Dostałem fuchę!

Jestem zatrudniony!

Długie przerwy robię w tym blogowaniu. W swoim archiwum znalazłem nawet dwa projekty notek, tak z międzyczasu. Nawet treść jest aktualna… A to co tam pozapisywałem, to może i ważne… Ale tylko dla mnie… Czy kogoś zainteresuje? Wątpię…
Od czasu jakiegoś próbuję sił jako „pisarz”. Ostatnio, opublikowali mi „Gołego…” Takie sympatyczne internetowe wydawnictwo www.goneta.net . Chwała ZUSowi, że nie muszę wyżyć z tej swojej „tfurczości”!
Lato minęło mi na takich różnych zajęciach gospodarskich. A to ganek przebudować, a to kanał do oglądania autka od spodu wykopać i wybetonować. Trochę własnymi rękami. Do niektórych rzeczy, ambitną, rodzinną młodzież zagnałem. A co? Spadkobiercy przecież, nie? Jak się zwiedzieli, że coś tam wydaję, to pierwsze było, czy prawa autorskie też odziedziczą!
„Pisz, pisz!”
Dopingują i nawet nie narzekają na zużycie prądu, ani na domaganie się przeze mnie pomocy technicznej w tych wszystkich komputerowo internetowych nowoczesnościach. Bo starożytny głąb i zabytek jestem!
Ale zamarudziłem!
A notkę miałem napisać, nie tak w ogóle, żeby „odświeżyć” swoje istnienie jako bloger, tylko po to, żeby się pochwalić!
Dostałem propozycję! Nie będę bezczelny i nie nazwę jej – literacką. Skromniutko. Dostałem propozycję jako autor różnych takich… Przyznam się od razu. Propozycja jest po znajomości, po kumotersku wręcz.
Taki jeden kumpel, którego kasa zawsze się trzymała, za to kolejne żony nie bardzo, na naszej klasie mnie wypatrzył i jakoś tam do książeczek podpisanych moim nazwiskiem dotarł. Nie jestem pewien, czy przeczytał, a jeżeli nawet, to czy zrozumiał… Mogę otwarcie o tym napisać, bo tak samo otwarcie jego o to zapytałem.
– Stary! Czy ty na pewno dobrze zrozumiałeś te moje pisulki?
– Jasne, chłopie! Jesteś fachowcem i takiego mi trzeba! A ja wynajmuję wyłącznie fachowców!
No! Ja tam z pieniędzmi nigdy się nie sprzeczam!
– Jeżeli tak, to oczywiście… Mogę, Stasiu…
– O, to u ciebie zawsze ceniłem! Koncyliacyjność!
– Hę?!
– W przyszłym tygodniu, najlepiej w środę, wyślę po ciebie mojego kierowcę… Nastaw się na trzy, cztery tygodnie pobytu u mnie… Właściwie to nie wiem? Może trzeba będzie dłużej… Bo wiesz, ja zupełnie nie mam pojęcia, jak tacy różni pisarze szybko piszą… Jedna, dwie strony na dzień? A potem jak taka książka ma, na przykład, dwieście stron… To by wychodziło, że i parę miesięcy na takie coś trzeba, nie? I nie jestem pewien, czy to co potrzeba, zmieści się na takich dwustu stroniczkach…
– Rozumiem, że chcesz, żebym coś napisał….
Wolałem się troszkę upewnić.
– No pewnie! Ale nie przejmuj się. Nawet jak takie pisanie wolniej idzie, to nie ubędzie mi, jak i trzy miesiące u mnie posiedzisz… W końcu ja nie muszę się na tym znać. Płacę za to, żeby znali się inni.
Znowu były te miłe słówka o płaceniu.
– Stasiu… Wiesz, teraz jest taka moda na blogi… Na różne tematy. Niektórzy nawet całe ksiązki w formie bloga machają… Jak ja bym już teraz zaczął, tak od twojej propozycji, pisać o wszystkim na blogu? Tak równolegle do tego, co będę pisał dla ciebie…
– Znaczy, chcesz pisać o tym co piszesz dla mnie?
– Tak jakby…
– Hm… Wiesz? To może być niezły pomysł… To może nawet nieźle wkurzyć… No! Dobra! Dopiszę do kontraktu tego bloga… Ten kontrakt, wiesz… Zaraz go mój taki jeden umyślny dokończy i wyślą ci mailem… Od ręki go podpisz… Skaner masz? To zrób skan takiego podpisanego egzemplarza i odeślij… I już pracujesz dla mnie…
– Stasiu… Książka, blog… to jeszcze prawa autorskie…
– Jasne, stary. Mam gdzieś te prawa autorskie, wiesz? Niby na co mi one? W wydawcę mam się bawić? W życiu! Sława, to ty żadna nie jesteś. Z tego co czytałem, to Nobla raczej spodziewać się nie powinieneś. No, chyba że rozwiniesz się przez następne sto lat.. Sto lat, to może być nawet za mało…
– Ludzie tyle nie żyją, Stasiu – zwróciłem mu delikatnie uwagę. – A my obaj już troszkę tego swojego limitu wyprztykaliśmy…
– No właśnie. To trzymaj ty sobie te prawa autorskie… Wnukom zapiszesz… Sienkiewicz się znalazł!
Coś tam jeszcze burczał na ten temat do telefonu, ale nie starałem się zapamiętać. Po co? Rozmowę nagrałem.
No, to czekam teraz na tą środę, na tego kierowcę…
Kontrakt mi się dość podoba.
Szczególnie kwota honorarium.
Moim zleceniodawcą jest „Fetuson sp.z o.o.”, który to zleca mi wykonanie dzieła w postaci książki i równolegle na temat tejże prowadzonego bloga. Treścią książki mają być moje osobiste wrażenia, przeżycia i refleksje z miejsc i zdarzeń prezentowanych mi przez zleceniodawcę…
Co oni, w tym Fetusonie, cyrk mają? Babę z brodą mi zaprezentują…
Nieważne… Kwota honorarium, to jest godne zainteresowania. I zaliczka! Całkiem spora! I wpłynęła na konto następnego ranka, po podpisaniu kontraktu!
Trzeba będzie się przymierzyć do spakowania jakiejś walizki…

