"We live in a police state? No such luck" - czyli you beg them yourself, stupid!

Taki tytuł nosi artykuł (http://www.timesonline.co.uk/tol/comment/columnists/guest_contributors/a...) Jamesa Hawes’a w The Times. W związku z „największym kryzysem od czasu Great Depression” przez prasę przewala się fala idiotyzmów doprawdy trudnych do zniesienia – i chyba o tym w najbliższym czasie napiszę. Ale nic nie mogło impregnować mnie na Hawes’owe wykwity myślowe – po prostu nic.
„Państwo policyjne – tak dobrze nie ma” – takie hasło, nawet tylko półserio, może rzucić jedynie ktoś, kto z państwem politycznym nigdy do czynienia nie miał. Ani jego ojciec, ani dziad. Np. Anglik. I któremu zastany dobrobyt wydaje się stanem permanentnym. Tak, państwo policyjne Hawes dopiero będzie miał – na własne życzenie. Dosłownie.
Otóż w omawianym artykule znajduje się opis straszliwego przeżycia, które wstrząsnęło Jamesem Hawes’em. Otóż sąsiaduje nasz publicysta z grupą „pijanych samców” (nie blokes, nie guys, nie lads, nie men, tylko właśnie males), „dobrze znanych policji”. Paru z nich zaliczyło pobyty w więzieniach. Jeden z nich, uciekając przed innymi z rozciętą ręką, zachlapał publicyście trudno usuwalną „krwią tętniczą” – ta „tętniczość” jest często podkreślana w tekście – dziewiętnastowieczne odrzwia. Po czym nie złożył na kolegę skargi i nie doprowadził do wtrącenia go do więzienia. Hawes jest tym oburzony. Jest oburzony samym faktem istnienia takich indywiduów w sąsiedztwie swego domu, który przecież kupił jako spokojne miejsce w spokojnej dzielnicy. Co ciekawe, w tekście nie odnotowuje agresywnych zachowań „samców” wobec ludzi z zewnątrz ich kręgu. A jednak domaga się natychmiastowego zwinięcia całej grupy przez policję. I ubolewa, że widać państwo nie tylko nie całkiem, ale i w ogóle niepolicyjne.
Tak się składa że każde państwo policyjne świat przestępczy toleruje i korzysta z jego usług. Ale o tym Hawes wiedzieć nie musi.
Prawda jest taka, że Hawes się swoich sąsiadów zwyczajnie brzydzi i boi. Nie wiem, które uczucie jest silniejsze. Wiem, ze oba są wystarczająco silne, żeby Hawes żądał wtrącenia do więzienia kilku ludzi. Obrzydzenie zresztą bierze się chyba ze strachu. Niegroźnego pijaczka mijamy obojętnie.
Oczywiście Hawes mógłby zrobić sobie porządne ogrodzenie. Antywłamaniowe drzwi i okna. Mógłby poćwiczyć jakieś sztuki walki albo zacząć nosić broń (o ile jego przyjaciele z policji by mu pozwolili). Mógłby nareszcie kupić obronnego psa.
Mógłby, w skrócie, nauczyć się bronić siebie i własnej rodziny.
No ale to kosztuje. Drzwi kasa pies kasa broń kasa. Trzeba polubić psa i treningi. Trzeba liczyć się z tym, że jeśli zacznie strzelać, to któryś z narypanych odpowie ogniem.
Cena wolności. Nasi przodkowie płacili znacznie więcej bez mrugnięcia okiem. Dla publicysty to za wiele.
Ponieważ na tym świecie nic za darmo nie ma, za realizację swoich marzeń Hawes zapłaciłby i tak. W podatkach za zwiększenie liczebności policji, skoro ta ma wsadzać każdego pijanego z nożem. Za budowę więzień – być może we własnym sąsiedztwie. Wreszcie wolnością własną – bo trudno uwierzyć, ze państwo ograniczy wolność tylko jego sąsiadów, kiedy zostanie wezwane do zwiększenia swojej aktywności.
Więcej policji na ulicach to koszta dla budżetu i egzekwowanie najbardziej absurdalnych praw, od których roi się w rozmaitych kodeksach i których nikt nie przestrzega. Zapobieżenie wszelkiej aktywności typu z nożem po pijaku to but na gardle każdego obywatela. Skoro państwo jest w stanie powstrzymać każdego, kto we własnym domu biega z nożem i tłucze się z podobnymi sobie kolegami, to tym bardziej jest w stanie powstrzymać kogoś od robienia w domu czegokolwiek innego. Od przyjmowania dziwki (ostatni wywiad minister spraw wewnętrznych) po tuczenie (nie mylić z tłuczeniem) dzieci. Granice tuczenia ustali państwo. Wyjdzie na to, że każda dziewczyna która woli pić szczęśliwą czekoladę i czytać książki zamiast zarzynać się w fitness klubie zostanie do niego przymusowo skierowana. Albo że, w ramach walki z ciążami u nieletnich, już u dwunastolatek poinstalują spirale (były takie pomysły). Jeśli da się państwu władze, w końcu zacznie korzystać z niej w pełni. Dzisiejsze państwo zacznie nie w końcu, tylko natychmiast.
Wolności nie zabierają nam tylko ludzie od nas silniejsi. Dzisiaj wolność zabierają nam przede wszystkim słabi, którzy wszystkiego się boją. Żyjemy w dyktaturze ciot.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Sam sobie wyznaczasz granice wolności

