Mam do Was prośbę

Już jutro Wigilia Świąt Bożego Narodzenia. Dla tych, którzy wierzą. Czas odpoczynku i refleksji dla tych, co nie wierzą, ale szanują tradycję. Czas spokoju i radości. Bliskości rodziny i przyjaciół. Czas zadumy.

Ale są też ludzie, którym właśnie zawalił się lub wali się świat. Których opuścił ktoś bliski. Ktoś inny ciężko zachorował. Inny leży w szpitalu i czeka na operację.

Proszę Was, abyście w tych chwilach radości, składania życzeń wszystkiego dobrego poświęcili tym ludziom jedną myśl. Ta myśl, a właściwie nawet świadomość tej myśli może być dla nich wielkim pocieszeniem.

Pozdrawiam Was wszystkich

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Lorenzo

Ponieważ to jest coś, jakby moja prywatna tradycja… to nie trzeba mnie szczególnie zachęcać...

Ta kolęda moja jest z wielu powodów ulubiona.

Kiedy biorę opłatek, to zanim ruszę do obecnych, zwracam się do nieobecnych. I nie ma znaczenia z jakiego powodu są nieobecni.

I przekonaj, że tak ma być

Że po głosach tych, wciąż drży powietrze…


Lorenzo

słusznie prawisz,

zasłuzyłeś na tego makowca coś go dzisiaj próbował:)

prezes,traktor,redaktor


Dzięki za to przypomnienie, Panie Lorenzo

Tę prośbę łatwo spełnić, ale jeszcze łatwiej odsunąć od siebie.

Na później.


Mr Lorenzo

Nie wiem dlaczego, ale akurat zawsze – odkąd tylko sięgam pamięmięcią – byłem ‘blisko’ tych opuszczonych, samotnych, chorych, tych beznadziejnie szarych ludzi…
Widać Los i mnie polubił odwdzięczył się

spoglądam w lustro/w nim odbicie puste/gdzieś za granicą marzeń/pośród bezkresu nieba/morze pragnień/najprostszych spojrzeń/dotyku bliskich rąk/delikatnych pocałunków/głosu bliskich…

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

Zamykam oczy i liczę do trzech…


Panie Lorenzo,

pamiętam. Z głębi serca… niech nikt nie czuje się opuszczony. Pamiętam.


Dziękuję.

Kocham Cię tato.


Panie Lorenzo,

siedzę sobie przy stole pod oknem, a pod krzesłem mruczy przez sen moja Fraszka.

Mruczący kawał psiego bydlęcia.

Trzy lata temu, pod koniec listopada, przyjechało do nas trzęsące się biedactwo, po drodze z Pułtuska zarzygawszy prawie cały samochód.

Nie przeżyłaby zimy. Nie miała nawet budy, a karmiono ją jakimiś pomyjami.

Teraz to jest za gruba wręcz, bo niestety do końca życia pewnie jej zostanie już ta trauma głodu.

Każdej wigilii dajemy żywinie kawałek opłatka, litewskim obyczajem.

A ona gada cały rok, swoim pieskim głosem.

pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo,

tak trzeba! Właśnie tak.

Dla cudzej i naszej własnej samotności między ludźmi.

Jeśli my pomyślimy, to może i o nas ktoś pomyśli.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo

Tak tu, na Tekstowisku, pięknie i odświętnie. Aż ciepło robi się człowiekowi w sercu od serdeczności wszelkich. Dlatego też tak szczególną wydaje mi się Pańska prośba.

Zaganiani w codzienności zatrzymujemy się na chwilę w taki czas, jak ten, Świąteczny. Cieszymy się w jakiś szczególny sposób radością osób najbliższych naszemu sercu. Przede wszystkim tych, którzy siadają z nami do Wigilijnego stołu. I to jest dobre, najlepsze.

I tak sobie myślę, że kiedy dzisiaj wieczorem spojrzymy na dodatkowe nakrycie przy naszych stołach, które zwykle pozostaje czyste, to taka ciepła i dobra myśl, o tych którzy odeszli (nie tylko w sensie ostatecznym), są samotni, cierpiący, smutni czy opuszczeni, może być dobrym podarunkiem. Także dla nas samych.

Dziękuję Panu, Panie Lorenzo.

A wszystkim Państwu życzę by ten Świąteczny Czas był pełen spokojnej radości oraz tego, by trwał w Nas jak najdłużej. Najlepiej przez cały rok.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Tekstowiczów.


Subskrybuj zawartość