Tylko krasnale mogą nas uratować

Miłośnicy piękna, zwani niekiedy estetami, wyrażają swoją dezaprobatę, gdy wyjeżdżając samochodami z wizytą do zaprzyjaźnionego kraju za Odrą, widzą w pasie nadgranicznym po stronie polskiej olbrzymie kramy z gipsowymi krasnalami.

Krasnale te są kupowane głównie przez Niemców i sadzone w przydomowych ogródkach, gdzie straszą odtąd przejeżdżających lub przechodzących Polaków. Te gipsowe (i jednak chyba nie najpiękniejsze) stwory są żywym dowodem dla podróżującego (i nie tylko) polskiego społeczeństwa na brak poczucia piękna u naszych zachodnich sąsiadów.

Mało kto wie jednak, że owe krasnale mają swe terapeutyczne znaczenie. Oto bowiem świadomy wszelkich niebezpieczeństw życia Niemiec stawia stada krasnali po to, by zbierały w sobie wszelkie realne lub potencjalne nieszczęścia, jakie mogą spaść na głowę i duszę prawowiernego mieszkańca krainy położonej za Odrą i Nysą.

Raz w roku, gdy pojemność krasnali w kwestii zbierania niedobrych zjawisk i emocji jest już na wyczerpaniu, prawowierny i świadomy wszelkich niebezpieczeństw Niemiec udaje się wraz z domownikami do ogrodu. Przed udaniem cała grupa wyposaża się w odpowiednie narzędzia, czyli maczugi, ewentualnie tzw. bejsbole. Następnie tak wyposażony Mannschaft dokonuje rytualnej rzezi gipsowych krasnali, likwidując za jednym zamachem wszystkie swoje problemy, choć są to głównie problemy związane z psychiką, czyli emocjonalne. Poczym Mannschaft udaje się do Polski na zakupy kolejnych krasnali, które służyć będą przez kolejny rok.

Cały ten rytuał może być dowodem na zabobonność Niemców, ktorzy nie dość, że leją nas w piłkę nożną (choć nie tylko), to jeszcze niszczą produkowane przez Polaków krasnale. Choć co prawda kupują je za własne, zarobione u zagranicznych (a więc wrednych) kapitalistów pieniądze.

Jak się jednak chwilę zastanowić, trudno jest odmówić temu pozornie irracjonalnemu wybuchowi zabobonów pewnej racjonalnej przesłanki. Oto bowiem po zniszczeniu złych emocji rozpoczynamy nowy rok całkiem łagodni i pozbawieni uprzedzeń oraz złych emocji. A wszystko – o paradoksie – dzięki bardzo brzydkim gipsowym krasnalom i bejsbolom.

PS. Nie mam pojęcia, czy ewentualne podobieństwo krasnali do osób wyjątkowo przez nas nielubianych może mieć dodatkowy wpływ na terapeutyczną rolę rytuału. Ale spróbować zawsze można. (Coś na ten temat pisał Stanisław Lem, gdy dokonywał wiekopomnego wynalazku tzw. wyszalnii )

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

He, he, he, he !!!

Dobre !!!

:-)

Pozdrawiam,


Lorenzo

I może niby ja na przykład mam Ci wierzyć w tej materii?

No to wierzę:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


...

...


Czyli same plusy, Panie Magio.

Teraz tylko w bejsbole się zaopatrzyć i hajda na … krasnale. Już Mrożek pisał, że one nam do mleka ukradkiem szczają, a ono się od tego robi kwaśne!

Ukłony


:DDD

moim Panom bardzo się ten obyczaj spodobał, ale nie ma mowy by kiedykolwiek krasnal zamieszkał w moim ogrodzie, wyjątkowo paskudne są


Szanowny Pan Lorenzo

A pomyśleć, że innym ludom… prymitywnym wystarcza do takich celów szmaciana laleczka i kilka szpilek…

No tak, ale wszystko, aby wywołało porządany skutek, musi mieć swoją, w tym wypadku – germańską, miarę.

Miast szmacianej laleczki musi być wielgachny krasnal, a miast szpilek – bejsbole…


Możemy z Panem Docentem

i przy ewentualnej kooperacji Pana Borsuka, wyprodukować serię specjalną dla mieszkańców TXT (z perspektywą owocnego eksportu do Salonu).

Modele w serii pilotowej:

1. Radosny Krasnalek Donuś (designed by Banan™ in Amsterdam)
2. Krasnalica Piterzyca (rzadkiej urody, dopieszczona w każdym szczególe)
3. Krasnaliszcze Calisia w ujęciu panoramicznym (sponsorowane przez Yassa.Inc™)
4. Krasnaaaal Adaś Naczelny z syntezą mowy z zakładów Delilah™ w Utah, USA
5. Tandem krasnalków Angry Duckies, zdalnie sterowanych automatem RRK™

Oczywiście przy zakupie całej serii bejsbol za fryko!


Panie Arturze Szanowny

Pan to jakiś sadysta jesteś:-)) Szpileczki, laleczki – chyba na dodatek wyznawca voodoo. To niezgodne z linią i tradycją...

Tu trzeba tak po polsku (po germańsku – w końcy sąsiadami jesteśmy, czy dobrymi to już inna bajka).

A poza tym rozbijanie krasnali bejsbolem jest związane z wydatkiem energetycznym sporym, więc i odchudzić się można, jak nie przymierzając przy rąbaniu lasu.

