Jak nie być biednym, chorym i slabym – Panu Igle do sztambucha

Minęlo już kilka dni od aktualnego apogeum kolejnego kryzysu kaukaskiego, więc nadszedł czas na w miarę spokojne analizy. Nie będę się stroil w piórka besserwissera i analizowal zachowań głównych aktorów tych wydarzeń. Spróbuję się za to skoncentrować na naszych, polskich reakcjach, szczególnie reakcjach zwykłego obywatela-uczestnika forumowych dyskusji. Pobieżnie sila rzeczy.

Przede wszystkich wszystkie niemal reakcje były nacechowane wielkimi emocjami, mającymi za podstawę lęk, lub niekiedy wręcz strach. I nie ma się czemu właściwie dziwić, wziąwszy pod uwagę doświadczenia nasze i naszych poprzedników. Lęk ten, im silniejszy, charakteryzowal się w reakcji tym większa agresją; takie powiązanie jest chyba typowe z punktu widzenia psychologii społecznej. Spotykamy takie zachowania również w świecie zwierząt.

Tyle, że powodowana lękiem agresja nie jest najlepszym sposobem,by zrealizować zawarte w tytule niniejszego tekstu cele.

Przede wszystkim, co podkreślalo juz wielu komentatorów i autorów tekstów, Polacy mają takie, a nie inne doświadczenia historyczne. Ponadto – co też wynika z historii – nie jesteśmy przyzwyczajeni do wlasnego panstwa, którego w swej aktualnej formie nadal jawi się jako nasz przeciwnik (w najlepszym razie), co skutecznie udowadniają nam od czasu do czasu reprezentanci narodu zwani politykami. My w ich dobre intencje po prostu nie wierzymy (en bloc), przenosząc tę niewiarę m.in. w sferę werbalną, okreslając potencjalne powody takiego, a nie innego zachowania naszych polityków. Co gorsza, te określenia są przenoszone również na niemal wszystkich, którzy prezentują swe stanowiska na forach internetowych. Choć oczywiście istnienia zawodowych zwolenników racji stanu państw sąsiednich wykluczać nie należy – każde państwo chce zrealizować swoje cele.

I tak, zwolennicy rozsądku (w ich mniemaniu) są natychmiast określani mianem, jeśli nie bezpośrednio zdrajców i zwolenników Moskwy, to przynajmniej tchórzami, lżepatriotami etc. Z kolei w oczach zwolenników rozsądku reszta jest obrazem szalonych bohaterów na cudzy rachunek, albo lekkomyślnych wojaków znających wojnę jedynie z filmów.

Tymczasem, zanim zaczniemy skromną choćby analizę, należy ustalić pozycje wyjściowe. Ustalając je, bierzmy pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze rozwoju sytuacji, a nie tylko te, które są zgodne z naszymi poglądami.

Oto jesteśmy mimo wszystko młodym członkiem grupy państw zwących się Unią Europejską. Na dodatek Unia ta wcale nie jest mocarstwem światowym (zaledwie do tego miana pretenduje), i to zarówno pod względem gospodarczym jak i politycznym. O militarnym nie wspominając. W przeciwieństwie do starych członków Unii mamy, wraz z kilkoma innymi nowymi krajami, calkiem inne doświadczenia, a tym samym inny sposób podejścia do problemu, o którym wspomniałem na początku. I będzie to niebawem zaledwie jeden tylko z problemów, jakie nas czekają. Unia – jesli będzie chcila być światowym mocarstwem – ma jeszcze dużo pracy do wykonania. A nie będzie ona latwa.

Tak więc, by poslużyć się sytuacją z ZOO, naszym zadaniem jest przekonanie tych starych, że rosyjski niedźwiedź co prawda wygląda sympatycznie, ale jak to z niedźwiedziami bywa, w bezpośrednim kontakcie wcale nie jest pluszowym misiem. Gdy dodamy do tego dość jednoznaczne stosunki gospodarcze na linii UE-Rosja to widać, że by rozwiązać pozytywnie z naszego, polskiego punktu widzenia problem, nie należy stosować taktyki działań jednorazowych, ale dlugofalową strategię.

Jak słusznie zauważyl Pan Igla (ale nie tylko on) naszym zadaniem jest odsunięcie granic z Rosją maksymalnie daleko, a dzielące nas od tego mocarstwa surowcowego państwa uczynić naszymi dobrymi sąsiadami (bo w przyjaźń międzynarodową to ja nie wierzę, nie te czasy). By uczynić ich dobrymi sąsiadami należy z kolei mieć odpowiednie argumenty w rozmowach z nimi.

Ich rozmowy z nami będą tym lepsze, im bardziej silnym, glównie gospodarczo, będziemy partnerem. Inaczej mówiąc – by chcieli zająć przychylne nam stanowisko, należy im coś dać. A dać będziemy mogli wtedy, gdy będziemy sami coś mieli. Teksty o wspólnym zagrożeniu są dobre, ale niestety tylko na krótką metę, bo co poniektórzy wolą mieć co jeść i jeszcze kilka groszy w kieszeni od hurrapatriotycznych obietnic w rodzaju zobaczycie, jak wam pomożemy. Może zobaczą, a może nie. Biorąc pod uwagę historię raczej nie zobaczą.

Należy więc zacząć budować naszą potęgę gospodarczą, i to nie tylko w Europie, ale na calym świecie, jako że od dawna już jesteśmy przecież globalna wioską. Weźmy przykład z zachowania rządu Korei Południowej (o czym już kiedyś pisalem), zacznijmy rozmawiać poważnie z państwami w pasie Filipiny, Indonezja, Malezja, Wietnam. Tam tez jest ropa i wiele innych bogactw naturalnych, a my z kolei mamy niezle maszyny i specjalistów od pozyskiwania tych bogactw. Ciekawa jest Ameryka Południowa, Afryka, Daleki Wschód (transport towaru w 25-tonowym kontenerze na trasie USA-Chiny kosztuje ok. 1 000 USD). Czyli wszędzie tam, gdzie nas jeszcze nie ma. I w tę ekspansję powinniśmy zainwestować. Powinno zainwestować państwo ulatwiając naszym przedsiębiorcom nawiązywania kontaktów i wspierając je.

Tyle, że jest to strategia dlugofalowa, obliczona na lata. Jej opracowaniem i realizacją winni zająć się ludzie, którzy zostaną do tego celu wyszkoleni. Pamiętajmy, że od dawna już mlodzi Rosjanie studiują i kończą najlepsze uczelnie na świecie, a zdobyte potem w brzydkich kapitalistycznych firmach doświadczenie i znajomości wykorzystują bez skrupułów dla dobra swoich firm i swojego kraju.

Gdy zdobędziemy pozycje gospodarczą, a nawet wcześniej – gdy nasi sąsiedzi (nawet jeśli jeszcze nie są dobrymi sąsiadami) zauważą kierunki i kolejne efekty naszych działań – będziemy mogli prowadzić rozmowy polityczne na temat, jak zabezpieczyć nasze – tym razem wspólne – interesy w Europie. Najpierw wschodniej, a potem zachodniej. Bo jak pisalem w komentarzu u Pana Igly: co my im możemy teraz zaproponować: pieniądze – sami je mają, i to więcej niż my. Bezpieczeństwo – proszę mnie nie rozśmieszać. Wspólne interesy – najpierw pokażmy, że potrafimy je robić.

By realizować tę strategię mającą na celu naszą rację stanu (czyli utrzymanie niepodległego, silnego państwa) potrzebna jest nowa klasa polityczna, bo gospodarcza już się powoli rodzi. Niech to będą fachowcy, bo czasy niesamowitych karier elektryków czy magazynierów już się dawno skończyly. Tak samo jak skończyly się czasy rodzinnych czy partyjnych klik w polityce, zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej.

I niech polityka wewnętrzna nie będzie wyznacznikiem działań w polityce zagranicznej lub odwrotnie; obie winny być składowymi wspomnianej racji stanu.

Gdy zaczniemy się bogacić, pojawią się kolejne banki, tym razem naprawdę te duże, a nie ich forpoczty. Wtedy wykorzystajmy je do naszych celów, a nie odwrotnie. Niech przyjdą inwestorzy, ale nie ci, którzy budują u nas jedynie kolejne hipermarkety, lecz coś bardziej trwałego, czego będą bali się potem utracić.

Zdaję sobie sprawę, że realizacja celu jest trudna, ale należy zacząć ją od jutra, a najlepiej od dzisiaj. I nie bać się innych, ich koloru skóry, wyznania, obyczajów, sposobów sprawowania polityki (wykluczając jednak tych, którzy popelniają zbrodnie na wlasnych narodach) czy nawet ich cywilizacji, ale wprząc ich lub część z tych elementów w realizację naszej strategii.

Jeśli tego nie zrobimy na zimno, wręcz z perfidią, to nadal będziemy się bać. I pelni emocji wolać do naszych sąsiadów – ale tych z naszego miasta, czy internetowego forum – którzy mają inne poglądy (i też się boją tego samego, co my) na sposób realizacji wspomnianego, jedynego wspólnego celu: ty żydzie, ty rusku, ty szwabie, ty żółtku, ty czarnuchu. I będą opadać kolejne maski.

I po raz kolejny opadną nam ręce.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wszystko OK

Tylko, już z marszu stawiam pierwszy zarzut.
Otóż nie można najpierw się wzbogacić a potem wziąć się za politykę/kowanie.
Oba zajęcia są komplementarne.

Po następne. Wiem jaki jest pański stosunek do działania prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji, tyle, że jego zachowanie było wynikiem nie tylko wiecowych emocji ale i obrony naszych interesów a także interesów naszych sąsiadów, generalnie skupionych wokół korytarza do surowców Azji Środkowej.

Po kolejne, pan w zasadzie dobrze kombinując pomija pewien szczegół dość istotny w swoim rozumowaniu. Otóż z pańskiego pisania ( nie tylko w tym wpisie ) wynika jednoznacznie, że gani pan tromtadrację jednego z obozów/poglądów politycznych w Polsce.
Pomija pan zupełnie, zapewne przez nieuwagę, zupełną bierność i nic/nierobienie obozu drugiego. Ponoć tego bardziej racjonalnego.

Łapię się więc pan we własne sidła.

Polegają one na tym, że generalnie lepiej nie robić nic, nikomu się nie narażać, nie mieć inicjatywy, stać w drugim szeregu.

Oczywiście używając dobrych argumentów, tyle że w ich efekcie kończy się pasywną postawą.

Oczywiście nasz spór będzie się nadal toczył, i jak wolę, na poziomie wymiany poglądów/stanowisk w określonych nadchodzących sprawach.


Panie Igło,

mnie się wydaje, ze trochę Pan mija celu.

Faktycznie, nic nierobienie jest złe. To bezdyskusyjne jest dla mnie. Ale to nie znaczy, że należy chwalić tych, którzy robią tylko ruch w powietrzu, który do niczego sensownego nie prowadzi.

Myślę, że obydwa są złe. Niestety.

Pozdrawiam


Otóż Panie Iglo Szanowny

Ja mam do Pana jeden zarzut, mianowicie, ze Pan często czyta to, czego w tekście nie ma. Gorzej, czasami Pan nie zauważa tego, co autor napisal. Na dowód:

Pisze Pan

Otóż z pańskiego pisania ( nie tylko w tym wpisie ) wynika jednoznacznie, że gani pan tromtadrację jednego z obozów/poglądów politycznych w Polsce.
Pomija pan zupełnie, zapewne przez nieuwagę, zupełną bierność i nic/nierobienie obozu drugiego. Ponoć tego bardziej racjonalnego.

Łapię się więc pan we własne sidła.

