dziękuję za poważną odpowiedź, bo zaiste, te różne hihi-haha to jak na mój apetyt za mało, by zrobić coś więcej, niż z tego hihi-haha spuścić nieco powietrza.
Sytuację mamy taką, że poważym namysłem i budowaniem spójnej wizji z dołączonym choćby szkicem co i jak, to się zajmują u nas oderwani od politycznego rzemiosła marzyciele, lub tacy ni to marzyciele, ni to publicyści, ni to politycy, jak, powiedzmy, pewien krakus o jakże nicponiowym nazwisku Rokita.
Z drugiej strony mamy Związek Zawodowy Polityków i Dziennikarzy, który w kooperacji ze specami od marketingu zajmuje się sprzedawaniem nam gruszek na wierzbie, dbając zasadniczo o zapewnienie bytu godziwego znajomym sołtysa i nie tylko.
Nie mamy żadnych polskich think-tanków, nie mamy żadnych nie-oderwanych od rzeczywistości lub nie-skurwionych (pardą) elit. Mamy najwyżej dobrze schowanych fachowców od wielu rzeczy.
Nic tylko iść i się napić.
W tej nicponiowej inicjatywie, jak to już wywodziłem na blogu Jacka Jareckiego, nie za bardzo ma znaczenie, co się z niej urodzi i czy w ogóle.
Po mojemu znaczenie ma ona takie, że stanowi zaproszenie do tego, byśmy się rozejrzeli i choć zorientowali, czy naprawdę wszystko, co możemy zrobić to sobie poużywać na blogach i porozmawiać do telewizora, czy też może coś więcej.
Wie Pan, tak się składa, że ja trochę z bliska znam niektóre polityczne kulisy i powiem Panu tyle, że włosy się prostują automatycznie.
Pan ma nawyki porządnej roboty ze świata biznesu, gdzie jak to wiadomo, nie może nie być planu, strategii, taktyki, bilansu itd.
Politycy radzą sobie bez tych “dupereli”. Słyszał Pan kiedy o publikacji czegoś takiego jak, za przeproszeniem, program partii? To tylko hasło wyborcze, a konkretami zajmują się w polityce fachowcy niekoniecznie od ekonomii, socjologii, prawa, psychologii itp. Zdarzy się owszem, że ktoś się z jakimś realnym fachowcem skonsultuje a nawet do zasiadania w jakiejś radzie zaprosi. Zdarzy się nawet, że jakiś realny fachowiec ministrem zostanie. Głównie jednak dla niepoznaki.
Ja oczywiście nie namawiam nikogo do bicia piany. Namawiam za to do robienia konkretnych rzeczy, nie tylko takich małych, drobnych.
TXT jest dla mnie jednym ze sposobów na robienie bardzo konkretnych rzeczy. Bo my tu robimy całkiem sporo, konkretnie. Choć nie jest to takie oczywiste i nie od razu widoczne.
Niech Pan nie będzie zdziwiony, jeśli pewnego pięknego dnia złożę Panu konkretną propozycję. Nawet niczego rzucać nie będzie trzeba.
Panie Lorenzo Szanowny,
dziękuję za poważną odpowiedź, bo zaiste, te różne hihi-haha to jak na mój apetyt za mało, by zrobić coś więcej, niż z tego hihi-haha spuścić nieco powietrza.
Sytuację mamy taką, że poważym namysłem i budowaniem spójnej wizji z dołączonym choćby szkicem co i jak, to się zajmują u nas oderwani od politycznego rzemiosła marzyciele, lub tacy ni to marzyciele, ni to publicyści, ni to politycy, jak, powiedzmy, pewien krakus o jakże nicponiowym nazwisku Rokita.
Z drugiej strony mamy Związek Zawodowy Polityków i Dziennikarzy, który w kooperacji ze specami od marketingu zajmuje się sprzedawaniem nam gruszek na wierzbie, dbając zasadniczo o zapewnienie bytu godziwego znajomym sołtysa i nie tylko.
Nie mamy żadnych polskich think-tanków, nie mamy żadnych nie-oderwanych od rzeczywistości lub nie-skurwionych (pardą) elit. Mamy najwyżej dobrze schowanych fachowców od wielu rzeczy.
Nic tylko iść i się napić.
W tej nicponiowej inicjatywie, jak to już wywodziłem na blogu Jacka Jareckiego, nie za bardzo ma znaczenie, co się z niej urodzi i czy w ogóle.
Po mojemu znaczenie ma ona takie, że stanowi zaproszenie do tego, byśmy się rozejrzeli i choć zorientowali, czy naprawdę wszystko, co możemy zrobić to sobie poużywać na blogach i porozmawiać do telewizora, czy też może coś więcej.
Wie Pan, tak się składa, że ja trochę z bliska znam niektóre polityczne kulisy i powiem Panu tyle, że włosy się prostują automatycznie.
Pan ma nawyki porządnej roboty ze świata biznesu, gdzie jak to wiadomo, nie może nie być planu, strategii, taktyki, bilansu itd.
Politycy radzą sobie bez tych “dupereli”. Słyszał Pan kiedy o publikacji czegoś takiego jak, za przeproszeniem, program partii? To tylko hasło wyborcze, a konkretami zajmują się w polityce fachowcy niekoniecznie od ekonomii, socjologii, prawa, psychologii itp. Zdarzy się owszem, że ktoś się z jakimś realnym fachowcem skonsultuje a nawet do zasiadania w jakiejś radzie zaprosi. Zdarzy się nawet, że jakiś realny fachowiec ministrem zostanie. Głównie jednak dla niepoznaki.
Ja oczywiście nie namawiam nikogo do bicia piany. Namawiam za to do robienia konkretnych rzeczy, nie tylko takich małych, drobnych.
TXT jest dla mnie jednym ze sposobów na robienie bardzo konkretnych rzeczy. Bo my tu robimy całkiem sporo, konkretnie. Choć nie jest to takie oczywiste i nie od razu widoczne.
Niech Pan nie będzie zdziwiony, jeśli pewnego pięknego dnia złożę Panu konkretną propozycję. Nawet niczego rzucać nie będzie trzeba.
Pozdrawiam Pana.
s e r g i u s z -- 03.12.2008 - 17:43