Państwo wersja aktualna cz. 1.

Ludzie nie są równi.
Wolność, równość i braterstwo – wprowadzone do powszechnej świadomości przez re­wo­lucję fran­cus­ką są postulatami, które bez podania ograniczeń zakresu sto­so­wa­nia każ­de­go z nich stają się swoją ka­ry­ka­tu­rą.
Wolność bez odpowiedzialności to tyrania lub anarchia. Równość bez ograniczeń to bez­pra­wie (lub rów­ność w grobie). Braterstwo może być realizowane tylko in­dy­wi­dualnie, a za­tem wszel­kie sys­temy opie­ra­jące się na zadekretowanej miłości (lub nie­nawiści) bliź­nie­go muszą kończyć się fias­kiem.
Jak wobec powyższego zorganizować państwo, aby nie tworzyć utopii z jednej stro­ny i by nie ska­zy­wać ko­goś na przegraną ze względu na rasę, miejsce urodzenia, stan ma­jąt­ko­wy czy inne czyn­niki?
Rozważania dotyczące organizacji państwa nie są czynione „sobie a Muzom”. U podstaw tych roz­wa­żań leży przekonanie, że ludzie są mądrzejsi niż się politykom wydaje i, że jest kwestią czasu kiedy zmie­nią „zderzaki”.
Program naprawy państwa trzeba mieć gotowy nawet wtedy, gdy wydaje się niemożliwe zrobienie cze­go­kolwiek. Choćby po to, by nie obudzić się, w którymś momencie, z ręką w nocniku jak I rząd II prl-u i nie wybrać „planu Balcerowicza”, czyli najgorszego możliwego rozwiązania.
Chcę otworzyć tym tekstem dyskusję na temat ustroju państwa, do jakiego należy dążyć. Oczywiście dys­kusji powinien podlegać nie tylko cel ale, w równym stopniu, metody osiągnięcia tegoż.
Zapraszam do dyskusji całego projektu i jego konsekwencji, prosząc jednocześnie o zastanowienie się, za­nim zacznie się pisać, czy polemizuje się z przedstawionym stanowiskiem czy ze swoimi poglądami, uprze­dzeniami i brakiem zrozumienia…
Informuję, że wyrażam zgodę na umieszczanie dowolnych fragmentów niniejszych rozważań w pro­gra­mach dowolnych partii i nie oczekuję podawania źródła.

Człowiek wśród ludzi
Każdy człowiek odpowiada za swoje czyny i dokonywane wybory. Nie można na­rzu­cać lu­dziom jed­na­kowych praw i jednakowej odpowiedzialności. Jeżeli ktoś nie jest za­in­te­re­so­wa­ny po­li­ty­ką, nie ro­zu­mie jej i nie chce brać w niej udziału, to narzucanie mu obowiązku uczest­nic­twa w wy­bo­rach jest za­machem na jego wolność, a nie jej re­a­li­zacją. Pomysły by kazać płacić „ka­rę” za nieobecność przy ur­nie lub szan­ta­żo­wać czło­wie­ka, że stra­ci swoje pra­wa, ale nadal bę­dą ciążyć na nim obowiązki – roz­wią­za­nia stosowane w nie­których tak zwanych doj­rzałych de­mo­kracjach – to szczyt ob­łu­dy ze stro­ny „de­mokratów”.
Każdy wybór niesie konsekwencje. Jeżeli ktoś nie interesuje się polityką, jeśli nie chodzi na wybory, bo „po co”, tym samym akceptuje dokonywanie wyborów w jego imieniu przez tych, którzy są za­in­te­re­so­wa­ni. Niemniej potem nie należy mieć pretensji o jakość polskich polityków…
Oczywiście każdy może mieć pretensje, tylko są one nieuzasadnione w takim przypadku.

