Obiecałem, to macie - matriarchat a sprawy świata

Na początek trzy historyjki, będące niejako przyczyną niniejszego tekstu.

Pierwszą z nich jest niejako motto życiowe jednego z moich przyjaciół – emerytowanego już, wysokiego funkcjonariusza policji berlińskiej, który niejedno w życiu widział. Otóż podczas cotygodniowych pogaduszek w naszej Stammkneipe stwierdził on, iż generalnie rzecz biorąc statystyczny potencjał porozumienia się kobiet z mężczyznami jest gdzieś na poziomie około 40%.

Resztę trzeba brać na wiarę (przynajmniej z naszego, męskiego punktu widzenia), aby w ten sposób unikać niepotrzebnego stresu, kłótni czy innych nieporozumień skutkujących wrzodami żołądka, jelit i tym podobnymi, nader nieprzyjemnymi konsekwencjami. Znana większości blogerów Szanowna Xiężna (przepraszam, że wykorzystuję fragment prywatnych rozmów do celów innych) uważa, że poziom ten leży jeszcze niżej, bo gdzieś w okolicach 20-25%.

Drugą przyczyną byl wczorajszy komentarz Szanownej Delilah, który zacytuję in extenso: “Świat naprawdę stoi nad przepaścią, skoro kobiety wykazują większego ducha walki niż mężczyźni:)”. Zauważyłem oczywiście zamieszczony na końcu tego zdania uśmieszek, ale coś czuję podskórnie, że jest on bardziej ironiczny, aniżeli li tylko żartobliwy.

I na koniec historyjka trzecia czyli emitowany ostatnio w tv spot, który nie za bardzo jestem w stanie zrozumieć. Oto mowa jest w nim o potężnej sile, która jakoby nie jest wykorzystywana w wystarczającym stopniu. A siłą tą są kobiety na całym świecie. Dręczy mnie więc pytanie – przez kogo nie jest wykorzystywana? I co to znaczy “wykorzystywana”? W jakim celu? I kto,u diabła, jest promotorem tego spotu: kobiety czy mężczyźni?

O trwającej, szeroko zakrojonej walce o równouprawnienie nie wspomnę.

Jak to więc właściwie jest z tymi naszymi relacjami?

Przed wieloma tysiącami lat na świecie panował matriarchat. I podobno było dobrze. Tak przynajmniej twierdzi Grass w swoim “Turbocie”. Ale jak jest za dobrze, to trzeba koniecznie coś zmienić, bowiem nigdy nie jest tak, że jak jest dobrze, to zaraz wszystkim. W którymś momencie te szamanki musiały popełnic błąd, wleźć mężczyznom na odcisk w sposób tak bolesny, że drogą mniej lub bardziej ewolucyjną doszło do zmiany systemu na patriarchat.

Ten system wprowadził od razu restrykcje, i to bardzo surowe. W religiach rola kobiet została natychmiast sprowadzona do służebnej. A jak w religiach, to i w życiu. Rozziew stawał sie coraz większy.

Aliści kobiety nadal odgrywały olbrzymią role cywilizacyjną, tyle że realizowały swoje wpływy z drugiego, a nawet trzeciego rzędu. Były oczywiście wyjątki, jak kobieta-faraon Hatchepsut, cesarzowe Bizancjum czy Joanna d’Arc, o królowej Marysieńce nie wspominając.

Siedziały więc kobiety głównie po domach, opiekując się domowym ogniskiem, czy nawet pełniąc role ich strażniczek. Pilnowały też ognia w świątymiach, aczkolwiek zaszczyt ten był zazwyczaj obwarowany surowymi ograniczeniami typu dziewictwo i tym podobnymi. Czasami z ich powodu wybuchały wojny, na skutek których upadały cywilizacje. Były też one ofiarami wojen – to je gwałcono permanentnie i zabijano potem, a nie mężczyzn, których tylko zabijano w sposób mniej lub bardziej honorowy i cywilizowany.

Z czasem, na skutek błędów popełnianych przez płeć wybraną – mężczyzn – zaczęły sie podnosić głosy, że gdyby kobiety znowu ujęły stery rządów, świat byłby lepszy, bardziej pokojowy. Czy to oznacza, że kobiety pozbawione są tej jakże popularnej cechy jak żądza władzy? Że lepiej potrafią zrozumieć mechanizmy polityki?

Być może, tylko skoro nasz poziom zdolności artykułowania swoich myśli jest taki, a nie inny, to jak będziemy się dogadywać, gdy kobiety ponownie przejmą rządy dusz płci obojga?

Skoro – jak pisze Dama Delilah – świat stanął już w aktualnym stadium rozwoju na krawędzi przepaści, a mężczyźni utracili zdolność do walki o… no właśnie – o co? O swoje przekonania czy ideały ogólne? Równouprawnienie? Tylko jakie one mają być, te ideały ogólne, skoro nie potrafimy się porozumieć i je sformułować? Jak to więc będzie wyglądało, gdy kobiety znowu zmienią system? Jaką rolę w ich kształtowaniu odegrają Lady Makbet, Balladyna czy caryca Katarzyna? Ja wiem, że po naszej stronie można wymieniać przykłady Napoleona, Hitlera czy księcia Vlada zwanego Drakulą (kolejność i wybór absolutnie przypadkowy!) i że tego rodzaju próby porównań do niczego nie prowadzą, poza konstatacją, iż rzeczywiście coś jest nie w porządku z tymi naszymi relacjami.

Biorąc jednakże pod uwagę fakt, iż rozwój naszej cywilizacji zaczyna zataczać znowu ten sam krąg i dzieje się to po raz kolejny, tyle że szybciej, można dojść do wniosku, że coś z tym fantem trzeba uczynić, bo inaczej czeka nas katastrofa. Tylko co?

A jeśli idzie o matriarchat, to nikt już nie pamięta, jak się w nim żyło, jeśli nie brać pod uwagę czasów wczesnego dzieciństwa. Zaś historia uczy, że najwięcej nieszczęść przysporzyli ludzkości mężczyźni, którzy w dzieciństwie, a potem w okresie dojrzewania mieli zakłócone relacje z ojcami i bardzo dlugo pozostawali pod wpływem matek. Czy więc, gdyby zapanował matriarchat, najwięcej katastrof mielibyśmy do zawdzięczenia córkom, które w dzieciństwie miałyby niedobre relacje z matkami i bardzo długo pozostawałyby pod wpływem ojców?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A jak ja pisałem,

że na świecie są ludzie i kobiety, to byłem bity, lżony i poniewierany.
A tu proszę, statystyki się nawet pojawiają. Ciekawe co jeszcze wyjdzie z worka.

Dodam również, że wedle mnie, kobieta-polityk jest jeszcze innym gatunkiem człowieka a nie podgatunkiem kobiety.

Igła – Kozak wolny


Ha, dylemat stary jak świat

Kto jest bardziej człowiekiem, kobieta czy mężczyzna. Wymyślono nawet test. Zakrzyknąwszy za plecami pary “człowieku” uzyskujemy ponad dziewięćdziesiąt procent reakcji mężczyzny. Dziesięć procent damskich reakcji występuje wtedy, kiedy zawołanie jest zbyt irytujące.
A poważniej, wszyscyśmy za siebie, ludzkość odpowiedzialni. Wszyscy, niezależnie od płci, musimy dbać o swój los. Najlepiej, jak sami to rozwiążemy, unikając narzucanych nam stereotypów, kulturowych, obyczajowych, religijnych. Wtedy władza przejdzie do najbardziej predysponowanych. Najczęściej są to, zdaje się, kobiety.
Ale mi się wyrwało. Znikam.


Tak, tak Panie Lorenzo

Nie Pan pierwszy i nie ostatni zorientował się, że jednak mężczyźni podobno sa z Marsa a kobiety z Wenus. Tyle tylko, ze mało w tym prawdy.
Kobiety i mężczyźni róznią się między sobą w tym samym stopniu co wszyscy, z tego prostego powodu że ludzie w ogóle się od siebie różnią, niezależnie od płci.
Mało tego, jestem skłonna obrazoburczo stwierdzić, że w wielu przypadkach to wcale nie płeć determinuje największe różnice lecz całkiem coś innego.

Przypuszczam, że do takiej na przykład Maryli, z która rzekomo łączy mie podobieństwo pewnych szczegółów anatomii jest mi chyba jeszcze dlalej niz do Pana. Dziwne? Alez skąd:)


No właśnie

na taki tekst to warto stracić trochę czasu,zadumać się.
A już zajefajnie jest móc nasycić swoje chabrowe oczęta tekstem Pani Delilah!
Ma coś w sobie to dziewczę,a może to przebieraniec?

To jest to! na mądry wpis niemniej mądry komentarz!

Ukłony


Szanowna Pani Delilah

To, że wszyscy sie w jakis tam sposób różnimy, nie jest jeszcze problemem. No, chyba że ktos sie uprze i z tego tylko powodu wybierze się na wojnę.

Mnie poszlo o sprawe nieco bardziej fundamentalną. Otóż w każdej firmie, gdy kierownictwo przestaje spełniac pokładane w nim nadzieje udziałowców, dochodzi do zmiany kierownictwa.

Jeśli przełożyć ten ciąg na nasze barany, to należałoby zastanowic się nad zmiana czy też powrotem do czegoś, czego już jako gatunek nie pamietamy, ale słyszeliśmy dobre rzeczy. Tylko skoro nie potrafimy teraz znaleźć wspólnego języka (babska logika, męska logika itp.), to:
a) jak do tej zmiany doprowadzić
b) czy będzie miała ona sens.

Zauważyłem też (i utwierdzili mnie w tym także inni i inne również, ale nie wiem, czy słusznie), że kobiety sa lepsze w planowaniu krótkodystansowym, zas mężczyźni w długodystansowym.

Pozdrawiam serdecznie mimo tych drobnych różnic


Szanowny Panie Igła

Bo Pan, Panie Igła, mimo swego damsko brzmiącego nicka, podchodziłeś do kwestii jako wredny męski szowinista. A teraz – jak boli i sińce o rożnym wieku pozostały – chodzisz Pan wokól tematu jak kot koło jeża.

A co do polityków, to jest to także wredna odmiana człowieka, w którym płeć chyba nie odgrywa żadnej roli, bo jak ona ma swoje dni, to on jest np. głupi.

A mnie idzie o to, żeby Pana w ogóle nie bolalo. I żeby nie było Emilii Plater albo Balladyny. O Lepperze przez litość nie wspominając.

Pozdrawiam


>19zenek

Wrodzona skromność walczy we mnie z wrodzoną próżnością:)


Panie Lorenzo

Stanowczo się z Panem nie zgadzam i uważam, że Pan nie ma racji, idąc na lep.
Ja sobie żyję w tym, co Pan byś pewnie nazwał matriarchatem. Gotuję, proszę Pana obiady, i jestem zadowolony. Nawet bardzo. I nie widzę żadnej przepaści, proszę Pana.
A jak jestem wolniejszy trochę (jak dziś, bo kaczka, świąteczna i z jabłkami, jeszcze została i nie muszę gotować), to mogę, zanim żona wróci korzystać z internetu bez ograniczeń. Z szerokopasmowego, proszę Pana! Tylko trochę muszę zamieść, ale to przecież jasne, że nie w chlewie się żyje, to i zamiecione być musi!
Pan starasz się tutaj, pod przykrywką otwartości, samodzielnie wykopywać tą przepaść między płciami. Działasz Pan pod płaszczykiem tolerancji, ale tak naprawdę, to lejesz Pan wodę na młyn takim odwetowcom seksualnym jak niejaki Igła, co to dumny chodzi że z żoną własną wina się napił.
Burzysz Pan Panie Lorenzo ostatnie osiągnięcia i próbujesz pan kijem zawracać bieg historii. Ale my znamy takie farbowane lisy i zdobyczy równouprawnienia i związku partnerskiego oddawać nie zamierzamy!
Bo płci nie należy dzielić. Płcie powinny się łączyć. Jak najczęściej.

PS. Panie Lorenzo, ja swoje też wrzuciłem. To zmywamy się na urlop? A oni (i one) niech się kłócą!


>Szanowny Lorenzo

A to już nie jest takie proste, bo niby kto miałby tej zmiany dokonac i w jaki sposób? Nie pozostaje nic innego niż wiara w zbiorową mądrość ludzkości, dzięki ktorej zmiany dokonywane drogą ewolucji ( bo rewolucję w tej materii kategorycznie wykluczam, co w przypadku przedstawicielki płci rzekomo uciśnionej ma swoje niebagatelne znaczenie) będą podążały we właściwym kierunku.
Czy jest ważne jaki to będzie kierunek? Dla mnie niekoniecznie. Całkiem dobrze się czuję w swojej kobiecej roli:)


lorenzo

ja sie przychylam do stanowiska Delilah – akurat nie plec jest glowna osia roznic miedzy ludzmi. rownouprawnienie pod wzgledem prawnym to juz mamy, pozostaja powolne zmiany kulturowe. coraz bardziej widoczne zresztra. przyspieszanie niczego nie da, co najwyzej przyniesie szkody.
czy kulturowe roznicowanie plci zaniknie? nie sadze. jest to w koncu jeden z najwiekszych bodzcow zyciowych, paliwo bez ktorego ani rusz. i mi sie osobiscie monospoleczenstwo nie widzi i jakos nie wierze w sukces tej utopii.


Szanowna Pani Delilah

Mnie nie idzie o to, by zmieniała Pani swoje przyzwyczajenia i kierunek rozwoju. Jakoś sobie z Panią radzę. Deliberuję jedynie wewnetrznie czyli w duszy nad ewentualnymi zmianami jakosciowymi w rozwoju całej ludzkosci.

Zgadzam sie także z Panem Griszeqiem1 (aleś Pan sobie wybral nicka do odmiany!), że nie płeć jest główna przyczyna różnic między ludźmi, aczkolwiek Pan Korwin może mieć inne zdanie na ten temat.

Przez dłuższy czas inne zdanie na ten temat mieli także ( a i chyba nadal mają) przedstawiciele Watykanu, bo protestanci już nie. Z tych różnic, jakie oni propagowali wynikała także pozycja mężczyzn i kobiet w życiu społecznym. Stąd i dzisiaj taki krzyk na temat równouprawnienia, oczywiście nie w sensie prawnym, a kulturowym. Taka tradycja:)))


>Szanowny Lorenzo, a propos różnic

Znalazłam dziś w sieci artykuł na zbliżony temat.
Pozwolę sobie wkleić jego fragment:

“ Przeciętna kobieta wypowiada 20 tys. słów dziennie, mężczyzna – tylko 7 tys. Panowie wolą milczeć, panie zaś – trajkotać z szybkością karabinu maszynowego.

Mówienie sprawia przedstawicielkom pięknej płci taką samą rozkosz jak narkomanom przyjęcie kolejnej porcji heroiny. Za to faceci myślą o seksie co 52 sekundy. Mają też znacznie mniejszy ośrodek w mózgu, odpowiadający za słuch. Dlatego też z natury pozostają głusi na pozornie logiczne argumenty swych matek, żon i przyjaciółek, które na próżno mówią z wyrzutem: „Ty nigdy nie słuchasz, gdy do ciebie mówię”.

Całość:
http://facet.wp.pl/kat,1007819,wid,8635659,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1

I jeszcze stosowny dowcip jako bonus w promocji:)

Co mówi kobieta: – To miejsce to smietnik! Do roboty! Ty i ja musimy tu posprzatac! Twoje rzeczy leza na podlodze! Jesli nie zrobimy teraz prania, to
pozostaniemy bez czystych ubran!

Co slyszy mezczyzna:
ble, ble, ble, DO ROBOTY, ble, ble, ble, ble, TY I JA,
ble, ble, ble,
ble, NA PODLODZE, ble, ble, ble, ble, TERAZ, ble, ble,
ble, ble, BEZ
UBRAN!


Szanowna Delilah

Mimo tej trzykrotnej róźnicy w ilości wypowiadanych slów, wiekszymi plotakarzami są jednak męźczyżni. Z kolei to oni maja jednak wiekszej poczucie więzi koleźeńskiej, oczywiście z innymi mżczyznami.
Panie ubierają sie tak pieknie przeciwko swoim przyjaciólkom, a faceci potrafią oszaleć na punkcie swojej druźyny grającej w pilkę kopana. I tak dalej, i tak dalej.

A tak w ramach ciekawostek naukowych, to kobiety kultywują do dzisiaj jeden z najstarszych w świecie, bodaj jednak czy nie najstarszy sposób komunikowania się międzyludzkiego. Idzie mi o … makijaż. Tak, tak, to malowanie się jest bezpośrednim “potomkiem” języka uzywanego przez ludy pierwotne, wyrażającym nastrój, wrogie lub pojednawcze nastawienie. Ten język powstal bodaj w czasach, kiedy nie używano jeszcze języka mówionego. Malowanki bylo bowiem widać z większej odleglości niz slychać niezrozumiale wówczas jeszcze dźwieki. Takźe i dzisiaj makijaż agresywny, w kolorach czerwonych i ciemnych jest stosowany panie na wieczór, kiedy wybierają się na “lowy”,lub by zwrócić na siebie uwagę.

Faceci niestety nie stosuja tak wyrafinowanych środków, prężą tylko muskuly, glośno krzyczą (wtedy wydaje się im, że mówią szczególnie mądrze). Od czasu do czasu powsadzają sobie jakichs piór we wlosy.

Kiedy jednak rzeczywiście zaczynaja mówic mądrze, kobiety z zasady to ignorują, bo z powodów atawistycznych potrzebują myśliwego, który przyniesie zdobycz do domu. A jak on to zrobi – glową czy pięścią – to już jego sprawa:)))

Pozdrawiam serdecznie Pani Delilah


Subskrybuj zawartość