Psychologia to nauka…

Banda ignorantów protestuje przeciwko metodzie diagnostycznej, bo jest nieobiektywna. Przypomina to bunt bolszewików przeciwko religii, bo jest niemożliwa do kontroli i nie pozwala się wtłoczyć w ramy budowanego przez nich systemu.

Durnie, bo inaczej nie można ich nazwać niszczą swoimi działaniami narzędzie diagnostyczne, nie proponując niczego sensownego w zamian. W mediach nie słychać nic na temat założeń teoretycznych ich „ruchu” czy szkoły. Słychać jedynie sprzeciw przeciwko zastanemu światu. Test Rorschacha jest testem trudnym do interpretacji, jednak daje wiele informacji. Niemniej jego analiza wymaga talentu psychologicznego co nie każdy student czy absolwent studiów psychologicznych posiada. Testy, gdzie wystarczy przyłożyć klucz, podliczyć odpowiedzi zgodne i odczytać diagnozę z podręcznika są prostsze w użyciu, ale dają wielokrotnie uboższe informacje o badanym.

Nie wiem czy motorem akcji „psychologia to nauka – nie czary” jest tylko ignorancja i brak talentu, czy też czyjś interes (podważenie niekorzystnego wyroku sądu opartego na diagnozie psychologicznej) niemniej jestem przerażony staczaniem się polskiej inteligencji. Wydaje się, że mamy do czynienia nie z inteligentami lecz z półinteligentami. Jak wiadomo dwa półgłówki to nie głowa lecz głupota zespołowa.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Jerzy

A coś bliżej? Bo widziałam na sieci jakąś wersję testu Rorschacha, rozwiązałam i mi powiedziało, że jestem chorym degeneratem.


Pani Pino!

Jeżeli rozwiązywała Pani prawdziwy test Rorschacha, to autorzy portalu powinni być ścigani za nadużycie.

1. Automatyczna odpowiedź generowana na podstawie dowolnego testu, jest mało wiarygodna.
2. Klucz jest zawsze wskazówką, a nie wyrocznią.
3. To co robią ci „oburzeni” (publikowanie tablic testowych, podawanie zmyślonych interpretacji itp), to jest normalny sabotaż. Od tego gorszy jest tylko socjalizm.

Jeśli nie widzi Pani psychologa, który stawia diagnozę, to może ją Pani wrzucić do kosza. W końcu nie ma Pani żadnej gwarancji, że autorem tego „testu”, który Pani rozwiązywała, jest człowiek w granicach szerokiej normy. To może być człowiek „mądry inaczej” jak to się w ich języku mówi.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

zastrzegam, że się nie znam, ale szczerze mówiąc na pierwszy rzut oka te testy wydają mi się jakąś ściemą straszną.

jako człek zupełnie nie spostrzegawczy i bez wyobraźni, nie jestem w stanie z tych plam wskazać np. żadnych kształtów.

(A na pewno nie tych podawanych w testach)

I może się wykazuję ignorancją, ale wydaje mi się diagnozowanie czegokolwiek na podstawie takich testów słabe zwyczajnie.

Ale ja w ogóle do psychologii małe zaufanie mam, bo w dużej mierze uważam psychologię i psychoterapię za coś często błędnego.
A jeszcze tzw. popsychologia.

I te różne poradniki itd

A w ogóle musze w końcu dorwać te “50 mitów psychologii popularnej” i przeczytać, tam zresztą i te testy projekcyjne krytykuje się.

http://mitynauki.pl/2012/02/28/testy-projekcyjne/


Pewnie pan zna,

ale o tym jak różne rzeczy w psychologii można promować , które są bzdurą zupełną:

http://www.tomaszwitkowski.pl/page0.php

Nie tak dawno też była jakaś afera z fałszowaniem wyników testów czy cuś, ale nie pamiętam nazwiska badacza amerykańskiego, ktoś pomoże?


Nikt nie chciał pomóc,

więc sam znalazłem:

http://www.rp.pl/artykul/9141,746386.html


Panie Grzesiu!

Na razie ogólny komentarz bez przeglądania odsyłaczy.

1. Test jest to znormalizowana próbka zachowania. Nie ma znaczenia, jakie zachowanie znormalizujemy. Może to być reakcja na bezsensowne bazgroły.

2. Interpretacja wyników testu to złożone zagadnienie. Stosunkowo najprościej wygląda sprawa z testami inteligencji czy uwagi. Otrzymuje się wynik liczbowy i po ptakach, choć przy odpowiedniej bazie danych interpretacja mogłaby być znacznie szersza.

3. Psychozabawy i popularna psychologia mają tyle wspólnego z psychologią co parapsychologia. Niby nazwa podobna, tylko treść nie bardzo.

4. Znając ludzi, którzy ze mną studiowali, a także trochę opowieści środowiskowych i wypowiedzi „autorytetów” psychologicznych przy różnych okazjach, to już dawno stwierdziłem, że ponad 90% ludzi studiujących psychologię powinno udać się do psychologa, a nie na ten kierunek studiów. W większości przypadków to jest tak jakby człowiek z bólem zęba szedł na stomatologię…

Pozdrawiam


Oj, oj, oj… durny to chyba

Oj, oj, oj… durny to chyba jest ten wpis, a nie protest… niestety…

Test Rorschacha w USA (gdzie wykładam psychologię) na większości uniwersytetów jest omawiany wraz z psychoanalizą bardziej jako historia psychologii (do tego nieslusznie przez dlugi czas traktowana jako standard).

To smutne, że ciągle jeszcze wiele osób uznaje takie wyssane z palca testy/metody za narzędzia diagnostyczne. Mam nadzieję, że polska psychologia jednak wyjdzie kiedyś z czasów średniowiecza i dołączy do cywilizowanego świata – także w obszarze psychiki człowieka.

Akcję popieram (chociaż może nie do końca jest “naukowa”, to jednak trafia do zwykłych ludzi).

Natomiast tego wpisu autor jjmaciejewski powinien się wstydzic…


Organizator akcji "Psychologia to nauka..."

“Banda ignorantów”, “durnie” – to dość mocne słowa w stosunku do prof. Dariusza Dolińskiego, porf. Grzegorza Sędka, prof. Ryszarda Stachowskiego, prof. Bogdana Zawadzkiego, dr Anety Brzezickiej i wielu innych naukowców i autorytetów polskiej psychologii, którzy wzięli udział w tej akcji. Może warto byłoby przed wydawaniem tych sądów zapoznać się z celami tej akcji. Wszystkim chętnym polecam artykuł z ostatniej “Polityki”, który można znaleźć pod tym linkiem: http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1524681,1,co-pan-tu-widzi—-testy-p...

Pozdrawiam i życzę pokory!
Andrzej Śliwerski
Instytut Psychologii
Uniwersytet Łódzki


Panie Marcinie!

zemar

Oj, oj, oj… durny to chyba
Oj, oj, oj… durny to chyba jest ten wpis, a nie protest… niestety…

Ma Pan prawo tak uważać, choć to oczywiście świadczy o Panu.

Test Rorschacha w USA (gdzie wykładam psychologię) na większości uniwersytetów jest omawiany wraz z psychoanalizą bardziej jako historia psychologii (do tego nieslusznie przez dlugi czas traktowana jako standard).

1. Różnica pomiędzy teorią a praktyką jest dość poważna. Zna Pan jakąś powszechnie akceptowaną teorię dotyczącą funkcjonowania psychiki? A jeśli się Panu wydaje, że zna Pan taką teorię, to jaka część testów jest oparta na tej teorii?
2. Test psychologiczny jest dobry, jeśli pozwala postawić poprawną diagnozę psychologowi. Zna Pan jakieś inne kryterium określające jakość testu psychologicznego?
3. Zrobienie doktoratu z psychologii nie robi z człowieka psychologa. Trzeba do tego mieć talent. Z tego, że wykłada Pan psychologię w przodującym kraju Zachodu, nie wynika, że się Pan na niej zna. Jakoś nie czytałem Pańskiego protestu przeciwko deprecjacji terminu „demencja” czy o absurdalności terminu „inteligencja emocjonalna”. (To drugie to na pewno produkt amerykański.)
4. W Stanach Zjednoczonych Ameryki jest wiele głupoty. Czy z tego powodu należy we wszystkim je naśladować?

To smutne, że ciągle jeszcze wiele osób uznaje takie wyssane z palca testy/metody za narzędzia diagnostyczne. Mam nadzieję, że polska psychologia jednak wyjdzie kiedyś z czasów średniowiecza i dołączy do cywilizowanego świata – także w obszarze psychiki człowieka.

Bardzo smutne jest to, że ktoś podający się za wykładowcę psychologii nie ma elementarnej wiedzy z metodologii dzięki czemu może używać terminu „wyssane z palca testy”. Co to jest test Panie wykładowco?

Akcję popieram (chociaż może nie do końca jest “naukowa”, to jednak trafia do zwykłych ludzi).

Natomiast tego wpisu autor jjmaciejewski powinien się wstydzic…

Wstydziłbym się, gdyby Pan wykazał błędność moich poglądów, pisząc merytoryczną krytykę mojego stanowiska. Niestety, nie jest Pan autorytetem, żebym uwierzył Panu na słowo, zaś argumentów u Pana nie ma. Może się Pan wstydzić choć nie wiem, czy wie Pan dlaczego.

Pozdrawiam


Panie Andrzeju!

Andrzej

Organizator akcji “Psychologia to nauka…”
“Banda ignorantów”, “durnie” – to dość mocne słowa w stosunku do prof. Dariusza Dolińskiego, porf. Grzegorza Sędka, prof. Ryszarda Stachowskiego, prof. Bogdana Zawadzkiego, dr Anety Brzezickiej i wielu innych naukowców i autorytetów polskiej psychologii, którzy wzięli udział w tej akcji.

Słowo naukowiec oznacza coś innego niż pracownik naukowy. Nie słyszałem o jakichś wiekopomnych odkryciach wyżej wymienionych „naukowców”. Co do autorytetów, to każdy ma takie, na jakie go stać. :)

Może warto byłoby przed wydawaniem tych sądów zapoznać się z celami tej akcji.

Pan Marcin Zen wychwalał akcję „za dotarcie do zwykłego człowieka”. Sądzi Pan, że taki człowiek będzie dochodził ukrytych intencji? Nie! poprzestanie na przekazie medialnym. Dlatego dyskutuję z tym co rzucało się na uszy w ramach krytykowanej akcji, a nie z tekstem profesjonalnym dostępnym po zalogowaniu się na specjalistycznym portalu.

Wszystkim chętnym polecam artykuł z ostatniej “Polityki”, który można znaleźć pod tym linkiem: http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1524681,1,co-pan-tu-widzi—-testy-p...

