wojnę rządzoną przez nieubłagane prawa plemiennej zemsty, gdzie w krwawej jatce nikt już nie jest w stanie pamiętać kto kiedy i o co zaczął.
Tak skrajnie trudnych problemów nie załatwi się ani szybką wojenką, ani popisami na wiecu, ani fantazjowaniem przed komputerem.
Co do tych polskich rebeliantów to niech Pani mi ich pokaże to wtedy będziemy o takich rozmawiać.
Co do “rebeliantów” osetyńskich to proszę uważać – jest Pan na bardzo niedobre drodze.
Stosuje Pan to pojęcie wobec całej grupy etnicznej a to jest zazwyczaj wstępnym zabiegiem do rzeczy znacznie gorszych.
Najpierw bowiem dokonuje się gwałtu na języku – inni ludzie nie są Czeczeńcami, Osetyńcami, Irakijczykami czy Bośniakami – stają się “bandytami”, “terrorystami”, “rebeliantami”, “buntownikami”. Jak się już przeprowadzi proces dehumanizacji na poziomie pojęć to łatwiej nienawidzieć. I łatwiej zabijać.
Nie twierdzę, że ma Pan mordercze zamiary – twierdzę, że pisząc o tym, że Osetyńcy nie są u siebie, że są rebeliantami, których się słusznie przywołuje czołgami do porządku, jest Pan powoli gotów uzasadnić każde działania wobec nich.
P.S. Możemy być pewni, że teraz docierać będą do nas wstrząsające informacje o gruzińskich ofiarach osetyńskiej zemsty – bo to jest Kaukaz a nie Żoliborz.
Artur Kmieciak -- 13.08.2008 - 15:30