Rozmowy ze zdrajcą

Akt I

Scena 1. Wrocław 4 rano, lato 2006 r. Dwie postaci. Mężczyzna między 40-50 lat, siedzący za kierownicą i zaspany młodzian na tylnym siedzeniu.

Taksówkarz: “Panie drogi, te wszystkie emigranci, co to ich Polska powyuczała za darmo, a tera powyjeżdżali, to powinni najpierw oddać te pieniądze, za tą naukę, Panie! To nie są patrioci!”

Nic nie odpowiedziałem, choć powinieniem. Spieszyłem się na samolot do Dublina: ”Daleko jeszcze do lotniska?”- rzuciłem tylko.

Scena 2. Dublin 6 po południu, wiosna 2008. Czytam na onet.pl: “Emigranci przysłali w 2007 roku ponad 20 mld zł do Polski”.

Cofam się pamięcią o ponad rok, znów siedzę w tej samej taksówce i mówię: „Mało ci jeszcze, lamusie?”

Akt II

Epilog. Dublin. Brat z rodziną wpada na kilka dni. Odwiedzić. Znów dwie postaci, chałasujące dzieci w tle.

Abel: „Kain, przyjechałbyś tu na rok, dwa tak jak ja, zarobił, zaoszczędził. Dobry zawód masz, zarobisz więcej ode mnie, będzie ci lepiej po powrocie.”

Kain: „Nie mogę, ktoś będzie musiał się opiekować rodzicami na starość, nie wszyscy mogą sobie ot tak wyjechać, jak ty.”

Abel: „Kain, jaka starość, przecież oni dopiero po 50-tce, pracują jeszcze. O czym ty mówisz? Przecież ja tutaj też tylko na chwilę jestem, wiesz dobrze… o czym ty, co ty… o co?”

Kain uśmiecha się tylko. Abel się odwraca na pięcie i wychodzi. Klnie w duchu, łzy złości same napływają do oczu.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

To się nazywa

fałszywe poczucie dobrze spełnianego oowiązku wobec ojczyzny/rodziny

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maksie!

Czy Pan na pewno wie co Pan pisze? Bo mam wrażenie, że nie do końca.

Nikt, wykształcony w prl nie jest winien złamanego grosza państwu. Gdyby Polska po wojnie nie została wepchnięta w sferę wpływów sowieckich, to do Polski przyjeżdżaliby ludzie dorabiać się. Jeśli chce ktoś wystawiać rachunki, to są cztery mocarstwa, bądź ich spadkobiercy, odpowiedzialni za pozostawienie nas za żelazną kurtyną.

Żaden uczciwie pracujący w prl-u człowiek nie był wynagradzany adekwatnie. Wszyscy byli okradani przez państwo, a część pieniędzy zabranych pracownikom szła na „bezpłatną” oświatę.

Znam tylko jeden przypadek bezpłatnej oświaty. Otóż w szkockim mieście Dandi (ang. Dundee) zorganizowano lekcje języka polskiego dla Szkotów i języka angielskiego dla Polaków. Miejscowa biblioteka udostępniła bezpłatnie pomieszczenie w tym czasie niewykorzystane, zaś nauczyciele wykonują swoją pracę nie pobierając wynagrodzenia. Tylko w takim przypadku nauczanie jest bezpłatne. W innym razie jest opłacone przez uczniów bądź podatników.

Pozdrawiam


ależ Panie Jerzy ja się z Panem zgadzam

Prezes , Traktor, Redaktor


przykre

zwłaszcza te brata słowa, bo taxi-driver to dureń. Machnąć ręką zwłaszcza gdy tłumaczenia są niepoważne.
Niektórym mimo narzekań wygodnie jest w kraju, a potem dorabiają gębę tej wygodzie.
Mnie też kusiło jechać, alem leniwy i dzieciaka co się ledwie pokazał było szkoda.


W tej konkretnej sytuacji

to przykre.

Ale są i inne sytuacje i każda ma swój “rys”.

Ja dostaje piany na odzywki Prawdziwych Polskich Patriotów z Buffalo czy Niu Yorku ( jak oni mówią, piszą) w stylu – wy w tej Polsce to niczego się nie nauczycie, ale ja jako Polak to wam mówię zróbcie tak i tak, i pognajcie komunę, i wciągnijcie flagę a dzieci chowajcie na Patriotów.

To ja spokojnie na takiego łapciucha emigranta pluję.

Istnieje też coś takiego, jak drenaż mózgów.
I wiadomo, że to nie Indie czy Afryka albo Polska drenują np Kanadę.

Jak pierwszy raz wyjeżdżałem za komuny na zachód, to musiałem złożyć podżyrowany weksel. Wydawało mi się to chore.


sajonara

ale tak to wygląda, niestety. I w rodzinach i poza nią.

Gdy ostatnio byłem na weselu w Polsce, to zdarzyło się, że było na nim kilku Anglików i Irlandczyk. Bawiłem się z nimi świetnie, nie dlatego, że ze mnie buc nadęty i z POlakami nie umiem, ale dlatego, że dla nich to normalne, że się wyjeżdża, przyjeżdża, zbiera doświadczenia, zarabia tam gdzie można. A Prawdziwi Polacy wciąż raczą mnie aluzjami, sugerującymi, że uważam się za lepszego od innych.

To jest naprawdę przykre.

kułak i spekulant


Bloxer

Prawdziwków nie przekonasz więc machnij ręką, a u nas naród coraz bardziej mobilny więc i mentalność się zmienia. Wszystkim nie dogodzi.
Bawiłeś się z Angolami to na pewno jesteś buc. Większość boi się bo nie rozumie innych, a “tu cwaniak na rok wyjechał za granicę i już z nimi siedzi, a z nami nie.”
Znajome? I co z tego. Prawdziwek wie swoje i możesz wyskoczyć z siebie i tak będzie wiedział swoje, bo on funkcjonuje w innym świecie i nie dogadasz się bo posługuje się innym kodem językowym.

Śwagier z kuzynem pojechali do rajchu. Jeden poszedł do bałera Hansa drugi do Helmuta. Hans to ruda świnia orżnął śwagra na kasie i dał mu legowisko w budzie po bernardynie. Helmut tyż rudy kuzynowi odstąpił pokoik na strychu, a na odjezdne dał zużyte radio samochodowe. Gdyby wrócił tylko śwagier to we wsi wszyscy by wiedzieli, ze Niemce to świnie co wyzyskują biednych Polaków i wredne szkopy nic się nie zmieniły od czasów Generalnej Guberni. Gdyby wrócił tylko kuzyn to by Niemce się ucywilizowały i dają zarobić, a nawet traktują po ludzku. Jak wrócili we dwu to każdy wie swoje. Niemce są rude.

ps dzięki, za prawidłowy zapis nicka. rzadko się zdarza więc zauważyłem:))


Panie Blokserze

Właśnie bratanica mojej zony urodziła w Dublinie takie małe cóś.
Dziewczynkę.
Do spółki z mężem Irlandczykiem.

Maluszka ma na imię – Saoirse.

Jak toto czytać?


Igło

Stawiam na “SZIRSZA”, ale to strzał jeno. Nie spotkałem się z takim imieniem.

Pozdrawiam

kułak i spekulant


sajonara

Nie martw się, na pewno mnie prawdziwki “przykrócą” o co bym do szeregu wrócił, kręgosłup moralny naprostują. To trochę wg zasady psa ogrodnika- sam nie ma, obcemu nie pozwoli.

Pozdrawiam

kułak i spekulant


Bloxer

tak sobie przypominam, jak to mowia mi moi dawni znajomi, ze jakie ja to szczescie mam. tak, szczescie. bo mieszkam i pracuje za granica i w miare dobrze mi sie powodzi, a oni biedni… no normalnie wszyscy przeciwko nim, a najbardziej to ci politycy. a ja mam szczescie. juz mi sie nawet nie chce pisac jak do tego “szczescia” doszedlem.
oni tez, okazuje sie, sa patriotami a ja nie tak calkiem. nie wiem, pewnie dlatego ze ja ciezko pracuje za granica, zamiast we Wrocku wystawac pod sklepem i sepic na piwo.
no tak, ale oni zyja w Polsce a ja nie, wiec co mam do powiedzenia? prawda panie Igla?


Igło!

Ja chętnie wrócę do Polski pod warunkiem, że będę miał tam możliwość pracy i zarabiania przyzwoitych pieniędzy bez konieczności chodzenia z własnym sumieniem na kompromis.

A w strefie języka angielskiego, to tylko właścicielka imienia czy nazwiska lub jej opiekunowie mogą powiedzieć jak to się czyta, bo już znajomi mogą nie wiedzieć.

Pozdrawiam


rollingpol

o kosztach to nie mów lepiej nikomu, bo nikt ci nie uwierzy, albo będą patrzeć z politowaniem jak na idiotę i buca “bo lepiej ma, a narzeka bajerant”

Pozdrawiam

kułak i spekulant


Subskrybuj zawartość