Dlaczego McCain przegrał? I kiedy?

Bo McCain nie przegrał wczoraj. Wielkie wojny rzadko wygrywa się dopiero w stolicy wroga. Wynik wojny zazwyczaj staje się oczywisty trochę wcześniej, a jeszcze wcześniej ma miejsce wydarzenie będące punktem zwrotnym. Przykład – Japonia skapitulowała po Hiroszimie, ale jej klęska była oczywista znacznie wcześniej. Punktem zwrotnym było Midway, po walkach o Mariany nie można już było mieć złudzeń. Chociaż znajdą się tacy, co stwierdzą, że wynik wojny był oczywisty od samego początku. Bo relacja produkcji stali, węgla itd. Z czym ja się nie zgodzę, bo Wietnam Północny nawet z pomocą ZSRR też nie bardzo wyglądał w statystykach.
Odrzucam więc tezę, że McCain od początku był skazany na porażkę. Zdecydowanie. Bo co Demokraci sprzedawali? Albo sukę Clinton, albo gogusia Edwardsa, na którego w międzyczasie znalazł się hak, albo Wybrańca, na którego największym hakiem jest jego własny program i poglądy.
Odrzucam też tezę, że wybór running mate pogrzebał kampanię. Owszem, o polityce zagranicznej wiedziała mniej niż ja. Owszem, prawie jej nie znał jak wszyscy, a jak ja już poznali, to pierwsze wrażenie znacznie przybladło. Owszem, osoba o tak niskich kwalifikacjach na stanowisku wice, i to przy sędziwym bądź co bądź prezydencie, przyprawiałaby mnie o naprzemienne fale drżenia i mdłości. Ale to były wybory rekordowej frekwencji i trzeba było jakoś wyciągnąć z domów tych wszystkich ludzi, którzy wierzą, że biliardy wyrzucone na realizację interesów Izraela Pan zwróci im z procentem.
Śledziłem kampanię dosyć uważnie i już od grudnia, i jako że socjotechnika itp. trochę mnie bawią, układałem kandydatom strategie domowej roboty, obmyślałem chwyty i sposoby eksploatacji pewnych faktów i tak dalej. Może za cztery lata skrzyknę się z paru mi podobnymi i spróbujemy zbliżyć się do perfekcji klipu Obama Girl albo filmiku, który ukazywał Clinton jako Wielkiego Brata.
I tak się bawiąc, stwierdziłem, że u przeciwnika brak słabych punktów. Że żeby zaatakować, trzeba by zacząć kłócić się o poważne kwestie programowe – rzeczy znacznie mniej lotne niż kwestia sukienek Palin. Że nie można grać z kontry, że konieczne jest przejecie inicjatywy – rzecz z definicji wymagająca więcej wysiłku, inwencji i … pieniędzy, a tu z konkurencją nie można się było równać.
I wtedy nadszedł kryzys finansowy. I bailout. I pozycja McCaina osłabła. Jednakże mylą się ci, którzy tę sytuację winią za porażkę. Bo to była jedyna szansa, żeby wygrać z kontry. I do tego tanio, bo zamiast reklamówek wystarczyło robić konferencje prasowe.
McCain, jak wszyscy wiemy, poparł złodziejski bailout. Bailout, który na początku nie miał poparcia ludzi, którzy, nieoświeceni, nie rozumieli konieczności płacenia z własnych kieszeni za błędy innych, tudzież dalszego psucia gospodarki interwencjonizmem. Nie wiem, czy zrobił to z oportunizmu, czy dlatego, ze ma takie poglądy. Obstawiałbym to drugie, bo życiorys tego człowieka dowodzi, że kim jak kim, ale oportunistą nie jest. Ale to nieistotne. Istotne jest to, ze postąpił źle. Poparł rzecz zła dla swojego kraju, poparł kradzież ponad dwóch tysięcy dolarów na każdym Amerykaninie. I przy okazji nie wykorzystał oczywistej i świetnej szansy.
Trzeba było wyjść do ludzi i powiedzieć im – każą wam kupić za gruby szmal świstki bez pokrycia. Długi, których nikt nigdy nie spłaci. Joe the Plumber i samotna matka zapłacą za premie dla mismenedżerów, i to nie tylko amerykańskich. Tego chce establishment, tego chce Waszyngton, tego chce Obama. Ale ja, John „Straight Talk” McCain, chcę tego, co wy (tu machamy sondażem). Obama to stara polityka, ja chcę z tym skończyć, ja chcę zmiany.
Przypominam, że McCain przejął inicjatywę, zawieszając kampanię. Przypominam, że nie był sam, bo Kongres głosował przeciw i tylko pod presją dwóch partii, dwóch kandydatów, różnorakich lobbies i zapewne mniej legalnych środków perswazji zmienił zdanie. Przypominam, że powyższe brzmi prosto i zrozumiale nawet dla przeciętnego wyborcy – gadki, które serwował mainstream, udowadniając, że ekonomiczne dwa plus dwa nie równa się cztery, były dużo trudniejsze do przełknięcia.
McCain przegrał, bo zrobił gigantycznego flip flopa – zamiast straight talk, mavericka, który potrafił stanąć przeciw establishmentowi, wreszcie gospodarczego liberalizmu, którego od kandydata GOP kraj ma prawo wymagać – był wspólny stół w cieniu Obamy i ręka wzniesiona do głosowania, a tak naprawdę na cudza kasę.
I chociaż w końcu udało się przekonać ludzi, że obaj kandydaci zrobili dobrze – szansa się zmyła. Dlatego właśnie McCain przegrał. I gdyby stawką nie był los Ameryki, skończyłbym teraz słowami „i dobrze mu tak”.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

o Igłę wcięło

... w taki razie mój kom jest bez sensu jakby :(

>Igła

Zetor poszczuł cię suką Clintonów, że usunąłeś swojego komenta? a może to Zetor cię wyrzucił bo obraziłeś jego guru – Nicusia?


>Igła & Docent

Jesteście beznadziejni. Obydwaj.

Jeden cichcem zaciera ślady po swoich działaniach, a drugi wchodzi tu tylko po to, zeby się wyzlośliwiać.

Ech…


Szanowni..

Trudno jest zacierać ślady głośno.
To po pierwsze.
Więc po po chwili zastanowienia zdjąłem swojego komenta oraz Zetora z jedynki.
I tyle.


>Gospodin Igła

Nic mi do tego co Waść wieszasz na jedynce. Ale kasowanie lub edytowanie własnych komentarzy, w sytuacji, gdy doczekały się już jakiejś reakcji po prostu mi się nie podoba. Z wielu moich komentarzy tez nie jestem zadowolona. Rozumiem, że mogę je sobie pokasować, bez nijakiego uszczerbku?