Możliwe relacje człowieka z państwem
Każdy rodzi się wolny i ma prawo zrezygnować ze swoich praw, a wtedy w kon­sek­wen­cji ma mniej obo­wiąz­ków. Pań­stwo, jako sys­tem, jest tak opracowane, że czło­wiek wie jakie prawa łą­czą się z ja­ki­mi obo­wiąz­ka­mi. Możność określenia wza­jemnych re­la­cji państwo – człowiek jest klu­czo­wa dla re­a­li­za­cji zasady wol­noś­ci jednostki. Można okreś­lić się, co najmniej, na sześć podstawowych spo­so­bów, ja­ko:
oby­wa­tel (ryzykant) – czło­wiek wol­ny – posiadający pełnię praw, w tym czynne prawo wyborcze, i peł­nię obo­wiąz­ków; płaci podatki;
nieletni – człowiek wolny – nie posiadający podstaw do płacenia po­dat­ków, a zatem nie będący oby­wa­te­lem, niemniej potencjalnie mogący ten sta­tus osiągnąć; status przypisany do każdego w chwili urodzenia; jeżeli w ciągu 6 lat od ukończenia 16 ro­ku ży­cia nie rozpocznie płacenia podatków uzyskuje status niezainteresowanego.
gość – czło­wiek wol­ny – relacja przysługująca każdej osobie przyjeżdża­ją­cej do państwa, która nie ma for­malnego właściciela i nie jest oby­wa­te­lem; nie posiada czynnego ani bier­ne­go prawa wyborczego; nie pła­ci po­dat­ków; w razie skorzystania z pomocy udzielonej przez ad­mi­nis­tra­cję lub służ­by po­li­cyj­ne, koszty ponosi sam bądź jego ubez­pie­czy­ciel; prze­by­wa w pań­stwie czasowo;
nie­za­in­te­re­sowany – czło­wiek wol­ny (żadnych praw ani obo­wiąz­ków); relacja podobna do gościa, z tym, że nie udziela mu się pomocy administracyjnej, policyjnej czy medycznej, z wyjątkiem sytuacji gdy poprosi o nią i zapłaci za nią;
nie­wol­nik (zachowawczy) – nie posiada czynnego prawa wyborczego i jest zobowiązany do po­słu­szeń­stwa względem właściciela, pozostałe prawa i obowiązki (w tym kwestie danin na rzecz wła­dzy) okreś­la właściciel, którym może być osoba fizyczna jak i wspólnota terytorialna (gmina, powiat, województwo lub państwo); w obecnym stanie prawnym wszyscy jesteśmy niewolnikami, którym za­ser­wo­wa­no ogra­ni­czo­ne czynne prawo wyborcze;
wyjęty spod prawa – osoba skazana na banicję oraz terrorysta; nie korzysta taka osoba z ochrony pra­wa na terenie państwa, więc każdy ma prawo taką osobę legalnie zabić bez ponoszenia kon­se­kwen­cji praw­nych; w skrajnych przypadkach za zabicie wyjętego spod prawa moźna być nagrodzonym;
oraz sposoby przejściowe związane ze zmianą relacji człowiek państwo. Najczęstsza zmiana to z czło­wie­ka wolnego w nie­wolnika i od­wrot­nie. Relacja zwią­za­na z re­zygnacją z wolności to na­tych­mias­to­wa utrata praw człowieka wol­ne­go, wejście w obo­wiąz­ki określone przez właś­ciciela (na przy­kład pań­s­two), a następnie uzys­ki­wa­nie stopniowo upraw­nień (na przykład do opieki lekarskiej na koszt właś­ciciela lub eme­rytury z jego za­so­bów). Człowiek wol­ny posiadający niewolników musi naj­pierw ure­gu­lo­wać ich sta­tus (znaleźć im nowego właściciela, prze­ka­zać ich fundusze, za­pew­nić ciągłość świa­d­czeń), a dopiero potem mo­że zmienić swój status. Nie­wol­nik zmie­nia­jąc swój status traci opie­kę właś­ciciela na­tych­miast, natomiast pełnię praw uzyskuje do­pie­ro po upływie pełnej kadencji wy­bie­ral­nych kom­pe­tencji władzy (co najmniej 6 lat).
Oczywiście nakreślone powyżej sposoby zmiany statusu mogą wymagać uszczegółowień i do­pra­co­wa­nia, niemniej generalna zasada przyświecająca temu projektowi, to akceptacja statusu jaki chce mieć czło­wiek w państwie i dopuszczenie zmiany tego statusu, gdy człowiek dojrzeje do takiej zmia­ny…
Obecny status wszystkich mieszkańców Polski jest skrzyżowaniem niewolnika (obowiązkowe „ubez­pie­cze­nia” itp.) z obywatelem („pełnia” praw wyborczych). Niemniej ograniczenia są znacznie dot­kliw­sze niż korzyści z solidnie ograniczonego biernego i czynnego prawa wyborczego.
Większość ludzi będzie mogła natychmiast zrezygnować z wolności i znajdą się w sytuacji takiej jak te­raz, tylko nikt nie będzie mógł im wyrzucać, że nie chodzą na wybory, bo tego prawa nie będą mieli.
Danina płacona przez niewolnika na rzecz właściciela, jest dochodem tego drugiego. Tyle, że władza nie będzie musiała uzasadniać nałożonych na niewolnika ciężarów, tylko będzie określać sposób wy­li­cza­nia i uiszczania ich. Oczywiście władza określa należności od niewolników do niej należących. Jeś­li ktoś znalazł sobie właściciela prywatnego, to jedyną rzeczą jaką władza może określić jest po­da­tek od posiadania niewolnika. (Tego rozwiązania, znaczy podatku, nie polecam).
Może pojawić się obawa, że ludzie wolni będą chcieli ograniczać swobodę niewolników. Nie wydaje się, żeby takie obawy miały realne podstawy. Każdy niewolnik może w dowolnym momencie przestać być niewolnikiem, więc właściciel może mu rozkazywać tak długo, jak długo niewolnik uważa, że od­no­si korzyść. W każdej chwili relacja niewolnik – właściciel może zostać przez niewolnika za­koń­czo­na. Natomiast właściciel musi wypełnić swoje obowiązki zanim zakończy tę relację. Wy­py­cha­nie nie­wol­ni­ków do stanu wolnego nie jest w interesie żadnej ze stron. Poza tym, niewolnik mo­że zmie­nić właś­ci­cie­la, o ile nowy właściciel zaakceptuje przejęcie tego niewolnika.
Istnieje tylko jedna sytuacja, gdy człowiek może stać się niewolnikiem wbrew własnej woli. Trzeba poz­ba­wić człowieka wolności, gdy ten człowiek próbuje ograniczać wolność ludzi wolnych za po­mocą pra­wa (chodzi o ustawowe zmuszanie ludzi wolnych do bycia „zabezpieczonymi” przed zda­rze­niami lo­so­wy­mi).

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość