Sprzeczności

Kilka lat temu. W Kijowie rozgrywa się Pomarańczowa Rewolucja. Pomarańczowi starają się o wyrwanie swej ojczyzny z rosyjskich wpływów. W Polsce entuzjazm. Rosja bez Ukrainy jest lepsza. Zatem Polacy popierają pomarańczowych. W Sejmie posłowie demonstracyjnie wykładają na swoich pulpitach pomarańcze. Nie wszyscy. Posłowie LPRu nie. Dla neoendecji Rosja jest z Ukrainą lepsza. Neoendecy nie są zwykłymi Polakami. Są Polakami prawdziwymi. Na trybunę wkracza więc poseł tej formacji, wyniszczony postami “w intencji” ale wsławiony udziałem w rzekomych rękoczynach dla obrony czci (grzywkoczynach raczej – to on się chyba skarżył, że “z grzywki me uderzył“) i protestuje przeciwko popieraniu niepodległościowych aspiracji Ukrainy.

Kilka dni temu. Polski prezydent rzekomo oświadcza, że Polska będzie blokowała rozmowy Unii z Rosją, dopóki Ukraina i Gruzja nie uzyskają obietnicy rychłego wstąpienia do NATO. Dementi nie usuwa wątpliwości w tym względzie i wywołuje serię oświadczeń zagranicznych dyplomatów, wskazujących na niewłaściwość łączenia NATO z UE.

Wczoraj. Z pałacu prezydenckiego demonstracyjnie wychodzi część zaproszonych tam gości. Prawosławni duchowni, protestujący przeciwko pominięciu ich nazwisk w ceremonialnym powitaniu. Ukraina jest w znacznej części prawosławna. Kancelaria prezydencka wyraża ubolewanie z powodu swej pomyłki. Jednocześnie polski prezydent wygłasza przemówienie, w którym wyraża nadzieję, że Polska i Ukraina w przyszłości stworzą w Unii Europejskiej wiodącą w niej siłę.

Próba osiągnięcia poparcia sił prorosyjskich w naszym społeczeństwie, mniemanie o organicznej słabości państw małych w Unii Europejskiej, poczucie zagrożenia płynące ze wschodu i zachodu owocuje takimi oto sprzecznościami. Za jednym zamachem rzucamy wyzwanie Rosji, Unii, prawosławiu i próbujemy sobie zjednać prawosławną Ukrainę. Aby się na międzynarodowej scenie wzmocnić. Ale eklektyczne wielce, polityczne zaplecze takich właśnie łamańców wymaga. Oto katolickim ortodoksom, w zamian za zgodę na niemiłą im emancypację Ukrainy oddamy wynoszenie unitów, czy grekokatolików nad prawosławie.

W naszej mowie jest to szukanie złotego środka. Niemcy powiadają, że “królewskiej drogi”. W rzeczywistości zaś jednak, to ucinanie sobie możliwości działania. Bo kiedy się wreszcie Ukraina w Unii, pomimo naszych niezręczności znajdzie i jeżeli też się będzie kierowała resentymentami, to nie będzie przecież trzymała z Lachami, którzy wiele jej krwi w przeszłości upuścili. Zwróci się raczej ku bardziej jej w historii sprzyjającym a i bogatszym Niemcom. Ci zaś, aby nas ryzach trzymać, bardziej będą Ukrainie niż nam, stale wytykającym im faszyzm, przychylni.

Może więc jednak porzucić politykę szantażu, dzielenia państw i ich społeczności na słusznych i niesłusznych a zająć się naszym interesem narodowym. W nim zaś leży nasza przewidywalność, kierowanie się naszym rzeczywistym interesem przy uwzględnieniu współczesnych nam racji i skali wartości. Przede wszystkim zaś pozbycie się poczucia niższości i strachu przed obcymi.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Panie Stary

Z tą Ukraina w Unii to w ogóle problem jest, podobnie zresztą jak z Turcją. [O Gruzji nie wspominam, bo to raczej dowcip, który może sie źle skończyć].

Prosze nie zapominać o wielkości Ukrainy i liczbie ludności – cos ponad 60 mln, jeśli nie więcej. I duźo, duuuźo dobrej ziemi. I węgla i innych surowców. Już przed laty mówiło się, że Ukraina będzie rolniczym zagłebiem Europy. Teraz okazuje się, że energetycznym może być również (mam na myśli OZE). O rozwoju przemysłowym Ukrainy Wschodniej nie wspominam, podobnie jak o możliwościach finansowych tamtejszych oligarchów goniących z sukcesem swoich kolegów z Rosji.

Niemcom w żadnym przypadku nie może być na rękę obecność w Unii kraju o takiej wielkości i możliwościach. Jako pozaunijny partner w interesach – proszę bardzo, ale członek UE nigdy. A perspektywa (co prawda dość iluzoryczna, o czym Pan wspomina) ewentualnego wewnątrzunijnego sojuszu z Polską, wywołuje u Niemców (ale także u Francuzów ze swoją krotochwilną polityka rolną, którzy na dodatek z Ukraińcami rozmawiać nie potrafią, i to na żadne tematy) odruchy nader nerwowe.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Stary

To była delegacja Polskiego Koscioła Prawosławnego a sprawa ma drugie dno, jak sądze.
Otóż JarKacz jako premier ni dotrzymal tradycji i nie odwiedził Cerkwi w Białymstoku w prawosławne Boże Narodzenie a podlascy Pisowcy zajmują się tępieniem organizacji białoruskich na Podlasiu jako postkomuny. Dodajmy do tego zachowanie PP w rzeszowskiem.
Igła


Lorenzo

Kraj o potencjale Ukrainy bardzo by Unię wzmocnił. Także więc nas i Niemcy. Jeżeli jednak spróbujemy z Unii zrobić kłębowisko sprzecznych interesów i rozsadzać ja sojuszami jednych, kierowanych przeciwko innymi, to doprowadzimy do własnej izolacji. Czyli do tego co się nam omal nie udało.


To drugie dno bardzo możliwe

Tak czy inaczej, polityka to sztuka umiejętnej gry, a nie strojenia fochów i strzelania gaf. Amatorszczyzna wyskakuje w najmniej odpowiednich momentach.


Igła

Nie miałem wczoraj czasu na dokładne analizy. Dlatego się dałem zasugerować, że to Ukraińców pominięto.
Dzięki za zwrócenie uwagi. Poprawiłem.

Ale jeżeli naszym prawosławnym zgotowano taką niepodziankę, to ukłon w stronę naszych rusofilów jest bardziej jeszcze wyraźny.


Igła

a Tusk był w tej cerkwi? jak to bywało w przeszłości wiesz cos nt. temat?

a i co w tem rzeszowskiem, bom zainteresowan:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Sergiusz

Amatorszczyzna, połączona z uleganiom emocjom jest jeszcze bardziej zgubna. A tu widać to jak na dłoni.

Zimna krew zawsze powinna dyplomacie towarzyszyć.


Max

Igła chyba pisze o sporach w Przemyślu katolików z prawosławnymi o zwrot historycznej cerkwi i otoczce tego. Rzeczywiście bardzo nacjonalistycznej.


Stary

a to o to biega, no tak- mam pod reką a nie skojarzyłem:)

szczęsliwie wszystko zmierza w dobrym kierunku i garstka szoszonów nie przeszkodzi

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Stary

Dopiero teraz przeczytałem i poproszę o częściej.
Na dowolny temat.


Tu mam trochę mieszane uczucia, Panie Stary.

W takiej konfiguracji Unia nie potrzebuje wzmocnienia, a konsolidacji tego, co jest. Po ewentualnym wzmocnieniu trzeba by się bylo podzielić trochę wplywami, a na to Niemcy i Francja nie sa specjalnie chętni. Natomiast konsolidacja wokól starego jądra i pod jego przywództwem politycznym, to juź inna sprawa.

Świadczyc moźe o tym fakt, że juz od lat zarówno Niemcy jak i Francuzi (oraz Anglicy, ale w mniejszym stopniu, może im wątroby nie wytrzymują) utrzymują na Ukrainie stacjonarne przedstawicielstwa handlowe rozlicznych firm, ściągają do magazynów maszyny (w tym glównie rolnicze – Bauer) i czekają na zmiany we wlasności ziemi.

W inwestycje przemyslowe nie wejdą, bo ich oligarchowie nie wpuszczą.

Pozdrawiam


Lorenzo

Miałbyś rację, gdyby Niemcy i Francja traktowały Unię jako dojną krowę. Tymczasem Niemcy są największym płatnikiem netto, Francja – teraz akurat nie pamietam, ale też chyba dokłada.

Unia albo przynosi korzyści wszystkim albo nie istnieje. Nie może zaś wszystkim nie przynosić korzyści twór, który nie jest oparty na dziewiętnastowiecznej zasadzie podziału wpływów, rodem z Wiednia. A taką jest właśnie Unia.

Twierdzenie zatem, że Unia to takie powiększone Niemcy i ewentualnie Francja jest, moim zdaniem obarczone zasadniczym błędem.


Subskrybuj zawartość