Dziedzictwo


 

Za miesiąc albo oddamy miliardy euro pomocy, jakiej w swoim czasie doznały stocznie w Gdyni i Szczecinie albo je sprzedamy w prywatne ręce. Związki zawodowe, najlepsi synowie ludu pracującego miast i wsi, mając na widoku bruk, żądają teraz sprywatyzowania swoich zakładów. Szczecińską stocznię kiedyś już znacjonalizowano. Właścicieli do więzienia pozamykawszy. Sąd pierwszej instancji uznał, że niesłusznie. Drugiej zrobi to pewnie niebawem. A wtedy dodatkowo jeszcze trzeba będzie zapłacić – odszkodowanie.

Jeżeli nie sprzedamy, stocznie splajtują. Podniesie się wtedy krzyk, że Unia zniszczyła miejsca pracy. A Unijne ograniczanie pomocy dla państwowych molochów ma na celu ochronę rynku przed interwencją bogatych państw. Dotowane statki z naszych stoczni mogły by łatwo wygrywać konkurencje z tymi, których budowy uboższe państwa nie dotują. I tam miejsca pracy by przepadały. A uboższych Unia właśnie chce chronić. Gdzie ja to słyszałem?

Związkowcy stoczniowi już teraz zapowiadają, że po cichu umierać nie będą. Pamiętam jak głośni byli, żądając w 2002 roku nacjonalizacji swojego zakładu w Szczecinie. Jak publicznie, w asyście policji bili prezesa “Dany” – innego prywatnego zakładu. Aby się sprawiedliwości społecznej stało zadość. Teraz, dla tej samej sprawiedliwości obiją tych, którzy nie prywatyzują?

Wczoraj przytoczono fragment książki głośnego ostatnio znowu byłego premiera Marcinkiewicza. Twierdzi, że podczas jego urzędowania pojawił się u niego zażywny osobnik, przedstawił się jako śwagier i zażądał stanowiska. Z rozmarzonym błyskiem w oku mówił o prezesowaniu w totku. Ale nie stało mu eksperiencji. Tam chyba nawet do czterdziestu dziewięciu liczyć trzeba. Nie dostał. Marcinkiewicz przestał być premierem, przez prezydenta stamtąd wyrzucony a ów pan został… prezesem stoczni. Teraz przeczy i twierdzi, że Marcinkiewicza za kłamstwo do sądu pozwie. Jak mu ktoś powie, gdzie były premier mieszka. Sam tego nie umie załatwić. Ale stocznią, teraz w tarapatach, do niedawna zarządzał.

Polska, jako bezpański folwark. Zarządzany przez populistów. Polacy, jako bezrozumna masa, dająca się okłamywać demagogom, twierdzącym, że w ich interesie trzeba zniszczyć polską gospodarkę. Taki się obraz jawi z losów naszego przemysłu stoczniowego. Z groźną tłuszczą w tle. Tyle nam pozostało z czasów Sierpnia?

A może to dziedzictwo rewolucji październikowej?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Panie Stary

Ta groźnie mrucząca w tle tłuszcza to dziedzictwo niestety każdej rewolucji. Choć nie tylko.

Pozdrawiam mimo to (a może właśnie dlatego) serdecznie


Rządy fachowców...

...wszystkie rządy obiecywały! Przed wyborami…

Po wyborach rodzina musi zostać zaopatrzona. I znajomi. I śwagier. Swoją drogą, to skarżący się fachowiec bankowości i angielskiego Kaźmirz Marcinkiewicz jest groteskowy. Kaziu! Odkochaj się! Nie jest z ciebie taki cud…


Panie Stary!

To jest koszt demokracji. W demokracji większość ma rację, a w większości są z reguły ludzie mniej inteligentni. Ci z wyższą inteligencją są z reguły samotni, bo nikt ich nie rozumie. A rozum tłumu jest taki jak rozum najgłupszego elementu tegoż tłumu.

Pozdrawiam


Lorenzo

Najweselsze, że owa tłuszcza jest podpuszczana twierdzeniem, jakoby jej jakiś spisek groził. Od tysięcy lat. Nikt tego spisku nie odkrył. Tłuszcza powinna już wreszcie zrozumieć, że jest od tak sprytnego spisku wielokrotnie głupsza. I może się zacząć cywilizować. Tym bardziej, że Polacy dawno się na spiski wypięli i głosuja przeciwko nim albo skreśleniami albo nogami. To drugie niestety tłuszczę wzmacnia.

Pozdrawiam serdecznie.


Jotesz

I dlatego powinno się odcinać wszelkie możliwości montowania śwagrów na lukratywnych stanowiskach.

Pozdrawiam serdecznie.


Jerzy

Zdaje się, że jesteś zbyt pobłażliwy. Ale nie można Ci całkowicie zaprzeczyć.


Panie Stary!

Nie wiem na czym polega moja pobłażliwość. Chyba muszę zacząć wpisy z cyklu Państwo tutaj umieszczać, bo jestem opacznie rozumiany.

Pozdrawiam


Jerzy

Twierdząc, że robimy głupoty bo demokracja nas do tego zmusza zdejmujesz z nas pewna dozę odpowiedzialności. A to jednak my wybieramy na liderów partie, które z nas potem robią dudków. Czyli raczej nasza słabość jest przez demokrację odbijana a nie zawiniona.

Chociaż rzeczywiście, nasza demokracja ma jeszcze bardzo świeżą markę.


Subskrybuj zawartość