Wotum nieufności

Sala od nowa zapełniona. Przedtem posłowie PiS ją opuścili, bo prowadzący obrady Bronisław Komorowski zablokował im możliwość zadawania mnożących się w nieskończoność, bzdurnych pytań dotyczących projektów rządowych. Zrobił to na ich korzyść. Bo zarówno wypowiedzi liderów tej partii jak i pozostałych jej eksponentów szkodzą jej samej niewątpliwie. W tym kontekście, z punktu widzenia rządzącej koalicji trzeba marszałkowskie postępowanie ocenić negatywnie.

Chociaż. W chwilę bowiem po zajęciu miejsc przez posłów demonstrujących swój bojkot okazało się, że PiS domaga się nie tylko obniżenia polskiej akcyzy dla paliw ale wymaga też zażądania tego samego od Unii. A nasz minister finansów tego nie robi, ergo nic nie robi i ma za to iść za bramę. Marszałek Komorowski oto perfidnie umożliwił pisowski autoblamaż, którego prawi chcieli za wszelką cenę uniknąć zadając w poprzedniej debacie nieskończone pytania w rodzaju tych, jakie zawsze zadawały ich gwiazdy partyjnego intelektu… Właśnie. Mniejsza kompromitacja za większą – tak kalkulowali w jakimś zbawczym olśnieniu, jakiego chyba daremnie doznali. I tę właśnie większą im Komorowski zgotował. Za cenę kolejnego wniosku o nieufność. Dla siebie tym razem. Czyli mniejszego blamażu także zaznają. Los jest nieubłagany.

Większy zaś blamaż dotyczy tego, że Jacek Rostkowski przeprowadził w Sejmie dowód na to, że PiS chce działać na korzyść… rosyjskich dostawców ropy naftowej. Wprowadzenie przez rząd Olszewskiego koncesji na dostawę paliw, co zawdzięczamy jedynemu chyba pecetowskiemu ministrowi w tym gabinecie, wyeliminowało polskiego pośrednika z dostaw na korzyść osławionego J&S. To także był klasyczny przypadek przeciwskutecznego działania. Teraz jednak owa odwrotna efektywność sięga zenitu. Mamy z tym, aby sztucznie podnieść popyt na paliwa, wyjść na europejskie forum. I doprowadzić do tego, że nie tylko Polacy ale wszyscy Europejczycy zapłacą dostawcom paliw haracz. Niechże więc Arabscy bracia naszych narodowców, w fundamentalizmie, też cholera skorzystają.

Przy okazji się okazało, że minister finansów ma znakomity zmysł polemiczny. Jakże odmienny od demonstrowanego przez dychawicznych oponentów, ustawicznie przegrywających telewizyjne spory z wrzaskliwymi ignorantami, wystawianymi przeciw Platformie do dyskusji przez PiS.

Narodowcy zaś są w rzeczy samej internacjonalistami. I to objawił Komorowski, uniemożliwiając przeciąganie jałowych pytań poza czas telewizyjnej transmisji. Ale to prawda znana od lat. Nihil novi.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bo to Panie Stary,

caly czas jest historia o Kalim: Kali wziąć – dobrze, Kalemu zabrać – źle. Za poprzednich rządów wsytępy marszalków Jurka i Dorna jakoś nie wzbudzaly u dzisiejszej opozycji okrzyków protestu.

Nawiasem mówiąc Kali jest chyba polskim wynalazkiem, nieprawdaż?

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

Do tego musi być jeszcze silnie zaawansowana amnezja. A tę już piS wielokrotnie demonstrował.

Pozdrawiam wzajemnie.


Subskrybuj zawartość