Czy Europa jest skazana na Rosję? Czy Rosja jest skazana na Europę?

W obliczu kryzysu kaukaskiego coraz częściej pojawiają się glosy o potencjalnych represjach, jakimi Rosja moglaby ukarać krytyków swojego brutalnego postępowania, glównie spośród członków Unii Europejskiej. Stąd warto poznać glosy ekspertów wlaśnie z krajów unijnych na temat potencjalnego zagrożenia gospodarek ich krajów.

Pozwoliłem sobie wybrać opinie dwóch z nich, z Niemiec. Jako że jak wieść gminna niesie, Niemcy ponoć mogą się (poza Francuzami) najszybciej dogadać się z Rosjanami ponad naszymi glowami. No i ten Nord Stream. Ale przecież my też jesteśmy w Unii! Więc jak wygląda sytuacja?

Jedna z najbardziej często powtarzanych gróźb jest dość perfidna: Rosjanie mogą zmniejszyć dostawy ropy na zachód Europy, gdyby Unia Europejska wprowadzila sankcje gospodarcze przeciwko Rosji z powodu kryzysu gruzińskiego. A taki krok Rosji spowodowalby m.in. wysoką podwyżkę cen ropy. Eksperci twierdzą jednak, że takie wstrzymanie dostaw ropy zaszkodziloby również i Rosjanom.

Wedlug najnowszych informacji agencyjnych rząd rosyjski zastanawia się nad redukcją dostaw ropy na Zachód. Podobno nawet nakazano dyrektorom firm eksportujących ropę pozostanie w miejscu pracy podczas najbliższego weekendu. Oczywiście rzecznicy prasowi rosyjskich koncernów temu zaprzeczają.

By wiedzieć, czy nasze polskie obawy dotyczące redukcji dostaw ropy mogą być także udzialem naszych sąsiadów, poczytajmy co oni sądzę o takim ewentualnym niebezpieczeństwie dla swojego kraju.

Jak twierdzi Hans-Hennig Schroeder, ekspert od spraw rosyjskich z Fundacji Wissenschaft und Politik (SWP) z Berlina, zaopatrzenie Niemiec w surowce energetyczne nie jest zagrożone, jako że większość ropy dociera do tego kraju tankowcami, a nie rurociągami. „W przeciwieństwie do gazu na rynku ropy jest wielu dostawców; gdy jeden wypada, w jego miejsce pojawia się natychmiast inny – twierdzi Schroeder. –Przy zatrzymaniu dostaw ropy z Rosji gospodarka europejska nie popadnie w kryzys. Na dodatek Rosjanie będą musieli zaplacić kary, jeśli nie dotrzymaja zawartych umów.”

Tylko dwie wielkie rafinerie niemieckie są przyłączone do rurociągu „Przyjaźń”: rafineria Totalu w Leunie oraz PCK-Raffinerie w Schwedt, gdzie ten rurociąg ma zresztą swój koniec. Do Schwedt plynie rocznie, glównie z Rosji, 11,2 mln ton ropy.

Rosjanie, wstrzymując krótkoterminowo lub zmniejszając znacznie dostawy, rzeczywiście mogą wywolać pewien szok, jednakże wladze wspomnianych rafinerii podchodzą do potencjalnego niebezpieczeństwo dość spokojnie.

„Mamy rurociąg do Rostocku – mówi rzecznik Schwedt – a tam zawsze możemy wyczarterować tankowce”. Równie spokojni są ludzie z Totalu: „Na razie nie wiemy nic o zmniejszeniu dostaw, zaś Rosjanie wypelniają zawarte umowy – oświadcza rzeczniczka koncernu z Leuny na pytanie Spiegel Online.

Niemcy, podobnie jak Polska, miewali już problemy z dostawami ropy z Rosji, z różnych. przyczyny: raz były to klopoty techniczne, innym razem, bo Rosjanie wstrzymali dostawy. Ostatnio zdarzylo się to w styczniu 2007 roku, gdy Rosja rozpoczęla klótnię z Bialorusią dotyczącą oplat tranzytowych. Wtedy Rosjanie wstrzymali dostawy rurociągiem „Przyjaźń” na trzy dni. Mimo to wypadki te nie wpłynęły szczególnie na gospodarkę niemiecką.

