Monty Python's Flying Circus a la Polonaise

Były kiedyś w naszym kraju na rynku żywności takie wynalazki na przykład jak ziemniaczki a la łosoś, czy kawior po polsku (dla młodszego pokolenia – w tym przypadku idzie o kaszankę). Mieliśmy także na przykład wybitnych żonglerów w piłce kopanej, którzy potrafili przez dziesiątki godzin podbijać skórzaną kulę tak, by ta nie spadła na ziemię. Tyle, że rzadko zdarzali się sztukmistrze potrafiący trafić nią do bramki przeciwnika.

Podobno funkcjonuje w obiegu powszechnym pojęcie typowego angielskiego poczucie humoru, reprezentowanego w sposób ekstremalny przez tytułową grupę Monty Pythona: humor zabarwiony surrealizmem, nieco czarnym kolorem, a przede wszystkim ironią. I zmierzający w do absurdu.

Nie wiem, czy istnieje typowe polskie poczucie humoru, ale od pewnego czasu mam niejasne podejrzenia, że panowie z grupy Monty’ego P. nie byli wynalazcami prezentowanego humoru, że gdzieś go podpatrzyli. Świadczyć może o tym choćby przykład Johna Cleese, który osobiście wybrał na miejsce pochodzenia swojej polskiej ciotki miasteczko Pcim. Prosze zapamiętać ten przykład, bo potwierdza on moją tezę o żródle inspiracji Monty Pythona.

Jeśli teraz do Monty Pythona dodamy Mrożka, Jonasza Koftę, Gałczyńskiego (Osiełek Porfirion), Alfreda Jarry czy Macieja Zembatego, to będziemy wiedzieli, gdzie należy szukać prekursorów humoru krwawego, czarnego i wiodącego wprost do absurdu. Ci twórcy też skądś czerpali swą inspirację. I nie zapominajmy o Latającym Cyrku made in Poland, zarówno z okresu II wojny światowej (który wykonywał swoją robotę najzupelniej poważnie, ale jakis wpływ na przyszłe pokolenia Brytyjczyków chyba mieli), jak i tych współczesnych, którzy ponoć nawet na wrotach od stodoly polecą (tak twierdzi pewien marszałek, więc to chyba też poważnie brac należy).

Najnowszymi przykładami żródeł absurdu(oprócz wielu innych z ostatnich kilkunastu lat oraz twórczości rodzimych biurokratów) są występy wiodących reprezentantów naszego życia politycznego, w tym pp. Prezydenta RP i ministra spraw zagranicznych – aktualnego i poprzedniego (a przynajmniej za takich uważa się ludzi na tych stanowiskach w innych krajach). A przy tym jest ten przykład (przesłuchanie ministra spraw zagranicznych przez Pana Prezydenta) dowodem na całkowitą odmienność języka polskiego i znaczeń wielu jego słów od innych języków światowych. Śmiejemy się od zawsze z odmiennego znaczenia słów pobratymców wyglądajacych zupelnie jak nasze, a znaczących coś zupełnie innego (być może Czesi też śmieją się ze znaczenia naszych słów brzmiących podobnie).

Tak jest na przykład w przypadku słów tajemnica, ściśle tajne i tym podobnych. Oto przed kilkoma dniami media obiegła szokująca ponoć (?) wieść, że Pan Prezydent odbył był rozmowę – choć druga strona twierdzi, że przypominała ona raczej przesłuchanie – na bardzo ważne tematy z ministrem spraw zagranicznych. Miała ona miejsce, by jej nikt nie podsłuchał i nie daj Boże, nie przekazał jej treści osobom nieupoważnionym, w specjalnej szklanej klatce. Oczywiście nagrano ją również. Dla potomności? Nic z tych rzeczy, bowiem już wczoraj do wiadomości publicznej zaczęły przedostawać się przecieki z tej rozmowy, poszczególne passusy etc.

Ja rozumiem, że śmiech to zdrowie, ale przypominam sobie również powiedzenie “umrzeć ze śmiechu”. Wygląda na to, że niebezpiecznie zaczynamy zbliżać się do tej granicy. Pan Sławomir Mrożek (czyżby coś przeczuwał?) już się ponownie wyprowadził z Polski – jak twiedzi, tym razem na zawsze. Dziś z kolei przeczytałem, że znowu w najbliższych dniach przyjedzie do nas z wizytą John Cleese, by być świadkiem castingu na swoją ciotkę z Pcimia. Czyżby znakomity serial miał mieć swą kontynuację w kraju, gdzie szukano do niego inspiracji? I czy może skończy się jakąś spektakularną katastrofą?

I jeszcze jedno pytanie – dlaczego ja mam to ogladąć “na żywo”? I na mój koszt? Skoro nie chcę. A wyłączyć się tego spektaklu niestety nie da. I nie mam tu na myśli serialu Monty Python’s Flying Circus.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

dziwić

się, ze jankesi nie traktują nas jako poważnego partnera. My by tak chciały, ale grzechy do raju wejść nie dały.

Jeśli chodzi o spektakl to jest sposób by to wyłączyć. Wybrać inny kanał. Czyż to nie ponury żart ta iluzja wyboru.


Na ciotkę Johna proponuję...

...Annę Fotygę! Chyba że on wolałby prezydenta…


...

...


Szanowni Państwo

Kanału niestety wyłączyć się nie da, bo ta telewizja działa 24 godziny na dobę jak stare kołchoźniki. Można ewentualnie zastosować stare zawołanie bojowe “Na drzewo poszli”, ale z kolei co na te drzewa zrobiły?

Pozdrawiam absurdalnie

PS. Jest jeszcze taka wyspa na morzach południowych, co się bodaj Naura nazywa. I tam jest taka wieeelka dziura po fosfatach, ludność chyba wyemigrowała. Więc może ich wszystkich tam, do tej dziury? Mogli w tamtej okolicy Francuzi bombę atomową eksplodować, to możemy i my.


Lorenzo

Ja wolę stare słowiańskie “krowy doić” i “sędzia kalosz” tylko to drugie średnio pasuje

co do wysyłki

po pierwsze jestem skłonny się w ramach wyjątku opodatkować na tą

okoliczność (wysyłki), i dodać ze dwa metry pierwszorzędnej gnojowicy, pójdę do gospodarza w okolicy i nabędę, transakcją bezgotówkową- za święty spokój, cena i tak niska

pozdrawiam bojowo

prezes,traktor,redaktor


Szanowny Panie Lorenzo

Tekst znakomity a jak sie TV nie da wyłączyć, polecam wyłączyć SIĘ! Rzucić w diabły to wszystko uciec w uroczą głusz i oddawać się kontemplacji w “tak pięknych okolicznościach przyrody”. Ja już niedługo zamierzam :)

Pozdrowienia


Mireks

znaczy co? nie da się wyłączyć? ano da się, pamiętasz kilka słupów w ok. Szczecina? w W-wie też jakiś czas temu jeden przewód ktoś koparkę rozjechał i kilka godzin prundu brak, da się, samo przylezie :)))

prezes,traktor,redaktor


Szanowny Panie Mireksie

Wydaje mi się, że hasło “wyłączyć” zostało sprowadzone tylko do TV, a moim zdaniem niesłusznie. Gdybyż chodziło tylko o telewizję, to rzucam kolejne wyzwanie: TxT naszą telewizją! Przecież Szanowni Panstwo już różne filmiki z YT serwują, podobnież muzykę, przepisy kuchenne etc.

Gadających głów jako takich nie ma, ale to się da nadrobić, aczkolwiek mam wystarczająco dużo fantazji, by wyobrazić sobie poszczególnych Konfederatów. Konfrontacja w realu czyli wizji może wyjść tylko na plus:-))

Z tego wszystkiego można zrobić całkiem zjadliwy program! Już się robi.

Natomiast mam problem, jak wyłączyć żródła inspiracji humoru wspomnianego w tekście. Stąd moja propozycja wysłania na Nauru. Madagaskar ze względu na chroniona faune i florę niestety się nie nadaje.