Propagowanie „Polityki” jako źródła wiedzy, to przedni żart. Proponuję jeszcze dodać „Wprost” i „Krytykę Polityczną”. Nie dość, że „obiektywne” i „rzetelne”, to jeszcze „naukowe”.

Pozdrawiam i życzę pokory!
Andrzej Śliwerski
Instytut Psychologii
Uniwersytet Łódzki

Za życzenia dziękuję, choć nie sądzę, by zadziałały. Nigdy nie szanowałem „autorytetów”, dlatego że tak trzeba. Jeśli autorytet sobie zasłuży na szacunek, to go będzie miał. Problem polega na tym, że w psychologii nie widzę żadnych autorytetów (nie tylko na gruncie polskim).

Pozdrawiam i życzę krytycyzmu


Panie Jerzy

Zgodnie z tytułem “psychologia to nauka”, należy oczyszczać ją ze wszystkiego, co jest szalbierstwem.
Pana rozmowa z panami Zemem i Śliwerskim przypomina mi trochę (z Pana strony) wystąpienia w obronie teorii geocentrycznej. Wtedy też argumentowano, że jest świetna, zgodna z “wielowiekowymi” badaniami a nakładka w postaci dziwacznych epicykli i deferentów Hipparchosa jest jej twórczym rozwinięciem, spełniającym najwyższe wymagania.
Wg tej teorii też coś tam wiedziano, coś tam liczono i coś tam przewidywano.

Podobnie z freudowską psychoanalizą, testami projekcyjnymi i nakładką Exnera na test Rorschacha. Niby coś tłumaczą, ale nie bardzo wiadomo co. Niby coś badają, ale nie bardzo wiadomo jak. Niby coś poddają ocenie, ale nie bardzo wiadomo w jaki sposób.

Jak wyraziła się kiedyś o teście Rorschacha prof. Anastasi:

Jedyną rzecz, którą naprawdę ujawnia test plam atramentowych to sekretny świat tego, kto go interpretuje. Specjaliści, stosując go, mówią więcej o sobie niż o badanym.

Moim zdaniem jest bardzo trafne spostrzeżenie.
Zamiast więc psioczyć i jojczyć, że niewielu dochowuje wierności psychologicznej maszkarze uformowanej na wzór teorii geocentrycznej, może czas przestać szczekać na “Koperników”, co?

Na pocieszenie dodam, że ktoś bardzo skostniały z PTP wysmażył jeszcze gorszy tekst w obronie testu Rorschacha. Ten ktoś, odwołuje się bowiem wprost do argumentu z autorytetu, pisząc:

Jakbym słyszała obronę geocentryzmu z powołaniem się na autorytety Eudoksosa, Hipparchosa, Ptolemeusza i Arystotelesa oraz Ojców Kościoła razem wziętych. :) I to jest dopiero zgroza!

Dla rozluźnienia atmosfery załączam króciutki fragment filmu “Armageddon”, w którym przedstawiono proces medycznej i psychologicznej oceny mocno nieszablonowej ekipy głównego bohatera – Harrego Stampera.
Nie ukrywam, że to mój ulubiony fragment. Uwadze polecam (od drugiej minuty) kpinę z testu Rorschacha, jakże prawdziwą! :)


Pani Magio!

Wprawdzie obiecałem sobie, że nie będę z Panią dyskutował, do czasu nauczenia się przez Panią odpowiadania na argumenty, a nie obok, ale…

goofina

Panie Jerzy
Zgodnie z tytułem “psychologia to nauka”, należy oczyszczać ją ze wszystkiego, co jest szalbierstwem.

Jestem bardzo ciekawy, kto i według jakich kryteriów ma oceniać co jest szalbierstwem? Mnie takie podejście przypomina bolszewię z aktywistami wiedzącymi lepiej od naukowców czym ci ostatni powinni się zajmować. Pięknie brzmi, tylko skutki nie takie jakby aktywiści chcieli.

Pana rozmowa z panami Zemem i Śliwerskim przypomina mi trochę (z Pana strony) wystąpienia w obronie teorii geocentrycznej.

Pani skojarzenia, to Pani problem. Trudno mi się do nich odnosić. Ja jakoś nie widzę analogii…

Wtedy też argumentowano, że jest świetna, zgodna z “wielowiekowymi” badaniami a nakładka w postaci dziwacznych epicykli i deferentów Hipparchosa jest jej twórczym rozwinięciem, spełniającym najwyższe wymagania.
Wg tej teorii też coś tam wiedziano, coś tam liczono i coś tam przewidywano.

Czy wie Pani, że zgodnie z teorią geocentryczną liczy się współcześnie? Podbój kosmosu odbywa się w oparciu o model geocentryczny. :) Coś (na przykład trajektorie lotu rakiet, promów kosmicznych i satelitów) liczy się w NASA, europejskiej agencji kosmicznej i u Rosjan w oparciu o ten „nieważny” model. Trzeba znać granice stosowania modelu. :)

Podobnie z freudowską psychoanalizą, testami projekcyjnymi i nakładką Exnera na test Rorschacha. Niby coś tłumaczą, ale nie bardzo wiadomo co. Niby coś badają, ale nie bardzo wiadomo jak. Niby coś poddają ocenie, ale nie bardzo wiadomo w jaki sposób.

Zygmunt Frojd nie był wielki z racji stworzenia psychoanalizy, tylko jest wielki jako twórca psychologii rozwojowej i odkrywca nieświadomości. To elementarne Uotsonie.

Jak wyraziła się kiedyś o teście Rorschacha prof. Anastasi:

Jedyną rzecz, którą naprawdę ujawnia test plam atramentowych to sekretny świat tego, kto go interpretuje. Specjaliści, stosując go, mówią więcej o sobie niż o badanym.

Moim zdaniem jest bardzo trafne spostrzeżenie.

Krytyka zawsze świadczy najpierw o krytykującym a dopiero potem o krytykowanym. Być może osobowość cytowanego przez Panią profesora uniemozliwia mu korzystanie z testu Rorschacha. Czy to znaczy, że psycholog nie może go skutecznie stosować? Proszę się zastanowić o czym świadczy przytoczony przez Panią cytat. To, że się Pani z nim zgadza, nie powoduje, że jest bardziej prawdziwy.

Zamiast więc psioczyć i jojczyć, że niewielu dochowuje wierności psychologicznej maszkarze uformowanej na wzór teorii geocentrycznej, może czas przestać szczekać na “Koperników”, co?

Jak będę miał do czynienia z „Kopernikiem” to sam będę krzyczał by go słuchać. Niestety nie widzę kandydata. :(

Na pocieszenie dodam, że ktoś bardzo skostniały z PTP wysmażył jeszcze gorszy tekst w obronie testu Rorschacha. Ten ktoś, odwołuje się bowiem wprost do argumentu z autorytetu, pisząc:

Jakbym słyszała obronę geocentryzmu z powołaniem się na autorytety Eudoksosa, Hipparchosa, Ptolemeusza i Arystotelesa oraz Ojców Kościoła razem wziętych. :) I to jest dopiero zgroza!

Polskie Towarzystwo Psychologiczne nie jest autorytetem w żadnej dziedzinie. Zdarzyło mi się przyłapać szeficę Laboratorium Technik Diagnostycznych PTP na wykazaniu się brakiem pojęcia o normalizacji testów w publicznej wypowiedzi na antenie telewizji ogólnopolskiej, więc ciężko mówić o fachowości, a co dopiero o autorytecie.
Dwukrotnie brałem udział w konferencjach naukowych PTP. Raz przedstawiłem model psychiki i pomimo prostoty modelu oraz użyteczności tekst na ten temat nie pojawił się w materiałach pokonferencyjnych. Drugi raz przedstawiłem krytyczną analizę „wiedzy” na temat demencji. Jedynym głosem w dyskusji było stwierdzenie prowadzącej panel pani doktor, że jej serce psychofizjologa nie zgadza się z tym, co przedstawiłem. Również tekst tego wystąpienia nie został zamieszczony w materiałach pokonferencyjnych. To tyle odnośnie PTP.

Dla rozluźnienia atmosfery załączam króciutki fragment filmu “Armageddon”, w którym przedstawiono proces medycznej i psychologicznej oceny mocno nieszablonowej ekipy głównego bohatera – Harrego Stampera.
Nie ukrywam, że to mój ulubiony fragment. Uwadze polecam (od drugiej minuty) kpinę z testu Rorschacha, jakże prawdziwą! :)

Kpiną jest nie to, co mówią postacie w filmie, tylko sposób w jaki się przeprowadza badanie w nim.
1. Proszę poczytać w metodologii badań psychologicznych co to jest test i dopiero potem krytykować jakikolwiek jego rodzaj.
2. Proszę wskazać jakikolwiek test, którego nie będzie można nazwać przestarzałym, nienaukowym i jakim Pani sobie zechce.
Wszystkie testy podlegają tym samym ograniczeniom. Zatem czepianie się akurat tego, bo jest widowiskowy jest żałosne…


Gdyby ignorancja potrafiła fruwać…

1. Teorii geocentrycznej nie stosuje się współcześnie. Nikt nie para się obliczaniem deferentów i epicykli od czasów Keplera. Przypadki, na które powołuje się Pan, dotyczą jedynie zmiany układu odniesienia na taki, w którym Ziemia traktowana jest jako centralny punkt tego układu. Spotkał się Pan kiedyś z pojęciem “układ odniesienia”? Chyba nie; w przeciwnym wypadku nie wypisywałby Pan bzdur.

2. Pana uwagi, dotyczące prof. Anastasi, a w tym:

Być może osobowość cytowanego przez Panią profesora uniemozliwia mu korzystanie z testu Rorschacha.

stanowią kolejny przykład ignorancji. Prof. Anastasi była kobietą (Anne Anastasi) i naukowcem, zajmującym się całe swoje zawodowe życie testami psychologicznymi.
I Pan mnie odsyła do metodologii badań psychologicznych, żebym dowiedziała się co to jest test? Toć to farsa!
Byłoby miło, gdyby od czasu do czasu zaglądał Pan chociaż do Wikipedii, jeśli czytanie książek wywołuje u Pana dyskomfort.

3. Pańska pozbawiona merytorycznych argumentów tyrada:

Jestem bardzo ciekawy, kto i według jakich kryteriów ma oceniać co jest szalbierstwem? Mnie takie podejście przypomina przypomina bolszewię z aktywistami wiedzącymi lepiej od naukowców czym ci ostatni powinni się zajmować. pięknie brzmi, tylko skutki nie takie jakby aktywiści chcieli.

to kolejny kamyczek w ogródku ignorancji. Powyższe mogla napisać tylko osoba, która w nigdy nie zapoznała się z jakąkolwiek pracą krytyczną na temat psychoanalizy i wypływających z niej testów projekcyjnych.
Interesującym jest również fakt, że widzi Pan bolszewię i bolszewickich aktywistów za każdym krzakiem, wychodkiem i psią budą zawsze, kiedy nie potrafi Pan logicznie oraz merytorycznie argumentować.