Mój koment jest mój.

A jak go kasowałem to docentowego nie widziałem.

Nie widzę tu żadnego problemu ale skoro pani go widzi, to proszę go opisać.


>Panie Strusiu

Wyjmij Pan głowę z piasku to Pan zobaczysz.


Proszę Dellilah

Ja za stary jestem na takie numery & podpuchy.
:)


Zetor,

zauważam z niesmakiem, że dzisiejsza opinia mojego ojca, jakobyś był dobrze wychowany, staje się coraz bardziej dyskusyjna.


@ Igła

Ja nie mogę wycinac co poniektórych pajaców z tego bloga. Nie podoba mi sie to, ale póki wszyscy są równi – toleruję. Albo stosuje sie Pan do tych samych zasad co wszyscy, albo nie wchodzi Pan. Zamiast bawic sie narzedziami admisnistratora wystarczy powiedziec przepraszam albo “sorry, pojechałem po bandzie”. To nie jest aż tyle trudniejsze.

@ Pino – ależ ja nie aspiruję do bycia dobrze wychowanym. Nienoszę aureoli i musze uciekac sie do tak obrzydliwych chwytów jak argumentacja. Rozumiem zniesmaczenie towarzystwa tego rodzaju metodami – ale inaczej nie poradzę. W końcu nie jestem dośc dobrze wychowany. Jak Nicpoń, Wyrus, Jarecki, KJWojtas … Czy jeśli wezmę lekcję dobrych manier u Stopczyka, wybaczysz mi, Pani?

Cieszy mnie to, że wreszcie sie zgadzamy. JESTEM, powtórzmy to jeszcze raz, ogłośmy dzwonem i mikrofonem, źle wychowany. Byc może zjawi sie tu Grześ smędzic że tak nie jest. Ale jako że mój guru Nicpoń nie ma o Grzesiu zbyt wysokiej opinii, nie uznam jego głosu za ważny. Byc może pomoże nam pan Igła, usuwając jego komentarz.

I tak historia zatoczy koło.

Podzielimy na niebo i piekło, na pięknych i szkradnych, na Jasnośc i ziejącą nienawiścią otchłań. Ludzie wrażliwi i tolerancyjni nienawidzic będą zła z całej duszy i bez wątpliwości.

A Bartek (ex DB) będzie gadał z wyrusem i Nicponiem, będą się przerzucac liczbami, teoriami filozofów, koncepcjami ustrojowymi. Ale na pewno nie będą kulturalni. Jak Docent na przykład.


nie

z czasownikami pisze się oddzielnie. zamiast produkować te “analizy polityczne” wziąłbyś się za naukę. matura za pasem.


@Zetor

Przeczytałem komentarze pod Twoimi paroma ostatnimi postami. Mysle, że szkoda żebyś tu pisał. Szkoda Twojego talentu i czasu. Niech się chromolą w sosie własnym.
I jeszcze jedno. Takich trolli jak ten caly stopczyk to sie kasuje. Bez żadnych wahań i rozterek.


Ojojoj,

aleś się rozjuszył. A potem będzie na mnie, że popadam w zapały wychowawcze.

Po kolei.

Mam w domu psa, właściwie psicę. Jeśli wolisz, sukę. Jest to zwierzątko miłe, kochane i znajduję w nim upodobanie znacznie większe, niż w większości ludzi. A jednak słowo użyte przez Ciebie w tekście mnie zniesmacza. No tak mam, nic nie poradzę również.

Obnoszenie się dumnie ze złym wychowaniem i podkreślanie, że liczy się treść i, o zgrozo, argumentacja, a forma to bydlę pokorne, mające treści owe na grzbiecie jeno transportować – to zachowanie konserwatywne jak cholera. Albo Sajetan Tempe, nie przymierzając.

Jako potomkini podlaskich chłopów, Chinek z pralni i krakowskich kupców mojżeszowego wyznania czuję się ubawiona, że rycerz z wyspy Ostróg w poczet Towarzystwa mnie liczyć raczył.

Dalej, przywołałeś ludzi. Różnych ludzi, z ograniczonym wspólnym mianownikiem, choć w wiadomym mateczniku nadzwyczaj zgodnie sobie gwarzą, a czasem rechoczą. Jak rozumiem, mają oni legitymizować Twój brak dobrego wychowania, że niby oni też tak, a przecież są wszelkich cnót pełni.

Nicpoń jest ciulem. Wybacz, jako kobieta nie mogę sądzić inaczej.

Wyrus ma swoje oglądy i poglądy. Nadzwyczaj bawi go przeświadczenie, że robi z bliźnich idiotów.

Jareckiego cenię ogromnie za rozmach wyobraźni, talent literacki i poczucie absurdu. Za inne rzeczy go nie cenię, ale i tak z tego Towarzystwa najwięcej pożytku przynosi.

KJWojtas jest wariatem, bełkoczącym coś o cywilizacjach turańskich i posądzającym o pedofilię ludzi, z którymi się nie zgadza.

Jak widzisz, nie jestem ani wrażliwa, ani tolerancyjna.

A niechże przerzucają się na zdrowie! I niech parę chujów gdzieniegdzie powtykają. Będzie bardziej jędrnie i zawadiacko.

A my się pośmiejemy. Z całej duszy.

pozdrawiam


o Traktorek ma nawet swój własny

HareM :)


Hm, szkoda, że nikt na nie na temat,

ale po kolei.
HareM, jestem pewny, że kilka osób z tych co się chromolą w sosie własnym, to cie przerastają trochję:0, spróbuj pogadać/pokłócić się/pospierać, a nie wyrokujesz z góry o ludziach, o których nie masz pojęcia.

Zetorze, nie wiem, o co chodzi z tym wychowaniem i zdaniem Pino, więc się nie wypowiem.

Docent, dopierdalasz się bez sensu i nudnie do Zetora ostatnio i taka jest prawda, sorry:(

A co do Nicponia i KjWojtasa, no cóż, Pino już się wypowiedziała.

I wystarczy.,


>grzesiu

wybacz, ale to silniejsze ode mnie. ale obiecuję poprawę.


No, spoko, mi to obojętne,

tylko ilez moge czytać o tym, że kogoś nie lubisz, jak o tym wiem?
Jak dla mnie to trollowanie.

pzdr

P.S. Szczery bywam, więc najwyżej jak Mad się obrażać na mnie zaczniesz:)


>grzesiu

nie, nie zacznę :)


@ Pino

Swego czasu były w Warszawie dwie szkoły. Jedna teatyńska – uczyła zasad dobrego wychowania. Druga jakobińska – uczyła między innymi sztuki ironi.

Ta druga zwałą sie Collegium Nobilum.

@ Grześ – pojedź do Nicponia i powiedz mu, ze ciul z niego. Dam Ci adres. Potem przyjedź i powiedz Haremowi, ze go, jak ten ostatni słusznie zauważył, “chramolące sie we własnym sosie towarzystwo” przerasta. Jak już zmasakrujesz tych dwóch w uczciwych pojedynkach, przyjedź i do mnie. Adresy masz jak w banku.

Pino jest kobietą i wolno jej powiedziec bez konsekwencji praktycznie wszystko. Są jednak granice, których przekroczenie jest dla mężczyzny jednoznaczne z przekroczeniem lin ringu.

I nie zrozum mnie źle – ja nie mam najmniejszej ochoty na zadne konfrontacje. Dyskusja i argument to lepsze metody niż balacha i trójkąt. Ale też jedyne sposoby obalenia tezy o ciulu.

A co do KJWojtasa – gdyby czasy były lepsze a różnica wieku mniejsza, może by nam przyszło na szable za rzeczy, jakie Pan Wojtas głosi o Amerykanach. Ale wcześniej bym, się skłonił. Głęboko. Z szacunkiem.

Tyle w temacie przerastania.


Zetorze, wiesz,co,

zabawne, co głosisz jest.
Bo akurat Artur Nicpoń w swojej karierze blogowej poobrażał tyle osób i to bardziej niż wyzywając od ciuli.
To pierwsze.
Po drugie, masz rację, nie wiem, czy Harema, ktoś tu przerasta, wiem, że pitoląc tak jak on pitoli pozwala tak myśleć.
Bo gadanie o chromolącym się towarzystwie też jest obrażaniem.
ja np. wiem, że mnóstwo osób tu na TXT i w S24 mnie przerasta i to normalka.
Nawet takie, których nie lubie, jak np. Artur Nicpoń tez w kilu tematach jest na pewno mądrzejszy ode mnie więc mnie przerasta.
Bywa.

A co do szacunku, dla mnie gość, który obraża kobiety, kłamie, rzuca oszczerstwa i znieważa kilka osób oraz manipuluje, nie jest wart szacunku.
No, ale widać, masz inne standardy.
Twój wybór.
I nie mówię o Nicponiu.
Bo do Nicponia mimo wszystko szacunek mieć można.
Do pana KJ nie da się.


przerastający grześ

Dyskutowałes juz kiedy ze mną? Pewnie wielokrotnie. W końcu przeswiadczenie o przerastaniu nie może brac się z niczego.
A co do pogadania. Są pewne warunki brzegowe, których np. taki stopczyk nie spełnia. Dla Ciebie, jak rozumiem, to partner do rozmowy. Więc sobie z nim dyskutuj. Miłego gaworzenia zyczę.


HareM,

no i widzisz, nie wiesz, nic o mnie ni o Stopczylu, nie wiesz, czy z nim gadam czy nie.
Nie wiesz, czy jego miałem na myśli pisząc o tych, co cię przerastają.
Ale się wypowiadasz.

A fakt, może pojechałem za bardzo, więc przepraszam, ale wkurwia mnie, jak się ktoś wypowiada o jakichś osobach, pojęcia o nich nie mając.

A Docent?
Docent umie pisać o muzyce i zna się na niej lepiej niż ja.
I umie czasem zawrzeć w jednym zdsaniu, to na co ktoś inny (np. ja) potrzebuję dziesięciu.

I za to m.in. go cenię.
Oraz za poczucie humoru, dystans i kilka jeszcze innych rzeczy.

Twoje teksty mi tego nie pokazały jak na razie, a te, co znam pobieżnie z salonu tyż nie.

pzdr


Och,

normalnie czuję się ugodzona. Co za szczęście, że jestem, jak trafnie zauważyłeś, impropre au duel.

Choć na tyle rozciąga się Twoja wobec kobiet rycerskość. Bo żeby Nicponia na szable wyzwać, w obronie czci niewieściej – na to Cię już nie stać.

Wolisz w obronie Amerykanów hipotetycznie stawać.

Grzesia się nie czepiaj. Kodeks Boziewicza ma tyle paragrafów i podpunktów, że w ciemno obstawiam, że któryś go także zdolności honorowej pozbawia.

A Nicpoń, że niewinnie spytam, zmasakrował wszystkich, których zdążył w swej długiej karierze poobrażać?

Toż chyba musiał by się ogonek ustawić, sięgający aż do Oleśnicy.


grześ

Dlatego właśnie dyskutuj ze stopczykiem.
A ja sobie w tym czasie pogadam z kims kto mnie nie przerasta.


Zetor

Gdzież wyparował Twój nowy utwór o charakterze literackim?

Powiem Ci tak. O byciu mężczyzną będziesz wiedział cokolwiek za jakiś czas. Tak na oko jeszcze ze dwadzieścia lat. Jak dobrze pójdzie.

Jeśli pójdzie niepomyślnie, to nigdy to może nie nastąpić.
Jedno co pocieszające dla Ciebie to, że zapewne się nie zorientujesz, bo to jest tak jak w demencji: chory nie wie, że coś się dzieje, otoczenie wie aż za dobrze.

Jeżeli jednak staniesz się mężczyzną to w pisaniu zaczniesz się posługiwać swoim językiem, frazami, rytmem.

Przestaniesz, z bezrozumnym szacunkiem kłaniać się, komu Ci do głowy przyjdzie.

W myśli Ci nie postanie napisanie czegoś takiego jak ten ostatni wierszyk , bo będziesz miał dystans i uznasz to za gówniarskie napierdalanie w kogoś.

Autonomia. Niezależność. Samodzielność.

Odpowiedzialność.

Na razie Zetor to jest burza hormonów i wielkie pragnienie, stania się mężczyzną będącym w stanie dotrzymać kroku Mężczyznom.

Kiedy dojdziesz do refleksji, że się nim stajesz wciąż na nowo, a nie stałeś się już dawno, to będzie niezły początek tej drogi.


No utwór jest

przeniesiony z odrębnej notki do komentarza.

Bardzo zabawne to jest, bardzo.


Harem,

no i widzisz, nic nie zrozumiałeś z mojego tekstu albo zrozumieć nie chciałeś.

Mimo to pozdrawiam.

P.S. Z tobą chętnie tez pogadam i inni też, napisz coś kompetentnego, sensownego, bez przysrywek, nie personalnego.
A i Zetor się obroni bez twojej pomocy, naprawdę:)

Z Zetorem choćby nagadałem się dużo i dużo dowiedziałem i zyskałem dzięki tym rozmowom.
Ty za to chcesz pokazać się jako ten lepszy.
Więc, fakt, myliłem się, to ty przerastasz tu wszystkich, nie ktokolwiek ciebie.

Gratuluję:)


>Gretchen

mężczyzną się bywa jak jest potrzeba. taka odpowiedzialność męczy … :P na co dzień wystarczy być fajnym chłopakiem :).


Docent @

Teraz wiemy, ze zwyczajnie nie umiesz gadac po wiązanemu. To, że nie umiesz obrażac, wiemy już od dawna.

Na pchnięcie srebrną szpadą odpowiedziałeś uderzeniem śmierdzącego walonka.

“Umieram, but był zatruty”


Stopczyku

Kiedyś o tym napiszę.

W skrócie: albo się jest mężczyzną, albo nie.

Jak się jest to się decyduje o różnych, jak się nie jest to niesie

:)


P.S.

“Ja nie mogę wycinac co poniektórych pajaców z tego bloga.”

Zetorze, czemu nie możesz?
Kazdy może wycinac komentarze ze swojego bloga.
Ma taką mozliwość.

pzdr


"Na pchnięcie srebrną szpadą odpowiedziałeś uderzeniem

śmierdzącego walonka.”

jak byłem trochę młodszy od ciebie to lubiłem włączyć sobie na full Slayera i skakacząc po wyrku z rakietą do tenisa, udawałem, że gram na gitarze. na szczęście dziś potrafię odróżnić gitarę od rakiety. nawet trochę sobie na niej gram (na gitarze rzecz jasna bo z tenisa to lubię tylko tenisówki… oczywiście śmierdzące, ale w końcu jestem punkowcem).

ty natomiast nie odróżniasz zardzewiałego pogrzebacza od broni białej. już pominę element materiału, z którego ma być ona wykonana. może to minie, może nie. wątpię jednak, że będąc w moim wieku będziesz fechtował jak Zabłocki. już prędzej wyjdziesz jak na mydle.


>Gre

w sumie masz rację. napisz :)


Stopczyku

Niech tylko mnie najdzie.

W sumie to dziękuję za inspirację.

:))


Docent @

Pomachaj pogrzebaczem – pogadamy.

Skoro ja nie płacąc podatków (o VAT, akcyzie, przeniesieniu CIT na ceny wiedziec nie musisz – po co ci ta wiedza, zaliczasz sie do Rozumnych) nie mam prawa, Ty nie masz prawa mnie oceniac.

Ale zwolnię cie dzis z logiki. Bo widzisz – ja na wierszykach się znam. No i to w końcu ostatni mój tekst, pod którym Twoje komentarze nie są cięte za żywota, wiec opanowuje mnie nostalgia.

P.S. Napisałeś, ze jesteś punkiem albo metalem, nie pamiętam już, a nie chce mi sie przewijac i oglądac twojego kiczowatego banerka. Jestem Ci za to stwierdzenie głęboko wdzieczny. Bowiem okazja nie trafiła sie od roku, a zawsze chciałem kogoś podsumowac zdaniem, które swego czasu usłyszał Tweener:

You embarass your race.


Traktorku

w życiu nie napisałem i nie napisałbym, że jestem metalem.

ty za to jesteś 100% betonem. myślisz, ze jak weźmiesz od mamy dychę na colę i chipsy to już płacisz podatki? dobre :)

a mój banerek jest rzeczywiście kiczowaty. tak ma być i tak będzie.

czy miałeś na myśli embarrass? ... nie szpanuj tym angielskim tak, bo po polsku też piszesz byle jak.


Zetorze

Pomijając językowe wtręty (także dla mnie dość niesmaczne, co zaznaczam Zetorze – zanim nazwiesz suką kobiete, pomyśl że tak ktoś mówi o Twojej matce, a potem haltuj szamot) dość ciekawa analiza.

W kwestii pobocznej (choć dla mnie ciekawej) – a więc przegranej Japonii, stoję na stanowisku kontestowanym przez Ciebie. Japonia przegrała wojne na długo przed zatopieniem Arizony. W momencie zamrożenia japońskich aktywów oraz nałożenia embarga gospodarczego na ropę, jej los jako kraju całkowicie zależnego od importu surowców był przesądzony. Amerykanie parli do wojny, tyle że musieli zmobilizować społeczeństwo. Nastawione bardzo pacyfistycznie i wrogie mieszaniu się w “nie nasze” wojny. Potrzebny był atak ze strony Japonii. I został na niej niejako wymuszony. Zeby było jasne – ja nie usprawiedliwiam imperializmu japońskiego, co wiecej – uważam barbarzyństwa Japończyków za dorównujące ludobójstwu bolszewików i nazistów. Ale w sytuacji politycznej i gopodarczej lat 30, Japonia nie miał w praktyce innego wyjścia, jak rozpocząć wojnę. Potem było TORA TORA TORA i słowa admirała Yamamoto o “budzeniu olbrzyma”. Jako wybitny strateg i dowódca, Yamamoto wiedział, jaki musi być koniec wojny. I był. Zaraz po “dniu hańby”, do punktow werbunkowych zgłosiło sie PARĘ MILIONÓW rekrutów. Cel osiągnięty. Wojna i złamanie Japonii (odwleczone w czasie) dokonane. Potem poszło gorzej, bo w Chinach wygrał Mao. No ale tego nie zakładano. O wojnie wietnamskiej napisano milion analiz. Z punktu widzenia wojskowego – przerwano wojne w chwili gdy zaczeto ją wygrywać. Przegrano w USA, a nie na polach bitew. Jako ciekawostke podam tylko, że w końcowym okresie wojny, siły Vietcongu na terenie Wietnamu Południowego składały się już praktycznie w całości z żołnierzy Wietnamu Północnego. Już bez bazy i wsparcia ludności, wobec której VC zachowywał się wrogo. Ale nie o tym.

Co do porażki McCaina. Przegrali Republikanie. Wyniki wyborów uzupełniających to potwierdziły. Patrząc na wyniki Republikanów, można by nawet powiedzieć, że McCaine osiągnął niesamowity wynik. Ale zasadniczo – nie miał w mojej opinii żadnych szans. Nie udało się pozbyć garba w postaci Busha. Dla większości wyborców, to nadal był wybór Obama (zmiana, nawet iluzoryczna) kontra Bush (kontynuacja mimo wyszystko). Kryzys finansowy pozbawił McCaina resztki szans. I nie wierzę, by McCaina było stać na veto wobec planu Paulsona. Poziom powiązań, przesycenia świata biznesu i polityki, wsparć i zalezności jest nam całkowicie nieznany. Możemy podejrzewać i snuć. To wszystko. Ale fakt udzielenia pomocy Bankom był przesądzony (choć różna mogłaby być forma – od trzykartkowej pierwotnej, po siedemsetstronicową pare dni później – na ten temat to Kazimierz ma coś do powiedzenia więcej i mądrzej) – jak sobie wyobrażasz zmianę zdania zaraz po wyborach? Na taki numer, nawet w imię zdobycia Prezydentury, to McCaine sobie pozwolić nie mógł.

A tak na zakończenie. McCaine jest chory. Poważnie chory. Wątpliwe, czy wytrwałby do końca kadencji. A wiceprezydent… Brrrr…. Chyba lepszy Obama.
Za wskazanie powyższego dziękuje… Komu wie ten, komu dziękuje.

Pozdrawiam.


Przerżnąłeś sprawę Zetorze

i teraz masz za swoje.

Nie zapoznałeś się z relacjami panującymi na TXT, nie zgłębiłeś lokalnych stosunków , jednym słowem nie postarałeś się.

Teraz to już musztarda po obiedzie, ale może napiszę parę słów ku przestrodze innych naiwnych, którym się wydaje, że moga ot tak po prostu przyjść na TXT i głos zabierać. W dodatku głosząc poglądy sprzeczne z ogólnie obowiązującą linią.

- Najpierw trzeba się zapoznać. Zgłębić who is who i dlaczego tak a nie inaczej..

- W następnej kolejności warto często odwiedzać blogi lokalnego Patrycjatu, na których dobrze widziane jest wpadanie w graniczącą z omdleniem ekstazę nad madrością Autorów i lekkością ich piór.

- Nie zapominać o oddawaniu hołdów Patrycjuszom na blogach mniej znacznych Tekstowiczan

- Z lekceważeniem wypowiadać się na temat osób nielubianych przez Patrycjat, same zaś inkryminowane osoby najlepiej traktować jak trędowate, lub inszym syfem dotknięte.

- Zawsze, ale to zawsze zgadzać się z poglądami głoszonymi przez Partycjuszy, niezależnie tego co piszą i jakimi kompetencjami dysponują w omawianych sprawach.

No i tak przez kilkanaście tygodni. Po tym czasie możesz delikatnie, subtelnie i
z pewną taka nieśmiałością odważyć na jakieś zdanie odrębne. Początkowo najlepiej w błahej i nic nieznaczącej sprawie, np. przewagi Pedigree Pal nad Chappi albo coś w tym guście. Rzecz jasna pamiętając cały czas o zachowaniu czujności.

Z konspiracyjnym pozdrowieniem


Delilah,

słabe…:(

I wtórne.

Że wam wszystkich chce się tak o pierdołach rozpisywać, a myślałem, że tylko ja tak mam, ale nudzić mnie to zaczyna chyba.

A i zastanawia mnie kto to ten Patrycjat, kim sa osoby nielubiane i skąd ty wiesz, kto kogo nie lubi i za co?


Pani Dellilah

I po co pani głupstwa opowiada?

A co do pisania przez Zetora to mam wrażenie, że mu sie polityka z religią pomyliła.

Docent odwal się od chłopaka.
Nie podoba ci się to napisz coś więcej niż wklejka piosenki.


>Delilah

chyba lubisz pisać otwarcie i “po męsku” więc nie owijaj w bawełnę tylko wał. a jak nie masz pałki to Nicek pożyczy, spokojna głowa :)

>Igła

“napisz coś więcej niż wklejka piosenki”

hmmm nie wiem, ale wydaje mi się, że dość często opatruję “wklejkę” komentarzem … może czasem warto sprawdzić, zanim się wyda opinię, no ty nie musisz przecież ...


Delilah

dość zabawne.

ta przyjęta linia to LOL :)

kto przyjmował, kto przygotowywał, kto akceptował?

po nickach (sic!) najlepiej :)

ale wiem, pewnie to jakieś porozumienie ponadblogerskie, taki konfederacki sabat był, gdzie wytoczono kocioł na środek i9 topione są nieprawomyslne nicki (znowu sic!)

wygodne, prawda?

a że nie do udowodnienia tym lepiej

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


>max

“pewnie to jakieś porozumienie ponadblogerskie”

a co tam. bez kozery powiem: TO UKŁAD!


Panie Docencie

Nie śledziłem twoich utarczek z Zetorem.
A szkoda.

Tyle, że jak widzę to mu tylko dupę obrabiasz ale do tekstu się nie odnosisz.
Więc jak cie nie chce to po co mu w parade wchodzisz?


Pani Delilah

Prosze wyluzować. Po co ta generalizacja? Zetor swój rozum ma, każdego kto mu nie pasuje z bloga wywalić albo wyprosić może.

Gadać można “na argumenty”. Nie zauważyłem, bym ja czy choćby Pan Kazimierz sprowadzali rozmowę z Zetorem do chappi…


>Igła

ale to już tylko “swan song”, że odpiszę w stylu Traktorka, który zapowiedział był wcześniej, że będzie mnie kosił od nowej notki. a jako wychowany w szacunku dla chuliganerki ulicznej herbatnik, sam pod kosę nie będę się pchał...


I OK

Na swoim blogu może cię kosić bo jest adminem.

A jak będziesz go atakował za cokolwiek byle się czepiać to ja tez będę cię kosił.
Siebie tez skosiłem i od tego się zaczęło.


Panie Igło

Z tym Administratorskim koszeniem, to proszę uważać... Zdaje mi się, że jest narzędzie do “zgłaszania nadużycia”... Sprawdziło się dość nieźle dotychczas i jest akceptowane jako “konfederackie” w duchu.

Po co w tym grzebać?


Panowie...

Zobaczyć jak się rozkręcacie….bezcenne:)


Panie Griszku

Jest. Tyle że niektórzy w tym Zetor zdaje sie tego nie widzą i nie korzystają.

Ja wykosiłem swój komentarz.
Oraz 2 inne, obraźliwe.


Delilah,

nie ma to jak argumenty:), co,?
Przecież i tak ma wyjść na twoje, więc niewazne, co kto napisze, będzie źle.
Zgodzi się z tobą, to pewnie fałszywy i cichcem i tak wspiera patrycjuszy na TXT.
Nie zgodzi, to znaczy że się nakręca, tłumaczy, a jak wiadomo “niewinny” się nie tłumaczy.

Eh, ile takich gadek ja już odbyłem i się naczytałem, choćby w S24, stara i zgrana metoda.
Musisz się bardziej wysilać, he, he.

pzdr


Możecie sobie pyszczyć się ile wlezie

Wszyscy razem i każdy z osobna. Mi to rybka.

Z Zetorem mi nie za bardzo po drodze, ale jak zobaczyłam te komentarze powyżej to po raz kolejny przypomniał mi się Malowany ptak i to co z nim pozostałe ptaszory zrobiły.

Przez TXT przewinęło się kilka malowanych ptaków . W jaskrawy sposób różniących się od pobratymców. Każdego spotkało to samo – zadziobanie.


>Delilah

“Z Zetorem mi nie za bardzo po drodze, ale jak zobaczyłam te komentarze powyżej to po raz kolejny przypomniał mi się Malowany ptak i to co z nim pozostałe ptaszory zrobiły. “

oj przesadziłaś. ani my ptaszory, ani on malowany… kto był ten malowany? Nicuś pałkarz? wirusek co lubił od chujów wsadzać? ... mi brakuje gadek z Kleiną bo gość ma fajne poczucie humoru …


Taaa,

biedni Artur Nicpoń, KJ Wojtas, Triarius czy wyrus zadziobani,eh, zabawne, że aż strach.

To tym sposobem azrael czy RRK z S24 powinni po tygodniu odejść.
Czy jeszcze kilka osób, których blogi sa regularnie tam obsrywane przez 90% co ich odwiedziają.

A poza tym co do różnienia, to jest ściema, bo ja pamiętam np. dyskusje , na TXT, gdzie Nicpoń zgadzał się z kriskulem nawet.

Z tego, co wiem, każdy jest świadomy i wolny i wybiera i pisze tam, gdzie mu się podoba.

No, ale ty wolisz jak to ostatnio “prawacką” martyrologię uprawiać.

Nie dziwi więc ta ostatnio sympatia do prawicy:)
Oni wszyscy, biedni, zadziobywani przez media, innych blogerów, publicystów złych, łże-elity.
Układ atakuje, jendym słowem:)

Zabawnie coraz bardziej się robi.


Panie Igło

Pan jest gospodarz – robisz Pan co chcesz. Ja tylko zgłaszam zdanie odrębne.

Może inni nie uważali ich za obraźliwe? A może Zetor – który może przecież ciąć u siebie, zostawił je na pohybel i sromote tych, którzy się do nich posunęli? I sami nie usunęli, w przeciwieństwie do Pana, który sie zreflektował? Nie wiem.

A tak w ogóle – jako ekonomiczny wolnorynkowiec jestem przeciwnikiem regulacji i interwencjonizmu. ;-)))


>Doc

Jesteś pewien? Bo na mój gust to jednak poglądy Zetora co nieco odbiegają od poglądów reszty TXT.


>Grzesiu

Któregos dnia to najpierw ja zlinczuję Ciebie, a później cała reszta TXT z wiadomych powodów zlinczuje mnie :)

Nie przyrównuj Salonu do TXT, bo te dwie przestrzenie nie mają ze soba nic wspólnego. Między innymi z przyczyn nieporównywalnych rozmiarów.

Niezależnie od tego zostanie opublikowane w S24 zawsze znajdzie się grono przeciwników prezentowanych tez, oraz grono obrońców tychże.
Sam wiesz, że ani RRK ani Nicek nie są samotnymi szeryfami, każde z nich może w razie czego liczyć na wsparcie ze strony swoich fanów.

Na TXT jest pod tym względem znacznie gorzej. Zwłaszcza mając poglądy identyfikowane z prawicą można przygotowac się tylko i wyłącznie na atak.
Przypomnij sobie jak było z Vladem. Trafiony, zatopiony!

A potem taki Grześ, wespół z taką Delilah jęczą i stękają, że nudno jest…

To co ja tu ostatnio odstawiam, to nie zadna “prawacka martyrologia” lecz ….a nie, jeszcze nie napiszę o co mi chodzi.


>Delilah

pisząc: “poglądy Zetora co nieco odbiegają od poglądów reszty TXT.” sugerujesz, że “reszta TXT” jest homogeniczna w kwestii poglądów. a to nieprawda.


>Docencie

Reszta jest idealnie homogeniczna, nie tyle może w kwestii poglądów (to byłoby trudno osiągalne, choć mimo wszystko na TXT nieźle się udaje), co w formie ich wyrażania.


>Delilah

z tym, ze jakaś homogeniczność w formie wyrażania poglądów na TXT funkcjonuje, mogę się zgodzić i powiem, bez kozery oczywiście, że mi to odpowiada. bo nie lubię jak ktoś (wyrus) tytułuje mnie “chujem”. na szczęście go tu nie ma.

a tak BTW to co złego w tym, że panuje w miarę kulturalna wymiana poglądów. zauważ, że nawet jak czepiając się Zetora nie wyjechałem do niego per “mendo” jak zrobił był ten dzieciaczek. ale jego mendy i chuje zarazka spływają po mnie jak po kaczce …


Delilah, co do tych poglądów,

to nie tak, praktycznie nie ma osoby na TXT, z którą by mnie nie różniły jakieś poglądy w jakichś sprawach.
A najbardziej lubię czytać tych, z którymi się różnię najbardziej: Poldka, odysa, Banana., wiki 3.

za to nie czytam od dłuższego czasu (joteszu myliłeś się wiec) Nicponia, bo mnie nudzi zanim tekst skończy się.

Właściwie politycznie i światopoglądowo to najbliżej mi tu w większości spraw do Majora.

Tak mentalnie czy jak to powiedzieć do Gretchen.

Az resztą się mniej lub bardziej, czasem dużo bardziej różnię.


>Docencie

Ło matko, nie każ mi się wypowiadać odnośnie chujów , proszę Cię... I tak jako kobieta bywająca swego czasu w spelunce u Nicponia, mam już bezpowrotnie zszarganą reputację.


Delilah

To że lubisz wyzwania ekstremalne to stanowi wlasnie Twój urok:)


>Agawo

Dzięki:) Dawno już tu dobrego słowa na swój temat nie oglądałam….


@ Griszeq

Jedno z opowiadań w “Opowieściach Mórz Południowych” odpowiada na pytanie, czy można kobietę nazwać suką. Odpowiada twierdząco. A London był człowiekiem słynącego z kultury wieku XIX.

Prywatnie uważam kobiety za istoty od nas wyższe. Upadając z większej wysokości, głębiej wbija się w ziemię. “Komu więcej dano, od tego wiecej wymagać będą”. Nie jest przyjęte w naszej kulturze traktowanie grubym słowem ludzi starszych, ale tez wymaga sie od nich wstrzemięźliwości i pobłażliwości dla młodych. Umowa musi być obustronna, bo inaczej skończy sie jakąś nakazywaną przez prawo zwyczajowe gerontokracją. I ukiszeniem sie starców we własnym, gnijacym sosie intelektualnym.

Podobnie jest z kobietami. Myśl o zabiciu kobiety napawa przerażeniem – ale jeśli kobieta z własnej i nieprzymuszonej woli zapisze sie do wojska … A polityka jest często od wojny gorsza.

Działania Clinton przyczyniały się i przyczyniają do krzywdy Amerykanów, w tym milionów kobiet. Wspaniała i nietykalna istota krzywdząc inne wspaniałe i nietykalne istoty istotą taką być przestaje.

No i co Pan myśli w głębi serca, patrząc w te zimne, żądne władzy oczy, górujące nad obrzydliwym, wyuczonym uśmiechem?

Co do Japoni, to owszem, dysproporcja siła była olbrzymia. Znacznie większa niż między Francją a Niemcami. Roosvelt wystawił mniej cenną część floty, choć mógł wyjść w morze i zrobić jeśli nie Midway (jakość marynarki w pierwszym roku wojny była fatalna), to Morze Koralowe. Ale wolał dl efektu propagandowego poświecić własnych ludzi. Takich rzeczy wymaga logika demokracji, szczególnie tej totalnej.

Ale gdyby tak Francuzi bili się jak Japończycy, a Niemcy jak Francuzi? Gdyby francuskie dywizje nie zatrzymały sie we Wrześniu? Dlatego o żadnej wojnie nie można powiedzieć, że była przesądzona od początku. Ani o wojnie na Pacyfiku, ani o Wojnie Zimowej. Decyduja dwódcy, władz i żołnierze – nie liczby. Korpus nie musiał składać daniny krwi na Tarawie, lotnicy znad Marianów nie musieli zestrzeliwać Japsów w takich ilościach, że nie starczło taśmy filmowej, by potwierdzic wszystkie zestrzelenia, naukowcom z Los Alamos i konstruktorom B-29 los geniuszy nie był odgórnie wyznaczony przez statystykę. Wojen w ogromnej większości nie wygrywa robotnik ani podatnik, tylko anonimowy bohater – a bohaterstwa nie da sie przewidzieć. Ot, tu, w głebi zasad, nie zgadzamy się. Powtarzam. Marines mogli sie cofnąć z Thompsonami, mogli iść bez Thompsonów. Ich krew, ich heroizm, ich zwyciestwo. Zdecydowane dopiero tam, gdzie fruwały kończyny. Bo prawda o ludziach i narodach odbija sie dopiero w kałużach krwi.

Co do wyborów – jak tylko wyszły hasła z change i nowym świtem, należało wypuszczać reklamówki o dumie Ameryki. “We will mend, what was spoiled, we will change, what needs change – and preserve this greatness, you don’t have to believe in”. Tak sobie message ofensywny wyobrażałem. Na każde biadanie Obusia reklamówka o amerykańskich sukcesach i tym, że będzie ich jeszcze wiecej, kiedy przesanie sie krępować WAS, GENBIALNYCH, WIELKICH AMERYKANÓW. To byłby message pozytywny, w przeciwieństwie dop biadań. I głaszczący wszystkich wyborców, nie tylko młodych, wykształconych z dużych miast”.

Z tymi zakulisowymi gierkami faktycznie nic nie wiadomo.


Delilah

Och, doprawdy nie ma za co:)
Dynamiczna, barwna osobowość, może nawet femme fatale?
Zdecydowany wstręt do stereotypów.
Tak sobie wyobrażam kogoś o nicku Delilah.
Pozdrawiam


Zetorze

Skoro kobieta wedle ciebie to….. – skąd suka?
Ona jest politykiem. Możesz się z jej opcją zgadzać lub nie, i tyle.

Po drugie masz opcję do komentów – zgłoś nadużycie lub skasuj.
Drugie tyle.

Po trzecie, polityka to jest gra, a nie wyznanie wiary w nieomylność swoich i cudzych poglądów.
Trzecie tyle.


Zetorze

Pozwoliłem sobie na pisanie do Ciebie przez Ty, rpoponuje pozostać przy tej konwencji i podarować sobie Panów. Chyba że sie upierasz – nie ma sprawy.

Zetorze. Biologicznie rzecz biorąc, to na każdą kobietę mógłbyś wolać: “samica”. Powodzenia życzę, aczkolwiek się go nie spodziewam. Możesz to podciągnąć pod poprawność polityczną czy jak, ale to, że oglądając film, czytając książkę czy słuchając opowieści zdarzy mi sie pomyśleć czy powiedzieć o kobiecie w formie znacznie gorszej niz “suka”, nie oznacza że bedę tak się zachowywał w przestrzeni publicznej. I nie jest to żadna hipokryzja – po prostu podstawowa różnica pomiędzy poimędzy językiem pisanym a mówionym. Możliwe, że dla kogoś bedzie oburzającym fakt, ze w ogóle takie określenia do głowy przychodzą, ale nie popadajmy w skrajności.
Nie potrafię odnieść się do tego, że uważasz kobiety za istoty od nas (w domyśle – facetów) wyższe. Ja tam jestem zwolennikiem równego traktowania. Człowiek to człowiek. No ale może kiedyś jakiś tekst o tym trzaśniej większy, to podyskutujemy.

Zetorze. Niemcy i Francja. A co powiesz o żołnierzach francuskich z pierwszej wojny? Albo o Włochach, którzy wojnę z Austrią przypłacili hekatombą krwi? W czasie IIWS – żołnierze włoscy i francuscy uchodzili za obiekt kpin. Tak ze z tymi żołnierzami i ich wzorcem to różnie bywa.

Przypomnij sobie, gdzie się przebiegał front zachodni na jesieni 1918r. Ale zasoby ludzkie i przemysłowe koalicji antyniemieckiej były bezwzględnie większe. Zachód było stać na straty, Niemcy już nie. Podobnie zresztą skończyła się Wojna Secesyjna. Tam nawet straty 1:3 na korzyść Konfederatów, oznaczały dla nich katastrofę.

Akurat dwa przykłady, które przytoczyłeś, wskazują na własnie jednoznacznie, żenawet największe zaangażowanie, odwaga i bohaterstwo nic nie daje, gdy przeciwnik jest kilkukrotnie bardziej zasobny ludnościowo i przemysłowo. Wojna Zimowa musiała skończyć się klęską Finów. Militarną. Mannerheim wiedział o tym. I ja nie dyskutuję o tym, że dzięki oporowi Finlandia zachowała niezależność (choć utraciła część Kareli). Rosja, zwłaszcza w końcówce wojny, mogła już Finlandię zgnieść.

Identycznie było w konflikcie Japońsko – Amerykańskim. Ile miesięcznie lotniskowców i pancerników produkowali Amerykanie? Ile tysięcy samolotów? Mniejsza determinacja marines – w porządku. Na ile by odwlekła zmiażdzenie Japonii? Spalenie miast? Zatopienie całości floty? Co mogły robić izolowane wyspy, bez wsparcia żałosnej floty? (to co Wrocław, który poddał się po zdobyciu Berlina – nic). Tą akurat wojnę wygrał robotnik i podatnik. Amerykanie wygraliby nawet gdyby musieli “taranować” Japończyków lub ponosić straty w sprzęcie 10:1. Zetorze – ja nie neguje faktu, ze marines to byli faceci ze stali. Ale wygraną mieli w kieszeni.

Reklamówki pt “jest super” w sytuacji rekordowych eksmisji na bruk, masowych zwolnień z pracy, dramatycznego wzrostu bezrobocia i widma recesji… Zetorze, to nie mogło się udać. McCaine nie mógł pozbyc się garba republikańskiego, garba znienawidzonego Busha. Kiedy ludzie chcą zmiany, nawet iluzorycznej, liczą się emocje. Zmianę – emocjonalnie – gwarantował Obama. McCaine to symbol “starego”....

Pozdrawiam.


@ Igła

Polityka nie jest grą – w grę wchodzi sie dobrowolnie, a w politykę wplątani jesteśmy wszyscy, i to wynika z samej natury. Tylko szaleniec mógłby grać o stawki, o jakie toczy się polityka. Jeśli mam wątpliwości, nie biorę w polityce czynnego udziału, podobnie jak chirurg z wątpliwościami nie pakuje skalpela w ciało pacjenta.

@ Griszeq – Ty jest jak najbardziej ok i w, co tu dużo mówić, amercian style. Zacząłem od “Pan”, bo nie znam dzielącej nas różnicy wieku.

Z naukowego punktu widzenia masz sto procent racji co do wojen i przyznaję Ci ją od samego początku. Ja jednak próbowałem na to spojrzec w innym, nieco filozoficznym kontekście. W wojnach walczą ludzie – i to ich decyzje kształtują konflikty. Pacyfizm mógł dotknąć Ameryke trzydzieści lat wcześniej – choćby pod postacią izolacjonizmu. I zwsze istnieje szansa, nikła ale jednak, że po Pearl Harbor USA nie dążyłoby do bezwarunkowej kapitulacji Japonii, tylko do szybkiego zakończenia wojny bez wysiłku i z jakimś utrzymującym status quo rozejmem. Na przykładzie wojen chciałem pokazać właśnie, że mimo wyjątkowo sprzyjających okoliczności zwycięstwo zawsze jest zasługą ludzi – decydentów, a nie okoliczności tychże.

Właśnie – symbol “starego”. Ludzie całą te kampanie postrzegali “stare” jako rządy Busha. Lewica wywalczyła sobie dominację w dziedzinie pojeć i definicji. Należyło ze wszystkich sił walczyć o to, żeby “stare” kojarzyło sie Amerykanom z dniami nie tak dawnej wielkości, a nowe – właśnie, z niepewnym.


@ Griszeq

Jeszcze jedno. Sam sobie odpowiedziałeś. Jeśli jestes za równouprawnieniem i nie wachasz sie głośno nazwać fiuta fiutem, to suki suką też nie możesz. Dni, kiedy kobiety mogły sie cieszyc specjalnymi względami w dyskusjach o sprawach państwowych skończyły sie, gdy w tych sprawach zaczęły otwarcie i na równej z mężczyznami stopie uczestniczyć.


Delilah,

“Któregos dnia to najpierw ja zlinczuję Ciebie, a później cała reszta TXT z wiadomych powodów zlinczuje mnie :)”

E tam, kto by chciał linczować ciebie i to jeszcze w mej obronie?

Ja tam jestem “bytem doskonale wymiennym” czy jakoś tak, jak kiedyś P.P. określił acz mnie do tych bytów chyba nie zaliczył.

Zresztą ja sam kiedyś z tego interneta zniknąć zamierzam.

Może na wiosnę?

Do jakiej pracy bardziej się wziąć, zyć zacząć nie tylko na TXT

Choć pewnie nie wyjdzie…

pzd


Zetor

A ja powiem i dobrze mu tak. Oczywiście McCainowi.
I nie dlatego, że kibicowałem Obamie, bo nie kibicowałem, a dlatego, że poza fizjonomią i paroma trikami to miedzy nimi nie ma wielkiej róznicym czym włąsnie McCain się wykazał klepiąc zgodę na trefną deskę ratunkową.

ps. Docenta tnij, bo głupieje, że aż żal patrzeć


Zetorze

W tej ostatniej kwestii – równouprawnienie równouprawnieniem, a kultura kulturą. Te rzeczy ze soba się nie kłócą, bowiem praktycznie na siebie nie zachodzą. I nie chodzi mi tu o równe traktowanie w dyskursie politycznym – wykazywanie populizmu czy głupoty adwersarza jest oczywiscie niezależne od płci. Natomiast równouprawnienia nie można (w mojej ocenie) sprowadzać do zaprzeczenia istnienia płci i katalogu kulturowych zachowań wypływajacych z tego różnicowania.
Pozdrówka.


Zetorze

Wracając do tematu USA – Japonia (wybacz że ja wciąż o tym, ale wybory jakoś mnie mniej interesują).
Decydenci w USA byli nastawieni antagonistycznie wobec Japoni i wykazywali głęboką deternminację złamania japońskiego imperializmu. Podejrzewam (choć głowy bym nie dał) , że już wówczas w głowach rządzących USA gotował się plan uczynienia ze Stanów jedynego światowego Imperium. Potęga GB po I WS legła w gruzach, to właśnie Amerykanie okazali sie największą światową siłą. O upadku Rosji czy Niemiec nie ma co wspominać. Dla zabezpieczenia interesów w basenie Oceanu Spokojnego należało zdławić Japonię. Gospodarczo, albo militarnie. W sumie – posłużono się szantażem gospodarczym do wywołania wojny.
I w sumie, masz rację – zdeterminowanie klasy rządzącej (więc ludzi), pozwoliło na takie wykreowanie okoliczności, że udalo się pchnąć głęboko izolacjonistyczne społeczeństwo do wojny.
Trochę to przerażające – jak łatwo przestawić całemu narodowi zwrotnicę...


Subskrybuj zawartość