Od złej strony

Spoiler: tekst wcale nie jest o pedałach

Czytając w niedzielny poranek refleksje Minette Marrin, mojej ulubionej lewaczki i najbardziej irytującej mnie publicystki prawicowej zarazem, uchwyciłem myśl. Myśl przez swoją ogólność daleką od tematu rozważań, czyli motywacji do mordów na niepełnosprawnych i prawa ich sprawców do zrozumienia. Więcej – myśl na tyle ogólną, że śmiało można ją zaliczyć do tych z gatunku filozofii politycznej, społecznej, a przy odrobinie dobrej woli do gatunku filozofii po prostu. A ponieważ z myślą o umieszczaniu takich myśli założyłem tego bloga, i taką formę blogowania uważam za jedną z trzech najszlachetniejszych, przemyślenia moje umieszczam poniżej. A ten rozwlekły styl? Wierzcie lub nie, ale to nie spirytus of Poland, lecz spirit of tranquility, which flows from the Right Side.
Dzisiejsze elity , jak każde, mają zapędy wychowawcze w stosunku do ubogich duchem współbraci w bioware. I, podobnie jak elity każdego okresu, poza czasami zupełnego upadku, dzielą się na dwie grupy – wychowawców chcących utrzymać swymi naukami tłum w ryzach, i wychowawców chcących tłum ten podźwignąć ku sobie. Ilość tych drugich jest jednak nieproporcjonalnie większa, choć teza ta może wzbudzić kontrowersje. Autor wie oczywiście o stadnym instynkcie i uwiązaniu politycznym (psychicznym, choć nie zawsze) dużej części elit nie tylko lewoskłonnych, ale póki nie przekracza ono pewnych granic absurdu, z elity w rozumieniu autora wykluczających, skłonny jest uważać intencje tych ludzi za szczere, a ich poglądy za płynące z indywidualnych przeżyć i rozważań. Wspomniana jedno zdanie i godzinę temu przewaga misjonarzy nad dozorcami niesie ze sobą niebezpieczeństwo, którego ofiarą pada właśnie nasza cywilizacja.
Otóż ogromna większość owych enlightmen przemawiając na demokratycznej agorze (bez skojarzeń, drodzy michnoonaniści) do umysłowego plebsu naszych czasów, podświadomie zwraca się do równych sobie. Mówiąc obrazowo, są jak nauczyciel matematyki, pragnący wprowadzać w równania z parametrem i wartością bezwzględną dzieci uczone przez poprzednią panią, że od pięciu nie da się odjąć szczęśliwej liczby siedem.
Skąd przykład? W pierwszej klasie zdarzyło mi się ogłosić herezję o minus dwa. Dzieci patrzyły się na mnie jak na wariata, pani zabroniła mi tak pisać a ja skończyłem licząc pod stolikiem potęgi z jedynym kolegą, który mi uwierzył. Potem posłali mnie na jakiś konkurs.
Moja nauczycielka zachowała się naturalnie o niebo lepiej niż wydumany pedagog z przykładu. Trzeba mieć podstawy, żeby przejść dalej. Nie ma fizyki kwantowej bez poznania tej niutonowskiej. Słysząc o tysiącach przypadków szczególnych, dzieci po prostu olałyby wzory ogólne, bo po co miałyby uczyć się czegoś, co w tylu okolicznościach nie stosuje się. Tak samo jest ze społeczeństwem.
Owszem, są mordercy zasługujący na współczucie. I są przypadki, kiedy czternastolatka jest na tyle dojrzała, żeby iść do łóżka z sześćdziesięcioletnim gwiazdorem. Są nawet sytuacje, w których lepiej głosować za propozycjami Demokratów niż za pakietem republikańskim. Zdarza się przecież, że rządzi ktoś taki jak Bush.
Ale to nie znaczy, ze mamy współczuć zwyrodnialcom en masse. Ani legalizować pedofilię. Albo, last but not least, głosować na Baracka Obi-na-czarno-nas-zrobi.
W głowach tłuszczy, mającej w demokracji głos decydujący, jest miejsce tylko na tak lub nie, na czarne i białe (I am playing the race card, crucify me!). Naturalnie upraszczam, ale, uwierzcie mi, nie aż tak bardzo jak się wydaje. Nie twierdzę, że jest to stan pożądany. Owszem, taka postawa intelektualna to upośledzenie. Tym niemniej, jest faktem. A faktów rzeźbiąc społeczeństwo ignorować nie można.
Dlatego zanim zaczniemy usprawiedliwiać aborcję u wielodzietnej a bezdomnej matki z Timoru Wschodniego, pokażmy, i to nie raz, te wszystkie zdziry których nie stać na przypomnienie o gumce ale na wsadzenie swojego dziecka do roztworu solnego stać jak najbardziej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

?

