Kindersztuba


 

Ostatni fragment wywiadu ze Zbigniewem Brzezińskim, publikowany wczoraj w TVN 24 porażał oczywistą oczywistością. Polska będzie na międzynarodowej arenie a w Ameryce szczególnie, traktowana poważnie wtedy dopiero, kiedy się przeciwnicy polityczni w naszym kraju będą we wzajemnych kontaktach wykazywali podobną kulturą, jaką zademonstrowali niedawni rywale do Białego Domu. Jeden z nich jest potomkiem kenijskiego, muzułmańskiego wieśniaka i amerykańskiej lewaczki. Jak to z właściwą sobie ogładą rozgłaszali publicyści, kreujący się postawą, ubiorem, słownictwem, mentalnością i specyficznym obyczajem na chrześcijańskich duchownych.

Kulturę naszych polityków, według ich własnych wypowiedzi, kształtowały salony peerelowskich willi i podwórka komunistycznych blokowisk. Dwa, zwalczające się do teraz światy. Wille zamieszkiwali w czasach PRLu głównie ludzie, którzy swój obyczaj kształtowali w nacjonalizacji i parcelacji majątków obszarniczych, walkach z bandami reakcyjnego podziemia czy wręcz enkawudowskich komyszach. Blokowiska zaś stawiano na gruzach miast zaludnianych poprzednio poprzez “zwykłych” Polaków i wprowadzano do nich awansowanych na mieszczuchów poprzednich mieszkańców polskich wsi. Doświadczonych przez wysiedlenia, wojenne zbrodnie i nikczemności, których się na nich niedawno jeszcze powszechnie dopuszczano. To bardzo zgrubny podział naszego obecnego świata na dwie części, sztucznie teraz wyostrzanych i przeciwstawianych sobie przez współczesnych nam polityków. Oni też ciągną wszystkie polityczne i doraźne korzyści z takiej systematyki.

Wynikiem tego są polityczne demonstracje prowadzone na brukselskich trawnikach przez najwyższych dostojników państwowych. Wynikiem tego są “merytoryczne” dyskusje, prowadzone na poziomie, o którym się kenijskim wieśniakom nie śniło. Wynikiem tego jest wyciąganie sobie przeszłości przodków do trzeciego pokolenia wstecz, jako merytorycznego argumentu politycznego. I to wszystko czynione na podstawie nauk politycznych pobieranych głównie w Ameryce. Poprzez specjalnie tam delegowanych specjalistów. Którzy oczywiście intelektualistami nie są. Broń Panie Boże.

Wynikiem tego jest znaczenie międzynarodowe Polski. Wysokie tylko w naszych mniemaniach.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Brzeziński

syn polskiego konsula z Kijowa nie zechciał być Polakiem ale nigdy nie daruje sobie aby nas pouczać.
Byli tacy, którzy wrócili z emigracji 20 lat temu.
Na pereelowską pustynię, skąd elity zniknęły poprzez niemieckie kominy, ruskie Nagany albo pojechały zaleszczycką szosą.
Masz pretensję, że jest jak jest, tylko do kogo ten żal kierujesz?

Moje babcie prawie nie umiały pisać, czy to też ich wina?


Igła

Piszę o współczesnych. I ich kulturze.


Wiem

Tylko od kogo mieli brać przykład?


Igła

Od tych, których szanują. Także od babci, nawet jak jest niepiśmienna. Bo piśmienność nie ma nic z kulturą wspólnego.

Szczególnie babcia, uosobienie miłości, jest obdarzona zawsze najwyższą forma osobistej kultury.

Ale co ona ma do naszego politycznego bagna?


Stary,

dobrze napisane! Ja zawsze, gdy prezydent bąka o podwórkowych wzorcach, myślę o moim dzieciństwie, w którym podwórko pełniło ważną rolę. To był własny teren z najbliższą paką przyjaciół. Pierwsze dziecięce uspołecznianie zupełnie poza kontrolą peerelu. Ciekawe czy prezydent ma świadomość, że jego kąśliwości pod adresem “podwórkowego wychowania” czy kindersztuby, trafiają wprost w przeważającą część społeczeństwa. Tych “żoliborsko inteligenckich” dzieci była garstka w porównaniu z tą “podwórkową” resztą...


Stary

Jamimś wytłumaczeniem dla gniewnych reakcji prezydenta i jego otoczenia, może być niefortunnie określane przedstawienie stanowiska polskiego rządu na międzynarodowym forum, jako “instrukcji” Budzi to skojarzenia niemiłe tej koterii, bo wydźwięk tego jest taki, jakby prezydent miał stać się o to, marinetką. Poslusznym wykonawcą poleceń premiera. Drażliwa ambicja Ojca Narodu znieść takiego afrontu nie potrafi. Zamiast wykazać klasę, i przyjąć spokojnie rolę, jaką Zgromadzenie Narodowe przewidziało dla Prezydenta, ten żenująco schlebia grupie dalekiej od żoliborskich salonów slowami, “Wyżej pasa się nie podskoczy” Puszczając oko do tych, którzy znają nieocenzurowaną, wojskową wersję tego powiedzenia.
Groźby karalne wobec dziennikarki (kobiety!!), odmowa parafowania zagranicznych odznaczeń, w tym Legii honorowej dla HGW i Orderu Rzymskiego dla Pawła Zalewskiego, ciągłe fumy i ataki megalomanii…
Sami sobie wybraliśmy i tyle.

Co do Brzezińskiego, to niechętne odruchy wobec pouczających nas w dobrej wierze są dla naszej ksenofobii zwyczajne.
Argumentacja “A wy, to co…” w odpowiedzi na merytoryczny zarzut, jest nad Wisłą znana, ceniona i ma długowieczna tradycję.
Inna sprawa, że Tusk premier szybko się od mistrza uczy.

Pozdrawiam, strasznie tym wszystkim zniesmaczony

tarantula


Komedia polska...

Od 6 października wszyscy miłośnicy kina mogą oddać swój głos w jednym z najsłynniejszych plebiscytów filmowych w tym kraju, jakim są bez wątpienia Złote Kaczki miesięcznika “Film”. Jego tegoroczna edycja odbywa się w ramach obchodów stulecia polskiego kina, stąd też poza “głównym” nurtem, będziemy mogli głosować także na Polską Komedię Stulecia.

Pewnie wygra “O dwóch takich co ukradli księżyc”


Jotesz

Dzięki.

W ogóle, to powoływanie się na jakąś willową żoliborskość wobec lepperoidalnych zwolenników, którym trzeba zastąpić utraconego wodza, prowadzi u tych ostatnich do dysonansu poznawczego i w efekcie paranoi.

A demonstracyjne okazywanie pogardy politycznemu przeciwnikowi jest w oczach ludzi kulturalnych całkowitym zaprzeczeniem kwalifikacji intelektualnych. Sytuacja bez wyjścia.

Pozdrawiam serdecznie.


Tarantula

Właśnie. PiS swoją normę mógłby sam kultywować i wtedy by mu można to spokojnie zarzucać. Jednak przyjęli ją za swoją jego przeciwnicy i ochoczo uzupełniają. Wprawdzie jakoś jeszcze nie miotają łże-elitami ale… ta instrukcja wygląda jak przepis stosowania dzidy bojowej, trzymanej za przeddzidzie.

Prawo wypierania lepszego przez gorsze kwitnie.

Cóż. Trzeba przeczekać.

Pozdrawiam serdecznie.


Jotesz

Podobno podczas władzy PiSu i Samoobrony nie było jej wolno wyświetlać. Teraz zresztą też nie jest pewne, czy pozostawieni tam niezawodnie emisariusze do projekcji dopuszczą.


Hm...

Oglądałem ten wywiad z Brzezińskim i nie pamiętam, żeby on zwracał uwagę na jakąkolwiek stronę polskiego bagienka politycznego. Mówił o całości.

Dlaczego tutaj prawie wszyscy jeżdżą po dużym pałacu, jak na łysej kobyle? – zastanawiające.


Kazik

To się nazywa “freudowskie skojarzenie”.


A propos Żoliborza

wybaczcie, Drodzy Panowie, mnie prostemu, ale wsłuchując się w (nagrane) wypowiedzi pana prezydenta (oraz jego brata) co i rusz przyłapuję się na wątpliwości: jakOM to RzeczpospolitOM wreszcie budujemy. I którOM..?

Naturalnie, pan premier Tusk na visus wydaje się dostojnikiem równie zużytym, jak wyżej wymienieni panowie, jednak – co być może należy mu poczytać za zasługę – on przynajmniej nie powołuje się na (zielony) Żoliborz..

Czekam kiedy (w moim przekonaniu) równie zużyci, i to zużyci in statu nascendi – mężowie stanu z Wrocławia (Jego Ekscelencja K.M.Ujazdowski & consortes) powołają się na Żoliborz.

Ranyściewy! Czyżbym dopuścił się crimen laese maiestatis..?!


Panie Michale

Nobilitujące miejsca urodzenia bywały różne. W samej Warszawie jeszcze co najmniej Wola, z dodatkiem robotnicza. Potem chyba Łódź, szczególnie Bałuty czy poznańska Wilda. Najdziwniejsze w tym jest to, że towarzyszyły im czasy Polski ludowej lub solidarnej.

Jakoś tak rzeczywiście szlachecka Rzeczpospolita bardziej była egalitarna. Druga z pewnym sentymentem mówiła o białym dworku, nie precyzując bliżej miejsca. Obie też nie bardzo się interesowały sumieniami swoich obywateli. Wyjąwszy okresy upadku.

Reasumując, Polska ludowa i solidarna czas upadku zaczynały więc od zarania. Tę pierwszą wspierała Moskwa, to i się prawie pół wieku trzymała. Drugą, tylko znany zakonnik. I, oczywiście pretorianie. Kłonicami zbrojni. Mentalnymi.

A mały na ogół ich rozumek. To i nie wytrwała zbyt długo.

Może się znowu egalitarny czas zbliża?


Kto wie..

Co do Pierwszej Rzplitej, niewykluczone, że Pańska intuicja bardziej do prawdy podobna, niźli potoczne nasze wyobrażenie, ufundowane na Sienkiewiczu.

Ja natomiast nie jestem zwolennikiem tzw. egalite. Mnie chodzi o ducha służby.

Wie Pan, oczywiście, po kim.

Pozdrowienia


Panie Michale

Duch, to duch. Potwierdzam zatem.

Pozdrawiam serdecznie.


Subskrybuj zawartość