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Hm, a te ksiązki pana w wtym wydawnictwie netowym

to kryminały czy cuś w tym stylu?


Koncyliacyjność!

M Matko!
A cóż Pan tam robił będzie?!?!?!?!?!?!?


Kryminały?

Jakby ktoś bardzo sie opierał to jakieś wątki kryminalne albo wspomnienie o odsiadce, tu i ówdzie w tamtych się znajdą. W wydawnictwie Goneta.net , wydałem jedną “poważną” rzecz “Życiorysy niepoprawne”. Niepoprawne były i za poprzednich reżimów i za obecnego, tez. Tyle, że te kawałki życiorysów są jak najbardziej prawdziwe. I żaden z pierwowzorów moich bohaterów już nie zyje. Więc nie grożą mi żadne konsekwencje.
“Dom” to taka sobie historyjka z duchem w tle. Lubię duchy.
“Goły”, to moim zdaniem klasyczna powieść o miłości z happy endem jakimś wątkiem sensacyjnym i mocno erotycznym, na tle raju. Podobno wydawnictwo ma na ukończeniu “Gołego” w formie audiobooka.
Parę kawałków rożnej wartości i kryminalnej treści umieściłem na swojej stronie www.marrysk.com , do pobierania za friko. Są w części “o mnie” jako “:polecam”
Niebezpiecznie jest, Grzesiu, okazywać ciekawskość cudzą “twórczością”, bo można narazić się na zalew przechwałek i przesadne gadulstwo. A chwale się bez krępacji bo w tym samym wydawnictwie Jarecki wydal swoją “Amazonię w weekend”, więc towarzystwo mam przyzwoite. Jak ktoś uparty i poda mi swój normalny mail to takiemu wysyłam “egzemplarze autorskie”


Jeszcze nie do konca wiem

Dorciu! A skąd mi wiedzieć? Zagadniesz to co to zleceniodawcy przyjdzie do głowy? Będę starał sie relacjonować doznania duchowe. Może i erotyczne jakieś się przytrafią?


Panie Ryszardzie,

dziękuję za rzetelną odpowiedź, pochwalę się, że mam już pana książki:), obiecuję przeczytać, a mam nadzieję, że pan coś na tym też zyska:)


Subskrybuj zawartość