Dzisiejsze elity , jak każde, mają zapędy wychowawcze w stosunku do ubogich duchem współbraci w bioware. I, podobnie jak elity każdego okresu, poza czasami zupełnego upadku, dzielą się na dwie grupy – wychowawców chcących utrzymać swymi naukami tłum w ryzach, i wychowawców chcących tłum ten podźwignąć ku sobie.

W głowach tłuszczy, mającej w demokracji głos decydujący, jest miejsce tylko na tak lub nie, na czarne i białe (I am playing the race card, crucify me!). Naturalnie upraszczam, ale, uwierzcie mi, nie aż tak bardzo jak się wydaje. Nie twierdzę, że jest to stan pożądany. Owszem, taka postawa intelektualna to upośledzenie.


Zetorze,

albom zmęczony albom się odzwyczaił albos popadł w strasznie przyciężki styl.
Pierwsza połowa tekstu to trudna w czytaniu jest bardzo, np. ten fragment:

“Wspomniana jedno zdanie i godzinę temu przewaga misjonarzy nad dozorcami niesie ze sobą niebezpieczeństwo, którego ofiarą pada właśnie nasza cywilizacja.”

O co w ogóle chodzi?

A w ogóle:

“Dlatego zanim zaczniemy usprawiedliwiać aborcję u wielodzietnej a bezdomnej matki z Timoru Wschodniego, pokażmy, i to nie raz, te wszystkie zdziry których nie stać na przypomnienie o gumce ale na wsadzenie swojego dziecka do roztworu solnego stać jak najbardziej.”

Nie zpaominałbym o partnerach/męzach tych zdzir.
Bo w koncu oni też powinni pomyśleć o gumce, co?

pzdr


A kto z "nas" ma zamiar głosować na Obamę?

i jak to zrobić... generalnie?

kogo masz na myśli pisząc “michnoonaniści”?

pogarda bije z tego bełkotu …

ale co tam. dziś taki piękny dzień był. słońce, wiatr, miłość, muzyka, mordobicie …

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


No właśnie,

poczepiam się jeszcze, lepiej brzmiałoby “michnikoonaniści”, cokolwiek ma to znaczyć
:)
pzdr


“michnikoonaniści”

ci co onanizują Michnika

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


O właśnie

Czytałam to dziś na Salonie i też kompletnie nic nie zrozumiałam. Czuję się pokrzepiona.


zetor

bez wątpienia jesteś mistrzem słowa, choć nie wyłapuje o czym chciałeś nam powiedzieć :P

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


też mi

mistrz słowa … raczej mistrzunio…

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Zetorze

No to ja poczułem się trochę jak pierwszoklasista, któremu matematyk nagle tłumaczy całki.
Sporo opinii (i to sporo ciekawych), doskonale pod dyskusję się nadających, ale nie bardzo jestem w stanie ogarnąć ich natłok. Główna teza jakoś mi się wymyka… Może jak się coś rozwinie w komentarzach…


>Griszeq

to w tym tekściku jest jakaś teza?

a tak BTW to autor wypocił tekst, wkleił i sobie poszedł ... a ja jestem ciekaw kto to są ci “michnoonaniści” ...

znać metodę blogera wikitrzy. nawsadzać od komuchów, agentury, “michnoonanistów”, a potem jak gnojek podkulić ogon i zwiać...

pięknie, ..., pięknie :D

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Docencie

Nie przesadzaj – to że jest to chaotyczne i pomieszane jak groch z kapustą (no dla mnie przynajmniej, ale to może z powodu specyfiki percepcjii), nie oznacza że nie zawiera sporej ilości tez.