Zatem, kilka przykładów krytycznych wobec psychoanalizy prac napisanych przez naukowców (w tym filozofów i metodologów nauki, psychologów):

“Freudian psycho-antics; Fact and fraud in psychoanalysis” – Maurice Natenberg
“Induced delusions; The psychopathy of Freudism” – Coyne Herbert Campbell
“Wstęp do antypsychoanalizy” – Włodzimierz Szewczuk (nota bene profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, w latach 1968-1981 dyrektor Instytutu Psychologii, hi hi)
“Freud i pseudonauka” – Frank Cioffi
“Zakazana psychologia” – Tomasz Witkowski
“Podstawy psychoanalizy. Krytyka filozoficzna” – Adolf Grünbaum
Na końcu tej krótkiej listy umieszczę jeszcze jedną pozycję, napisaną przez “straszliwego bolszewika”, Ernesta Gellnera, pt. “Uwodzicielski urok psychoanalizy czyli chytrość antyrozumu”.

Zachęcam do lektury, choć wydaje się, że czytanie (ze szczególnym uwzględnieniem książek stojących w opozycji do Pańskich “wiedzeń”) jest dla Pana dość bolesne…

Zakończę wymownym obrazkiem odnoszącym się bezpośrednio do testu Rorschacha, znalezionym na stronie pana Andrzeja Śliwerskiego, który zamieścił pod Pańską notką swój komentarz. Mam nadzieję, że pan Śliwerski nie będzie miał mi tego za złe.


Magio

ten protest przeciwko testom trafia do mnie jako do matki bardzo.
Straciłam największą przyjaciółkę, która gdy zachorowałam zabrała moje dzieci do psychologa i dowiedziały się że trafią do rodziny zastępczej. Wtedy bym zabijała…
Dziecko wie najlepiej czego potrzebuje, intuicyjnie, te łzy na plakacie są bardzo wymowne. Ludziom, którzy są za takim testami w diagnozach sądowych powinno się odebrać prawo wykonywania zawodu, jako niebezpiecznym społecznie.


Panie Jerzy a nie prościej przyznać

że obecny stan zaawansowania i upowszechnienia psychiatrii i psychologii wynika z faktu, że system zacieśnia swe kręgi i trzeba ludzi pacyfikować chemią, chipami i czym się da, nawet debilnymi testami. Ostateczne rozwiązania też nie są obce naszym umiłowanym władcom, wzrost liczby samobójstw u osób stosujących środki psychoaktywne to wg mnie celowy efekt uboczny.


AnnaP

Nie umiem płakać, tylko dlatego spokojnie czytam Twój post.

“Moje dziecko zwariowało!”
“Oszukiwałam cię dla twojego dobra!”
“Musisz całe życie łykać psychotropy, myśl o tym, jak o cukrzycy!”

Matka jest tylko jedna. Ja mam Matkę. Aczkolwiek mnie nie urodziła.


Pino,

poza pewną wąską częścią ludzi znających świat psychiki, reszta go nie rozumie i się go boi. Stąd takie reakcje, oni się nas boją. Ja odstawię leki w tylko jednym momencie, jak będę mieć drugą połowę, której zaufam, że mnie przypilnuje i nie odda w opiekę białym fartuchom lub gdy zamieszkam sama, zupełnie sama.
A łzy, ja tak wyłam że aż wymiotowałam. Gdybym nie była matką, miałabym podejście podobne do Twojego, niech mnie wszyscy pocałują w d…
pozdrawiam cieplutko


AnnaP

A tak, wymioty, malownicze omdlenia w łazience, doskonałe sprawy. :)

Oni się nas boją i mają całkowitą rację. Hehe.


Pani Magio!

Ja wiem, że czytanie można lubić, nawet, gdy ma się kłopot z rozumieniem czytanego tekstu. Zatem tytuł Pani komentarza, może Pani odnieść do siebie, pomimo przeczytania całej wikipedii we wszystkich wersjach językowych…

goofina

Gdyby ignorancja potrafiła fruwać…
1. Teorii geocentrycznej nie stosuje się współcześnie. Nikt nie para się obliczaniem deferentów i epicykli od czasów Keplera. Przypadki, na które powołuje się Pan, dotyczą jedynie zmiany układu odniesienia na taki, w którym Ziemia traktowana jest jako centralny punkt tego układu. Spotkał się Pan kiedyś z pojęciem “układ odniesienia”? Chyba nie; w przeciwnym wypadku nie wypisywałby Pan bzdur.

Różnica między układem geocentrycznym i heliocentrycznym, to właśnie przyjęcie innego układu odniesienia. Jeśli centralnym punktem odniesienia jest Ziemia, to jest to układ geocentryczny. Liczenie w takim układzie trajektorii lotów kosmicznych jest łatwiejsze i jest wykorzystywane. Zatem jest ten układ wykorzystywany. Co więcej powinna Pani wiedzieć, że układ Jana Keplera, ten likwidujący konieczność liczenia „deferentów i epicykli” jest układem geocentrycznym. Proszę poszukać informacji w czymś lepszym niż wikipedia.

2. Pana uwagi, dotyczące prof. Anastasi, a w tym:

Być może osobowość cytowanego przez Panią profesora uniemozliwia mu korzystanie z testu Rorschacha.

stanowią kolejny przykład ignorancji. Prof. Anastasi była kobietą (Anne Anastasi) i naukowcem, zajmującym się całe swoje zawodowe życie testami psychologicznymi.

1. Gdyby zgodnie z zasadami języka polskiego napisała Pani „pani prof. Anastasi” lub „prof. Anne Anastasi”, to mogłaby mieć Pani pretensje o pomyłkę dotyczącą płci. Założenie, że brak imienia żeńskiego ani innego wskaźnika płci, świadczy o płci męskiej wspomnianej osoby jest zgodne z zasadami języka polskiego. To tak à propos ignorancji…
2. Zajmowanie się całe życie czymś nie gwarantuje kompetencji w zakresie nauki, jakim się ktoś zajmuje. Odwoływanie się do autorytetu, to słaby argument. Pisałem wcześniej o niekompetencji szefowej Laboratorium Technik Diagnostycznych PTP. Myśli Pani, że w przodującym kraju jest inaczej? (Znów zarzuci mi Pani ignorancje bo to nie Amerykanka tylko Kanadyjka, albo pomyliłem podobnie istotną cechę). :)

I Pan mnie odsyła do metodologii badań psychologicznych, żebym dowiedziała się co to jest test? Toć to farsa!

1. Jeśli chce pani powiedzieć, że nie zrozumie Pani tekstu dotyczącego metodologii to jest to nawet zabawne…
2. Owszem, wiedza co to jest test, jest bardzo użyteczna w dyskusji nad sensownością stosowania tegoż. Dlatego nadal podtrzymuję swoje zalecenie.

Byłoby miło, gdyby od czasu do czasu zaglądał Pan chociaż do Wikipedii, jeśli czytanie książek wywołuje u Pana dyskomfort.

Traktowanie wikipedii jako źródła informacji innych niż plotki o celebrytach świadczy o Pani ignorancji. Nikt poważny nie powołuje się na wikipedię jako źródło wiedzy.

3. Pańska pozbawiona merytorycznych argumentów tyrada:

Jestem bardzo ciekawy, kto i według jakich kryteriów ma oceniać co jest szalbierstwem? Mnie takie podejście przypomina przypomina bolszewię z aktywistami wiedzącymi lepiej od naukowców czym ci ostatni powinni się zajmować. pięknie brzmi, tylko skutki nie takie jakby aktywiści chcieli.

to kolejny kamyczek w ogródku ignorancji. Powyższe mogla napisać tylko osoba, która w nigdy nie zapoznała się z jakąkolwiek pracą krytyczną na temat psychoanalizy i wypływających z niej testów projekcyjnych.

Mój stosunek do psychoanalizy nie ma związku ze stosunkiem do jakichkolwiek testów. W tym testów projekcyjnych. Jak już Pani dowie się, że test jest to znormalizowana próbka zachowania, to będzie Pani miała szanse zrozumieć, że podstawa teoretyczna testu i test to dwie różne rzeczy. Nie trzeba być zwolennikiem koncepcji psychologicznej by umieć skorzystać z testu opartego na niej. Co więcej w przypadku większości testów magistrzy psychologii nie znają teorii, na których są one oparte. A mimo to stosują te testy z pozytywnym skutkiem. Powoływanie się na krytykę psychoanalizy przy dyskusji na temat testu jest dowodem ignorancji, nawet gdy ma się tytuł profesora i całe życie spędziło się pracując z testami…

Interesującym jest również fakt, że widzi Pan bolszewię i bolszewickich aktywistów za każdym krzakiem, wychodkiem i psią budą zawsze, kiedy nie potrafi Pan logicznie oraz merytorycznie argumentować.

Fakt niezrozumienia przez Panią tego co piszę nie świadczy o tym, że nie mam argumentów, czy że mój wywód jest nielogiczny. Świadczy tylko i wyłącznie o tym, że mnie Pani nie zrozumiała. Gdyby Pani podważyła moje rozumowanie, a nie czepiała się słów „bolszewia” i „bolszewicki”, to bym dyskutował z Panią merytorycznie. Ponieważ Pani nie rozumie, bądź nie chce zrozumieć tego co piszę, to pozwalam sobie na ironię i komentarze ad personam. Trudno merytorycznie dyskutować z tekstem „a u was biją murzynów”. :)

Zatem, kilka przykładów krytycznych wobec psychoanalizy prac napisanych przez naukowców (w tym filozofów i metodologów nauki, psychologów):

“Freudian psycho-antics; Fact and fraud in psychoanalysis” – Maurice Natenberg
“Induced delusions; The psychopathy of Freudism” – Coyne Herbert Campbell
“Wstęp do antypsychoanalizy” – Włodzimierz Szewczuk (nota bene profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, w latach 1968-1981 dyrektor Instytutu Psychologii, hi hi)

(i komunista, che che)

“Freud i pseudonauka” – Frank Cioffi
“Zakazana psychologia” – Tomasz Witkowski
“Podstawy psychoanalizy. Krytyka filozoficzna” – Adolf Grünbaum
Na końcu tej krótkiej listy umieszczę jeszcze jedną pozycję, napisaną przez “straszliwego bolszewika”, Ernesta Gellnera, pt. “Uwodzicielski urok psychoanalizy czyli chytrość antyrozumu”.