Także względy ekonomiczne, o czym wspominała Pani Magia, wziąć należy pod uwagę. Laleczki można używać bez końca, szpileczki tudzież, a krasnale trzeba wyprodukować nowe!! Nie mowiąc już o efekcie psychologicznym: w przypadku laleczek musimy czekać, a tu buch krasnala i emocje poszły się kapać.

Ponoć Hindus, jak kogoś nie lubi i mu źle życzy, zasiada przed jego domem i czeka, aż tamten zejdzie. Trwać to może nawet kilka lat. I jaką satysfakcję Pan w tym przypadku widzisz? O stracie czasu nie mówiąc.

Pozdrawiam zdecydowanie


Szanowny Pan Lorenzo

Pan to jakiś sadysta jesteś:-)) Szpileczki, laleczki – chyba na dodatek wyznawca voodoo.

Ależ Panie Lorenzo,

ja o tym nie z zamiłowania tylko z kronikarskiego obowiązku! Co do kłucia i takich tam rzeczy to bardzo proszę do Pana Igły ;-)


Jak znam życie, Drogi Panie Arturze,

i Pana Igłę, to on już się zabrał do nakłuwania nie jednego, ale kilku krasnali naraz. A potem – sicher ist sicher – i tak je rozwali bejsbolem.

Ukłony


>Merlocie!!!!

!!!!!!!!

(potraktuj to jako groźbę) ;)


Dear Ms Delilah,

byłem pewien, że się ucieszysz! Traktuję;-)


A ja się obywam bez krasnali

i bez bejsbola.

Mnie wystarczy to, co mam tutaj…

Jak śpiewał Wojtek Skowroński: Ja to się cieszę byle czym…

Pozdrowienia do Krakowa zasyłam


Jak rozumiem, Szanowny Pan Yayco,

staropolskim zamawianiem się para? Też rozwiązanie. Na wyższym poziomie mentalnym, że tak sie wyrażę. W końcu co Slowianie, to Slowianie. Bo Niemcy to glównie Brunhildę mają o bicepsach jak Venus (sic!) Williams nie przymierzając.

Kraków pozdrawia Warszawę

PS. Jak to milo, że są jeszcze ludzie, którzy prehistorię polskiej muzyki mlodzieżowej pamiętają (tak się ona wtedy nazywala – uwaga dla malolatów przed 50-ką)


Ależ gdzieżby, Panie Lorenzo

ja po prostu bawię się z wirtualnymi krasnalami.

Wirtualnym bejsbolem.

A jak nie mam ochoty się męczyć, to wychodzę wieczorową porą do ogrodu i krasnala olewam.

Pozdrawiam


Krasnale i zajace

W Galerii Krakowskiej jest sklep, fantastyczny nota bene. W srodku mozna kupic duzego, wsciekle seledynowego krasnala za ok 120 zl. Dostepne sa rowniez mniej wiecej dwa razy wieksze od krasnala zajace w kolorze blady roz. Te kosztuja juz ok 130 zl.

Z racji moich zwariowanych pomyslow mysle ze zajac pasowal by mi do pokoju.

Ucalowania dla taty.


Kama

powitać, powitać:)

na Twoim miejscu zrezygnowałbym z dopisku, bo to czytsty nepotyzm!!

:))))

pozdrawiam córę Szanownego Lorenzo

prezes,traktor,redaktor


Kama

Witaj :)


Dziekuje :)

Rodzinnie tak, a nie nepotyzm ;)

:))


Rany boskie

to ja już chyba z tej drabiny nie zlezę. Własne Dziecko będzie mnie teraz gnębić na txt.

Pozdrawiam mimo to


...

...


Bo ja, Szanowna Pani Magio,

jeszcze na drabinę nie wlazłem. Ale pomału trzeba się będzie zbierać. A jak jeszcze druga Córka na taki sam pomysl wpadnie, to i drabinę trzeba będzie przenieść na szczyt jakiejś góry wysokiej:-). I jeszcze czapkę-niewidkę założyć.

Pozdrawiam serdecznie


...

...


Kama Córka Lorenzo

brzmi wspaniale!

Żaden nepotyzm, bardzo romantyczny nick.

Witaj!


:(

tato poczulam sie urazona…:(


(Brak tytułu)


Wrocław - miasto krasnali!

Ale nasze krasnale są z mosiądzu i lepiej ich nie traktować kijem…

krasnale.jpg

Są monitorowane i próba uszkodzenia krasnali może zostać dotkliwie ukarana. Na szczęście są dużo sympatyczniejsze od gipsowych potworów!

Pozdrowienia dla Kamy, córki Lorenza
: ))

http://www.krasnale.pl/
pierog.jpg


Panie Joteszu

A widział Pan krasnala więźnia?

Matko w jakich warunkach on siedzi!

A podobno jednego krasnala “Syzyfa” ktoś ukradł?

Pozdrowienia dla Pana i wszystkich wrocławskich krasnali :)


Wszystkich nie widziałem...

...bo powstają jak grzyby po deszczu! Syzyfka ukraść próbowano ale złodziei złapano a syzyfek poszedł do remontu i wrócił do swej kuli. Wrocławskie krasnale są jak Feniks – odradzają się!

Teraz władze miejskie chciałyby trochę ograniczyć to rozmnażanie się krasnalstwa, bo wionie komerchą, ale na razie jeszcze żadnych licencji nie wymyślono…
:)


Panie Joteszu

No pewnie, że Pan wszystkich widzieć nie mógł :)

Tu siedzi biedactwo:

http://www.krasnale.pl/galeria/5/wiezien/0/#galeriaPrevNext


Subskrybuj zawartość