wobec tego, że zaczyna Pan mówić do mnie tonem, którego sobie nie życzę i to tylko dlatego, że ośmielam się mieć inne niż Pan zdanie powiem Panu tak:
nie jestem tak ambitny jak Pan, czy prezydent Kaczyński, który wybrał sobie za nas wszystkich, właśnie na wiecu w Tiblisi, nowych sojuszników, wśród których nie ma owego “francuskiego pajaca”.
Jestem minimalistą bo stronniczo to mi chodzi o mój własny kraj – tu nie jestem obiektywny.
Poza tą szczególną sytuacją staram się być obiektywny i boleje nad losem ofiar w Gruzji tak samo jak nad losem ofiar Gruzinów w Osetii. Ci ostatni też mają prawo do swojego miejsca pod słońcem nawet jeśli to są – jak to Pan pogardliwie pisze – sowieci. Tak samo umierają od bomb jak ich gruzińscy sąsiedzi.
Jak może kiedyś Pan ochłonie i spróbuje wykazać odrobinę dobrej woli i poczyta komentarze z tego okresu to może zwróci Pan uwagę na zakłamanie jakie towarzyszy wielu polskim komentatorom – już na poziomie języka, kiedy gruzińską agresję na Osetię ukrywa się pod dyplomatycznym eufemizmem “przywracania ładu konstytucyjnego i integralności terytorialnej Gruzji” jakby taki ład i integralność zapewniało się porzez użycie artylerii i wojsk pancernych wobec przecież swoich własnych obywateli.
Nie robi się inwazji na własny kraj, na własne miasta, na własne terytorium, które zdobywa się tak jak terytorium przeciwnika – własnym obywatelom nie równa się z ziemią ich domów, tak jak to zrobiły oddziały gruzińskie w Osetii. Bo tak to się dzieje jak do przywracania “ładu konstytucyjnego” używa się broni pancernej. Za to właśnie Miloszevic wylądował w Hadze. On też bronił konstytucji i integralności Jugosławii. Ktokolwiek tak robi daje w ten sposób najlepszy dowód tego, że nie jest to jego kraj i nie są to jego obywatele.
To Gruzja była agresorem i następnie sama się stała ofiarą agresji.
To nie jest nasza wojna i możemy pozwolić sobie na współczucie wobec wszystkich jej ofiar. Gratuluje pomysłu akcji dla Gruzji – wierze, że obejmie ona także i ofiary wojsk gruzińskich choć jak czytam to, co się na portalu pisze mogę mieć co do tego wątpliwości.
Wbrew temu co Pan mi próbuje wmówić nie mam żadnego kompleksu Kaczyńskiego – wielokrotnie pisałem, ze w sprawie Kosowa to on miał rację.
Natomiast mój gwałtowny sprzeciw budzi to, że jego działania wplątują nas w krwawy i nierozwiązalny konflikt na Kaukazie, czego w żaden sposób nie można uzasadnić polskimi interesami.
I to będzie na tyle – jak już przestanie Pan reagować, a zacznie na powrót myśleć może dopuści Pan do siebie tę zaskakującą myśl, że zwyczajnie może się Pan mylić, a patriotyzm niekoniecznie musi sprowadzać się jedynie do gwałtownych wzruszeń.
Panie Igło,
wobec tego, że zaczyna Pan mówić do mnie tonem, którego sobie nie życzę i to tylko dlatego, że ośmielam się mieć inne niż Pan zdanie powiem Panu tak:
nie jestem tak ambitny jak Pan, czy prezydent Kaczyński, który wybrał sobie za nas wszystkich, właśnie na wiecu w Tiblisi, nowych sojuszników, wśród których nie ma owego “francuskiego pajaca”.
Jestem minimalistą bo stronniczo to mi chodzi o mój własny kraj – tu nie jestem obiektywny.
Poza tą szczególną sytuacją staram się być obiektywny i boleje nad losem ofiar w Gruzji tak samo jak nad losem ofiar Gruzinów w Osetii. Ci ostatni też mają prawo do swojego miejsca pod słońcem nawet jeśli to są – jak to Pan pogardliwie pisze – sowieci. Tak samo umierają od bomb jak ich gruzińscy sąsiedzi.
Jak może kiedyś Pan ochłonie i spróbuje wykazać odrobinę dobrej woli i poczyta komentarze z tego okresu to może zwróci Pan uwagę na zakłamanie jakie towarzyszy wielu polskim komentatorom – już na poziomie języka, kiedy gruzińską agresję na Osetię ukrywa się pod dyplomatycznym eufemizmem “przywracania ładu konstytucyjnego i integralności terytorialnej Gruzji” jakby taki ład i integralność zapewniało się porzez użycie artylerii i wojsk pancernych wobec przecież swoich własnych obywateli.
Nie robi się inwazji na własny kraj, na własne miasta, na własne terytorium, które zdobywa się tak jak terytorium przeciwnika – własnym obywatelom nie równa się z ziemią ich domów, tak jak to zrobiły oddziały gruzińskie w Osetii. Bo tak to się dzieje jak do przywracania “ładu konstytucyjnego” używa się broni pancernej. Za to właśnie Miloszevic wylądował w Hadze. On też bronił konstytucji i integralności Jugosławii. Ktokolwiek tak robi daje w ten sposób najlepszy dowód tego, że nie jest to jego kraj i nie są to jego obywatele.
To Gruzja była agresorem i następnie sama się stała ofiarą agresji.
To nie jest nasza wojna i możemy pozwolić sobie na współczucie wobec wszystkich jej ofiar. Gratuluje pomysłu akcji dla Gruzji – wierze, że obejmie ona także i ofiary wojsk gruzińskich choć jak czytam to, co się na portalu pisze mogę mieć co do tego wątpliwości.
Wbrew temu co Pan mi próbuje wmówić nie mam żadnego kompleksu Kaczyńskiego – wielokrotnie pisałem, ze w sprawie Kosowa to on miał rację.
Natomiast mój gwałtowny sprzeciw budzi to, że jego działania wplątują nas w krwawy i nierozwiązalny konflikt na Kaukazie, czego w żaden sposób nie można uzasadnić polskimi interesami.
I to będzie na tyle – jak już przestanie Pan reagować, a zacznie na powrót myśleć może dopuści Pan do siebie tę zaskakującą myśl, że zwyczajnie może się Pan mylić, a patriotyzm niekoniecznie musi sprowadzać się jedynie do gwałtownych wzruszeń.
Artur Kmieciak -- 12.08.2008 - 21:17