Pozdrawiam serdecznie


A ja telewizji nie oglądam, Panie Lorenzo,

a radia słucham internetowego, żeby wiadomości nie było.

Coraz bardziej przypominam tego gościa, co kupował Trybunę Ludu ,patrzył na pierwszą stronę przelotnie i wyrzucał. Zapytany, powiedział,że szuka nekrologu. A kiedy zwrócono mu uwagę, że nekrologi są raczej na końcu gazety, odparł, że ten, którego on szuka, to będzie na pierwszej.

Ja mam podobnie.

Jeśli się coś zdarzy naprawdę ważnego, to na pewno ktoś na TXT napisze o tym.

Wygoda jest dodatkowa taka, że podobnie jak z resztą świata informacji, wiedząc kto napisał, będę wiedział od razu, czy mam zdanie zbieżne, czy przeciwstawne. W konsekwencji, w zasadzie, to tego te nie muszę czytać.

Żeby tylko duchota zelżała, Panie Lorenzo, to było by fajnie

Pozdrawiam


W telewizji to ja przełącznik, Panie Yayco,

na AXN gwoździami zabiłem i Gwiezdne Wrota co sobote i niedziele oglądam. Bardzo mi się to urządzenie podoba, szczególnie gdy pomyślę, kogo by moźna przez nie wyekspediować.

Prasy od dawna nie używam, bo problemy z pewnego rodzaju papierem skończyły sie na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia.

Gorzej natomiast z tzw. faktami, bo ja tu mieć z nimi zdanie przeciwstawne. To znaczy można, tylko sił i środków jakby jeszcze za mało.

A o duchocie chyba Pani Gretchen pisała, ale jeszcze nie zdąźyłem przeczytać.

Swoją droga jak tak pomyślę o przyszłości mojej (a mam ja jakąś jeszcze w ogóle?), to ciekawe mysli mnie nachodzą, jeśli idzie o przyszłą konstrukcję człowieka. Fizyczną. Głowa mu urośnie, oczka będą na szypułkach, paluszki małe a dziwnie zwinne. Nóźki i korpus jako mało przydatne do siedzenia przy komputerze z lekka zanikać będą.

Obok komputera obowiązkowo kuchnia będzie, by przepisy kucharskie wypróbowywać od razu. No i regały z butelkami z winem. Kilku wybranych ogródki uprawiać będzie zdjęciami udatnymi pozostałych ciesząc. Więc i alergicy wyjdą na swoje. Estetycznie.

A co nam się podobać nie będzie, to won z matrixu do świata równoległego.

Pozdrawiam ucieszony


Panie Lorenzo,

szedłem sobie dzisiaj Królewskim Traktem, głodny jak nieszczęście i zdziwiony, że zarobiłem za to, że włożyle krawat, zaledwie 200 złotych. Za dwie godziny w krawacie i marynarce w taki upał to jest to za mało. Taką mam koncepcję egzystencjalną.

No dobra, jeszcze kawę dostałem za darmo.

I jak tak szedłem, to poczyniłem obserwację, która może cokolwiek Pana hipotezę rozwojowo-anatomiczną uzupełni.

Otóż moim zdaniem przyszły człowiek gdyby popaść w grzech ewolucjonizmu, to będzie miał całkiem inne dłonie. Młodzież dzisiejsza, do komunikacji głównie używa kciuka.

Ale to tylko takie szutki Drogi Panie, bo ja w ewolucję niewierzący jestem. Jak bylem młody to miałem chwilę spencerowskiej słabości, ale szczęśliwie Thomas Kuhn mnie z tego wyleczył, za co wdzięczny będę jemu aż po kres dni swoich.

Pozdrawiam, pozostając w oczekiwaniu na skok paradygmatyczny. Albo na deszcz


Szanowny Panie Yayco

Z tymi kciukami to ma Pan rację. Gdzieś już ponoć zrobiono badania (piszę gdzieś i ponoć, bo nie pamietam, gdzie i kiedy o tym czytałem), że kciuk na ptrzestrzeni ostatnich rzeczywiście się zmienia. U mlodzieży. Co zaskakujące, bo komórki relatywnie niedawno sa w użyciu.

To wszystko przez te miazmaty Panie Yayco.

Unas, znaczy w Krakowie, deszcz już spadł wczoraj. I przedwczoraj. Dzisiaj też. Mogę troche opadów odstąpić.

Pozdrawiam nieco zawilgotniały. A wilgoć w Krakowie to rzecz straszna. Szczególnie gdy miazmatami przesiąknięta


Ja to lubię, Panie Lorenzo,

jak deszcz rano pada. Wtedy mniej młotkami stukają.

A co do miazmatów, to proszę nie marudzić. Co by z nas zostało, jakby deszcz wszystkie miazmaty wypłukał?

Pozdrawiam


No dobrze, Panie Yayco

od mniej więcej pół godziny jestem bardzo zgodny. Przestaję marudzić. Ale nie wiem na jak długo.

Zaraz udam się środkami komunikacji miejskiej do mojego Pana Mechanika, by odebrać samochód, w którym był łaskaw wymienić różne płyny oraz klocki. Może też udało mu się otworzyć schowek, który był się zaciął kilka miesięcy temu.

Ciekawe, co w nim znajdę, a o czym już dawno zapomniałem?

Pozdrawiam lekko


Panie Lorenzo

Szanowny
Mnie już śmiech nie boli.
Szydera też.

Szukam innych środków wyrazu.

Może poszukajwa ich, razem cuzamen.


Ja też nie oglądam

i jest mi z tym dobrze

dawniej KriSzu


Lorenzo

Monty Python jak nic, wybacz nie mogłem sobie odmówić:))

“Tunel o długości 1768 metrów rozpoczęto budować w centrum Krakowa jeszcze za Edwarda Gierka. Właśnie trwają prace wykończeniowe. Otwarcie – prawdopodobnie październiku – pisze “Dziennik Polski”.”

http://wiadomosci.onet.pl/1791821,449,item.html

prezes,traktor,redaktor


A u Was w Przemyślu, Maxie drogi,

jest w ogóle jakiś tunel? :-))) U nas, Szanowny Radco, wszystko musi iść swoim torem, pomalutku, bez nerwów. I czas na kawę być musi.

W końcu tunel wybudowali. Więc o co lazi? A`warszawskie metro to zaczeli budować, jak jeszcze Warszawy nie bylo.

Pozdrawiam z dumą


Panie Lorenzo,

jak rozumiem, tak zwana smocza jama, to też zaczątek jakiejś poważnej inwestycji jest?

Pozdrawiam zaciekawiony


A i owszem, Szanowny Panie Yayco, owszem.

Zamiaruje się już od lat kilkunastu (zamiar czyli przymiarka do ewentualnego podjęcia dyskusji szerszej) tunel poprowadzić odciązający slynne Aleje Trzech Wieszczów; nie jestem pewien, ale zdaje się, że oni – ci wieszczowie znaczy się – już coś na ten temat wspominali (jeden nawet o Dziadach coś pisal, ale to chyba o Cracovii bylo).

Zaczynalby się pod Wawelem, podchodzilby potem pod Wzgórze św. Bronislawy – to wzniesienie na Zwierzyńcu obok klasztoru Norbertanek (w ciągu dalszym jest sztuczny Kopiec Kościuszki czyli doświadczenie jest). Tu bylby kolejny tunel. A potem wplaw przez Wislę (albo promem lub tratwami, bo kolejny tunel bylby już nudny i przesadny) i już jesteśmy na obrzeżach Panaiglowych Dębnik. A stamtąd już rzut beretką do Wiednia. Albo Preszburga.