Gdy tymczasem ja napisalem:

By realizować tę strategię mającą na celu naszą rację stanu (czyli utrzymanie niepodległego, silnego państwa) potrzebna jest nowa klasa polityczna, bo gospodarcza już się powoli rodzi. Niech to będą fachowcy, bo czasy niesamowitych karier elektryków czy magazynierów już się dawno skończyly. Tak samo jak skończyly się czasy rodzinnych czy partyjnych klik w polityce, zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej

Czyli jak się nie napisze doslownie, że Tusk i jego ekipa tez jest do bani, to już tekst się nie liczy? Panie Iglo?!

Jasne, że ma Pan rację co do komplementarności, tyle że trzeba odpowiednio ustawiać cele pośrednie, bo ktoś krzyknie sprawdam! i zostaniemy ze spuszczonymi spodniami. I tak jest z Gruzją, gdzie niby pilnujemy naszych interesów. Tylko co z tą ropą z Odessy, skoro nie ma rury z Brodów i nikt jej nie zamierza budować (bo Sarmatia to melodia do pogwizdania, a nie uwierzenia). Zresztą zna Pan tę historię.

Zaś co do pana Kaczyńskiego Lecha. Ja bym Panie Iglo, zgodnie z prezentowanym stanowiskiem, spuścil już zaslonę milczenia na cala nasza aktualną klasę polityczną i zacząl się zastanawiać, jak zrobić to, o czym piszę. Inaczej ugrzeźniemy – już ugrzęźliśmy – w permanentnych tylko ocenach tej czy innej ekipy; a one wszystkie są one siebie warte. O czym już wielokrotnie pisalem.

I nadal będę zdania, że jak nie mamy czym, to najpierw zdobądźmy broń czyli argumenty (przy czym pod haslem broń rozumiem równiez instrumenty gospodarcze), albo w ogóle nie zaczynajmny, bo sie to źle skończy i tyle.

Prowadzil Pan pewnie w życiu biznes. Jak Pan nie zdobyl pieniedzy, to Pan go musial zwinąć i nie pomoglo żadne olaboga. Po prostu nie i tyle. Jak pisal Pan nN: nikt nie daje za darmo drugiego śniadania. Przynajmniej bez przerwy.

Pozdrawiam serdecznie


Dodam,

To co przyszło mi do głowy podczas odkurzania dywanu w dużym pokoju, co małżonka zaleca mi jako terapię zamiast kropelek na nerwy.

Otóż, ja generalnie zgadzam się z każdym napisanym przez pana, pojedynczym zdaniem.
Co do grosza.

Tyle, że szanowny WSP Lorenzo znamy się nie od dziś, patrzymy na siebie jak łyse szkapy, na postoju dorożek.

I wtedy do mnie nie przemawiają pańskie pojedyncze zdania i argumenty.
Do mnie przemawia styl, nastrój, pozycja, obgląd etc,etc..

I wtedy zaczynam odkurzać dywan, bo wychodzi mi jednoznacznie, że pan proponujesz naszej polityce nowoczesny klientyzm.

Chowanie się za cudzymi plecami, czekanie na silniejszych, klaskanie na ichnich akademiach.

Tymczasem my nie jesteśmy zainteresowani zachowaniem status quo w stosunkach z Rosją (i w mniejszym stopniu z Niemcami ), my musimy te stosunki przechylać na naszą stronę używając do tego takich narzędzi jakie posiadamy
Np: przynależność do UE, NATO, wpuszczanie do siebie kapitału ukraińskiego (białoruskiego), niewpuszczanie sowieckiego, ułatwienia graniczne dla ludzi, a także gromadzony w funduszach inwestycyjnych/emerytalnych kapitał, i wiecowe mowy też.

I nie ma co czekać na to abyśmy zostali basiorem, tylko stawajmy się nim.


Panie nN

Widzi pan,... tak robienie wiatru, jak i nicnierobienie umyka racjonalnej ocenie.
Nie ma na jedno i drugie termometru.

Wtedy pozostają do oceny emocje i przekonania.
I one też nie są wymierne ale są za to mniej/lub/więcej przekonywujące.

Co więcej, często wywołują konkretne kontr/i/działania.


Szanowny Panie Iglo

W pierwszych slowach mego komentarza wyrażam dumę, że zarobilem kolejne kilka pluspunktów u Pańskiej Malżonki w kwestii tego dywanu, co to ja wiem, a Pan go odkurza. Serdeczne pozdrowienia proszę przekazać.

W drugich slowach to ja znowu muszę wskazać, że Pan widzisz to, czego ja nie napisalem. Ba, nawet nie pomyślalem.

Zacznijmy od początku, ale juz po raz ostatni, bo mnie coś trafi, a Panu będzie przykro. Otóż mamy perfidnie robić wszystko, żeby wyszlo na nasze. Może to zdanie Pan przeczyta chociaż. I bez względu na to, jak Pan to nazwie. Bo to nasz jest interes i my go mamy osiągnąć. Jak trzeba to będziemy klaskać, jak trzeba to się będziemy chować za cudzymi plecami. Nie sądzi Pan, że np. nadszedl czas, aby szanować i oszczędzać polską krew, a zacząć używać rozumu?

Jakoś tak dzialali do tej pory Francuzi, Anglicy i inne nacje handlowe i jakoś dobrze na tym wychodzili. Skończmy więc raz na zawsze z tym chojractwem, które nic nie przynosi, tylko permanentne straty.

Pan to sobie możesz nie byc zainteresowany w naszych aktualnych stosunkach z Rosją i w mniejszym stopniu z Niemcami. Proponuje się wyprowadzić na Antarktydę. Bo ich Pan raczej nie wyprowadzisz.

I zacznij Pan wreszcie czytać to, co ludzie piszą, a nie czytać to, czego nie napisali. bo nie chce mi się już komentowac ostatniego akapitu Pańskiego komentarza. Bo powtarza Pan to, co napisalem, i używa jeszcze na dodatek jako argumentu przeciwko mojej tezie.

Pozdrawiam z lekka rozjuszony:-))


Jakeś Pan rozjuszony

to wreszcie dobrze kompinujesz!
Noo…
A po jakie cholere pan’eś mi kazał Tekstowisko zakładać, co?
Co i niewielu wie, że mi kazałeś?

I potwierdzając pańskie rozjuszenie, owszem ani grama polskiej krwie, za to wszystkie szare komórki, dobrą sakiewkę polskich, czerwonych złotych i zaradne ekipy buszujące po świecie.

Tak polityczne, jak i ekonomiczne, kulturalne i wszelkie inne..

Pozdrawiam pańską małżonkę, wzajemnie i może weź się pan za obieranie zimnioków albo inne takie tam, co to w Galicji się robi.
Dla zdrowotności
Co?


Igła

dobra, zobacz na fakty: Na chwile obecną mimo usilnych starań USA Nabucco padło, czyli projekt ważny z punktu wiedzenia naszego bezpieczeństwa lezy i nawet już nie kwiczy

do czego zmierzam: ano do tego że nie wszędzie uda nam się być na pierwszej linii czasem trzeba z drugiego planu, przez pośredników nawet czasem

w kwestii bezp. energetycznego dwa ciekawe linki:

gaz

i

ropa

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Panie Igło,

ja rozumiem,że Pan jest wierny elektorat, ale stawia Pan innym wymaganie jakich nie stawia sobie.

Bo czy Pan, za każdym razem gdy zdarzy się Panu krytyka rządu i PO, zaznacza, że PiS i prezydent też robią głupoty? Nie zauważyłem. Pewnie źle patrzyłem.

A Pan by chciał, żeby każdy krytyk PiSu był zarazem jego chwalcą. Niedoczekani, obawiam się.

To trochę jakby Pan oczekiwał, że w przypadku, gdy wypiję stęchłe Żywieckie i powiem, że stęchłe, to od razu si egnę do notatek i dodam, że pięć miesięcy temu piłem stęchły Okocim?

A niby po co?

PO ma tutaj kilku zagorzałych chwalców i co najmniej równie wielu krytyków. PiS ma więcej krytyków, niż chwalców. Albo taką mamy tutaj strukturę blogerów i komentatorów, albo sobie na to zasłużył.

Pozdrawiam


Jak to po co, Panie Iglo?

Żeby sie z Panem naparzać, byle z sensem i w oparciu o rzeczywiście wyrażone lub napisane myśli.

A co do zapętlania, to zdecyduj sie pan czy to mają być polskie czy czerwone , i to zlote na dodatek.

Chyba żeś Pan juz przyjąl moją koncepcje czyli byle się tym dalo zaplacić, a inni wzięli je za dobrą monetę.

Smacznego obiadku


Panie nN

Nie jestem wierny elektorat.

Nawet jeżeli to, tak wygląda?

Natomiast jestem wierny jednemu, na medialną nagonkę reaguję wierzganiem.

Tak jak i na głupotę.
Własną tyż.

No i mam pare zalet, ale jak się golę, to lustro do mnie krzyczy.
Więc może się mylę?


Dobrze, że jeszcze krzyczy, Panie Iglo.

Gorzej jak zacznie pękać. Bo to wtedy straty wymierne i finansowe powstaną. Chociaż z drugiej strony to się przemysl lustrzany będzie rozwijal.

Smacznego deseru


WSP Lorenzo

Na boku.

Polskie czerwone złote oznacza – dukaty.
Czyli złotą monetę.
:)


Nie dość, że Pan nie czyta tego, co piszę,

to jeszcze mnie Pan za durnia uważa:-))

pzdr


No dobra

Idę odkurzać przedpokój.
:(


Panie Igło,

Pan jakiś znaczący masz wpływ, jak obserwuję.

Odkąd Pan ogłosił, jaka jest Pana ulubiona gazeta (ja tam u niej z naganieniem?), to ją codziennie darmo dostaję.

Bardzo to mi się podoba, chociaż samemu nie czytając dziecku ją tylko oddaję.

Czy mógłby Pan coś dobrego o 10 letniej Okowicie, którą w tym samym dobroczynnym sklepie sprzedają?

Było by miło taką dostać darmo. Jak gazetę...

Pozdrawiam

PS A jak Pan reaguje na telewizję publiczną. Rad bym wiedzieć. W kontekście powyższego Pańskiego oświadczenia.

PS 2 Ponieważ Okowita jest z kredensowa i z Krakowa, to niepijącego spytam: Panie Lorenzo, może zna Pan kogo, kto ją pił i dwa słowa recenzji wypowie? Pilne mam potrzeby podarunkowe…


Panie nN

Ja, jako widzący to zwracam panu uwagę, że ona dziesięcioletnia.
Co sam pan,wszak, widzisz.

Ale takich znajomości, że za darmo, to nie posiadam.

Bo ja nie z Krakowa, a nawet nie ze stolycy jezdem.
Ino ze wsi.
Z Gory, w miejscowym narzeczu płocko/mazowieckim.

Ale, mnimo wszystko, za darmo bym się napił, jak każden.

Teraz dokańczm sałatkę – z trawnika.
Własnego.
No prawie..


Panowie Lorenzo Igła - a może powrót do stylu Regana

germania

Należy więc zacząć budować naszą potęgę gospodarczą, i to nie tylko w Europie, ale na calym świecie, jako że od dawna już jesteśmy przecież globalna wioską.
I po raz kolejny opadną nam ręce.

PYTANIA

Kto z Zachodu da na inwestycje gazowe i naftowe w Rosji wobec początku kryzysu?.

Kto puszcza plotki w stylu GW o krachu giełdy rosyjskiej?

Czy wzrost kursu dolara wobec rubla to wina wojny?. ( w państwie surowców energetycznych) czy umocnienia się dolara np. w ropie naftowej przy jej spadku ceny.

Czy ceny ropy w EURO € dla ropy dają szanse Rosji na wytrwanie skoro spada wydobycie z powodu braku inwestycji.

WSJ


A kto, Panie Kejow,

rozpowszechnia informacje o gazowym Kuwejcie, jakim może stać się Polska? I dlaczego?

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość