Wolność związków


 

Wolne Związki Zawodowe. Prekursor “Solidarności”. Konferencję o ich roli organizuje, pod patronatem prezydenta Rzeczypospolitej, Anna Walentynowicz. Zaprosiła na nią tych, którzy się dotąd często nie pojawiali w historycznych omówieniach tamtych czasów. Nie zaprosiła zaś Lecha Wałęsy, Bogdana Borusewicza, Jana Lityńskiego, Bogdana Lisa i Jerzego Borowczaka. Andrzej Gwiazda tłumaczył to rewelacjami, które się dotąd w ubeckich archiwach ujawniły i które “się jeszcze pojawią”.

“Solidarność” od początku ujawniała szereg różnic w poglądach swoich członków. Wielu jej działaczy zdradzało antyinteligenckie lub antysemickie skłonności. Jedni byli bardziej, inni mniej radykalni. Były grupy, które się chciały zadowolić tylko socjalnymi zdobyczami, inne dodawały do tego polityczny pluralizm a jeszcze inne parły do całkowitej wolności. Wygrały te ostatnie. Także trochę na zasadzie inercji. Raz uruchomiony mechanizm naprawy komuny zniszczył ją całkowicie.

Zaproszeni przez Annę Walentynowicz uczestnicy konferencji należą, zdaje się, do utopijnej grupy lewicujących antyinteligentów. Ich zapatrywania legły u podstaw sformułowania pojęcia państwa solidarnego. Nikt tego nigdy nie zdefiniował. Ale w ostatecznym pojęciu według jednych wygląda na to, aby pokazać “kto nadstawiał czoła a kto zbiera profity”. Aby także ci, którzy jeszcze swojego „sierpnia” nie zdyskontowali mieli ku temu okazję. Inni twierdzą, że państwo solidarne to zakamuflowana forma państwa ludowego, peerelu. Tworzonego i organizowanego przez nową monopartię. Posiadającą jedynie słuszną wiedzę. Polegającą na tym przede wszystkim, że nie należy dopuszczać do zakorzenienia się spisków mądrali, bogaczy. Bo się według nich zawsze wiedzę i bogactwo zdobywa kosztem innych.
Konferencja się odbędzie w Sejmie.

I bardzo dobrze. Ci, którzy dotąd buczeli na cmentarzach i państwowych obchodach będą mogli swoje poglądy przedstawić ogółowi. Wyartykułować je jasno, uzasadnić. Należy mieć nadzieję, że do relacjonowania obrad zostaną dopuszczone wszystkie media.

Jeżeli nie, natychmiast się sprawdzi podejrzenie tych, którzy organizatorom konferencji zarzucają chęć zdławienia opozycji. Na wzór peerelowski.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ich poglądy są dość dziwaczne

Tym niemniej są.

Jednak skandalem jest także to, że niektórzy opływają jak pączki w maśle a Walentynowicz leczy się i utrzymuje za pieniądze prywatnego sponsora.

Gdzie byli obecni prominenci kiedy część ich kolegów z I Solidarności popadali w biedę i choroby?


Igła

A Ty, gdzie byłeś?

Dlaczego wielu, wielu innych musi sobie radzić bez pomocy? Przede wszystkim zaś musi trafnie rozpoznawać rzeczywistość. Po to, żeby nie zostać odrzuconym? także przez swoich kolegów.

Gwiazdozbiór się na ochotnika wystawił za margines. Próbował budować komunę bez komuny. Nie było szans na to aby mu pomóc.

Teraz tez jest cynicznie rozgrywany. I kreowany na twórcę solidarnościowego sukcesu. Z takim skutkiem, że upadek muru berlińskiego jest symbolem upadku komuny a nie nasza “Solidarność”.

Ale, jeżeli na jej czele się wbrew faktom ustawia ludzi o dziwacznych osobowościach?


A gdzie ja miałem być?

Czy ja byłem ministrem, szefem związku, prezydentem?
Ja byłem i jestem nikim.
Co najwyżej widzącym.

A gdzie sa renty państwowe, zapomogi, fundusze samopomocowe?


Igła

Nie ma żadnego powodu aby ktoś, kto się wykazał w walce miał jakieś specjalne profity. Walczy się o wolność a nie o forsę. Całe mnóstwo niegdyś prześladowanych ludzi po odzyskaniu wolności ma niskie emrytury. I jakoś nie płaczą. Cieszą się z wolności swoich wnuków.

Wałęsa się na urzędy nie nadawał. To oczywiste. I Kwaśniewski czy tym bardziej Jaruzelski. Podobnie jak się nie nadają Kaczyńscy. I Tusk. Każdy z nich reprezentował czy reprezentuje jakiś tam sposób pojmowania świata z peerelu. Ale każdy jest od poprzednika jakoś tam lepszy. O doświadczenia, które poprzednik zgromadził. Ale Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda byliby na urzędach znacznie, znacznie gorsi.

Oni się zasklepili w marksistowskie, dziewiętnastowieczne dychotomii. I to się teraz próbuje narzucić narodowi. Jako wzorzec.


Toteż

ja za ich wyssane z palca tezy nic bym nie dał.

Ale ich towarzysze powinni im zapewnić godne życie i opiekę lekarską.
I to za pieniądze związkowe.
Pokarz mi takiego, który by się przeciwstawił w Związku takiemu wnioskowi?


Igła

Związek moze za swoje pieniądze fundować każdemu co chce. Nic mi do tego.

Myślę, że może swoich bohaterów uhonorować. Szczególnie, jak się do nich przyznaje. Jeżeli sami są na tyle niedołężni, że o sobie nie są w stanie pomyśleć.


Subskrybuj zawartość