Ta lista ma mnie przekonać, że psychoanaliza jest „cacy”? Jeśli nie, to po co ją Pani przytacza? Nie jest to tekst poświęcony psychoanalizie tylko głupiemu atakowi na metodę diagnostyczną. Jeśli Pani nie widzi różnicy, to znów dowodzi Pani swojej ignorancji…

Zachęcam do lektury, choć wydaje się, że czytanie (ze szczególnym uwzględnieniem książek stojących w opozycji do Pańskich “wiedzeń”) jest dla Pana dość bolesne…

Jeszcze raz pytanie „po co?”
Mój stosunek do psychoanalizy się nie poprawi, więc byłby to czas stracony. Jeśli w tych pozycjach jest coś ciekawego, to proszę wskazać czego dotyczą, bo krytyczne przedstawienie psychoanalizy, to zaliczyłem na pierwszym roku studiów, więc nie ma po co odgrzewać tego.
Pani wynurzenia na temat tego czy lubię czy nie czytać są rozkoszne, jak na blondynkę przystało. To, że Pani diagnoza jest błędna nie odbiera jej uroku. (Pewnie całe życie spędziła Pani na stawianiu diagnoz chęci do czytania.)

Zakończę wymownym obrazkiem odnoszącym się bezpośrednio do testu Rorschacha, znalezionym na stronie pana Andrzeja Śliwerskiego, który zamieścił pod Pańską notką swój komentarz. Mam nadzieję, że pan Śliwerski nie będzie miał mi tego za złe.

!http: //www.sliwerski.pl/wp-content/uploads/2012/02/rozwod1.jpg!

Uważam, że obrazek jest wymowny i świadczy o braku odpowiedzialności zarówno Andrzeja Śliwerskiego jak i Pani. Dlatego u mnie obrazek nie pojawia się.
Przy okazji proszę przekazać panu Andrzejowi, że po polsku angielskie „parent” to „jedno z rodziców”. Na dwoje rodziców składa się „rodzic” czyli ojciec i „rodzicielka” czyli matka. To tak à propos ignorancji. :)


Pani Anno P.!

To, co myślę o większości absolwentów psychologii nie nadaje się do upubliczniania nawet na skromnym blogu. Staram się nie używać terminów nieparlamentarnych…

Podobne zdanie mam o systemie władzy we współczesnym świecie, kompetencji sądowniczej nie wyłączając.

Niemniej z powyższych przesłanek nie jestem w stanie wysnuć wniosku o automatycznym pozbawianiu kogokolwiek praw, tylko dlatego, że ma inne poglądy od moich. Rozumiem Pani ból związany z działaniami „przyjaciółki” niemniej mam za mało danych by móc ustosunkować się do meritum sprawy. Nie wiem również, z jakiego powodu musi Pani brać leki. Wiem natomiast, że można wyjść z depresji i odstawić leki. Przydaje się przy tym psycholog, choć nie jest niezbędny. (Uwaga! Psycholog i magister psychologii to nie są terminy zamienne!)

Gdyby chciała Pani przedyskutować sprawę, to proszę odezwać się do mnie pocztą wewnętrzną.

Dzieci nie zawsze wiedzą co jest dla nich najlepsze, tak jak nie zawsze wiedzą to dorośli. Żyjąc w rodzinie patologicznej i nie znając innego modelu rodziny dziecko nawet nie wie, że może być inaczej czy lepiej. Znam dorosłe dziecko alkoholika, które oburza się na stwierdzenie, że pochodzi z rodziny patologicznej. Dla niego to jest normalna rodzina, bo nie zna innego modelu. Dlatego stworzona rzez nie rodzina też jest alkoholowa…

Odnośnie psychiki, to prawie nikt nie wie jak działa. Zatem wszelkie dywagacje na jej temat, są bardziej spekulacjami niż wiedzą. A brak wiedzy u większości ludzi wywołuje strach, popychający ich do wszystkiego, nawet do zbrodni. To tyle odnośnie strachu rządzących…

Pozdrawiam czując Pani ból lecz nie podzielając poglądów


Pani Pino!

Pino

AnnaP
Nie umiem płakać, tylko dlatego spokojnie czytam Twój post.

“Moje dziecko zwariowało!”
“Oszukiwałam cię dla twojego dobra!”
“Musisz całe życie łykać psychotropy, myśl o tym, jak o cukrzycy!”

Matka jest tylko jedna. Ja mam Matkę. Aczkolwiek mnie nie urodziła.

Podobno matka, to nie ta co urodzi, tylko ta co wychowa…

Pozdrawiam


O rany!

Doczytałam do słów:

[...]układ Jana Keplera, ten likwidujący konieczność liczenia „deferentów i epicykli” jest układem geocentrycznym.

I na tym poprzestanę. Strach czytać dalej…


Dziecko, malutkie, instynktownie wśród tłumu ludzi odnajdzie

jednostki mu przyjazne, a może płakać na rękach własnej matki. Patologia to margines, uogólniać na jego podstawie mogą tylko naukowcy chcący naginać fakty na potrzeby władzy. Pan ze swoją głową pełną teorii już nie reaguje na naturalne impulsy i bez testów nie podejmie decyzji. To choroba cywilizacyjna. Z ulgą również się z Panem nie zgadzam.


AnnaP

płakałam, zgadza się ;)


Pani Anno P.!

AnnaP

Dziecko, malutkie, instynktownie wśród tłumu ludzi odnajdzie
jednostki mu przyjazne, a może płakać na rękach własnej matki.

Bywają ludzie, którzy świetnie udają przyjaznych i potrafią zwieść instynkt dziecka. Należą do nich pedofile…

Patologia to margines, uogólniać na jego podstawie mogą tylko naukowcy chcący naginać fakty na potrzeby władzy.

Patologia to margines, niemniej dobrze obrazuje pewne procesy. Uogólnienie jest czynione przez każdego i w efekcie mamy uprzedzenia, jako wynik nienaukowych uogólnień. Rolą naukowców jest dokonywać sensownych uogólnień. Jeśli naukowiec służy władzy czy opozycji, to nie jest naukowcem…

Pan ze swoją głową pełną teorii już nie reaguje na naturalne impulsy i bez testów nie podejmie decyzji.

Dzięki Bogu myli się Pani. Potrafię reagować na życie bez podpierania się testami, choć bywają użyteczne.

To choroba cywilizacyjna. Z ulgą również się z Panem nie zgadzam.

Pozdrawiam


Pani Magio!

Ręce i nogi opadają. W związku z Pani „błyskotliwymi” i „na temat” ripostami będzie Pani ignorowana przeze mnie…


No ale jak to jest,

że na odcinku historii, gdzie wykazałam Ci uprzejmie, że mówisz głupoty, to nie miałeś problemu z przyznaniem się do błędu, a tutaj taka nerwowa reakcja?

Chodzi o to, że tutaj chodzi o Twoją własną dziedzinę nauki?


Pani Pino!

Jak mi ktoś udowadnia błąd, to się przyznaję do niego. Natomiast tutaj nie tylko nikt nie wykazał się wiedzą, ale pani Magia tryska ignorancją.

Jeśli pisze o układach geo- i heliocentrycznych, to powinna wiedzieć, że Jan Kepler uznał model heliocentryczny Mikołaja Kopernika za błędny, gdyż nie można było zaobserwować w tamtym czasie ruchu gwiazd stałych, a taki ruch wiąże się ze zmianą położenia Ziemi na ekliptyce. Dlatego jego model wszechświata był geocentryczny (Ziemia nieruchoma, Słońce i Księżyc krążące wokół niej, pozostałe planety krążące wokół Słońca). To czy użyjemy terminu „układ odniesienia” czy „modele geo- i heliocentryczny” jest zupełnie nieistotne, a w jej komentarzach urasta do rangi najważniejszego argumentu.

Natomiast w dziedzinie pomiaru zmiennych psychologicznych jej twierdzenia są tak bezsensowne, że nie nadają się do komentowania. Jeśli ktoś chce się w takiej dziedzinie wypowiadać, to powinien uważać, skąd czerpie wiedzę. Wiedzy psychologicznej w wikipedii się nie znajdzie. Nie wynika to z niechęci do wikipedii, tylko ze specyfiki nauki jaką jest psychologia i założeń teoretycznych wikipedii. Kiedyś o tym pisałem i nie chce mi się powtarzać krytyki tego portalu.

Reasumując. Jak się ktoś stara znać na czymś lepiej ode mnie, to musi się liczyć, że powiem „sprawdzam” i samo przekonanie o mocy argumentów nie wystarczy…

Pozdrawiam


Dziecko pedofila wyczuje, co innego przez internet.

Mówimy o zupełnie małych dzieciach, nastolatki dzięki cywilizacji tracą naturalny instynkt, niestety, chociaż i tak są lepsze od zupełnie dorosłych.Miałam jako dziecko doświadczenie z pedofilami, aż tak dobrzy w udawaniu nie są.


Pani Anno P.!

Uogólnia Pani swoje doświadczenia, równocześnie czyniąc z tego zarzut innym. :)
Nie zmienia to faktu, że mogę tylko Pani pogratulować.

Pozdrawiam


Tu nie ma czego gratulować.

Moja praktyka przeciwko Pana teorii.


Pani Anno P.!

Gratuluję Pani zmysłu pozwalającego wykrywać pedofili. Nie wszystkie dzieci są tak szczęśliwe.

To nie ma niczego wspólnego z jakakolwiek teorią.

Pozdrawiam


Twierdzi Pan, że ten zmysł posiadają nieliczni?

Ja uważam, że każde dziecko.


Pani Anno P.!

Nie mam pod ręką twardych danych, ale wydaje mi się, że Pani doświadczenie nie da się uogólnić jako reguła dotycząca wszystkich dzieci. Ja mam wątpliwości.

Pani nie ma wątpliwości i tym się różnimy. :)


@ JM

Jako, że postanowił Pan ignorować moje wpisy (mam nadzieję, że ostatecznie) umieszczam na Pana blogu ostatni komentarz.

Głupoty, które Pan wypisuje są bezgraniczne.

Doczytałam dziś do końca komentarz, jakim mnie Pan uraczył. Załamka!
Ja Panu podaję przykłady prac z zakresu anty-psychoanalizy, a Pan w odpowiedzi na to smaruje:

Ta lista ma mnie przekonać, że psychoanaliza jest „cacy”?

Pańskie wywody na temat kosmologicznego modelu Keplera nie dość, że urągają podstawom historii nauki, to – przede wszystkim – stanowią potwarz dla zwykłego logicznego myślenia.
Już z takiego drobiazgu, jak fragment zdania z IV księgi keplerowskiej “Epitome astronomiae Copernicanae”:

„Zbudowałem całą moją astronomię na hipotezach Kopernika dotyczących świata [...]

można pokusić się o wyciągnięcie wniosku, że Kepler w żadnym wypadku nie “uznał model heliocentryczny Mikołaja Kopernika za błędny”.
Pańska opinia w tym zakresie jest skrajnym idiotyzmem, świadczącym o totalnej ignorancji.
Jednakże to nie ja będę się Pana wstydzić. :) Pan sam skutecznie się ośmiesza.

Niechże Pan sobie sprawi (zamiast lub obok prenumeraty “Rze”) jako “jajka wielkanocne”, prezent: pod choinkę, na rocznicę ślubu, z okazji ukończenia (o zgrozo) UJotu, rocznicy urodzin, czegokolwiek, Historię fizyki autorstwa Wróblewskiego i przestanie pieprzyć androny.
Bo aż zęby bolą, kiedy się te śmiecie Pańskie rewelacje czyta.


Pani Pino!

Proszę przeczytać moje komentarze i spróbować wyłowić u pani Magii jakiś cień merytorycznej polemiki. Coś poza obelgami i ignorancją. :)

Potem proszę mnie pytać czemu nie przyznaję adwersarzom racji tylko dlatego, że mają odmienne zdanie…

Spuśćmy zasłonę milczenia na ten jazgot.

Pozdrawiam


Panie Jerzy!

Melduję posłusznie, że nie znajduję tu żadnych obelg ani ignorancji.

Pani Magia jest osobą szalenie dobrze wykształconą, ma na to dyplomy. W liczbie mnogiej.

Z poważaniem,
Szwejk


Pani Pino!

Czy chce Pani bym palcem pokazywał próby obrażenia mnie? Jestem leniwy, ale jak będzie trzeba, to mogę przysiąść fałd.

Natomiast posiadanie dyplomu czy tytułu świadczy o umiejętności sprostania wymaganiom związanym z tym dyplomem (tytułem). Wiedzę ma się niezależnie od podkładek. Ja nie kończyłem astronomii, a mimo to wiem, że model Jana Keplera jest geocentryczny. Bo miałem okazję poznać ten model bez dogłębnych studiów historii fizyki, która ma się do tego nijak. Po prostu w centrum modelu jest ziemia i jest ona środkiem „układu odniesienia” żeby zacytować wybitnie wykształconą. To jest wiedza.

Natomiast argument, że Jan Kepler zmodyfikował model Mikołaja Kopernika, więc to musi być model heliocentryczny, świadczy o nierozumieniu terminu heliocentryczny bądź nieznajomości omawianych modeli i różnic między nimi. (Może jeszcze świadczyć o głupocie, ale czegoś takiego nie śmiem sugerować.) Oczywiście tak absurdalny argument nie świadczy o braku dyplomów. Dyplom to papier, a papier jest cierpliwy…

Pozdrawiam


Jerzy,

oczywiście, że chcę. Sama mam t-shirt z napisem: JESTEM LENIWY, ALE SIĘ STARAM.

:)


Pani Pino!

Mam taki sam tiszert. To znaczy mój jest czarny z białym napisem. :)

Pozdrawiam


Jerzy,

kupiłeś go na Grodzkiej?


Pani Pino!

Nie na Mazurach, a konkretnie w Mikołajkach na Rynku. W 2010 latem.

:)


O, to ciekawe,

ja kiedyś (dużo dawniej niż w 2010) kupiłam sobie w Giżycku taki z napisem “Alkohol zabija powoli, mamy więc dużo czasu”.


Pani Pino!

Ja mam jeszcze Mazurską skalę siły wiatru i „Będę grzeczny… ale od jutra”.

Wracając do zadania, jakie mi Pani zadała:

Głupoty, które Pan wypisuje są bezgraniczne.

To jest pierwsza, merytoryczna uwaga. :)

Ja Panu podaję przykłady prac z zakresu anty-psychoanalizy, a Pan w odpowiedzi na to smaruje:

Ta lista ma mnie przekonać, że psychoanaliza jest „cacy”?

Najwyraźniej pani Magia nie zrozumiała, że nie jestem zwolennikiem psychoanalizy, choć można to odczytać z moich komentarzy i tekstów. Jak widać dyplomy nie pomagają w dostrzeganiu ironii…

Już z takiego drobiazgu, jak fragment zdania z IV księgi keplerowskiej “Epitome astronomiae Copernicanae”:

„Zbudowałem całą moją astronomię na hipotezach Kopernika dotyczących świata [...]

można pokusić się o wyciągnięcie wniosku, że Kepler w żadnym wypadku nie “uznał model heliocentryczny Mikołaja Kopernika za błędny”.
Pańska opinia w tym zakresie jest skrajnym idiotyzmem, świadczącym o totalnej ignorancji.

Jak pisałem brak przesunięcia gwiazd stałych w pomiarach Jana Keplera skłonił go do przyjęcia hipotezy, że Ziemia jest nieruchoma i znajduje się w centrum wszechświata. Natomiast pozostałe planety krążą wokół Słońca. To ostatnie zostało wzięte z modelu Mikołaja Kopernika. Niemniej nie znaczy to, że model ten został bezkrytycznie powielony. Czy to tak trudno zrozumieć zamiast pisać o „totalnej ignorancji”?

Niechże Pan sobie sprawi (zamiast lub obok prenumeraty “Rze”) jako “jajka wielkanocne”, prezent: pod choinkę, na rocznicę ślubu, z okazji ukończenia (o zgrozo) UJotu, rocznicy urodzin, czegokolwiek, Historię fizyki autorstwa Wróblewskiego i przestanie pieprzyć androny.

To jest też merytoryczny komentarz, bez próby obrażania kogokolwiek. :)

To są przykłady tylko z jednego komentarza. Prosze sobie poszukać zarówno prób obrażania mnie jak i niekompetencji absolwentki licznych kierunków w innych komentarzach tejże. Mnie się nie chce…

Pozdrawiam


OK

gdy oślica ujrzała Anioła

1. Głupoty, które Pan wypisuje są bezgraniczne.

Fakt obiektywny. Myślisz, że co ja sobie myślałam, odpisując Ci pod moją strategią? Po prostu z natury jestem miła i uprzejma. :)

2. Najwyraźniej pani Magia nie zrozumiała, że nie jestem zwolennikiem psychoanalizy, choć można to odczytać z moich komentarzy i tekstów. Jak widać dyplomy nie pomagają w dostrzeganiu ironii…

Najwyraźniej nie zauważyłeś, że ona też nie jest. Remis.

3. Jak pisałem brak przesunięcia gwiazd stałych w pomiarach Jana Keplera skłonił go do przyjęcia hipotezy, że Ziemia jest nieruchoma i znajduje się w centrum wszechświata. Natomiast pozostałe planety krążą wokół Słońca. To ostatnie zostało wzięte z modelu Mikołaja Kopernika. Niemniej nie znaczy to, że model ten został bezkrytycznie powielony. Czy to tak trudno zrozumieć zamiast pisać o „totalnej ignorancji”?

Jeśli ziemia jest nieruchoma, to żaden prom nie oderwie się od Ziemi, bo Słońce ma większą masę niż my. Zaryzykowałabym twierdzenie, że w takim przypadku promy kosmiczne mogą zostać wessane (przez wulkan na Islandii) do środka. A w środku jest, co pamiętam z lekcji geografii, “żelazo, kadm, nikiel, dość ciężkie pierwiasteczki”.

4. To jest też merytoryczny komentarz, bez próby obrażania kogokolwiek. :)

No pewnie, że merytoryczny, przecież ten Wróblewski jest naukowcem światowej sławy.

Stwierdzam z zadowoleniem, że mieszkanie z majestatem prawa (który właśnie zajrzał do pokoju i spytał, czy chcę ibuprom) ma na mnie doskonały wpływ.

Pozdrawiam


Pani Pino!

1. To co Pani myśli to Pani sprawa. To co się pisze, to już niekoniecznie.
2. Ja wiem, że pani Magia nie lubi psychoanalizy. Jedyne co nas różni, to wyciągane z tego wnioski. Ja uważam, że teoria może być do bani, zaś narzędzie, z niej się wywodzące, może być dobre. Pani Magia wie, że wszystko co zetknęło się z psychoanalizą jest be, a jej oponenci są fanami tejże.
3. Ruch jest rzeczą względną. Zatem można opisywać wszechświat tak, jakby Ziemia tkwiła nieruchomo w jego centrum. Masy tutaj nie mają żadnego znaczenia. Przyjmowanie innego punktu odniesienia niż Ziemia wynika z lenistwa człowieka. Łatwiej jest liczyć ruch planet przyjmując za punkt odniesienia słońce, zaś przy ruchu gwiazd lepiej umieścić punkt odniesienia w centrum naszej galaktyki. To jest po prostu ekonomika pracy, a nie kwestia tego co się rusza…
Pomysły, że przyjęcie punktu odniesienia w centrum Ziemi spowoduje uziemienie rakiet jest bardzo zabawne, ale błędne. Proponuję przejrzeć podręczniki rodziców z liceum (fizyka i astronomia). W tamtych czasach szkoła dostarczała trochę wiedzy. :)
4. Sława rzecz piękna i każdy facet jej pragnie. Niemniej to nie jest argument merytoryczny. Nie znalazłem w tekście pani Magii ani jednego argumentu, więc nie będę sięgał po jej autorytety. Zakładam, że są na tym samym poziomie merytorycznym co jej argumentacja.

Życzę powrotu do zdrowia


Jerzy,

w pierwszych słowach posta, dziękuję, dwie pięćdziesiątki rumu stawiają człowieka na nogi. Rano będę zdrowa.

1. To co Pani myśli to Pani sprawa. To co się pisze, to już niekoniecznie.

Zgadzam się, ale sama przeszłam, przez lata flejmów, sporą ewolucję – kiedyś też byłam niegrzeczna.

2. Ja wiem, że pani Magia nie lubi psychoanalizy. Jedyne co nas różni, to wyciągane z tego wnioski. Ja uważam, że teoria może być do bani, zaś narzędzie, z niej się wywodzące, może być dobre. Pani Magia wie, że wszystko co zetknęło się z psychoanalizą jest be, a jej oponenci są fanami tejże.

Czytałam kiedyś jedną książkę Frojda (mam naprawdę świetną bibliotekę w domu). Nawet mi się, wyobraź sobie, podobały niektóre motywy. Inna sprawa, że koleś był zaćpany kokainą i miał pewne obsesje.

3. Ruch jest rzeczą względną. Zatem można opisywać wszechświat tak, jakby Ziemia tkwiła nieruchomo w jego centrum. Masy tutaj nie mają żadnego znaczenia. Przyjmowanie innego punktu odniesienia niż Ziemia wynika z lenistwa człowieka. Łatwiej jest liczyć ruch planet pryzmując za punkt odniesienia słońce, zaś przy ruchu gwiazd lepiej umieścić punkt odniesienia w centrum naszej galaktyki. To jest po prostu ekonomika pracy, a nie kwestia tego co się rusza…

Nie zgadzam się; ruch jest rzeczą bezwzględną, Parmenides bredził. Zenon z Elei tym bardziej.

4. Sława rzecz piękna i każdy facet jej pragnie. Niemniej to nie jest argument merytoryczny. Nie znalazłem w tekście pani Magii ani jednego argumentu, więc nie będę sięgał po jej autorytety. Zakładam, że są na tym samym poziomie merytorycznym co jej argumentacja.

Jestem facetem?... Przestań mnie stresować w środku nocy.

Pzdr


Pani Pino!

To, że faceci pragną sławy, to nie znaczy, że kobieta nie może jej pragnąć. Bycie sławnym daje facetowi dostęp do większej liczby kobiet. Kobiecie sława pozwala zaspokoić próżność…
Z bycia facetem wynika pożądanie sławy.
Z pożądania sławy nie wynika bycie facetem.

Trzymaj się ciepło


Panie Jerzy,

nie chce pan czytać tekstów z “Polityki” więc panu zacytuję.

problemem są nie tylko testy same, tylko ich stosowanie w sądzie:

“Praca psychologów sądowych (których jest w Polsce około 900) od lat budzi poważne zastrzeżenia. Na dodatek – jak pisała Ryszarda Socha (POLITYKA 2/10) – bywa, że uzasadnienia sądowych wyroków są żywcem przepisane z opinii biegłych psychologów. Dotyczy to zwłaszcza spraw dzieci.

W USA to sąd decyduje – według dość jasnych wytycznych – czy metoda zastosowana przez biegłego jest wiarygodna. W naszym kraju dobór narzędzi zależy wyłącznie od psychologa. Sędziowie i strony sprawy najczęściej nie mają więc pojęcia, na jakich podstawach naukowych opiera się diagnoza.

I jeszcze taki link:

http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1501989,1,psycholog-czy-aby-biegly.r...

A w ogóle z tym nieczytaniem wrażych mediów zachowuje się pan jak uczeń z anegdoty deMello, gdzie mistrz pokazywał księżyc, a uczeń patrzył na palec.
Pan też patrzy na przekaźnik, nie na tekst, który panu pan Śiwierski linkował.

Też robię ten błąd (ostatnio się żżymałem, gdy Poldek mi podsyłał linki do “Wpolityce.pl”, ale w sumie nie ma się czym chlubić, bo to słaba postawa jest…

Pozdrówka.


Panie Grzesiu!

tecumseh

Panie Jerzy,
nie chce pan czytać tekstów z “Polityki” więc panu zacytuję.

problemem są nie tylko testy same, tylko ich stosowanie w sądzie:

moje lenistwo zostało nagrodzone. :)

“Praca psychologów sądowych (których jest w Polsce około 900) od lat budzi poważne zastrzeżenia. Na dodatek – jak pisała Ryszarda Socha (POLITYKA 2/10) – bywa, że uzasadnienia sądowych wyroków są żywcem przepisane z opinii biegłych psychologów. Dotyczy to zwłaszcza spraw dzieci.

Ten cytat dotyczy pracy sędziów, a nie psychologów. Czy widzi Pan tę subtelną różnicę?

W USA to sąd decyduje – według dość jasnych wytycznych – czy metoda zastosowana przez biegłego jest wiarygodna. W naszym kraju dobór narzędzi zależy wyłącznie od psychologa. Sędziowie i strony sprawy najczęściej nie mają więc pojęcia, na jakich podstawach naukowych opiera się diagnoza.

Nie znam systemu anglosaskiego tak dobrze by wiedzieć, czy ma Pan, a może cytowany autor, rację czy nie, że tam sędzia decyduje o doborze metody diagnostycznej. Niemniej w takim wypadku po jakie licho zatrudnia psychologa? Przecież sędzia w takim wypadku wie lepiej co jest właściwe i jak to stosować! Biegłego powołuje się po to by wypowiadał się z pozycji autorytetu, a nie po to by był pracownikiem technicznym. Przecież to jest paranoja!
Jak pisałem wcześniej, nie wiadomo na jakich podstawach teoretycznych opiera się większość stosowanych technik diagnostycznych, w tym testów, łącznie z testami inteligencji (choć można znaleźć te informacje w bibliotekach i archiwach). Mimo to, można je używać i stawiać na tej podstawie diagnozy. Pytanie, jakie są kompetencje psychologów sądowych, to jest zupełnie inne pytanie niż pytanie o jakość testów. Proszę się zastanowić co Pan propaguje. Przecież nie każdy sędzia rodzinny jest specjalistą w zakresie psychologii. Jak zatem ma ocenić trafność i rzetelność zastosowanych metod? Skąd ma wiedzieć, że zostały dobrze znormalizowane, a zatem ich wyniki są porównywalne z wynikami uzyskanymi innymi metodami? Przecież to nie rola sędziego tylko biegłego! Znów Pańscy idole znaleźli sobie temat zastępczy i walczą ze „złymi testami”. Proszę nie oczekiwać, że będę milczał i przypatrywał się tej hucpie ze spokojem. Jest to działanie szkodliwe i tak trzeba to nazywać.

Chyba nie docenia Pan mojego lenistwa.

A w ogóle z tym nieczytaniem wrażych mediów zachowuje się pan jak uczeń z anegdoty deMello, gdzie mistrz pokazywał księżyc, a uczeń patrzył na palec.

Pytanie brzmi: co to są ważne media. Dla mnie „Polityka” ważna nie jest. Przykro mi…

Pan też patrzy na przekaźnik, nie na tekst, który panu pan Śiwierski linkował.

Wspomniany pan nie zainteresował mnie swoją wypowiedzią na tyle by dociekać czemu ma takie, a nie inne, poglądy. Jego komentarz nie wniósł do mojej wiedzy niczego istotnego, zaś argumenty miał słabe. Sądzi Pan, że on korzystał z doskonałego źródła, tylko nie umiał mi tego „sprzedać”? Myślę, że źródło nie odbiegało poziomem od jego komentarza, więc nie ma po co do niego zaglądać.

Też robię ten błąd (ostatnio się żżymałem, gdy Poldek mi podsyłał linki do “Wpolityce.pl”, ale w sumie nie ma się czym chlubić, bo to słaba postawa jest…

To nie jest „słaba postawa” tylko ekonomika wykorzystania czasu. Jeśli rozmówca jest interesujący, to warto zobaczyć z jakich źródeł korzysta, bo może się okazać, że są wartościowe. Jeśli nie, to nie ma po co tracić czasu. Ja nie zdążam przeczytać jednego tygodnika, który mnie kosztuje ponad 3 razy tyle ile Pan musi za niego zapłacić. Po co mam wydawać na bezwartościowe, z mojego punktu widzenia, pisma pieniądze, skoro i tak nie będę miał czasu na ich czytanie?

Pozdrówka.

I na wzajem


Panie Jerzy Moje intuicje co

Panie Jerzy

Moje intuicje co do akcji są podobne do Pańskich, z tą różnicą, że widzę tutaj bardziej naiwność nie “durnotę” i nie tyle brak pomysłów na reformy ile brak świadomości skutków podejmowanych działań w opini publicznej itd. Mam wrażenie, że do opini publicznej w ogóle nie dotarło, że ci dobrzy ludzie demaskujący psychologię, też są reprezentantami dziedziny, jakby nie patrzeć. A to jest nawet zabawne. Myśle podobnie jak Pan, że lepiej byłoby prowadzić akcje na rzecz podwyższania kwalifikacji biegłych, niż bezsensowne marnować energię tłumu przeciwko nieszczęsnemu Rorschachowi.

Dziwi mnie też i rozczarowuje, że tak niewiele głosów krytycznych pojawiło się jak dotąd pod adresem akcji.

Też uważam, że same studia i stopnie nie robią jeszcze z nikogo psychologa. Sama chcę psychologiem zostać, mam jeden dyplom przodującej uczelni i trochę praktyki klinicznej. W rozwiniętych krajach to nie wystarczy by prawnie nazywać się psychologiem (jeśli mogę się odwołać do argumentu krajów wysokorozwiniętych). W parze z rozwojem kraju kroczy też zwykle liberalizm, który stwarza też przestrzeń na głupotę. I to też może być pozytywne i tu się z Panem nie zgodzę.

Pozwolę sobie też na komentarz formalny. Też jestem dyslektykiem i też staram się nie narażać ludzi na negatywne doznania estetyczne. Również jestem blondynką, więc żartobliwie odwołania do tego stereotypu budzą we mnie podobne negatywne doznania. Odwoływanie się do stereotypów szowinistycznych tzw “gender stereotyping” może być równie rażące jak walenie byków.

Pozdrawiam


Pani Joanno!

asia

Panie Jerzy Moje intuicje co
Panie Jerzy

Moje intuicje co do akcji są podobne do Pańskich, z tą różnicą, że widzę tutaj bardziej naiwność nie “durnotę” i nie tyle brak pomysłów na reformy ile brak świadomości skutków podejmowanych działań w opinii publicznej itd. Mam wrażenie, że do opinii publicznej w ogóle nie dotarło, że ci dobrzy ludzie demaskujący psychologię, też są reprezentantami dziedziny, jakby nie patrzeć. A to jest nawet zabawne. Myślę podobnie jak Pan, że lepiej byłoby prowadzić akcje na rzecz podwyższania kwalifikacji biegłych, niż bezsensowne marnować energię tłumu przeciwko nieszczęsnemu Rorschachowi.

Jeśli wszystkie, czy prawie wszystkie media są w jednym ręku, to nie należy się dziwić, że gdy organizowana jest nagonka, to nie słychać sprzeciwu. Salon ma coś do testu Hermanna Rorschacha, to będzie go zwalczał z całą bezwzględnością, bez względu na koszty społeczne. Przykładem może być kłamstwo smoleńskie mające tak destrukcyjny wpływ na społeczeństwo.

Dziwi mnie też i rozczarowuje, że tak niewiele głosów krytycznych pojawiło się jak dotąd pod adresem akcji.

Tak jak napisałem powyżej, trudno było oczekiwać czegokolwiek innego. Widzi Pani kogoś kto rozpropaguje moje stanowisko w przedmiotowej sprawie?

Też uważam, że same studia i stopnie nie robią jeszcze z nikogo psychologa.

Tu niestety nasze podejścia się rozchodzą. :(

Sama chcę psychologiem zostać, mam jeden dyplom przodującej uczelni i trochę praktyki klinicznej. W rozwiniętych krajach to nie wystarczy by prawnie nazywać się psychologiem (jeśli mogę się odwołać do argumentu krajów wysokorozwiniętych).

Pani wierzy w szkolenia i certyfikaty, a ja wiem, że jest to kwestia talentu/daru od Boga. Otwierałem ludzi, gdy jeszcze nie miałem pojęcia, że będę zajmował się psychologią, a nie matematyką, czy budowaniem statków. Tego nie można nauczyć się na kursie, czy w ramach studiów.

W parze z rozwojem kraju kroczy też zwykle liberalizm, który stwarza też przestrzeń na głupotę.

Tu jesteśmy po przeciwnych stronach barykady. Liberalizm, to system nie występujący obecnie w przyrodzie. Zatem winienie go o pojawianie się głupoty jest tak śmieszne, jak protestowanie przeciwko kapitalizmowi przez oburzonych. Kapitalizm może występuje w Chinach, choć i to nie jest pewne. Natomiast kultura białego człowieka jest tak przeżarta socjalizmem, że na kapitalizm nie ma miejsca.

I to też może być pozytywne i tu się z Panem nie zgodzę.

Nie rozumiem.

Pozwolę sobie też na komentarz formalny. Też jestem dyslektykiem i też staram się nie narażać ludzi na negatywne doznania estetyczne. Również jestem blondynką, więc żartobliwie odwołania do tego stereotypu budzą we mnie podobne negatywne doznania. Odwoływanie się do stereotypów szowinistycznych tzw “gender stereotyping” może być równie rażące jak walenie byków.

Pozwolę sobie przypomnieć, że blondynka to nie kolor włosów, tylko formacja intelektualna i w takim znaczeniu bywa wyśmiewana. Jeśli się Pani nie poczuwa do przynależności do tej formacji, to proszę się uśmiechnąć. Jeśli utożsamia się Pani z nią, to nie ma obrazy. :) Pisałem o tym w którymś wcześniejszym komentarzu.

Pozdrawiam

Pozdrawiam


Panie Jerzy Dziękuję za

Panie Jerzy

Dziękuję za szybką odpowiedź.

Z tym liberalizmem to może się nie znam, ale wydaje mi się, że są społeczeństwa z większym przyzwoleniem na robienie i myślenie jak się komu podoba, nawet jeśli to głupie myślenie. Głupota jak i popełniane błędy mogą być źródłem nie tylko najlepszego, pod wieloma względami, rodzaju uczenia – uczenia na doświadzczeniu, ale też innowacji, lepszych rozwiązań, o ile tylko przyzwolimy na bufor z pomysłami głupimi, dziwacznymi i naiwnymi. Też nie łączę liberalizmu z dychotomią kapitalizm-socjalizm, która jest rzeczywiście mało realistyczna/użyteczna jak większość prostych dychotomii.

Też uważam, że mam dar do psychologii – jakkolwiek to rozumieć – ale też uważam, że trzeba znać cały ten warsztat technik, metod, ram teoretycznych, założeń leżących u podstaw, wad i ograniczeń. Nierozważnie też byłoby nie opatrzyć tego dobrymi dyplomami z wielu względów. Myśle też, że najważniejsze jest doświadczenie kliniczne z ludźmi. Nic tak nie uczy, nie prostuje swiatopogladow i priorytetów.

Z blondynką. Nie miałam na myśli osobistej urazy, nie aż tak łatwo mnie urazić! Miałam na myśli coś innego. Sam Pan przyznaje, że nie odpowiada Pan na argumenty ludzi, którzy nie myślą logicznie i od których niewiele się Pan może nauczyć. Rzeczywiście Pana wnioskowaniu na zbiorze o blondynkach nie da się nic zarzucić. Ja sama wiem, że czasami muszę się starać i uporządkować sobie to co chcę powiedzieć, by nie walić błędów logicznych, żeby ktoś chciał ze mną rozmawiać. Czasami muszę się starać nie robić błędów ortograficznych i stylistycznych, bo wielu skądinnąd fantastycznych ludzi będzie czuła się urażona i się na dialog zamknie. Są też wybitne osoby, które ze względu na świadomość faktu, że stereotypy rasowe lub płciowe mogą być bardzo krzywdzące nie będą chciały wchodzić w dialog z kimś kto się w żartach do takich stereotypów odwołuje. Dlatego uważam, że jak się mówi, rzeczy mądre to też trzeba uważać, żeby nie spalić z powodów marginalnych.

Ta akcja też jest spalona z wielu powodów marginalnych i zasadniczych, o których nawet mi się pisać nie chce.

Pozdrawiam


re: Psychologia to nauka…

P.S. Pojawił się jeden negatywny komentarz do akcji, bo krytyką i zaproszeniem do dialogu ten komentarz nie jest:

http://www.psychologia.chodkowska.edu.pl/app_cm3/files/88363.pdf


Pani Joanno!

asia

Panie Jerzy Dziękuję za
Panie Jerzy

Dziękuję za szybką odpowiedź.

Jeśli jestem w pobliżu komputera, to staram się odpowiadać jak najszybciej.

Z tym liberalizmem to może się nie znam, ale wydaje mi się, że są społeczeństwa z większym przyzwoleniem na robienie i myślenie jak się komu podoba, nawet jeśli to głupie myślenie.

Liberalizm to kierunek filozoficzny zakładający, że jedynym ograniczeniem wolności człowieka jest wolność innych ludzi. Ponieważ twórcy tego kierunku zakładali, że ludzie są równi, więc zakładano, że relacja ograniczania wolności jest reakcją symetryczną. Ponieważ twierdzę, że jest to założenie ewidentnie fałszywe (ludzie nie są równi), więc i relacja nie może być zawsze symetryczna. To w jaki sposób społeczność podchodzi do „głupich” pomysłów, to raczej tolerancja i rzeczywiście społeczności różnią się w tym zakresie. (Niekoniecznie w stopniu tolerancji, ale w zakresie tego co jest tolerowane.)

Głupota jak i popełniane błędy mogą być źródłem nie tylko najlepszego, pod wieloma względami, rodzaju uczenia – uczenia na doświadczeniu, ale też innowacji, lepszych rozwiązań, o ile tylko przyzwolimy na bufor z pomysłami głupimi, dziwacznymi i naiwnymi.

Głupota, moim zdaniem nie jest motorem postępu. To, że ktoś się zachowuje dziwnie, naiwnie, czy wręcz przejawia dziecięcą ciekawość, to jest coś zupełnie innego niż głupota. Ta ostatnia najczęściej jest bardzo poważna, ubrana u najlepszych krawców i postępuje zgodnie z procedurami, zamiast ze zdrowym rozsądkiem.

Też nie łączę liberalizmu z dychotomią kapitalizm-socjalizm, która jest rzeczywiście mało realistyczna/użyteczna jak większość prostych dychotomii.

Opozycja kapitalizm – socjalizm istnieje teoretycznie. Tyle, że kapitalizm został wyrugowany z życia, w wyniku „rozwoju” społeczeństw, co ja nazywam popadaniem w niewolę. Natomiast, gdy zamiast opozycji kapitalizm – socjalizm rozważymy opozycję prawica – lewica, to okaże się, że wymiar liberalizm – totalitaryzm jest prostopadły do niego. Pomysły totalitarne mają wszystkie współczesne siły polityczne. Dlatego jestem przeciwnikiem winienia liberalizmy i kapitalizmu za cokolwiek.

Też uważam, że mam dar do psychologii – jakkolwiek to rozumieć – ale też uważam, że trzeba znać cały ten warsztat technik, metod, ram teoretycznych, założeń leżących u podstaw, wad i ograniczeń.

Cieszę się, że ma Pani talent. Jeśli tak, to powinna mieć Pani klucz do duszy/psychiki innych. Techniki, metody to wytrychy potrzebne tym, którzy nie mają klucza.
Oczywiście dobrze jest mieć jak największy zasób wiedzy, bo wtedy można zaoszczędzić masę czasu używając łomu czy wytrycha zamiast dopasowywania przez długi czas właściwego klucza.

Nierozważnie też byłoby nie opatrzyć tego dobrymi dyplomami z wielu względów.

Jeśli ktoś potrzebuje akceptacji społecznej, bądź chce robić na psychologii pieniądze, to dyplomy się przydają. Mnie wystarczy świadomość, że jestem najlepszy. :)

Myślę też, że najważniejsze jest doświadczenie kliniczne z ludźmi.

Myślę, że zajmowanie się chorobami psychicznymi jest najmniej istotną sprawą w psychologii. Jest to bardzo powszechne podejście, że psychologia kliniczna jest najważniejsza, niemniej jakoś nigdy jej nie poważałem. (Skąd mam wiedzieć, że mój sposób widzenia świata jest właściwy, a nie to jak świat widzi wariat?)

Nic tak nie uczy, nie prostuje światopoglądów i priorytetów.

Zwykłe życie potrafi być niesamowicie ciekawe i dostarczać wiele okazji do poszerzania horyzontów. :)

Z blondynką. Nie miałam na myśli osobistej urazy, nie aż tak łatwo mnie urazić! Miałam na myśli coś innego. Sam Pan przyznaje, że nie odpowiada Pan na argumenty ludzi, którzy nie myślą logicznie i od których niewiele się Pan może nauczyć. Rzeczywiście Pana wnioskowaniu na zbiorze o blondynkach nie da się nic zarzucić. Ja sama wiem, że czasami muszę się starać i uporządkować sobie to co chcę powiedzieć, by nie walić błędów logicznych, żeby ktoś chciał ze mną rozmawiać. Czasami muszę się starać nie robić błędów ortograficznych i stylistycznych, bo wielu skądinąd fantastycznych ludzi będzie czuła się urażona i się na dialog zamknie. Są też wybitne osoby, które ze względu na świadomość faktu, że stereotypy rasowe lub płciowe mogą być bardzo krzywdzące nie będą chciały wchodzić w dialog z kimś kto się w żartach do takich stereotypów odwołuje. Dlatego uważam, że jak się mówi, rzeczy mądre to też trzeba uważać, żeby nie spalić z powodów marginalnych.

Poprawności politycznej nie trawię. Lubię prowokować, bo to szybko pokazuje dla kogo ważne jest meritum, a dla kogo ozdobniki. To taki sposób na niezbyt błyskotliwych erudytów. :)

Ta akcja też jest spalona z wielu powodów marginalnych i zasadniczych, o których nawet mi się pisać nie chce.

Moim zdaniem ta akcja jest szkodliwa i mam nadzieję, że nie zaszkodzi psychologii w ogóle, choć jestem pełen obaw.

Zajrzałem do tego tekstu, który Pani podesłała. Niestety jest to atak na wybrane metody testowe, bo nie mają „podstaw empirycznych”! Nie wiem, co to ma oznaczać zdaniem owego tekstu, niemniej jakoś nie widzę żadnego sensu w tej krytyce.

Pozdrawiam

Pozdrawiam


Panie Jerzy Dziękuję raz

Panie Jerzy

Dziękuję raz jeszcze, tym razem, że dzieli się Pan swoimi opiniami, nie wszyscy mają odwagę. Ja myślę, że odwagę mam, ale parę spraw dalej sobie nie uporządkowałem światopoglądowo, a parę wydaje mi się ma naturę taką nie do uporządkowania, z rożnych przyczyn.

Podoba mi się jeśli ktoś poddaje krytyce, sama to lubię. Jednak czasami wydaje mi się, że trzeba uważać, żeby nie być takim trolem, który tylko rozładowuje swoje frustracje wkładając kij w mrowisko. Sama staram się uważać z lepszym lub gorszym skutkiem.

Co do poprawności politycznej. Wie Pan ja przeczytałam parę filozoficznych polemik, że cała koncepcja jest błędna nie ma sensu itd. Jednak wszystko znowu rozbija się o praktykę i konkretną sytuację, konkretnego człowieka i czasami trzeba wykazać się społeczną wrażliwością i się trochę wyhamować i uważniej dobierać słowa. Wie Pan, zaledwie jedno pokolenie wstecz upośledzone umysłowo dziecko było w medycynie i psychologii nazywane fachowo “imbecylem”. Do tej pory można spotkać się z taką nomenklaturą w starszych testach inteligencji. Jednak każdy normalny człowiek, tym bardziej psycholog terminu tego nie użyje, bo zna kontekst i wszystkie negatywne i obraźliwe kontacje z nim związane i dlatego właśnie nie użyje tego słowa pod adresem żadnego dziecka. Podobnie jest z innymi terminami, jeśli znamy kontekst opresyjnego ich użycia zaczynaja się robić problematycznie. Można się zawsze upierać, że używa się słowa, żartu w dobrej wierze, ale to jak odbierze to odbiorca i czy mu się nie zrobi przykro to od naszej dobrej wiary i intencji już nie zależy. Jasne, że większość ludzi być może machnie ręką na malutki stereotyp w wypowiedzi tu i tam. Ja macham ręką na blondynkę. Też zdarza mi się stereotypy popełniać, ale staram się tego nie robić, podobnie jak staram się nie robić błędów ortograficznych. I nie tylko ze względu na konkretne osoby, ktore moglabym urazić ale także ze względu na osoby, które reprezentują dziedziny dla których wrażliwość społeczna, czy piękny język są esencją dziedziny. Także nie zgodzę się z Panem w tej kwestii. Czy nam się poprawność polityczna podoba, czy nie, czy ma sens, czy nie jesteśmy na nią skazani, podobnie jak jesteśmy skazani na dobrą ortografię i stylistykę, mimo, że język to też byt dynamiczny i standardy zmieniają się szybko, a reguły gramatyczne niejednokrotnie maja mało sensu.

Pozdrawiam


p.s. Co do krytyki musi Pan

p.s.

Co do krytyki musi Pan zwrócić uwagę do kogo jest adresowana. Protestują w akcji naukowcy, doktoranci i studenci. Argumenty muszą być szyte na ich miarę i na ich gruncie. Mamy do czynienia z osobami, które już i tak nie łapią w ogóle, że ich działania mogą być szkodliwe społecznie i o co im właściwie chodzi i jak by to miało zostać osiągnięte. Rorschacha do śmietnika wrzucili, tyle wiemy. Dla mnie to jest mieszanka wybuchowa, paru idealistów z idealnym obrazem świata, paru karierowiczów, dużo narosłej frustracji, którą nie wiadomo za bardzo jak ukierunkować, do tego nie przebierają w środkach w imię “dobra pacjenta”, ktorego spotkali w podręczniku przy okazji jakiegoś kursu. Może z tego coś dobrego wyniknie, może ktoś się czegoś nauczy, puki co ja widzę głównie negatywne skutki i wysokie koszty.


Pani Joanno!

Myślę, że miesza Pani pewne zagadnienia.

Domaganie się, By używać jednych określeń, zaś innych nie, jest walką z objawem, a nie z chorobą. Czy zauważyła Pani jak obraźliwe jest „inteligentny inaczej”? Obraźliwe nie są słowa, tylko treści, które się za nimi kryją. Winne tu są nietolerancja i głupota, a nie słowa. Ostatnio Katarzyna Kłosińska w trójce tłumaczyła, że bezsensowne jest zastępowanie słowa „murzyn” słowem „czarny”, bo w przeciwieństwie do języka angielskiego, to właśnie „czarny” ma pejoratywne zabarwienie, zaś „murzyn” jest terminem neutralnym. Zatem nie zawsze poprawność polityczna ma szansę zadziałać, nie mówiąc o tym, że zastępowanie wychowania zakłamanym językiem z nikogo nie uczyni przyzwoitego człowieka.
To co Pani pisze o konieczności brania pod uwagę odczuć innych to nie powinno być osiągane za pomocą kłamstwa, tylko taktu. Jest taki zapomniany termin. Jedni są taktowni, drudzy nie. (Ja bardzo rzadko.) Zmiana idioty na geniusza inaczej nie spowoduje, że człowiek zacznie zachowywać się taktownie…
Jeśli termin jest czytelny dla obu stron komunikacji, to może być używany. Ja nie używam terminów kretyn, debil czy idiota, bo nigdy nie pamiętam, w jakiej kolejności następują. Natomiast terminy upośledzenie w stopniu lekkim, średnim i znacznym są tak oczywiste, więc ich używam. Nie uważam, by były lepsze. Po prostu łatwiej mi się je stosuje. (Oportunizm u nonkonformisty jest rzeczą piękną.)
Ja na poprawność polityczną nie jestem skazany. Inni być może tak, ale to nie mój problem.

Pozdrawiam


re: Psychologia to nauka…

Nie w tym sensie jest Pan skazany, że Pan coś musi. Nikt nic nie musi. Nie wiem co jest wspólnym mianownikiem, żeby ktoś z kimś innym chciał rozmawiać. Myślę, że ten mianownik się często zmienia.

Pozdrawiam


re: Psychologia to nauka…

Jeszcze jedno Panu podrzucę

http://emite.wordpress.com/tag/klub-sceptykow-polskich/

Klub sceptyków polskich to główny organizator akcji psychologia to nauka, nie czary. Stoją za nim dwie osoby pan Witkowski i pan Zatonski. Mają coraz więcej wyznawców i uczestników spotkań, na których uczy się myślenia.

tomaszwitkowski.pl
Zatonski.pl

Jak tak dalej pójdzie to będziemy mieli pierwszą znaczącą sektę w Polsce.

Pozdrawiam


Asia,

bardziej bym się obawiał sekty wierzących w “popsychologię”, czytających te wszystkie poradniki, terapeutów uważających za guru itd

Z czym walczy Witkowski.
(ale i np. autorzy “50 mitów psychologii popularnej” czy publikujący ciekawe teksty Tomasz Stawiszyński (w “Newsweeku”)

P.S. Była kiedyś ciekawa audycja Cezarego Łasiczki z w TOK FM z Witkowskim właśnie i jakąś panią dr psychologii, ale niestety w podcastach już jej nie mam, bo bym zalinkował.


Pani Joanno!

Chyba przestanę czytać teksty, jakie Pani podsyła. Przecieź z tym bełkotem nawet nie ma po co dyskutować…

Pozdrawiam


Panie Grzesiu!

Nie wiem, z czym walcz Tomasz Witkowski. Wiem natomiast, że to co zrobił w sprawie testu Hermanna Rorschacha graniczy z przestępstwem. Oczywiście Pan może się czymś takim zachwycać, tylko po co?

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

nie mogę, bo mam zbyt małą wiedzę na temat tych testów:)


Panie Grzesiu Dla mnie nie

Panie Grzesiu

Dla mnie nie problem w co sekta wierzy, problem gdy zaczyna zachowywać się agresywnie.

Pozdrawiam

Panie Jerzy

Przepraszam za śmieci.

Pozdrawiam


Pani Joanno!

Nie ma sprawy. Ja po prostu lubię, gdy odsyła się mnie do czegoś wartościowego. Pan Grześ lubuje się w przywoływaniu polityki i TOK.FM. Ja to pomijam milczeniem, bo nie są to rzetelne źródła informacji.
Ten pierwszy tekst był o tyle ciekawy, że punktował słabe strony akcji. Niemniej zgadzał się z ideą, dzielenia metod psychologicznych po uważaniu, na godne i niegodne stosowania w praktyce.

Pozdrawiam


Panie Jerzy A co Pan powie

Panie Jerzy

A co Pan powie na wyraz artystyczny pewnego niszowego artysty i flilozofa ;)

http://pvek.org/?p=953


Panie Jerzy,

to nie tak, ja się w niczym nie lubuję, ja po prostu słucham i oglądam różne rzeczy.

Pan patrzy na te media przez pryzmat ich zaangażowania ideologicznego/politycznego (jakbym w TOK-u słuchał tylko Paradowskiej i Żakowskiego, też miałbym o tym radiu złe zdanie)

ja tymczasem słucham tam audycji i o tłumaczeniach, i gotowaniu, i o książkach, i o polityce zagranicznej itd

Oczywiście wyczuwam i znam linię TOK FM w sprawach np. ideologii, religii itd, ale np. zapraszają oni też osoby z innej zupełnie ideologicznej bajki (Karnowski, Terlikowski)

Wczoraj np. słuchałem sprzed tygodnia pt. “Nasze stulecie”, gdzie profesor jakiś wyrzekał na absurdy unijne, chwalił JKM-a, wyśmiewał się z “humanitarnego traktowania zwierząt” i wolno biegających kur i tak z godzinę:)


Pani Joanno!

Nie ma znaczenia, czy marihuana uzależnia czy nie. Zarówno nikotyna jak i alkohol uzależniają. Gdy byłem mały i głupi używałem jednego i drugiego. Teraz nie używam i żyję. Marihuanę mi proponowano, ale odmówiłem. Gdyby była legalna niczego by to w moim przypadku nie zmieniło.

Pozdrawiam


Panie Grzesiu!

Jestem ciekawy, od kiedy TOK FM zrobiło się takie pluralistyczne. Ja zaobserwowałem podobne zmiany w trójce. Niemniej odcedzanie wiadomości od propagandy w jednym medium wystarczy mi, więc nie zamierzam sprawdzać na ile TOK FM się poprawiło.

Przy okazji, jak Pan zniósł tego profesora. Bo ja Janusza Korwin Mikkego lubię w małych dawkach. Godzina może być nużąca.

Pozdrawiam


A to fakt,

że chyba od niedawna jest bardziej pluralistyczne., mniej antypisowskie itd

Oczywiście poza porankami Żakowskiego i Paradowskiej, których kiedyś słuchałem, ale już wyłączam po 10-15 minutach, bo są tak przewidywalni i nudni, że aż strach.


Panie Grzesiu!

Będą z Pana ludzie. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy Marichuana jest

Panie Jerzy

Marichuana jest tutaj nieistotna, z wyrazem artystycznym już tak bywa, że nie należy traktować go dosłownie. Obrazek drwi z czegoś niewatpliwie. Nie jestem jednak na tyle szalona by wdawać się w rozmowy, co autor miał na myśli.

Pozdrawiam


Pani Joanno!

Przecież ja zrobiłem to samo, czyli unik. Sam obrazek przypomina mi Andrzeja Mleczkę, którego rysunki nawet, gdy są bardzo śmieszne są brzydkie.

Poza tym, de gvstibvs non dispvtandvm est…

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość