Wolę kibiców


 

Mariusza Olchowika, do niedawna współpracownika księdza Jankowskiego, pobito w bramie jego własnego mieszkania. Uciekając pod górę dowiedział się podobno, od mnogich napastników – oczywista oczywistość, że jak się chce mieszać w sprawy Stoczni Gdańskiej to się musi nauczyć te schody znacznie szybciej pokonywać.

Poseł Palikot przytaczał niedawno fragmenty wypowiedzi z anteny radyja, z której to wynikała potrzeba organizowania zespołów do fizycznej likwidacji osób w jego rodzaju. Takie ostateczne rozwiązanie na skalę narodowo katolicką? Ubiec Pana Boga. Bo potencjalni likwidatorzy już w leciech zaawansowani.

Pojawiają się wypowiedzi, z których wynika, że politycy opozycyjni, szczególnie związani z PiSem, są oprymowani poprzez majstrowanie przy kołach ich samochodów. Nieznani sprawcy, demolując opony dybią na ich życie. Pamiętam, że po niegdysiejszym zepchnięciu PC w czeluść opozycyjnego piekła służby szarej sieci postępowały rzekomo podobnie. Chociaż (aczkolwiek – przepraszam!) potem pojawiły się anonse nie tylko o braku samochodów stosownych do politycznego niszczenia ich kół ale i prawa jazdy potencjalnych ofiar tego niecnego procederu. To jednak w środowiskach Gazety Wyborczej – czyli nigdzie.

Marzy się nam jakaś ofiara. Niesprawiedliwie przez pryncypała potraktowany szef fundacji, nadmiernie dokuczliwy poseł, pominięci w publicznej akceptacji wodzowie chcieliby cierpieć. Tak się ładnie wygląda w aureoli. Na ogół postury ochotników do cierpiętnictwa odpowiadają standardom plebańskim, za wiarę więc cierpieliby chyba najchętniej. Jedni za wiarę w uzdrowienie stoczni, drudzy państwa. Tę wiarę nam wszystkim podają jako powód dla uwagi, jaką im poświęcać trzeba. Bo w rzeczywistości wszyscy uwagę kochają ogromnie.

A tu mistrzostwa Europy i nasza wiara skupia się na tym, że pokonamy Austrię. Według reguły trzech “o“. Otwarcie, o wszystko, o honor. Otwarcie mamy za sobą, o wszystko zagramy jutro. Potem sobie honoru pobronimy.

I znowu się okaże, że to szara sieć i spisek niecnych antypatriotów. Uciekli oto z Polski, zagnieździli się w obcych drużynach i bramki nam strzelają. Przytrzymując przy tym nasze paszporty w kieszeniach. Aby nie wypadły. Niektórzy przy tym demonstracyjnie płaczą.

A po ulicach już nieliczne tylko samochody obwożą bandery PMH, czasem zmodyfikowane poprzez napis “TYSKIE” na dolnym płacie. My też jeszcze wierzymy. I za tę wiarę pocierpimy. Bo wiara w nasz sukces w piłce kopanej musi przynieść ból.

I mamy wszystko. Naród, wiarę, cierpienie. Jakoś bardziej szlachetne od tych, które demonstrują politycy. Bo bezinteresowne.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Stary, eh,

z Austrią to wygrać musimy, bo tak postawiłem w każdym zakładzie:)
.
No a chcę i ja coś wygrać, choć jak wiadomo wieczni nieudacznicy nie wygrywają...

pzdr


Grześ

Chyba dobrze postawiłeś. Trener nie dał naszym chłopakom ani grosza z zamierzanych nagród a austriaccy piłkarze nigdy nie byli lepsi od naszych.

Też bym wolał wygranie naszych. Tak, że razem ewentualnie będziemy cierpieć.


Panowie Grzesiu i Stary!

Będzie dobrze.

:)

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość