Jakby was tu jeszcze przestraszyć?

Od pewnego czasu, z uporem godnym lepszej sprawy, staram się straszyć Konfederatów i Komentatorów Txt, jeśli idzie o perspektywy nasze (tzn. bardziej globalne i wychodzące poza ramy naszej platformy), głównie gospodarczo-polityczne. Jako że wychodzi mi to straszenie różnie, postanowiłem wesprzeć się wiedzą jednego z naszych Komentatorów, Pana Kazika. I tak powstał wspólny tekst, który ze względów bliżej nieznanych, jest opublikowany na moim blogu.

Mam nadzieję, że wejdzie to nam w krew i w przyszłości beda się ukazywać na TxT opracowania będące efektem pracy wielu z nas. Co będzie o tyle fenomenalne, że wbrew utartej opinii może się okazać, że spora grupa ludzi jest w stanie mówić jednym głosem. I wcale nie będą to tylko i wyłącznie narzekania.

Postanowiliśmy Państwu tym razem przybliżyć efekty pracy think-tanku LEAP/Europe2020, a dokładniej jeden z artykułów zamieszczony na GEAB ( GlobalEuropa Antizipations-Bulletin) czyli portalu informacyjnym wspomnianej grupy badawczej. Jako autorzy tego tekstu nie uznajemy w żadnym przypadku, że wyniki badań i konkluzje GEAB czy LEAP/Europe2020 są jedynymi miarodajnymi; chcemy tylko przedstawić inne spojrzenie na sprawy, które dotyczą albo mogą nas dotyczyć w mniejszym lub większym stopniu i to w najbliższym czasie.

Najpierw jednak kilka słów o tym, czym jest GEAB. Wedle własnych słów twórców portalu GEAB istnieje niemal od roku i stał się w tym czasie jednym z najbardziej poczytnych źródeł informacji wśród sfer decyzyjnych, zarówno w sferze polityki jak i gospodarki. Co miesiąc GEAB publikuje swoje analizy dotyczące rozpadu światowego porządku po II wojnie światowej i jego konsekwencji dla polityki światowej, a także informacje mogące mieć wpływ na decyzje, jakie podejmują ludzie ze wspomnianych kręgów.

Tekst, który postanowiliśmy Państwu przybliżyć, ukazał się 18 listopada 2008 r. i omawia m.in. efekty, a także możliwe konsekwencje spotkania G20, które miało miejsce w Waszyngtonie 14 i 15.11. 2008 w Waszyngtonie. (http://www.leap2020.eu/GEAB-in-Deutsch_r27.html . Pod podanym linkiem istnieją również wersje angielska i francuska.

Zdaniem autorów z GEAP wspomniane spotkanie było w zasadzie kolejnym dowodem na zbliżający się koniec globalnej władzy Zachodu o rodowodzie anglosaksońskim, zarówno w światowej polityce, jak i globalnym systemie finansowym. Naszym zaś zdaniem – to znaczy Kazika i moim – na takim spotkaniu i to w tym czasie, gdy prezydent-elekt USA nie miał zamiaru podejmować jakichkolwiek działań w okresie końca władzy aktualnego jeszcze prezydenta i tak nie mogły zapaść jakiekolwiek ważne dla przyszłości decyzje. Z powodów dla Baraka Obamy zrozumiałych.

Wróćmy jednak do opinii GEAP: jego autorzy są zdania, że uczestnicy wspomnianego spotkania zajęli się jedynie symptomami kryzysu (m.in. bańką spekulacyjną, spekulacjami banków i funduszy hedżingowych, problemami rynków finansowych i dewizowych etc.), nie zastanawiają się nad jego podstawowymi żródłami. A jego główna przyczyna – czyli załamanie sie systemu Brettona-Woodsa, który w roku 1944 uczynił amerykańskiego dolara centralnym zwornikiem światowego systemu walutowego – wcale nie znalazła się na liście omawianych tematów.

Zdaniem GEAP zaś, jeśli wspomniany system do lata roku 2009 nie zostanie całkowicie zmodernizowany i opracowany na nowo, efektem będzie calkowite załamanie się dzisiejszego systemu, a wraz z nim i gospodarki USA, jako jego podstawy. Tym samym cały świat ogarnie niespotykana dotąd destabilizacja w sferze gospodarczej, społecznej, i geopolitycznej.

I tu cytat:” Jeśli przyjrzeć się stylowi komunikatu szczytu G20, to można wyraźnie zauważyć, że cechuje go styl technokratów i biurokratów starej daty, podobnie jak i kalendarz dalszych spotkań; wynika z nich, że uczestnicy całkowicie pominęli wyciagnięcie konsekwencji z aktualnego kryzysu. Ze smutkiem należy stwierdzić, iż jest koniecznym, że najpierw musi dojść do totalnej katastrofy, by dopiero potem można było zastanowić się nad problemami podstawowymi i szukać wyjścia z kryzysu”.

Autorzy GEAP zdiagnozowali cztery procesy, będące w stadium pełnego rozwoju, które powodują, że jeszcze w roku 2009 dojdzie do załamania się systemu Brettona-Woodsa (a właściwie jego drugiej wersji (*). Autorzy zwracają też uwagę, że system Bretton-Woods załamał się już w 1971. W roku, w którym USA postanowiły odejść od parytetu złota. Tym samym dokonała się modyfikacja, którą można uznać za system Bretton-Woods II.

1.Gwałtowne gospodarcze osłabienie krajów założycielskich: USA i Wielkiej Brytanii
2. Wzrastająca zróżnicowanie między wizjami przyszłości reprezentowanymi przez najwiekszych reprezentantów systemu: Strefę Europy, Chiny, Japonię, Rosję, Brazylię.
3.Niekontrolowane przyspieszenie autodestrukcji aktualnego systemu rynków finansowych na świecie oraz
4. rozwijający się w coraz większym stopniu kryzys gospodarczy i społeczny na świecie.

W omawianym artykule autorzy zajęli się głównie punktami drugim i trzecim, posługjąc się przykładem katastrofy Twin Towers w Nowym Jorku. Idzie mianowicie o to, że wspomniane wieżowce nie spaliły się i rozpadly dlatego, że straż pożarna przyjechała za późno, albo że w automatycznych systemach gasniczych było za mało wody. Oba budynki rozpadły się bowiem dlatego, że żaden z budowniczych nie założył (a tym samym nie były one odpowiednio uzbrojone), że maja one wytrzymać uderzenie dwóch samolotów pasażerskich w niemal tym samym czasie.

“Przekładając ten przykład na aktualny światowy system monetarny można powiedzieć, że wieżowce Bretton-Woodsa zostały uderzone przez samoloty noszące nazwę kryzysu rynków subprime, kryzysu systemu kredytowego, upadki banków, recesję, deficyt budżetowy USA, Very Great Depression US… to nie są dwa samoloty, a wręcz cała eskadra”.

Czołowi politycy współczesnego świata (włączając Baracka Obamę) są zdaniem autorów GEAP klasycznymi produktami świata, który właśnie upada na naszych oczach; siłą rzeczy brakuje im koniecznej fantazji i wizji, by znaleźć odpowiednie rozwiązania. Jeśli idzie o świat polityki, to panuje w nim taka sama sytuacja, jaka jeszcze wczoraj istaniała wśród zarządzających bankami centralnymi: na przełomie 2006/2007 nie byli oni w stanie ujrzeć prawdziwych rozmiarów kryzysu.

Tonie nie tylko świat elit politycznych, ale także rozpadają sie ich przekonania i znikają iluzje, jakimi się żywili. “Naszym zdaniem konieczna jest na całym świecie wymiana co najmniej 20% czołowych polityków, aby w ogóle można było mieć nadzieję, że ktoś wymyśli skuteczne rozwiązania. Te 20% jest naszym zdanie – piszą autorzy – masa krytyczną, aby mogły powstac i rozpowszechnić się nowe idde i pomysły. Od tej masy krytycznej dzieli nas dzisiaj jeszcze wiele, gdyż “nowi”, a tym samym zdolni przyczynic sie do rozwiązania kryzysu sa tylko takie osobowości, które dotarły na szczyty władzy dlatego, że rozpoznały prawdziwą naturę kryzysu”.

Autorzy GEAP są całkowicie przekonani o tym, iż bez odpowiednich działań, w ciągu najbliższych 6 miesięcy wielkość długu USA doprowadzi do bankructwa USA lub całkowitej utraty wartości ich waluty.

Bankructwo USA zostanie poprzedzone bankructwami innych, pomniejszych państw nie mających tak dużego znaczenia dla gospodarki światowej i nie odgrywającej tak powaxnej roli w światowym systemie monetarnym, ale znajdujących się w porównywlnej sytuacji, jeśli idzie o szybko wzrastające zadłużenie (np. Wielka Brytania).

Podobnie jak centralny bank USA, który bezsilnie patrzył, jak jeden po drugim wpadają w wir kryzysu najważniejsze banki partnerskiew zakresie handlu amerykańskimi papierami dłużnymi – obligacjami, papierami skarbowymi, itd. – (Primary Dealers), tak i Stany Zjednoczone będą spoglądały bezradnie, jak załamują się państwa od nich zależne finansowo i gospodarczo.

Niedawno “Financial Times” opublikował listę nieruchomości będących własnościa rządu USA: urządzeń militarnych, parków narodowych, budynków publicznych, muzeów itd. Wszystkie zostały wycenione i wartości dodane. Na końcu wyszła suma ok. 1,5 biliona dolarów amerykanskich, czyli mniej więcej tyle, ile liczyć będzie deficyt budżetowy USA w roku 2009, chociaż jak się ocenia, może on wynieść nawet 2 biliony dolarów. FT wyszło 1,5 biliona dolarów w aktywach USA, które w przypadku bankructwa mogą zostać teoretycznie spieniężone. Teoretycznie, bo kto spienięży parki narodowe?

Trudno się więc dziwić, że Tajwan zdecydował się (mimo iż bardzo zależy od parasola ochronnego USA) nie kupować więcej obligacji dłużnych Fannie Mae i Freddie Mac (a po ich nacjonalizacji praktycznie obligacji dłużnych rządu USA). Także Japonia zaczyna więcej sprzedawać niż kupowac tych papierów. Chiny przygotowują się do zakupu wielkich ilości złota za dolary ze swej rezerwy.

Oczywiście analizy GEAP są opatrzone mnóstwem odnośników, tabel i linków, których nie podajemy w niniejszym omówieniu (coś sobie trzeba zachować na deser). Chcieliśmy jedynie pokazać skrótowo Czytelnikom inne podejście czy ocenę aktualnej sytuacji. Różniące się np. od koncepcji Friedmana, o jakiej ostatnio było głośno, między innymi na TxT. Mamy nadzieję, że nam się to choć w małym stopniu udało.

Lorenzo i Kazik

(*) Mimo że nie podoba się to Grodonowi Brownowi i Nicolasowi Sarkozy (media też na ten temat wyrażają się raczej niechętnie, o ile w ogóle) system Bretton-Woods II funkcjonuje w zasadzie od lat 70-tych XX w.: w r. 1971 USA unilateralnie zdecydowały się odejść od powiązania dolara ze złotem, zaś od umów z Jamajki z roku 1976 wprowadzono płynne kursy wymiany walut.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No cóż, Panie Sąsiedzie!

Wygląda na to, że Pana Artura Górskiego wypadało by przeprosić. Może mechanizm pokazał nieco koślawo, może to nie jest odwet czarnej (żeby nie powiedzieć ciemnej) rasy, ale cywilizacji “białego człowieka” idzie koniec w szybkich abcugach.
Prognozy tak wyglądają jak pogadanka Radia Erewań, z tymi samochodami, co je na Placu Czerwonymi dawali.
Dzwony słychać, ale który to Kościół?
Co do straszenia… To jak się ten czeski dowcip kończył? “Ja sie nie boję, ja mam raka!”

Jeszcze pożyjemy na planecie Ziemia!

tarantula


No dobrze,

czuję się wystarczajaco przestraszony, bo przedstawiliście Panowie tę prognozę bardzo przejrzyście, ale czy możecie w największym skrócie powiedzieć na czym miałby polegać nowy system?

Zakładając, że znajdzie się te 20% procent polityków na podmianę?


A pewnie, że pożyjemy Panie Tarantulo,

pytanie tylko jak. Gdy spojrzeć, jak na blogu Pana Yayco kulturalnie fundamentaliści się do rządów dusz meldują, to się zastanawiam, czy cytowany przez Pana (a i przeze mnie często) tekst nie bedzie jedynie slusznym zawolaniem.

Żeby Pana i innych pocieszyć, to specjaliści z GEAP nie tylko snują mroczne opowieści, ale takźe mają i kilka recept, jak tej ciemnej perspektywy uniknąć. Ale ten rozdzial z Panem Kazikiem zachowaliśmy sobie na nasz ulubiony Ciag Dalszy. Choc może i nasi Czytelnicy coś wymyślą?

Milego wieczoru Panie Tarantulo życzę


No to, Panie Merlocie,

glównie od tych “nowych” zależeć będzie, skoro dzieki ich nowatorskim koncepcjom mamy wyjść z dolka. Na razie wiemy, czym się moźe skończyć kontynuacja aktualnej polityki, a wlaściwie jej braku.

To ciekawy zbieg okoliczności, że u Pana Yayco dyskutowany jest (?) problem kierunków politycznych, idei, a wlasciwie etykietowania. Lub fundamentalizmu, który w sumie nie jest niczym nowym. Wystarczy trzymać się skrupulatnie i nieodwolalnie spisu okreslonych zasad zadanych z góry, a wszystko pójdzie dobrze. Czy aby na pewno?

Klaniam pięknie Panie Merlocie


Panie Lorenzo,

u Pana Yayco jest o tyle lepiej, że jest się czego trzymać. Choćby fundamentalizmu, czy poczucia humoru;-)
A tu u Was, bez dwudziestoprocentowej czystki – kicha. Aż strach się nie bać...


Chcialem delikatnie nadmienić, Panie Merlocie,

że do wymiany sa przywódcy oraz klasa polityczna. Chyba, że wychodzą z zalożenia, iż skoro to my ich wybieramy…. to ze 20% wyborców też należaloby wymienić. Choć te 20% tez może byc za malo.

A skoro ma byc tych wymienionyc więcej to juź sie robia powoli masy, zaś jak masy to i populizm, a także radykalizm. Czyli rewolucja (bez okreslenia koloru). Fundamentalizm. Ciąg dalszy jest Panu chyba znany: powtórka z rozrywki.

Wesolego Panie Merlocie


Panie Lorenzo,

jacy fundamentaliści?

Pan raczy żartować. Zwykły mertonowski rytualizm, moim zdaniem. Ale Merton naprawdę nazywał się Schkolnick. Co w zasadzie wszystko wyjaśnia.

Bo to, że był jednym z najwybitniejszych socjologów XX wieku, przecież go nie tłumaczy.

A co do przestraszania, to mnie dziś przestraszono pandemią grypy. Ja mam ograniczone możliwośći. Nie mogę się przestraszać więcej niż jedną rzeczą dziennie.

Pozdrowienia


To proszę nasze zamawianie przyszlości, Panie Yayco,

(znaczy sie Pana Kazimierza i moje) zachować na dzień jutrzejszy. A na pojutrze przygotujemy dla Pana i innych zainteresowanych coś nowego. Następne straszenie dopiero w przyszlym tygodniu, jak wrócę, bo pewnie dowiem sie czegoś nowego i jeszcze bardziej strasznego:-)

Natomiast jesli idzie o fundamentalistów, to mialem na myśli potoczne znaczenie tego slowa, ktore moźe być cokolwiek mylące dla fachowców. Czyli ustalenie schematu celów/wartości,co do ktorych najmniejsze choćby watpliwości to grzech śmiertelny. To chyba efekt jakiegoś ciężkiego zawodu i zawalenia się gmachu nadziei.

Uklony należne zasylam


Lorenzo

dobra, widze że mam wielkie dłużyzny w wiedzy tu przedstawionej i czas się podszkolić

dlatego tylko słówko o Dwóch Wieżach, w necie różne rzeczy gadaja ale podam dwa nazwiska które sa dosyć głośne w teorii zawalenia tychże, dodatkowo pokazują anlogiczne przypadki i tylko ten skpończył się w ten sposób: Dario Fo i Giullietto Chiesa

pozdrawiam :)

prezes,traktor,redaktor


I jeszcze jedno, Panie Yayco,

taki fundamentalizm (potocznie przeze mnie pojmowany) może lacno przeodzic się w fanatyzm. A potem może być juz tylko gorzej.

Pozdrawiam należnie


Panie Maxie

Powiedzmy, dla uproszczenia tematu, że Panowie z GEAB przyjęli do porównania oficjalnie obowiązującą wersję zawalenia się Wież (a także budynku G7).

Pozdrawiam.


Panie Tarantulo

Nie widzę w żadnej mierze powodu dla którego ktokolwiek miałby przepraszać pana Górskiego. Być może pan Górski powinien siebie samego przeprosić. Na przykład za durnowate i nietrzymające się rzeczywistości pojęcie “prawicowości”. W tym – ekonomicznej. Powiedzmy… za ostatnie 10 lat.

Niniejszym pozdrawiam.


Panie Kaziku

przyjmuję

tym bardziej że to ich teza:)

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie

To dobrze. Znam ten film i zdaję sobie sprawę z powagi debaty w PE na ten temat. Wiadomymi są mi także pytania stawiane przez parlamentarzystów japońskich.

Jednakże w przypadku facetów z GEAB to tylko porównanie. Może niezbyt szczęśliwe ale ilu z nas zdaje sobie sprawę z publicznie roztrząsanych wątpliwości?


A to , to panie Lorenzo,

znowuż jest mertonowski konformizm. Bardzo cenny w czasach stabilności i dostatku. I kompletnie niezdatny do użytku w czasach zmian dynamicznych.

A jutro nie mogę się nastraszać, bo mam dużo pracy

Ale wieczorkiem może się nastraszę, na sen


Panowie Merlot i Yayco

Jak na mój gust, to w rzeczonym raporcie nie ma za grosz fundamentalizmu. On jest niczym łagodna i dość poprawna politycznie bajka dla grzecznych dzieci.

20% gamoni do natychmiastowej wymiany? Tyleż pobożne, co minimalistyczne życzenie.

Pozdrawiam strasząc.


Panie Kaziku,

w rzeczonym raporcie naturalnie nie ma, za to na rzeczonym blogu Pana Yayco jest. A raczej był, bo się obraził i zabrał zabawki.

Pozdrawiam, fundamentalnie przestraszony


Panie Merlocie

Zdaje się, że ten fundamentalizm to określamy sobie na własny użytek, bo ten od zabawek nie chciał się podzielić własną definicją. Taki chitry, patrz Pan.

Ale myśmy się z Panem Lorenzo podzieliliśmy. Co prawda nie definicjami ale opiniami na pewno.
I przy okazji straszymy!
Yeaaah! :)


Moi Drodzy

jak znam trochę życia to i z tym straszeniem jest tak,jak w porzekadle:
Z dużej chmury mały deszcz

Ja już się niczego nie boję i strachać nie mam o co.
Taki już jestem

Pozdrawiam serdecznie autorów


fraszkomentarz

Na Kasandra

Jakież u Lorenzo groźby możesz spotkać?
Lodowce, huragany, globalne zdurnienie?
Wkrótce, na ton, liryczny w jego notkach
Może konfederatów ogarnąć zdumienie!

tarantula


Dobrze, Panie Tarantulo,

od dzisiaj będe łagodny, miły i puchaty niczym młoda foczka. No i te jej wielkie, czarne i okrągłe oczy!

To pisałem ja, były Kasander


Jak straszyć to tylko w duecie!

Zródło w jezyku niemieckim to juz horror:)

Dzięki za wielkie emocje. Miejmy nadzieję że wzrost adrenaliny przyczyni się do znalezienia sensownych rozwiazań.
Czy raport oprocz analizy katastrofy proponuje coś w tej materii ?

Przyznam, że katastroficzne teorie maja wiele uroku. Sygnalizują istotne problemy, ktorych ekstrapolacja nie zakłada, bo tego uczynić nie jest w stanie, zmian jakościowych.

Niezapomniane teorie:

1. Prawo ludności Malthusa, , mówiące, że przyrost ludności rośnie w postępie geometrycznym natomiast przyrost środków utrzymania rośnie tylko w postępie arytmetycznym. We wzroście demograficznym widzial zagrożenie, prowadzące nieuchronnie do klęski głodu oraz nędzy.
Malthus uważał, że srodkiem zaradczym są różne zjawiska mające wpływ na ograniczenie liczby ludności, w tym przede wszystkim wojny , klęski żywiołowe, głód i zarazy oraz wstrzemięźliwość seksualna (moralna) i późne zawieranie małżeństw.

2. W roku 1972 raport Granice wzrostu przygotowany dla Klub Rzymskiego, zwracał uwagę na groźbę globalnej katastrofy ekologicznej przewidując, że w 1994 roku wyczerpią się praktycznie wszystkie istotne surowce naturalne.
Skutkiem osiagnięcia Granicy wzrostu Ziemi będzie gwałtowny i niepohamowany spadek zdolności produkcyjnych i liczby ludności.

Wydaje mi się że warto wspomnieć te teorie ze względu na istotne przesłanki: – sygnalizowanie niepokojących zjawisk – czesto cenną diagnostykę, – i zdecydowanie nieudaną ekstrapolację.

Optymistyczne wnioski z teorii katastrof:)


A i owszem, Panie Agawo,

autorzy proponują pewne rozwiązania, ale te wraz z Panem Kazikiem omówimy w przyszłym tygodniu. Dodam do tego najnowsze informacje, jakie przywiozę.

A co do raprotu: trudno autorom odmowic racji, jesli idzie o zebranie faktów, o ktorych niejednokrotnie media nie piszą, z różnych zreszta względów. Dla scenariuszy katastroficznych zamieszczane są hurraoptymistyczne (i na dodatek tendencyjne z punktu widzenia interesu politycznego jednej tylko strony), jak np. ostatni wywiad Friedmana omawiany zreszta także i na TxT.

Pozdrawiam serdecznie


Widać, że raport GEAB

znalazł znajduje szeroki oddźwięk, czego dowodem niech będzie tekst z Financial Times opublikowany w dzisiejszym Onecie:http://ft.onet.pl/11,17495,trzeba_przywrocic_powiazanie_dolara_ze_zlotem,artykul.html

A my, tzn. TxT, i tak byliśmy szybsi od nich, bo zrobiliśmy to wczoraj:-)


Lorenzo

hi hi, artykuł jest z 24/11/2008 także aż tak źle z nimi nie jest:)))

prezes,traktor,redaktor


You are the best!

Bezapelacyjnie!
Pozdrawiam serdecznie


A nasz raport, Maxie,

tzn. GEAP jest z 18.11., a my omówienie opublikowaliśmy wczoraj, czyli jednak szybciej od Onetu:-)) Beee!

Nie mówiąc o tym, że facet z FT też swój artykuł napisał po ukazaniu się raportu GEAP.

Wniosek – moglibyśmy być najszybsi, ale nie chcieliśmy kopać po kostkach FT.

Ale poczekaj, następnym razem sie nie zawahamy!

Miłego


Lorenzo

laur Wam przychylam :)

prezes,traktor,redaktor


Głównie Panu Kazikowi, Maxie,

bo to on znalazł. Ale ja się chętnie grzeję przy tym płomyczku:-)

Wesołego


Panie Lorenzo

Cóż – powtorze za Panem Zenkiem – z dużej chmury, mały deszcz. Znaczy się – będzie zapewne. Podejrzewam, że Panowie i Panie z tego LEAP/Europe2020 mają już pomysł, w jakich krajach i na kogo nalezy wymienić te 20% rządzących nami ekonomicznych debili, aby było lepiej… W sumie – nie muszą nawet wskazywać na kogo, nalezałoby tylko zobaczyć, kogo chcą wymienić. Zasadniczo, to ja nie wierze w niezależne grupy analityków pracujących nad zbawieniem świata. No tak mam – to moja prywatna teoria spiskowa. Większość takich “niezaleznych” think-tanków przekonuje nas, że oto znaleźliśmy się w szponach głobalnej szajki, która… i tu następują wizje czarne i chmurne. I aby nie było – ja w większość tych tez może nie tyle wierzę, co zauważam prawidłowości wskazujące na bardzo wysokie prawdopodobieństwo ich prawdziwości. Natomiast same T-T wrzucam do tego samego wora – tyle, że opłacanego (czesto w utajony sposób) przez inną mackę ośmornicy. Po co to przydługie zastrzeżenie? Otóż mam rważenie Panie Lorezno, że najłatwiej ludźmi sterować poprzez strach. Poczucie niepewności. Zagrożenia. Zmiany, które osławioną “amerykańską wolność” uczyniły w zasadzie pustym określeniem, zostały wprowadzone w sytuacji wcześniejszego zastraszenia całego narodu zagrożeniem terrorystycznym. Przekonaniem Amerykanów, że ich “niesiona na sztandarze” wolność obywatelska doprowadziła do tego, że nie są bezpieczni we własnym kraju. Skutecznie.

Te dość kasandryczne wizje LEAP/Europe2020 wpisują mi się w pewien harmonogram budowania poczucia zagrożenia i paniki. Panie Lorenzo – mam pytanie – co będzie, gdy USA i Wielka Brytania nie padną w ciągu tych 6 miesięcy, pomimo tego że nie dokona sie wymiana tych 20% debili na innych debili oraz nie wprowadzi sie zmian proponowanych przez LEAP/Europe2020 ? Czy tem T-T przyzna sie do tego, że jego analizy okazały się funta kłaków warte? Nie sądzę Panie Lorenzo, nie sądzę.

Nie wierze w bankructwo ani Wielkiej Brytanii ani USA. Wcześniej uwierzę w wywołanie kolejnej wojny, porwanie do niej obywateli, znaczące łupy wojenne i co tam jeszcze jest z tym związane. Jak sam Pan kiedyś zauważył w odniesieniu do Chin – nikt nie jest zainteresowany ich upadkiem. nikt też nie jest zainteresowany upadkiem USA. Całkiem możliwe, że następuje zmierzch świata jednobiegunowego, ale nie nalezy sie spodziewać w tym zakresie rewolucji. Będzie to powolna ewolucja, w której dominujące gospodarki koordynować będą własne działania. Wymknięcie się bowiem zmian spod kontroli prowadzić będzie do oczywistych strat dla wszystkich.

A już na całkowitym marginesie – ja nie zauważam niekontrolowanej autodestrukcji rynków finansowych na świecie. Widze upadek pewnej określonej gałęzi supernowoczesnych (i dośc wirtualnych) instrumentów finansowych. Widze upadek szkoły bezkrytycznej wiary w siłe wzajemych powiązań banków/ubezpieczycieli/firm ratingowych. Odbije się to czkawką, to nieuniknione. Ale autodestrukcja? Świat nie z takich opałów wychodził.

Strach ma wielkie oczy. To nie Pan nas chce straszyć. To “oni”. Mam nadzieję – że sie nie damy…

Wiem, że to tu popisałem nie bardzo merytoryczne, za to chaotyczne jest, ale ja tego całego raportu nie czytałem, a Panowie sobie te największe smakowitości zostawili dla siebie na potem.

A w ps – wiem o masowych aktualnych i planowanych zakupach złota. OPrzez Chiny i Państwa Arabskie. Wiem o planach usztywnienia kursów, począwszy od EURO/USD. Znacząca w tym rola Pana Kazimierza. Pamietam, że złoto masowo wykupywano przed wojną...

Pozdrawiam.


Panie Griszqu Szanowny

Z tym deszczem to nie byłbym do końca taki pewny. Autorzy raportu (i portalu) maja co prawda pewien pomysł, jak zmienić sytuację. Nie tylko oni, czego dowodem wczorajszy (a dzisiaj opublikowany na Onecie – przepraszam za pomyłke, jako że napisałem wczesniej, że to GW) artykuł z FT.

Tyle, że autor z FT postuluje powrót do powiązania dolara ze złotem, czy utrzymania hegemonii tej waluty, aczkolwiek bardziej uwiarygodnionej. Tylko poczekajmy jednak do czasu podania wielkości deficytu budżetowego USA w 2009.

Autorzy z GEAP nie piszą natomiast, kto miałby zastąpić te min. 20%, za to twierdzą, że muszą to być ludzie o bardzo śmiałej o nowatorskiej wizji. Sam podają pewne rozwiązanie, które opiszemy w przyszłym tygodniu (a nie zachowamy dla siebie – a fe, Panie Griszqu, my i zachowywać dobre wieści dla siebie?). Choć tak na pierwszy rzut oka wielu komentatorom propozycja może sie nie spodobać.

Oczywiście już z tego ich rozwiązania (a także składu narodowościowego tego TT – sporo Francuzów sądząc po nazwiskach, ale także i reprezentanci innych nacji) można wnioskować, czyje interesy przypuszczalnie sę tam reprezentowane – generalnie europejskie. Ale tylko przypuszczalnie. Serwisy są w każdym razie płatne.

Kasandryczne wizje mają – przynajmniej moim zdaniem – na tyle wstrząsnąć odpowiedzialnymi, aby wreszcie wyleźli z utartych kolein i ruszyli do przodu.

Ludzie z GEAP np. piszą o wielkich problemach, jakie będą miały (choć chyba już mają) fundusze emerytalne, głównie z USA i Kanady, ale także z Holandii, Danii, Szwecji i Japonii, jako że to one właśnie utopiły najwięcej pieniędzy w ryzykownych papierach (by nie napisać pustych).

Czy to są kasandryczne wizje – boję się, że niekoniecznie.

I na koniec kwestia bankructwa USA czy Wlk. Brytanii: rzeczywiście, jak się zrobi niebezpiecznie, to najlepszym (pytanie dla kogo?) wyjściem bywa dobrze zaprogramowana wojenka. Tyle, że taka wojna jest dla mnie właśnie dowodem bankructwa.

Problem w tym, że z faktami trudno dyskutować – one sa takie a nie inne, co wielu zauważy po swoich portfelach. Zaczęło się od Islandii, która praktycznie przecież zbankrutowała i bez pomocy innych nie będzie mogła funkcjonować. Zaś przewidywania – zna Pan to powiedzenie pewnego Amerykanina, że jak coś będzie mogło pójść źle, to na pewno pójdzie?

Od dłuższego już czasu widać, że zmierzamy do ściany, zaś leczenia raka plastrami na odciski niewiele pomoże. Coś się musi zmienić, choć niektórzy pewnie będą się starali zmienić wszystko, by tak naprawdę nie zmienic nic.

Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem

Należne ukłóny zasyłam


Panie Lorenzo

Związanie dolara parytetem złota miałoby uzasadnie tylko wówczas, gdyby ten sam parytetowy system został wprowadzony przez wszystkich uczestników rynku. A w to nie wierzę. Nawet jednak wówczas, z uwagi na już istniejące różnice choćbny w wydajności pracy i technologii, mielibyśmy do czynienia z nierównowagą bilansów płatniczych, jako stanem pernamentnym. Co prowadziłoby do deflacji u słabszych i ciagłej utraty zapasów złota. Wiem – szkoła austriacka wciąż postuluje powrót dostosowania złotej waluty, ale automatyzm regulacyjny tego roziwązania jest w mojej opinii już jedynie wspomnieniem.

Moim zdaniem (nosem) w powołanym przez Pana artykule miedzy wierszami nawołuje się bardziej do przemodelowania systemu monetarnego – czyli stworzenia superwaluty światowej jako remedium na zawirowania monetarne. Co za tym idzie – superbank, supernadzór. Dla mnie – supersocjalizm. Tak przeczytałem to:

“Nadszedł czas zwołać forum przywódców światowych, które wypracowałoby i rozpoczęło przejście do nowego, opartego na zasadach międzynarodowego systemu monetarnego zapowiadającego solidne pieniądze i zrównoważony handel.”

Osobiście, to ja uważam że Ci odpowiedzialni doskonale wiedzą, co się dzieje i do czego to zmierza. Za naiwne uznaje twierdzenie (nie Panów oczywiście), że to w think-tankach skupiła sie ekonomiczna elita, a za fundusze światowe odpowiadają debile. Nie napawa mnie to optymizmem, bowiem zakładam że kryzys jest w pewniem sposób może nie tylko sterowany, co sztucznie i z premedytacją wywołany. Tak, aby przyspieszyć pewne procesy albo do nich wręcz zmusić. Nie ma lepszego sposobu, niż ludzi zdołowac, a potem wskazać świetlaną i jedyną niosąca ratunek drogę. Co uratuje tych wszystkich emerytów i całą resztę.
Zostaniemy wpakowani w system supernadzoru i hiperkontroli i jeszcze będziemy klaskać. Ze szczęścia.

Wie Pan, że Amerykanie juz pozwalają sobie wszczepiać chipy identyfikacyjne?

Z wizji całkowicie futurystycznych – po wprowadzeniu jednego banku i jednej waluty, zniknie pieniądz papierowy. Ostanie się jedynie elektroniczny. Tak, by każdy wiedział, gdzie i kiedy a także u kogo Pan Lorenzo kupił 200g szynki parmeńskiej. Jakie kupił podręczniki córce. I za jaki raport zapłacił komu w sieci.

Pozdrawiam Pana również się kłaniając.


Wie Pan, Panie Griszqu,

oprócz tego, co muszę, czytuję równiez z upodobaniem literaturę z gatunku fiction, m.in. political. Szczególnie tę pisana przed kilkunastu, a nawet kilkudziesieciu laty. Żeby Pan wiedział, jakie autorzy miewaja pomysły! I co zaskakujące – ile z nich się spełnia po latach.

Te co się nie spełniły też niekoniecznie musza mi się podobać.

Uchylam kapelusza:-)


Panie Griszqu

Odniosę się przede wszystkim do Pana ostatniego komentarza. Ale zanim o tym, to jeszcze powiem Panu, że się z Nim zgadzam w temacie “nie ma niezależnych think-tanków”. Uznaliśmy jednak z Panem Lorenzo, że warto jest przedstawić zdecydowanie inny punkt widzenia na panujący nam niemiłościwie syf finansowo-ekonomiczny. No i stało się. :)

Powyższe łączy się jednakże poniekąd z tym, co napiszę teraz, zdając sobie sprawę, że być może zostanę uznany za jakiegoś oszołoma.
Czytając to-i-owo doszedłem do przekonania, że każdy kryzys ekonomiczny rozpoczynał się od napompowania bańki spekulacyjnej na rynku finansowym a ponadto uważam, że każdy jeden z nich był wywołany i sterowany bynajmniej nie “niewidzialną ręką rynku”.
Bajka o “niewidzialnej ręce” jest dobra dla frajerów z ulicy i dlatego tak znakomicie podtrzymywana przez większość ekonomistów i kolportowana przez zależne media.

Czy to już się kwalifikuje pod “teorię spiskową”? Nie wiem.
Wiem natomiast, że już panika giełdowa w 1907 została sztucznie wywołana zamieszczeniem artykułu przez jednego z wielkich banksterów, w którym informował uprzejmie czytelników, że ma dowody na to, że banki należące do niektórych z jego dalszych kolegów są niewypłacalne. Których kolegów? – tego oczywiście nie powiedział.
Ale lawina ruszyła i była tak umiejętnie sterowana, że doprowadziła w efekcie do utworzenia FED.

I tak dalej, i tak dalej.
No oszołomem jestem, prawda? :)
Tylko, że już dawno temu prezydent Jefferson ostrzegał, że instytucje finansowe stanowią większe zagrożenie dla wolności obywatelskich niż armie. A pewien arystokrata brytyjski (chyba Stamp, ale głowy sobie za to uciąć nie dam) wygłosił pogląd, że jeśli chcemy pozostawać niewolnikami i na dodatek opłacać koszt swego niewolnictwa, winniśmy pozwolić bankierom kreować pieniądz i kontrolować dług narodowy.

To powyżej to tak a’propos wizji jednego pieniądza, jednego banku, jednej władzy, co nieodmiennie kojarzy mi się z zawołaniem pewnego malarza, któremu kiedyś zdarzyło się kanclerzem zostać.

Co będzie teraz? Scenariuszy jest parę. Jeden sam Pan przedstawił dość przekonująco, niestety.

Pozdrawiam serdecznie.


Panie Kazimierzu

Pierwsze:
Jeżeli chcesz pozostawać niewolnikiem bankierów i na dodatek opłacać koszta swego niewolnictwa, pozwól im kreować pieniądze i kontrolować dług narodowy.
Sir Josian Stamp
(1880-1941)
Przytoczył więc Pan to praktycznie w całości.

A co do Pana JP Morgana, to w wielu miejscach można przeczytać, że w 1907 to on swoją interwencją uratował rynek. Tak powstają legendy.

Panie Kazimierzu, większość Amerykanów nie zdaje sobie sprawy, że FED jest isnstytucją prywatną, a każdy dolar wypuszczony przez FED (pożyczony państwu) obarczony jest długiem (oprocentowaniem), do spłacenia którego wymagane jest kolejne pozyczenie przez FED dolarów, obarczonych oczywiscie kolejnym długiem…
Ostatnim gościem, który postanowił wpuścić na rynek dolary z pominięciem FED, w dodatku oparte na parytecie srebra, był taki jeden który potem dostał w czapę w Dallas. Nie musze dodawać, że jego rozkaz wykonawczy dotyczący emisji nie został nigdy wykonany…

Mógłbym tak długo, ale po co?

Pozdrawiam spiskowo…


Panie Griszqu

Pyta Pan po co?
A choćby i po to, żeby sobie ludzie poczytali o tym, że inni ludzie (np. ci z GEAB) coś inaczej mogą widzieć. Albo po to, żeby twórczość poetycką w narodzie rozwijać. Albo też po to, żeby ktoś się obśmiał.

Śmiech to zdrowie – tak mówią.

Pozdrawiam. :)


Pierwsza decyzja Obamy:)

blackhouaw Pictures, Images and Photos

White House?


Subskrybuj zawartość