Reszta to bzdet.
(i nie chodzi mi o twoje pisanie)

...


Eh, jak zwykle ta sama śpiewka:(

ileż można biadać na upadkiem cywilizacji cywilizacją ciot i kasandrycznie przepowiadać jak nas zniewoli to wredne państwo.

A i mam pytanie, cyz marzy ci się świat, gdzie każdy będzie bronił się sam i odgradzał od reszty czy to mieszkając w osiedlach zamkniętych czy to łaząc z bronią czy pitbulle posiadając?

Bo policja w ramach troski o wolność pijanych żuli z nożem nie będzie reagować jak coś zniszczą, bo przecież to fanaberie bogatych ciot.
Jak kogoś pobiją też nie ma po co reagować, bo mógł się sam obbronić, a jak nie mógł, to może kolegów zawołać i skopać póxniej tych, co go pobili, a jak nie umie i kolegów nie ma albo co ciekawsze np. nie uznaje przemocy, to pewnie ciota.

Eh, te nieskomplikowany prawacki świat.

Zarówno państwo policyjne jak i państwo żuli z nożami których wolność ma byc honorowana to nie żadna wolność, to państwa (poba) de facto totalitarne.

pzdr


Grzesiu

Czytałeś tekst z linka?

Typ twierdził ze powinno sie ich zwinąć bo:

- dźgają sie nawzajem nożami – nawet z nimi na ulice nie wyszli!

- piją

- byli kiedyś w więzieniu

I ubolewał, ze policja nie kieruje sie tak jak on obrzydzeniem do pewnych zachowań.

Otóż ja z kumplami też sie tak przez część wakacji zachowuję. Tyle że zamiast noża w żebrach miałem wyłamany nadgarstek, bo nóż nosze tylko ja i nie zawsze, a ju-jitsu zna każdy. I część tych kumpli jest “znana policji”.

I za cholere nie uważam, zeby moje miejsce było w pierdlu.

Nie powiem, ze nie maja w GB czy gdzie indziej problemu z bandytyzmem itd. Ale prawda jest taka, że bandytyzm generuje rząd, za którego interwencją omawiany lewuś tak tęskni.

A co do świata bandytów z nożami – kiedyś zadośćuczynię Twojemu lenistwu i napisze tekst o świecie bandytów z nożami, jak by sie on rozwinął po kilku dniach.


Subskrybuj zawartość