Pozdrawiam edukacyjnie


Panie Yayco, Lorenzo

dziękuje za wywabienie z opersji:))

ja do Przemyśla ma stosunek ambiwalentny wszak nawet tam nie sprzątam nie mówiąc o czyms, ten tego inwestycjach takich jak Wasze,

tylko nie pisz że to przez napływowych, bo bez nich Huty byście nie mieli z całym bogactwem jej inwentarza

U Was tak mówią: wartość dodana?

prezes,traktor,redaktor


Panie Lorenzo,

większości trudnych nazw geograficznych nie zrozumiałem, więc się wykpię czym innym.

Proszę sobie wyobrazić, że dowiedziałem się od Dziecka, że umknął mi transfer w drużynie Trzech Wieszczów. Otóż, wedle tego co jeich we szkole uczą (tu zaznaczę, że Dziecko akurat polonistycznie nie ma sobie czego szkodować, bo nawet dodatkowe punkty za finał konkursu polonistycznego posiadała, więc proszę na jego niedouczenie nie zwalać), to całkiem niespodzianie dla mnie w skład reprezentacji powołany został niejaki Cyprian Konstany Norwid (przezwisko : Kamil), natomiast o dawnym prawoskrzydłowym hrabim Napoleonie Stanisławie Adamie Ludwigu Zygmuncie Krasińskim słuch zaginął.

Muszę przyznać,że mnie to zmartwiło, bo jako prawicowy katol, zawsze miałem dlań ciepły kącik w sercu.

Ale Norwida lubię też. Nie mogę powiedzieć, którego bym wywalił, bo Dziecko w nim znajduje upodobanie poetyckie. Zaznaczę tylko, że nie widziałem, żeby żurawie u nas przysiadały na pomnikach.

Pozdrawiam, patrząc jak się mury (mimo soboty) pną do góry


Panie Yayco Szanowny

Znaczy się stare czasy wracają, bo ile pamietam ze szkól, to ówże Norwid w Nowodworku np. za rezerwowego robil, z dużymi szansami na kontrakt w pierwszej drużynie. Tyle, że nie bardzo wiedzieli, gdzie go szukać, co w Krakowie ważnym jest nader.

Stąd też, w emanacji konserwy, jaką me miasto jest niewątpliwie, Pan Norwid za Wieszcza zatrudniony będzie dopiero wtedy (i będzie to związane z dolączeniem kolejnej alei, bo wymiana w grę raczej nie wchodzi, jako że Aleje Trzech Wieszczów to nieoficjalna raczej nazwa calego ciągu komunikacyjnego od Kleparza Nowego po Wislę, który sklada sie z trzech alei: Mickiewicza, Slowackiego i Krasińskiego na końcu), gdy go do Krakowa sprowadzą i na Wawelu polożą.

Na Skalce się chyba nie zmieści, bo warunki jakby ekstremalne i zadne wlóczęgi o nieznanym miejscu pobyty leżeć tam raczej – zdaniem PP – nie będą.

A Eminencji Biskupa K. nie ruszą, bo biskupem jest przecie. Tak więc wymiany reprezentacyjne w Stolicy nowożytnej są mozliwe, ale jednak nie u nas.

Pozdrawiam wypoczynkowo


Maxiu Drogi

O Hucie to proszę na razie w Krakowie nie wspominać. Wez pod uwagę, że takie na przyklad lewobrzeżne Podgórze dopiero tak naprawde to po I wojnie światowej do Krakowa laskawie zostalo przylączone.

Co z tego, źe Huta administracyjnie nasza, ale kto to ustalal i kiedy? Na zlość nam chcialy komuchy zrobić i tyle. Nawiasem mówiąc, to samo sobie kuku zrobili.

Tak więc naplywowych, to my, owszem, akceptujemy, ale niech pomieszkają wśród nas ze 100 lub 200 lat to się może asymilują:-))

Natomiast jeśli idzie o inwentarz, to lepiej zmilczmy.

Pozdrawiam popoludniowo


Acha

eee, tam gdyby nie to to w okolicach Skierniewic się plasowalibyście się pod względami różnymi, z ludnościowym i obszarowym

no chyba że to ma swoje strony. Nie tylko gorsze:)

pozdrawiam zbierając ekipę na spacer

prezes,traktor,redaktor


Subskrybuj zawartość