Państwo wersja aktualna cz. 4.

Podatki

Obywatelem danej gminy, powiatu, województwa czy państwa jest ten kto płaci podatki na­leż­ne da­nej wła­dzy i jest człowiekiem wolnym, a warunki te spełnia przez co najmniej jed­ną kadencję pra­wo­daw­czej kom­pe­ten­cji władzy (6 lat). Jeśli ktoś nie ma tytułu do płacenia po­datku na rzecz gmi­ny to nie jest oby­wa­te­lem ani nie mo­że brać udzia­łu w de­cy­do­wa­niu o sprawach tej­że, a tym sa­mym nie ma czyn­ne­go pra­wa wy­bor­czego. Je­żeli po­da­tek po­główny obo­wią­zu­je na szcze­blu pań­stwa, to każdy ma obo­wią­zek uisz­cza­nia nie­wiel­kiej kwo­ty co miesiąc, bądź raz w ro­ku, a pań­stwo od­w­za­jem­nia­­ się och­roną oby­wa­te­li przed wro­ga­mi zew­nętrz­nymi i or­ga­ni­za­cja­mi przes­tępczymi o cha­rakterze po­nad na­ro­do­wym. Spo­sób udzia­łu nie­wolników w utrzy­ma­niu pań­s­twa określa ciało pra­wodawcze (czy nie­wol­nicy pła­cą pew­ne kwo­ty na rzecz pańs­twa bez­po­śred­nio? czy w ra­mach obciążeń właścicielowi, a on prze­ka­zuje je pań­stwu?).
Oczywiście całe rozważanie dotyczące sposobu finansowania działalności państwa przez niewolnika opar­te jest na bardzo istotnym założeniu: niewolnik nie jest rzeczą – niewolnik jest takim człowiekiem, ja­ki zrezygnował z części swoich praw w zamian za poczucie bezpieczeństwa gwarantowane przez właś­ci­cie­la. Niemniej państwo mając chronić zarówno obywateli jak i niewolników musi mieć na to środ­ki, a zatem występuje konieczność par­ty­cy­po­wa­nia w jego utrzymaniu przez wszystkich za­in­te­re­so­wa­nych.
Można zadać oczywiście pytanie, dlaczego niewolnik nie płaci podatków, tylko odprowadza daninę do właś­ciciela (Pytanie „hr Ponimirskiego”). Podatek to składka na wspólne dobro, jakim jest państwo. Ten sposób myślenia jest obcy, a w najlepszym razie obojętny, niewolnikowi, dla którego nadrzędną war­toś­cią jest bezpieczeństwo, a nie takie drobiazgi jak honor czy wolność.
Decentralizacja decyzji podatkowych
Poza podatkami mającymi eliminować nieuczciwą konkurencję, chronić ludzi przed ano­ni­mo­wym ka­pi­tałem i języki mieszkańców przed zalewem języków obcych, wszys­t­kie podatki są us­ta­nawiane w gmi­nach. Natomiast powiaty i województwa par­tycypują w przy­cho­dach z gmin na­le­żą­cych do nich. Przy­cho­dy powiatów wynoszą ⅓ przy­cho­dów gmin, przy­cho­dy województw wynoszą ⅓ przy­chodów po­wiatów, a pańs­two pobiera ⅓ z przy­cho­dów województw. W ten sposób gros pie­nię­dzy z po­dat­ków po­zos­taje tam, gdzie zos­tały wy­pra­cowane. Tym sa­mym roz­wiązany zos­ta­je pro­blem cią­głych prze­pły­wów pie­niędzy po­między szczeblami ad­mi­ni­stra­cji. Ewentualne wspar­cie dla gmin, powiatów czy wo­je­wództw słabiej roz­wi­nię­tych możliwe jest wy­łącznie z po­sia­da­nych przez powiat, województwo czy pańs­two pieniędzy, a tym sa­mym wsparcie mo­że być re­a­li­zo­wa­ne tyl­ko z nad­wy­żek budżetowych.
Oczywiście można dyskutować, czy aż ⅓ przychodów gminy (itd) musi być przekazywana dalej. Może powinno to być znacznie mniej, na przykład 5 ÷ 10%? Tu niezbędne jest działanie z rozwagą, bo gdy raz się przyzna gminie prawo do decydowania o swoich pieniądzach, to nie będzie można jej tego pra­wa odebrać bez jej zgody.
W przedstawionej konstrukcji zadań publicznych łatwo można dostrzec dbałość o sprowadzenie de­cy­zji fiskalnych jak najniżej. Wyklucza to istnienie tak szkodliwych gospodarczo podatków jak „po­da­tek od towarów i usług” zwany vat (czyt. wat). Równocześnie umożliwia to głosowanie nogami w spra­wach podatkowych. Jeszcze parę lat temu nie wierzyłem, że można głosować w takich sprawach wy­bie­ra­jąc pomiędzy państwami (ponad milion Polaków na wyspach), niemniej taki wybór wiąże się z za­gro­że­niem wynarodowieniem, rozbiciem rodzin, patologiami. Natomiast przeprowadzenie się do są­sied­niej gminy, bo tam jest o 2% niższy podatek, albo służby publiczne działają znacznie lepiej przy tych samych podatkach jest o wiele łatwiejsze. Poza tym strata dwóch milionów pracujących nie robi wra­że­nia na rządzących Polską, natomiast 5 tysięcy dla gminy może oznaczać koniec tejże. Inna skala zja­wis­ka, więc inne tempo reagowania.

Dług publiczny

Żaden organ administracji nie może zadłużać się u kogoś innego niż miesz­kań­cy. Ni­ko­mu, po­za oby­wa­te­la­mi i niewolnikami, należącymi do oby­wa­teli bądź jednostek administracyjnych tego pań­s­twa/wo­je­wódz­twa/po­wia­tu/gmi­ny, nie wolno fi­nan­so­wać de­ficytu budżetowego, zatem ewen­tu­al­ne ob­li­gacje or­ga­nów administracji nie mo­gą być opro­cen­to­wa­ne, a kupować je mogą tyl­ko obywatele da­nej gmi­ny, powiatu, województwa czy pańs­twa. W mo­mencie utra­ty lub re­zygnacji z obywatelstwa trze­ba przed­sta­wić do wykupu po­sia­da­ne obligacje gmi­ny (powiatu, województwa czy pańs­twa). Ob­li­gacje przed­sta­wio­ne do wy­ku­pu przez osobę nie bę­dącą oby­wa­te­lem lub niewolnikiem, należącym do oby­wa­tela bądź jed­nos­tek administracyjnych tego pań­s­twa/województwa/powiatu/gmi­ny, są nieważne. Nie­mniej sądowy wy­rok poz­ba­wie­nia praw oby­wa­tels­kich nie jest równoznaczny z utratą oby­wa­tels­twa.
Pomysł z życiem na kredyt jest bardzo miły dla tych którzy go wprowadzają. Gorzej jest z tymi, którzy pła­cą za to rachunek.
Władza wykonawcza nie jest powołana po to, by uszczęśliwiać wyborców kosztem ich dzieci, tylko by spraw­nie zarządzać dobrem wspólnym jakim jest gmina, powiat, województwo i państwo.
Zawsze są dwie możliwości doraźnego zwiększenia wpływów do budżetu: zwiększenie obciążeń po­dat­ko­wych lub pożyczenie pieniędzy. Oba są fatalne. Niemniej, jeśli mieszkańcy danej jednostki te­ry­to­rial­nej widzą potrzebę sfinansowania jakiegoś przedsięwzięcia i są gotowi przeznaczyć na to swo­je nad­wyż­ki finansowe, to jest to ich sprawa i temu służy możliwość zapożyczenia się u rzą­dzo­nych.
Obligacje nie są zapłatą podatku „na zapas”, gdyż przedstawione do wykupu są w określonym ter­mi­nie. W ten sposób ludzie mogą wspierać przedsięwzięcia władzy, które uznają za słuszne. Oczy­wiś­cie nie wyklucza to możliwości finansowania przedsięwzięć publicznych z pieniędzy filantropów.

Język urzędowy

Językiem urzędowym jest język obywateli danej gminy, powiatu, województwa czy państwa. Nie­mniej ak­ty praw­ne są tworzone w wersji łacińskiej po to, by w razie sporu można się było odwołać do jed­nolitego tek­s­tu, który nie preferuje żadnej grupy mieszkańców ze względu na język. Natomiast do użyt­ku bie­żą­ce­go stosuje się wersje „narodowe”.
Stosowanie języka martwego jest rozwiązaniem średnim, niemniej nie znalazłem lepszego rozwiązania da­ją­ce­go prawie wszystkim mieszkańcom równe szanse w obronie przed sądem i w sporach in­ter­pre­ta­cyj­nych.
Można oczywiście przyjąć, że akty prawne są tworzone równocześnie we wszystkich językach uży­wa­nych w danej jednostce terytorialnej, ale wtedy w „jednolitej” narodowościowo Rzeczpospolitej mie­li­byś­my trochę wersji językowych aktów prawnych, a co dopiero w sytuacji objęcia całego kon­ty­nen­tu…
Poza tym, problemem jest interpretacja poszczególnych wersji narodowych i ustalanie, która z nich jest właściwa.

Nowelizacja prawa

Wszelkie modyfikacje aktów prawnych, niezależnie od poziomu na jakim mają miejs­ce, mu­szą być pod­dawane pod głosowanie odpowiedniej izby w postaci tekstu jed­no­li­te­go opa­trzo­ne­go opi­niami praw­ników i ekonomistów dotyczącymi skutków prawnych i fi­nan­so­wych pro­po­no­wa­ne­go roz­wią­za­nia, a także zgodności z prawem obecnie obo­wią­zującym. Uni­ka się w ten spo­sób sy­tu­acji, gdy w wy­ni­ku kolejnych głosowań po­pra­wek, jakiś przepis od­wołuje się do skreś­lo­nego lub nie­uchwalonego prze­pi­su. Akty praw­ne mają „ręce i nogi”, a wła­dza pra­wo­daw­cza nie jest zas­ka­ki­wa­na skutkami do­ko­ny­wa­nych przez siebie wyborów.
Dlatego system zgłaszania poprawek do obowiązujących aktów prawnych musi uwzględniać, że więk­szość przedstawicieli w ciałach prawodawczych to dyletanci, a niektórzy to durnie. System nawet w ta­kim przypadku musi być odporny.

Stanowienie prawa

Stanowienie prawa jest zadaniem odpowiedzialnym. Oczywiście najłatwiej powiedzieć, że trzeba to zos­tawić fachowcom albo mędrcom. Rozwiązania teoretycznie proste i mające same zalety. Te­o­re­tycz­nie! Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach: jak wyłonić fachowców lub mędrców? jakie kry­te­ria uznać za wystarczające, a jakie za konieczne? jak ustrzec się pisania aktów prawnych pod in­te­res swo­je­go śro­do­wis­ka, gdy przepisy przygotowywane są przez fachowców?
Środowisko prawników należy trzymać jak najdalej od możliwości wpływania na prawo. W że­glars­twie, od wieków obowiązywała zasada, że statek idący ostro na wiatr ma pierwszeństwo przed stat­kiem idącym pełno. Jeśli oba szły równie ostro/pełno to pierwszeństwo miał ten który szed prawym hal­sem. Jakiś czas temu, prawnicy zmienili zasadę i teraz prawy ma zawsze pierwszeństwo przed le­wym, a tylko gdy obaj są prawi/lewi, to ostry ma pierwszeństwo przed pełnym. Jest to rozwiązanie idio­tyczne żeglarsko, ale bardzo wygodne dla prawników na sali sądowej. Dlatego należy odciąć praw­ników od wpływu na stanowienie prawa.

Prawo – po co istnieje

Prawo ma służyć obywatelowi i zabezpieczać go przed innymi ludźmi. Osoba łamiąca pra­wo wyj­mo­wa­na jest spod prawa. Jej prawa nie są prawem chronione. Sankcje za zła­manie pra­wa nie mają cha­rak­teru wychowawczego, a mają chronić obywateli przed skut­kami działań oso­by ła­mią­cej pra­wo.
Oso­by nie gwarantujące zaprzestania działań ne­gatywnych mogą być ska­zane na śmierć – czyli trwałe wy­eli­minowanie ich z życia spo­łecznego.
W przypadku zdrady państwa obywatel może zostać skazany na banicję. Jest to równoznaczne z wy­ro­kiem zabraniającym wjazdu na terytorium państwa. Jeśli taki człowiek osiedli się w gminie, któ­ra pos­ta­no­wiła przyłączyć się do państwa, to musi ją opuścić. Znalezienie się na terytorium państwa jest dla nie­go równoznaczne z wyjęciem spod prawa do życia – każdy może go zabić.
Kary więzienia moż­na za­mie­niać na fi­nan­so­we. Dlatego przy poważnych przestępstwach (wysokich wy­ro­kach) zasądzana jest kon­fiskata mie­nia, a w skrajnych przypadkach może ona dotyczyć przy­sz­łych wpływów. W takim wypadku nie ma możliwości wykupienia skazanego.
System prosty i przejrzysty. Mam nadzieję, że nie wymaga komentarza.

Przedawnienie

Instytucja przedawnienia jest szkodliwa społecznie. Jeżeli człowiek popełnił czyn ka­ral­ny, to mu­si się li­czyć, że zawsze można go oskarżyć o złamanie prawa i że nie ma mo­mentu, gdy mo­że odetchnąć „to już za mną”. Chyba że poddał się karze. Natomiast możliwe jest zasłużenie się dla społeczności i tym sa­mym liczenie na odstąpienie przez sędziego od wymierzenia ka­ry, pomimo uznania za win­ne­go.
Nie ma logicznego uzasadnienia instytucji przedawnienia, poza tak zwaną pragmatyką. Tyle tylko, że ży­cie nie znosi próżni. Jeśli autorzy wojny polsko-jaruzelskiej czy paserzy sprzedający kradzione w ra­mach „prywatyzacji” nie zostaną ukarani i rozliczeni przez sąd, to prędzej czy później znajdą się ta­cy, ja­cy dojdą sprawiedliwości od dzieci, wnuków i innych spadkobierców rzeczonych osób. Obecni rzą­dzą­cy również powinni wziąć to pod uwagę. Zemsta może dosięgnąć nawet 12. pokolenie… (z cze­go to jest?)

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość