Krępacja


 

Społeczeństwo, budowane na tradycyjnym systemie wartości napotyka coraz to nowe wyzwania. Tradycyjne przekonania, oparte na społecznej więzi, sprawdzają się bez zakłóceń wtedy, kiedy wyznający je ludzie przestrzegają zasad co najmniej elementarnej przyzwoitości. Kiedy więź społeczna pęka, zasady tracą znaczenie i pozostaje tylko siła. W takiej sytuacji kobieta, tradycyjnie przygotowywana tylko do pełnienia roli domowej gospodyni, nie tylko jest w całości zależna od męża, który w odróżnieniu od niej potrafi zapewnić rodzinie byt ale nie ma społecznego uznania. Przede wszystkim zaś jest bezsilna.

Szczęśliwie sytuacja, w której wkraczająca w życie dziewczyna potrafi jedynie “prowadzić dom” zaczyna być ewenementem. Kobiety są najczęściej lepiej wykształcone od swych rówieśników i zdobywają coraz lepszą pozycję w rodzinie, zakładzie pracy, społeczeństwie.

Dlatego sprawa “polskiego Fritzla” jest znamiennym objawem choroby społeczeństwa. Zarówno córka jak i matka przeżywały swój dramat gwałconej przez ojca dziewczyny i zdradzanej żony w milczeniu. Przez wiele lat. Także chłopak tej nieszczęsnej zdecydował się na ujawnienie dramatu swej wybranki dopiero po tym, jak zazdrosny, potencjalny teść zaatakował go siekierą omal nie pozbawiając życia. Przedtem przyjmował rzecz za złą ale normalną. Albo się bał oskarżyć jedynego żywiciela rodziny. A dręczone i wykorzystywane kobiety też się godziły na zezwierzęcenie męża i ojca w trosce o swój byt.

Łamanie społecznych więzi, poprzez przeciwstawianie sobie członków zgodnej dotąd społeczności jest najprostszą drogą do pozyskania władzy. Tworzy w państwach o prymitywnych stosunkach społecznych namiastkę demokracji. Nie pomysły czy idee a ludzie ze sobą walczą. Ludzie pomawiani o złe intencje za pochodzenie, wyznanie, kolor skóry czy orientację seksualną albo przeszłość konkurują z tymi, którzy ich pomawiają sami nie stroniąc od rzucania oskarżeń.

Stąd też pozyskiwanie władzy poprzez poniżanie współobywateli jest nie tylko nikczemne. Jest niebezpieczne. Twierdzenie, że opisywana od kilku dni przez media sprawa z Siemiatycz charakteryzuje jakoś nasze społeczeństwo jest niewątpliwą przesadą. Ale my takie sytuacje ułatwiamy gardząc ludźmi za to, że są tacy, jacy są. Lub gorzej, za to, że byli kiedyś nie tacy jacy by teraz być powinni. W takiej sytuacji ktoś, kto się nie włóczy po knajpach, nie szuka przygód poza domem, nie współpracował, chodzi do kościoła, może uchodzić za wystarczający wzorzec obywatela. A bycie wzorcem daje prawo do poniżania innych, słabszych. Przecież taki właśnie model społecznej cnoty szerzą politycy.

To po co się w domu krępować? Jak się ma siłę.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Panie Stary

To nieprawda z tymi nowymi wyzwaniami przed jakimi staje społeczeństwa. Akurat te sprawy, o jakich Pan pisze, są znane od lat, ale skrupulatnie chowane pod korzec.

Prosze zapytać etnografów, albo socjologów wsi, to Panu opowiedza rzeczy, od ktory Panu włosy na głowie stana dęba. Pełen przegląd dewiacji. I to w takich rozmiarach, że człowiekowi wierzyć sie nie chce, że to jest możliwe. O zabobonach nie wspominając.

Dewiacje zachowania mają miejsce głównie właśnie na wsiach, bo w mieście jednak kontrola sąsiadów większa. A i świadomość ludzi też.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

Hmm. Nie znam się na tym.

Zdawałoby sie jednak, że na wsi ludzie bardziej wiedzą, co się obok nich dzieje.

Co do zabobonów, to można sobie to wytłumaczyć oddaleniem od innych ludzi i pozostawaniem głównie w kręgu swoich. Także wpływami kulturowymi. Czy swoistymi zwyczajami opartymi na religii.

Ciekawe.

Wydawało mi się, że najbardziej pod wzgledem stosunku do kobiet ambiwalentne środowiska powstają w nowouprzemysłowionych miejscowościach, gdzie napływowa ludność czuje się wolna od dawnej obyczajowej kontroli sąsiadów. Wieś zaś przedstawiała mi się w tym względzie bardzo surowo. Ale może własnie dlatego odstępstwa od normy są tam bardzo drastyczne.

Interesujący punkt widzenia.

Pozdrawiam serdecznie.


To prawda, Panie Stary,

że na wsi ludzie wiedzą. Ale wolą siedzieć cicho. Z różnych powodów.

Dochodziły mnie wieści od insiderów, że nawet publikacje naukowe na te tematy były z lekka ukrywane i prezentowane jedynie w swoim środowisku. Bardzo zamkniętym.

Pozdrawiam równie serdecznie


Subskrybuj zawartość