Państwo wersja aktualna cz. 5.

Daniny obowiązkowe

Jedynym obowiązkowym świadczeniem, którego niezapłacenie jest zagrożone sankcją wła­dzy, jest po­da­tek. Niezgodne z prawem i logiką jest mówienie o obowiązkowych ubez­pie­cze­niach czy skład­kach – al­bo nie są ubezpieczeniami i składkami, albo nie są obo­wiązkowe. Cło w okre­sie przejś­cio­wym (patrz rozdział Cło) traktowane jest jak po­da­tek.
Oczywiście zobowiązania względem państwa są wymagalne i mogą być egzekwowane za pomocą apa­ra­tu przemocy państwa. Niemniej podatek jest jedynym zobowiązaniem, którego zapłacenie może być wymagane wbrew woli obywatela.
Rozważania te nie odnoszą się do osób o innym statusie niż obywatel. Właściciel niewolnika może nie tyl­ko kazać mu wykupić ubezpieczenie określonego rodzaju, ale może również wskazać firmę, w któ­rej niewolnik ma się ubezpieczyć. Może również nałożyć na niewolnika różne ciężary typu skład­ka na le­cze­nie, czy finansowanie „bezpłatnej” edukacji.
System prosty i przejrzysty. Mam nadzieję, że nie wymaga komentarza.

Podatek od należności państwowych

Niedopuszczalne jest coś, co zdarza się obecnie, a co dotyczy relacji państwo – obywatel. Z jednej stro­ny organ państwa zalega z zapłatą należności, natomiast z drugiej strony, inny organ tego państwa eg­ze­k­wu­je podatek od tej niezapłaconej należności.
Jest to oczywiście zgodne z literą prawa choć sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i poczuciem spra­wied­li­woś­ci, nie mówiąc o tak archaicznym i niemodnym terminie jak przyzwoitość.
Organ ściągający podatki, działający w imieniu kompetencji wykonawczej władzy, nie może do­cho­dzić podatków od niezapłaconych przez tę władzę należności. Podstawą naliczenia podatku mo­że być nie­za­pła­co­na faktura, jeśli można przypuszczać, że strony umowy działały w zmowie. Trud­no uz­nać, że przedstawiciele władzy będą działać przeciwko niej, a jeśli tak, to przede wszystkim oni po­win­ni być karani, a nie przedsiębiorcy.
Odnośnie osób odpowiedzialnych za doprowadzenie do takich sytuacji (zarówno reprezentujących nie­pła­cą­cą władzę jak i organy skarbowe), to stosuje się wszystko to, co zostało napisane wcześniej, a do­ty­czy przedawnienia (patrz rozdział Przedawnienie), więc może już zaczną wyrównywać krzyw­dy, któ­re wyrządziły.

Podstawą gospodarki jest wolny rynek i nie tylko wewnątrz państwa, ale także w wy­mia­rze po­nad pań­stwo­wym. Wszelkie dopłaty do produkcji, koncesje, licencje, obo­wiąz­kowe „sa­mo­rządy za­wo­do­we” i in­ne tego typu instrumenty ograniczające swo­bod­ne działanie na ryn­ku są za­bro­nio­ne przez pra­wo. Po­dobnie do nich cła (opłaty gra­nicz­ne, podatki gra­nicz­ne) są zja­wis­kiem ne­ga­tyw­nym. Nie­mniej ze wzglę­du na sto­so­wa­nie ceł przez inne kraje na­le­ży utrzymać sto­so­wa­nie ceł, z tym że nie ma ko­niecz­noś­ci kons­tru­o­wa­nia własnej tabeli opłat celnych. Na­le­ży przy­jąć system ceł wza­jem­nych, to zna­czy clić towar we­dług stawek: kra­ju pochodzenia (pro­duk­cji), kraju siedziby producenta, kraju po­cho­dze­nia do­mi­nu­ją­cych/podstawowych skład­ni­ków/ele­men­tów; przy czym wybiera się najwyższe z tych sta­wek. (Przy­kład: komputer skła­da­ją­cy się z pro­cesora, pa­mię­ci, dysków, innych urządzeń pe­ry­fe­ryj­nych i oprogramowania. Jeś­li wszyst­kie elementy składowe po­chodzą z Hong Kongu, zos­ta­ną zło­żo­ne w tym mieś­cie i do­ko­na tego firma zarejestrowana w nim, to cło wyniesie 0. Na­tomiast gdy pro­cesor lub dysk, bądź inne części komputera będą po­cho­dzić z Japonii al­bo wy­pro­du­kuje je ja­pońs­ka fir­ma, al­bo cały komputer zos­tanie wy­pro­du­ko­wa­ny w Japonii, to bę­dzie clony według naj­wyż­szych sta­wek – ja­poń­s­kich.) Podstawą ustalania war­tości pro­duk­tu przed ocleniem jest cena ja­ką za­pła­cił im­por­ter, po­więk­szo­na o maksymalne moż­liwe do­płaty do produkcji danego do­bra na te­renie ryn­ku eks­por­te­ra oraz do­pła­ty eks­portowe sto­sowane przez państwo, or­ga­ni­za­cję ek­s­por­tera. (Obie te kwoty im­por­ter mu­si od­pro­wa­dzić do skar­bu państwa).

Cło

Jeżeli od jakiegoś produktu pobierane jest cło, to obowiązkiem importera jest za­pła­ce­nie te­goż. Każdy ku­pujący musi zażądać od sprzedającego pisemnej deklaracji, że cło zos­tało za­pła­co­ne, zaś dopłaty za­gra­niczne zwrócone. Jeżeli nie ma takiej deklaracji, to kupujący mu­si za­pła­cić cło i zwrócić ewen­tu­al­ne dopłaty. Kontrola celna nie jest na gra­nicy tylko w do­mach i za­kładach przemysłowych, rze­mieśl­ni­czych i firmach na te­re­nie całego kraju. W skle­pach de­kla­racja zapłacenia cła może być za­miesz­czo­na na pa­ragonie, zaś poważni im­porterzy mogą umiesz­czać tę deklarację w gwarancji do­łą­czo­nej do pro­duk­tu. Jeżeli fir­ma wystawiająca de­kla­ra­cję „zniknęła” to za oszustwo od­powiada na­byw­ca, któ­ry mo­że cy­wil­nie dochodzić od­szko­do­wa­nia od sprawców „znik­nięcia”. Sposobem unik­nię­cia przy­krej nie­spo­dzian­ki jest po­pro­sze­nie sprze­da­ją­ce­go o podanie numeru deklaracji celnej i spraw­dze­nie w urzę­­dzie czy cło zos­ta­ło za­pła­co­ne lub robienie zakupów u tych samych, znanych kupującemu han­dlow­ców.
Wydawać się może, że niesprawiedliwe jest obciążanie klienta za niesolidność sprzedawcy. Jeśli jed­nak uwzględni się, że nie żyjemy w próżni i wiemy czego się można spodziewać po różnych fir­mach, a po­nad­to nie ma już nieszczęsnego podatku od towarów i usług oraz różnych akcyz, to nie jest to ta­kie straszne.
Ponadto organy władzy mogą pomagać obywatelowi w ściganiu „znikających” firm i osób od­po­wie­dzial­nych za to. To, że władza musi zabezpieczać się przed oszustwami bandytów, nawet za po­mo­cą dra­koń­s­kich metod, to nie znaczy, że nie może współpracować z praworządnymi oby­wa­te­la­mi.
Oczywiste jest również, że cła są podatkiem granicznym, który powinien być zlikwidowany na za­sa­dzie wzajemności. Najlepiej w wyniku umów dwu- lub wielo- stronnych.

Wolne media

Gwarancją prawidłowego funkcjonowania demokracji jest kontrola władzy przez rzą­dzo­nych. Czyn­ni­kiem zapewniającym najlepszą kontrolę rządzonych nad rządzącymi jest ist­nie­nie wolnej pra­sy, a sze­rzej wolnych mediów. Prawo musi gwarantować ist­nie­nie wolnych me­diów, a zatem blo­kować prze­ni­ka­nie się „czwartej władzy” i trzech kom­petencji władzy oraz wymuszać ist­nie­nie kon­kurencji na ryn­ku mediów. Jeżeli pry­watny właściciel zdo­mi­nu­je jakiś rynek, obo­wiąz­kiem pań­stwa (województwa, powiatu) jest powołanie i nawet dotowanie kon­kurencyjnego tytułu, tak dłu­go, jak nie będzie rze­czy­wis­tej kon­ku­ren­cji. Natomiast, gdy nie ma żadnego medium na da­nym obszarze, wła­dzom nie wolno kre­o­wać włas­ne­go me­dium ani utrudniać powstania me­dium pry­wat­nego. Przez pierwszy okres dzia­łal­noś­ci me­dia po­winny być zwolnione z podatków – nie dotyczy to no­wych mediów tworzonych przez pod­mio­ty dominujące na rynku me­diów. Właś­ciciele me­diów, człon­kowie redakcji oraz stali współ­pra­cow­ni­cy nie mogą być członkami żad­nej kom­pe­tencji wła­dzy.
Rozdzielenie poszczególnych kompetencji władzy jest oczywiste w sensie teoretycznym od czasów Mon­teskiusza. Ponieważ w tamtych czasach środki masowego komunikowania się praktycznie nie ist­nia­ły, więc nie znalazły się w jego podziale kompetencji władzy.
Tak jak niezdrowe jest powiązanie kompetencji wykonawczej władzy z prawodawczą (ustrój sejmowo – ga­binetowy) czy sądowniczą (dyspozycyjni sędziowie), tak samo źle kończy się powiązanie mediów z któ­rąkolwiek kompetencją władzy. Jeżeli jakiś organ chce coś ogłosić, to zawsze może zwołać kon­fe­rencję prasową, zrobić przeciek lub w inny sposób zainteresować media. Istnieją dziennikarze, a na­wet całe redakcje specjalizujące się w analizowaniu i omawianiu posunięć władzy. Zatem nie ma ko­niecz­noś­ci kreowania „własnego” organu. To oczywiście nie ułatwia życia rządzącym, ale kto po­wie­dział, że rządzenie ma być łatwe i przyjemne?

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość