Zostałem pisarzem

Z winy Salonu24 zostałem pisarzem. A bylo to tak. Jakieś dwa lata temu, w czasach, gdy w Salonie24, obok siebie egzystowali, Azrael i Ziemkiewicz. Weglarczyk i Rybitzki. Mireks i Igła. Jarecki i Stary. Leski i Nicpoń,.Tezeusz i Kataryna – towarzystwo wydało mi się tak ciekawe, że się do niego zapisalem! Z każdym było fajnie i salonowo się nie zgadzać! Parę razy trafiłem nawet na SG. Raz zdarzylo mi się mieć taki wypadek przy pracy. Popelniłem post o treści niemal identycznej z Krzysztofem Leskim na temat odbieranych emerytur ubeckich i to niemal w tym samym momencie! Przez pół dnia chodziłem dumny i blady, bo Krzysztof Leski natychmiast to zauważył i mile skomentował.
Moje dobre samopoczucie trwalo do momentu kiedy zacząłem systematycznie czytać komentarze do moich wpisów. Poczułem się jakbym przed samym wejściem do teatru wdepnął w gówno! To na salony wpuszczają hołotę?! Nawet nie wiedziałem wtedy, że takich osobników to się “trollami” nazywa, (na pewno przez dwa l?) i można toto kasować i “banować”. Tak mnie to zdegustowalo, że przez parę dni ograniczyłem się do kilku komentarzy pod cudzymi postami. Jednak, tam również hołoty nie brakowało. Skasowałem wszystkie swoje wpisy.
A co to ma do zostania pisarzem? A dużo! Bardzo! Bo treści różne, od wewnątrz, wprost mnie rozpieraly! To na boczku, w notatniku zaczynały powstawać kawalki “Grzesia”. Wybuchły na blogach kłótnie o Grossa, zaczęły się, po kawaleczku, z moich archiwaliów wyłaniać “Notatki Ireny”. A że archiwaliów przez ręce przechodziło sporo, trafiały się stosy papierzysk, po kimś wlaśnie zmarłym, a przez lata znajomym – powstawało “Wyzwolenie”. Pozbierane do kupy dały “Życiorysy niepoprawne”.
Pomacałem różne wydawnictwa. Z różnymi utworami. Bo trochę różności na inne tematy też się ponapisywalo. Niektóre były nawet zainteresowane wydaniem tego czy owego. Tyle, że przy moim “współfinansowaniu”! Za takie “współfinansowanie”, to ja sam potrafiłbym wydać książkę na mybook-u! Wada samodzielnego wydawania ksiażki była taka, że trzeba byłoby zarejestrować działalność płacić te różne ZUS-y, srusy, a ja miałem już w swoim życiu “biznesowania”, po dziurki w nosie! Połowa okresu składkowego do emerytury, to życie na własny rachunek! Starczy. Szukałem dalej porządnego wydawnictwa.
Aż trafiłem! Wydawnictwo Wirtualne Goneta.net. www.goneta.net Przesympatyczne panie! ( Na oczy jeszcze ich nie widziałem, ale już je lubię!) Najpierw się zaczytały, potem zachwyciły, ale do umowy i wydania było daleko. Ale wytrzymałem! Panie też. Tym razem, to wydawnictwo zapłacilo! Punktualnie co do godziny przelew był na moim koncie! Solidna firma. I książka ukazała się w sprzedaży, terminowo, w sklepie internetowym tegoż wydawnictwa. I można ją za pieniądze kupić!
Skoro ja piszę, ktoś to publikuje, mnie za to płacą, a książkę można kupić – to jestem pisarz… Tak mi wychodzi. C.b.d.o.

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

Nareszcie coś optymistycznego

Hmmm…może warto się tam udać?

Wspólny blog I & J


Jak mam TO rozumieć?

“treści różne, od wewnątrz, wprost mnie rozpieraly! To na boczku, w notatniku zaczynały powstawać kawalki “Grzesia”.”

Czy to publiczne ujawnienie się Grzesia?
:)


Szkoda, ale nie - do jotesza

Żałuję, ale nie jestem “Grzesiem” ani z “Życiorysów”, ani z Textowiska. Szczególnie tego pierwszego żałuję – taka piękna kasa!


Panie Ryszrdzie!

Czy autorzy książki telefonicznej to też pisarze? :)

Pozdrawiam


Pozdrawiam gonetowca

Witam Panie Ryszardzie

Ja również opublikowałem dwa e-booki w goneta.net i w 100% potwierdzam pańską opinię. Współpracuje się z nimi znakomicie.
Jesteśmy pisarzami. Dlaczego nie? A książki telefoniczne nie mają autorów.

pozdrawiam
Olaf Tumski


Helloł

A ja jestem w trakcie podpisywania umowy z Goneta.net, ale mam cichą nadzieję, że to dopiero początek mojej pisarskiej kariery :P.


witam gonetowców

Może nawiążemy jakieś osobiste kontakty? Spóbuję was znaleźć w sieci.


Ale dopiero teraz

GONETA zyskała gwiazdę.
Którędy do Hollywood?

Wspólny blog I & J


Subskrybuj zawartość