np to.
Demokracja to igrzyska, zwłaszcza w chwili wyborów, które zmieniają się w sumie w festiwal popularności i plebiscyt, w którym główną rolę grają media. Przetaczające się przez TXT polityczne spory także w mojej ocenie sa nieadekwatne do ogólnego poziomu dyskursu polityczne w skali całego społeczeństwa. A to całe społeczeństwo wybiera, a nie tylko Ci, ktorzy potrafią rozróżnić program gospodarczy PO i PiS. Politycy o tym wiedzą i zachowują się tak, jak społeczeństwo wymaga – inaczej nikt ich nie będzie słuchał. PiS wygrał medialnie w 2005 z PO, wskazując na krwiożerczy liberalizm, który wyczyści nam lodówki. PO zmiotło w 2007 PiS, bo Tusk przedstawił się (skutecznie) jako pokojowo nastawiony i spokojny człowiek (filozofia miłości), który powstrzyma szalejeacego z brzytwą Kaczyńskiego. Kalki, maski, głupoty. Patrze i myślę – po co ta szopka. Ale miażdżaca więkość oglądaczy “M jak coś tam” czy “Klanów” bije brawo i z uznaniem kiwa głowami.

To tak na gorąco. A jest trego więcej.


ale to są komunały

jak z “czerwonej książeczki a’rebour”.

“Kalki, maski, głupoty.”

o! to jest dobre określenie powyższych wypocin …

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Stopczyk

Nie bij starszych panów, bo cię yayco zje!

Human Bazooka


>Mad

ale on ma bodajże z 16 lat … jaki on starszy :P

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Ale ja nie o Zetorze:-D

Human Bazooka


Docencie

Posługujemy sie komunałami. To nie spotkanie Panów Profesorów, którzy bedą doktoryzowac się nad znaczeniem każdego słowa czy przecinka. Zasadniczo, im teza prostsza, tym bardziej do dyskusji się nadająca. Bo ja jestem amatorem i na siłach się nie czuję by w szranki z politologami czy historykami stawać – ale na poziomie laickim to chętnie sie pobije, dla zabawy nawet czasem pałą po łbie.

Jasne, że mnie wkurzają wtręty o michnikoonanistach. Ale Twoje wtręty o gnojkowym podkulaniu ogona i zwiewaniu też. Jakbym miał nie gadać z każdym, kogo styl mnie czasem wkurwia, to nawet ze soba samym bym już nie gadał.
Czsem trzeba na styl wypowiedzi przymknac oko (oczywiscie w jakiś ramach) i jednak poszukać czegoś w środku. Często autor niezjadliwego w formie postu, całkiem rozsądnie gada w komentarzach.


ale tu nie chodzi o styl pisania tylko

o styl zachowania … nawrzucać i uciec. albo dosłownie, albo w jakieś mętne tłumaczenia. okej powiedzmy eufemistycznie, że to niedojrzałe zachowanie…

>Mad

aaaaaaaa … spoko :)

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Docencie

Coś Ty się tak tej ucieczki uparł – chłopa nie ma po prostu i tyle. Jeśli nie odpisze w ogóle, to można stwierdzić ze to gównażeria – popisac, nawrzucać i olać komentujących. Na razie bym się wstrzymał z taką ocena.

I nie chodzi o eufemizmy. Nadawajmy po prostu rzeczom odpowiednia dla nich wage.


Poczekajcie na Zetora:)

przecież nie każdy siedzi przed komputrem jakieś 12 godzin na dobę jak nie przymierzając ja:)
Albo w pobliżu komputra.
No ale jak się z domu nie wychodzi to tak bywa.
No.

pzdr


okej

sie poczeka …

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Tylko żeby się nie okazało, że to

czekanie na Godota:)


Szanowny Panie,

maddog

Nie bij starszych panów, bo cię yayco zje!

Human Bazooka

proszę się nie wypowiadać w moim imieniu. Nie życzę sobie.


Panie Yayco Szanowny,

no i widzi Pan, do czego to doszło:)?

Naprawdę szczerze pozdrawiam


no i co?

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Yayco

No i co, że pan o rozbudowanym eggo sobie nie życzy?

Jakieś wnioski?

www.pomocdlarenaty.pl


Subskrybuj zawartość