Tak więc Rosja może chwilowo zaszokować Europę wstrzymaniem dostaw. Czy tylko chwilowo? „Przy czasowym braku dostaw, zawsze można znaleźć rezerwowe drogi zaopatrzenia – twierdzi ekspert z branży paliwowej, Manfred Horn z Deutschen Instytut fuer Wirtschaftsforschung. – Gdyby jednak dostawy zostaly zablokowane w całości i na czas dłuższy, na dluższą metę mielibyśmy problemy. Na pewno wzrosłaby cena ropy.”

Długoterminowe wstrzymanie dostaw byloby jednak niebezpieczne także dla Rosji: 70 do 80% eksportu tego kraju stanowią surowce, w tym ropa i gaz. Jeśli Rosja nie będzie eksportować nie będzie zarabiać. Na dodatek Rosjanie utracą swoje dobre imię jako terminowy dostawca, i to z nieprzyjemnymi konsekwencjami, jako że w przypadku gazu to Rosja jest uzależniona od Europy. Gaz Rosjanie mogą przesylać tylko gazociągami, ponieważ nie opanowali jeszcze w dostatecznym stopniu techniki upłynniania gazu.

„Jeśli Rosjanie nie sprzedadzą swojego gazu do Europy, to z nim zostaną, jako że gazociągi zbudowane są tylko w tym kierunku – twierdzi Schroeder z SWP. – Miną lata, by to zmienić”. Jego zdaniem ani rosyjska gospodarka, ani Kreml, nie są tak naprawdę zainteresowane tym, by wstrzymywać dostaw surowców energetycznych do Europy w perspektywie średnio i długoterminowej.
Przy tym Rosjanie mają świadomość, iż jeśli idzie o ich import, glównie instalacji przemysłowych, to też są uzależnieni od Europy.

Na dodatek, wedlug Schroedera, od dłuższego czasu ma miejsce dyskusja, czy Gazprom w ogóle w latach następnych będzie w stanie wypelnić swoje zobowiązania. „Ponadto do tej pory Rosjanie zbyt malo zainwestowali w tworzenie nowych pól gazowych i naftowych… Z powodu braku doświadczenia w najnowszej technice poszukiwań i wydobycia muszą kooperować z Europejczykami, na przykład z Norwegami”.

Wiemy więc już, co sądzą niemieccy eksperci o potencjalnym zagrożeniu Niemiec ewentualnym wstrzymaniem dostaw surowców energetycznych z Rosji. Na tej podstawie można sobie wyobrazić, jakie będą niemieckie pozycje wyjściowe do dyskusji podczas poniedziałkowego nadzwyczajnego szczytu UE w Brukseli. Podobne podstawy wyjściowe będą mialy zapewne i inne kraje „starej Unii”.

A co z Polską? Jak wygląda nasza sytuacja, bo odnoszę wrażenie, że sytuacja „starych” członków Unii różni się dość zdecydowanie od sytuacji „nowych”, choćby z braku portów wielkości Hamburga, Amsterdamu czy Rotterdamu, oraz swobodnego do nich dostępu. A Czechy, Slowacja czy Węgry w ogóle nie mają dostępu do morza (ten fakt zdaje się mieć spore znaczenie, jeśli idzie o ich stanowisko wobec Rosji i jej udzialu w kryzysie kaukaskim. Jak więc będzie wyglądala w tym kontekście energetyczna solidarność w Unii i jaki będzie miala wpływ na stosunek jej przywódców do Rosji i do kryzysu kaukaskiego? To fundamentalne pytania, jeśli idzie o naszą strategię podczas poniedziałkowego szczytu, a także prawdziwy wymiar dalszej europejskiej współpracy w ramach Unii.

[W przypadku opinii niemieckich ekspertów posłużyłem się cytatami z artykułów z dzisiejszych wydań internetowych Sueddeutsche Zeitung i Spiegel Online.]

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Lorenzo

krótkoterminowo dla Europy gra jest warta świeczki- pod kątem gospodarczym

Dodalbym fakt inwestycji w sektor bankowy w Rosji przez amerykańskie instytucje, giełda,

jest na czym grać i to z podniesioną przyłbicą, tylkojest jeden problem: brak solidarniści

ale lepiej chwilkę poczekać, tym bardziej że nagle się może okazać że Hugo Ch. wskoczy na miejsce Rosji szybciej niż się nam wydaje i nawet Amerykanom przestanie przeszkadzać.

Jak dla mnie troche problematyczny będzie gaz

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Na razie Maxie

to firmy uciekają z gieldy moskiewskiej.

A Hugo Ch. już wskakuje, lokując – za pośrednictwem firm amerykańskich – dostawy swojej ropy np. w Chinach. Za moment będzie w Indonezji.

A o gazie to jeden z tych niemieckich ekspertów mówil.

Ciekawy jestem jednak rozmów nowych ze starymi przed poniedzialkowym spotkaniem. Bo na szczycie padną ostre slowa, ale bez konsekwencji. Jakieś zabezpieczenie energetyczne jednak muszą nam dać, tylko ciekawy jestem, kto będzie gwarantem?

Pozdrawiam jak zwykle


Znaczy...

Panie Lorenzo, pan aprobuje politykę bezradności oraz cichego przyzwolenia dla działań Rosji?
Bo tak odczytuję pański wpis – nie warto się Polsce ciskać bo Niemcy są bezpieczne.


Pan to ma talent, Panie Iglo

do czytania tego, co nie zostalo przez mnie napisane:-)

Po prostu, by wiedzieć, jakie może byc stanowisko np. Niemiec, przekazalem opinie ich ekspertów. A jakie my zajmiemy stanowisko i jaka będzie nasza strategia, to juz zadanie dla naszych polityków.

A poznanie stanowisk innych czlonków Unii pozwoli nam uniknąć np. przykrego zaskoczenia.

Z mojego omówienia widać chyba wyraźnie, że interesy krajów nadbaltyckich oraz nasze są cokolwiek inne od krajów “starej” Unii. Inne są ono także od nowych krajów unijnych pozostających bez dostępu do morza (Czechy, Slowacja, Wegry). Już Bulgaria i Rumunia są znowu w nieco innej sytuacji.

I teraz proszę sobie przelożyc te np. warunki geograficzne na logistykę dostaw ropy i gazu oraz możliwości zastąpienia aktualnych tras dostaw alternatywnymi.

I tyle, Panie Iglo. Gdzie Pan przeczytal w moim tekście, że w ogóle próbuję ustalać polskie stanowisko? Na dodatek sugeruję politykę bezradności i ciche przyzwolenie dla dzialań Rosji.

By ustalać nasze stanowisko, i na dodatek chciec je jeszcze zrealizowac z sukcesem dla naszego państwowego interesu, trzeba wiedzieć, na co możemy oczekiwać ze strony sprzymierzeńców. Zalożenie, że chcemy być mądrzy, mlodzi, bogaci i co tam jeszcze jest niezle, ale czy możliwe do zrealizowania w 100%? A jeśli możliwe, to z kim musimy sie sprzymierzyć, by wyrwać – tak, wlaśnie wyrwać od innych – jak najwięcej.

Pozdrawiam porannie

PS Moim zamierzeniem jest zgodnie z moja najlepszą wiedzą przekazywanie informacji z prasy niemieckojęzycznej, by zaoszczędzić czasu innym Konfederatom (to się nazywa bialy wywiad, he, he). Wnioski natomiast wyciagać może sobie każdy, i to takie, jak mu w duszy gra.


Szanowny Lorenzo

Nareszcie przyznał pan, że Polska i sąsiedzi mają nieco inne interesy niż 2 wielkie kraje UE – tzw. Frankonia.

Czy w związku z tym, mamy kierować się w polityce naszymi interesami, czy ichnimii?

Pozdrawiam, dokuczając śniadaniowo.


Panie Lorenzo

Przyznam, że bardzo mnie cieszy Pańska inicjatywa, tym bardziej że nie znam niemieckiego.
Pozdrawiam serdecznie


A kiedy, Panie Iglo,

jak już tak sobie przy śniadaniu żartujemy, napisalem, narysowalem czy dalem do zrozumienia w inny sposób, że mamy wszyscy takie same interesy?

To kompletnie nielogiczne (stąd też systemy, które uważaly tak, jak Pan sugeruje, że ja myślę, sie byly i przewrócily). Jeden bowiem lubi sliwki, a drugi zupę pomidorową z ryżem. Tyle, że to akurat jest kwestią gustu i kubków smakowych. I może mieć miejsce w dowolnym punkcie kuli ziemskiej.

Natomiast mp Polski jest takie, a nie inne (bez oceny); z kolei mp innych czlonków Unii, o takiej np. Rosji nie wspominając, też jest inne. Inne są zasoby naturalne, poziom rozwoju gospodarki etc. Jak takie kraje moga miec takie same interesy, Panie Iglo?!

Może Pan ze mną natomiast wymienic poglądy co do tego, jak powinino wyglądać stanowisko wspólne pewnej grupy państw, które się m.in. po to stowarzyszyly, by reprezentować na zewnątrz i bronić interesów wspólnych.

Ale do tego trzeba dojść drogą negocjacji i ustalania konsensusu. Zreszta zanim sie zapisalismy, to tez chyba zastanawialiśmy, jaki jest nasz interes i po co to robimy. Więc bez hipokryzji, Panie Iglo.

Wulgaryzując nieco, Panie Iglo, widzialy galy, co braly, a także widzialy galy, gdzie byly przedtem i co im się bardziej w perspektywie oplaca.

Pozdrawiam kończąc jaja sadzone z cebulką


sankcji nie będzie

Nawet my o nich nie wspominamy. Wczoraj Lechu został szefem delegacji chyba za cenę tego by przestał walczyć, a zaczął budować.


Kiedy..

ja nic innego nie gadam od zawsze, jak to, że mamy wspólny interes z małymi sąsiadami, że jest nieco inny niż Frankonii.
Co nie znaczy, że sprzeczny i to za każdym razem.
I na dodatek piszę, że należy go określić, nazwać a potem przekonać do niego sąsiadów.
I znając, i rozpoznając interes potęg europejskich robić swoje.

Nie interesuje mnie natomiast stanowisko wielu fachowców, tzw. dziennikarzy, i komentatorów zamykające się w zdaniu – siedzieć cicho i czekać co nam Szkopy albo Francuzy zrzucą ze stołu.


I widzi Pan, Panie Iglo,

do czego może doprowadzić doprecyzowani pojęć i języka?:-)) Żeby to jeszcze nasi politycy zrozumieli, eh!

Jak tak dalej pójdzie, Panie Iglo, to skończy się na txt na dyskusjach o wyższości kotów rudych nad jamnikami lub odwrotnie.

Pozdrawiam przeżuwając jeszcze, to co Pan napisal


Ciekawe tylko, Panie Sajonaro,

skąd sie wzięlo to zamieszanie medialne co do rożnicy stanowisk między naszym prezydentem a szefami krajów nadbaltyckich.

Najpierw bylo, że to nasz byl najbardziej ostry (tak twierdzili tamci), a potem nasi oświadczyli, że to nasz przekonal tamtych do lagodniejszego stanowiska.

Milego dnia


Właśnie

jestem pod wrażeniem rozmowy takiej miernoty z TVN24 z byłym min. przemysłu o ruskich groźbach energetycznych.
Dziennikarzyna nie odróżniała ropy od gazu.
Ale jest gwiazdą i fachowcem.

Nazwiska nie wymienię bo jego ojciec był moim wykładowcą na UW.


To proszę się, Panie Iglo,

jak najszybciej spod tego wrażenia uwolnić. A ja tymczasem – i niestety – muszę się oddalić do obowiązków domowych. Na czas jakiś. Mam nadzieję, że krótki:-))

Pozdrawiam serdeczxnie


Subskrybuj zawartość