A nie mówiłem?

Powinienem raczej napisać, że nie były strachami na lachy moje poprzednie notki o tematyce gospodarczej, a szczególnie o polskiej energetyce.

Wczoraj zakończył się dwudniowy Kongres Nowego Przemysłu w Warszawie. By się nie rozgadywać i nie powtarzać, zacytuję tylko wypowiedzi dwóch z panelistów, którzy wzięli udział w debacie o perspektywach polskiej energetyki.

“Apeluję do sektora energetycznego o wysłanie jasnego sygnału do odbiorców, że w najbliższych kilku latach można się spodziewać ograniczeń w dostawach energii elektrycznej” – powiedział w trakcie V Kongresu Nowego Przemysłu Jan Rakowski, prezes EnergoInFarmu.

“Szczególnie istotne jest dotarcie z taką informacją do biznesu, bo dopóki nie zostanie wysłany jasny sygnał, przedsiębiorcy nie podejmą żadnych działań zapobiegających stratom z tytułu przerw w dostawach energii, choćby w postaci budowy systemów zasilania wewnątrzzakladowego” – mówi prezes Rakowski.

Jego zdaniem przeciętny odbiorca energii w Polsce żyje w przeświadczeniu, że energia elektryczna zawsze będzie. “- Tymczasem dzisiaj jest już niemal pewne, że dopóki nie uporamy się z największymi problemami, w ciągu najbliższych 10 lat, takie przerwy w dostawach będą się zdarzały.”

Jeszcze większym pesymistą jest Tomasz Kowalak, dyrektor departamentu taryf w Urzędzie Regulacji Energetyki (URE): “- Obawiam się, że to nie jest kwestia przeczekania najbliższych 10 lat, w trakcie których będziemy w stanie nadrobić zaległości w mocach wytwórczych.“

Według niego mamy do czynienia z trwałym rozejściem się zapotrzebowania i możliwości produkcyjnych. – Za 10 lat trudność ze sprostaniem potrzebom odbiorców nie tylko nie zniknie, ale jeszcze się powiększy”.

Zdaniem prof. Krzysztofa Żmijewskiego z Politechniki Warszawskiej polski rynek energetyczny będzie borykał się z licznymi bolączkami, a dyskusja o nim jest po prostu akademicka, bo dotyczy czegoś, czego w ogóle nie ma.

Profesor Żmijewski ostrzega, że za dwa lata cena prądu może wzrosnąć nawet o sto procent. Taki wzrost jest możliwy z powodu wzrostu cen surowców energetycznych i także tego, że nasz rynek energii jest rynkiem producenta. Co więcej, możliwe jest, że prądu będzie brakować, bo w branżę inwestuje się zbyt mało. (cytaty za portalem WNP)

W odróżnieniu od poprzedniego spotkania przedstawicieli Nowego Przemysłu pod koniec stycznia tego roku zauważyłem zwiększoną obecność przedstawicieli świata polityki. Ich wystąpienia, może poza posłem Piechocińskim, który wykazał się rzeczywistą znajomością problematyki, reszta najwyraźniej prowadziła jakąś kampanię lobbingową własnych osób, zapewne w nadziei, iż niebawem w kolejce do nich ustawią się ludzie z branż rozlicznych.

Tę ryzykowną tezę uzasadniam kompletnym pustosłowiem ich wystąpień oraz reprezentowaniem koncepcji pozbawionych sensu (np. wypowiedź posła Litwińskiego proponującego użycia dróg wodnych w Polsce do transportu biomasy, gdy tymczasem średnio rozgarnięty uczeń wie, że takich dróg w naszym kraju po prostu nie ma z różnych powodów: począwszy od braku inwestycji od lat, a na braku wody w rzekach skończywszy).

Innym, szczególnym popisem było podczas panelu o Odnawialnych Żródłach Energii wystąpienia eksministra prof. Szyszko lobbującego z kolei za geotermią. Jego sprzeciw w stosunku do energii pozyskiwanej np. z farm wiatrowych wzbudziły głównie estetyczne zastrzeżenia związane z widokami wiatraków. Jakoś dymiące kominy nie budziły do tej pory zastrzeżeń pana profesora; najwyraźniej zaś swój sprzeciw eksminister budował głównie na kwestii odmowy dotacji unijnych dla projektu znanej toruńskiej rozgłośni, a właściwie jej dyrektora.

Z rozmów panelistów, a głównie przedstawicieli kół rządowych, wynikł dla mnie obraz kompletnego chaosu i braku jakiejkolwiek strategii, co wróży nam długie, romantyczne wieczory przy świecach. Niestety wynikać one będą nie tyle z chęci, co z konieczności.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Polski wynalazek...

...lampa naftowa – też dobry na długie wieczory. I dynamo rowerowe do radia tranzystorowego. Takie dynamka powinny być montowane w urządzeniach do ćwiczeń domowych typu rowerek czy crosstrainer. Cżłek ćwiczy i daje światło albo radio…
:)


Ciekawe, Panie Joteszu,

czy takim dynamkiem da się napędzać komputer. Inaczej będą spore przerwy w kontakcie z txt. A jak wiadomo dluższe przerwy w nalogu mogą być dość nieprzyjemne dla organizmu Konfederaty.
Zdaje się jednak, że ta perspektywa (o tematyce nie wspominając) jakoś nie bulwersuje Textowiczów. A tyle ostatnio dyskutowano o uzależnieniach pod tekstami Pani Delilah i Pana Kleiny:-)) Będzie przynajmniej okazja poćwiczyć silną wolę.

Pozdrawiam serdecznie


Na TXT nie gadają...

...bo młodzi i wyłączeń nie znają! Jak posiedzą przy świeczkach, słuchając radia na bateryjkę, to poznają. A o nałogach to każdy może, bo każdy używa, więc się zastanawia, co by było, gdyby permanentnie nadużywał...
: ))


Lorezno

Piechociński zna się na tych sprawch – szeroko pojmowanej infrastruktury, szkoda że nie widać tego u Waldiego za bardzo, a może to tylko maska?

p.s że tez Ci się chciało słuchać tych mędrków:)

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


Drogi Maxie

Chciało nie chciało – taka mam pracę. Ale refleksje są warte dużo pieniędzy. I to nie tylko moich:-))

Serdeczności


Lorenzo

ano własnie, dotykasz istoty problemu, chce czy nie jade tu a nie gdzie indziej:)

zobrazuję Ci to tak, u mnie już po rzezi hugenotów także ja jako niehugenot

śpię sobie spokojnie, tylko miejsce pielgrzymkowe deczko na południe się zmieniło:)

Prezes , Traktor, Redaktor


...

...


Nie moja to wina, Pani Magio,

ja tylko relacjonuję i ewentualnie komentuję. Nawiasem mówiąc rozmawiałem wczoraj na ten temat ze znajomym mieszkającym na obrzeżach Krakowa, w małym osiedlu. Otóż od pewnego czasu dochodzi do 4-godzinnych wyłączeń, ale po włączeniu, wyłącza się prąd u sąsiadów w nastepnym osiedlu. Też zresztą wczoraj spóźnił się na spotkanie ze mna, bo bramy nie mógł otworzyc – prąd wyłączyli. Natomiast nie zauważył żadnych robót lub czegoś w tym rodzaju.

A co do widzenia w ciemności – jak się Pani nauczy to tylko korzyści z tego będą. I to wymierne:-))

Pozdrawiam serdecznie


Magio

a ja planuje jakąś partie chomików napedzających turbinki, mam jednego i sprawdza się doskonale- tani!

zastanawiam się nad wykorzystaniem jego… nie nad tym juz się nie zastanawiam.

a z tym prundem to niezłe jaja są, a brama ciężka…

Prezes , Traktor, Redaktor


...

...


Maxie drogi

one – to znaczy te jaja – dopiero będą:-)) A z chomikami to niezły patent, trzeba rozwinąć twórczo. Pomyśl tylko, jakiego on moźe dać kopa naszej gospodarce!

Pozdrawiam z szacunkiem

PS. A co to znaczy bardziej na południe, będziesz jeździł na Słowację? A co z Krakowem?


...

...


Z Krakowem

wiąże się mój sentyment teraz:)

obmyślono sobie że bardziej pasuje na Podhale i Beskidy niż Małopolskę:)))

co oznacza tyle co i nic:)

ale jak bedę sie wybierał to nie omieszkam :)

Prezes , Traktor, Redaktor


Magio

żeby nie było: na pomysł wpadłem po tym jak mój młodziutki chomik wpadł na pomysł aby w końcu wleźć na to kółko co mozna sobie latać, wpadł na ten pomysł ok. 22, czyli jak światła gasnął, to spryciula

wyladował w kozie:))

Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie drogi

Podhale to też Małopolska, Beskidy po częsci tyż. Nowy Sącz i Nowy targ Ci się nie podobają? Do Szczawnicy będziesz mial bliżej:-)) Może i ja się znowu wybiorę?

Pozdrawiam serdecznie


Szanowny Panie Lorenzo

Ja tam na Pana gromów sypał nie będę,a raczej podeprę za postawę koleżeńską.

Najwyższy czas uświadomić sobie,że rozrzutna gospodarka energią i cała towarzysząca temu otoczka spowoduje prędzej ,czy później wzmiankowane wyłączenia.

Można by już od zaraz próbować oszczędzać na różne sposoby.
Upłynie sporo wody w Wiśle zanim naukowcy dostarczą nam nowe rodzaje paliw,nowe silniki,nowe źródła energii.

Tym zagadnieniom poświęca sie uwagę tylko w ściśle określonym kręgu fachowców.
Media wcale nie są zainteresowane nagłaśnianiem problemu.
Wiadomo to nie niusy i trza wiedzę fachową posiadać.

Starczy,nie będę sie drzaźnił po próżnicy,biorę szpadel i kopię dół pod cysternę.
Potem oblecę sąsiadów co by mi na agregat prądotwórczy kasy pożyczyli i spróbuję choć tyle być niezależny.

Pozdrawiam serdecznie


Lorezno

wszystko co wymieniłeś mnie sie podoba fest jak to u nas się mówi:)

ale nie o lubieniu tu gadamy:))

o prozie życia:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Jakby to Panu, Panie Zenku, powiedzieć?

Sam się noszę z takim pomysłem.

Pozdrawiam serdecznie


Zenek

a czym chcesz _podkładać do tego pieca

odpady komunalne, biomasa, energia słoneczna, wiatr, chomiki?

a może elektrownie wodną?

ciekawy temat i na górę gór na portalach…

Prezes , Traktor, Redaktor


re: A nie mówiłem?

Witam wszystkich po raz pierwszy na tym szacownym forum.

Zastanawiamy się dlaczego politycy sprawiają wrażenie kompletnie niezorientowanych w tej dziedzinie? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta – problem jest “śliski” politycznie. Co prawda dość szybko (jeszcze w kadencji obecnie panujących) mogą się trafic spore problemy z energią (zawsze wtedy można oskarżyć poprzedników, wskazując na długotrwałość problemu), ale dobre rozwiązanie tego problemu wymaga bardzo długiego czasu, wielkich pieniędzy i “postawienia się” władzom przyszłej Unii. A ewentualne korzyści będą niewidoczne – bo w jaki sposób przeciętny Kowalski ma odczuć, że dzięki działaniom władzy NIE wyłączono mu prądu, albo wyłączono na krótszy czas niż w sytuacji gdyby władza nie dostrzegła tego problemu wcześniej.

Dodatkowo w obecnej sytuacji, z powodu bzdurnych, antycieplarnianych przepisów unijnych praktycznie wszelkie pieniądze kierowane do sektora energetycznego będą szły na projekty obniżające emisję dwutlenku węgla i zapewniające 20% udział energii z tzw. źródeł odnawialnych w bilansie energetycznym. Oznacza to, że powinniśmy zbudować albo kilka, kilkanaście dużych hydroelektrowni, albo kilka dużych elektrowni jądrowych, albo kilka, kilkanaście tysięcy turbin wiatrowych. Hydroelektrownie nie wchodzą w grę bo nie ma odpowiednich lokalizacji. Także ekologicznie nie są one obojętne. Budowa jądrowych raczej nie nastąpi (wielkie koszty, opór “ekologów”, brak akceptacji społecznej). Pozostają więc wiatrowe, a to prąd drogi i o miernej jakości. Dla słabiej zorientowanych: jakość prądu to w dużej mierze jego dostepność w czasie i przestrzeni. Prąd o najwyższej jakości pochodzi z elektrowni węglowych i jądrowych, a najniższej z elektrowni wiatrowych. Chodzi o to, że nie jesteśmy nigdy w stanie dobrze przewidzieć kiedy i ile go będziemy mieli.

To jest sytuacja obecna, zastana ale przecież politycy powinni ją starać się zmienić na lepsze. A jedyna możliwa zmiana to sprzeciwienie się unijnym dyrektywom i budowa kilku elektrowni węglowych (to najszybszy i najtańszy sposób na bezpieczeństwo energetyczne w krótkim okresie). W dłuższym okresie można oczywiście myśleć o paru elektrowniach jądrowych.

Alternatywnie można pozostać przy kwotach emisyjnych i celach 20% energii ze źródeł odnawialnych. Nie jest to bezpieczne energetycznie ale za to bezpieczne “stołkowo” dla naszych polityków. Stanowiska unijne czekają.

Tomasz Kornaszewski


Panie Lorenzo,

Cieszę się, że Pan ten problem tutaj pokazał. O ile w dziedzinie nasycenia hipermarketami doganiamy Europę, o tyle jeśli idzie o bezpieczeństwo energetyczne, ekologię produkcji energii (tak!), inwestycje w branżę, a przede wszystkim o strategiczne myślenie, to jesteśmy w trzecim (a może właściwie w IV) świecie. Od lat uderza mnie kompletna niefrasobliwość decydentów, dla których nic poza horyzontem kadencji nie istnieje.

Za dwadzieścia lat i tak nie będzie winnych.

Co do inwestycji w produkcję prądu, pozostaje wierzyć, że zrobią to za nas inni (powoli kiełkuje idea nowej elektrowni na Dolnym Śląsku). Z dystrybucją nie będzie już tak różowo (kto to zrobi za nas?). O atomie zapomnijmy. W Polsce nie ma nikogo, kto by się podłożył i przeprowadził cały temat od początku do końca. Pawlak może sobie gadać, ale decyzji boi się podjąć.
Mam też pewne obiekcje co do tzw. środowiska, ale to trochę kalanie własnego gniazda, więc się wstrzymam z wygłaszaniem sądów.

Zawsze jest nadzieja, że nie będzie klęsk żywiołowych typu 10cm lepkiego śniegu na drutach, no i że jakoś to będzie.

Niestety, samą nadzieją się nie najemy.


Panie Tomaszu

miło widzieć i czytać, może Pan sam umiesci jakies wpisy w tym temacie?

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


Szanowny Panie Tomaszu i Oszuście Pierwszy

Przepraszam, że odpowiem Panom wspólnie, ale mam trochę pracy. Tematyka ciekawa, chwilami dośc kontrowersyjna, ale godna dyskusji. Tyle że w Polsce obowiązują jak zwykle głównie hasła. Politycy, o czym pisałem, tak naprawde nie maja pojęcia o co idzie.

Ja zajmuje się tą tematyką zawodowo od dłuższego czasu, i to w wymiarze o wiele szerszym niż tylko Polska. Z przykrością muszę stwierdzić, że co najmniej od kilku miesięcy pierwotny chaos (choć na początku zawsze bardziej zrozumiały, przynajmniej na etapie wstępnych dyskusji) zaczął się zamieniać w czarna dziurę powiekszającą się z dnia na dzień.

Jego dowodem jest chociażby dzisiejsze poranne odwołanie konferencji na temat “Odnawialnych żródeł energii – szanse dla przedsiębiorczych”, która miała się odbyć w najbliższy poniedzialek w Warszawie. Powód? Podobno brak zainteresowania. A tak naprawdę (moim zdaniem) to choćby właśnie niemożliwość oceny aktualnego stanu prawnego, oceny możliwości wypełnienia krajowych i unijnych celów, mechanizmów wsparcia, barier wdrażania inwestycji etc.

A politycy, Panie Tomaszu, będą głównie szukać własnych szans podpięcia się pod różne lobby itd., bo przecież myślenie perspektywiczne w wymiarze wieloletnim jest im obce. Chyba że mówimy o ich szansach.

Pozdrawiam serdecznie


re: A nie mówiłem?

Tematyką energetyczną zajmuję się hobbystycznie (choć to może trochę dziwne hobby co często przyprawia człowieka o białą gorączkę) i naukowo, też raczej globalnie, a nie tylko w Polsce.

Według mnie gdy na temat się spojrzy konkretnie, z naukowego i strategicznego dla danego państwa to nie ma zbyt wielu kontrowersji. Przykład Francji to dość dobitnie pokazuje – po kryzysie naftowym w latach siedemdziesiątych dokładnie zanalizowali własną sytuację energetyczną i podjęli decyzję strategiczną o oparciu się o energetykę jądrową. Dziś jest to państwo o najlepszej sytuacji energetycznej w Europie (nie biorę pod uwagę Rosji). Co ciekawe poparcie społeczne dla tego typu elektrowni we Francji jest bardzo duże.

Kontrowersje się zaczynają gdy do głosu dochodzą różne lobby przemysłowe jak w przypadku energetyki wiatrowej. Niestety budowa ferm wiatrowych nie podlega racjonalnemu procesowi decyzyjnemu. Co ciekawe także obiekcje podnoszone przez przeciwników, lokalnych zwłaszcza, nie są zazwyczaj racjonalne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego.

Racjonalnie postępują Chińczycy, Hindusi, Japończycy, Rosjanie. I albo budują weglówki na potęgę (Chińczycy – średnio jedna na dwa tygodnie) bądź jądrowe (Chińczycy w tej chwili 7, Japończycy, Rosjanie – elektrownia pływająca na dalekiej północy). Wszystkie te państwa też rozwijają intensywnie tą technologię (Chińczycy – tzw. peeble reaktor, Hindusi – reaktory torowe).

Jak pisałem wcześniej, z punktu widzenia Polski racjonalna decyzja to budowa elektrowni węglowych z instalacjami oczyszczania spalin (jednak bez wariackich prób budowy instalacji wychwytywania dwutlenku węgla – mówimy tu o bezpieczeństwie energetycznym). Budowa jądrowych to nie tylko problemy polityczne, społeczne i finansowe – podstawowym typem reaktora obecnie stosowanego jest reaktor wysokociśnieniowy, a jego obudowa musi być zbudowana z jednego kawałka wysokogatunkowej stali. Takie obudowy produkuje w tej chwili jedna firma na świecie – Japan Steel. I to w zawrotnej ilości 4 sztuk rocznie. Kolejka w tej chwili jest wieloletnia.

Pozdrawiam


Szanowny Panie Tomaszu

Mam pewne wątpliwości, co do ekonomicznego sensu kontynuacji budowy elektrowni czysto węglowych. Zużywanie węgla tylko w celach energetycznych jest troche nieopłacalne, skoro można z niego wyprodukować tak ze setkę innych produktów.

Można pomyśleć za to o współspalaniu, ale na sensownej bazie ekonomicznej i technologicznej. Bo to, co się teraz wyprawia w Polsce, to naprawde totalny chaos. Te pomysły produkowane en masse przez polityków nie majacych pojęcia o czym mówią, a kierujących się głównie interesami rozlicznych lobbies przemysłowych. Zresztą nie tylko u nas.

Najciekawszym dla mnie jest, w przypadku OZE, całkowite pomijanie, a wręcz hamowanie dzialań w sferze fotovoltaiki. Żadnych dotacji ze strony UE. Czegoś tu nie rozumiem – może lobbies nie widzą dla siebie biznesu. Chyba, że znowu polityka gra tu swoją rolę. Przecież istnieją całkiem spore instalacje (i to dobrze się sprawdzające od lat) w USA, w Hiszpanii.

Teraz te projekty (ale w sferze idei) na północy Afryki, ktore mogą w dużym stopniu pokryć zapotrzebowanie Europy na energię przy o wiele mniejszych kosztach inwestycyjnych. Jak Sarkozy zaczął coś mówić o unii śródziemnomorskiej to od razu nadział się na kontrę ze strony Niemiec.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowny Panie Lorenzo Ależ

Szanowny Panie Lorenzo

Ależ ja nie naciskam na budowę czegoś w kompletnie starej technologii. Jedynie staram się przedstawić sytuację w jakiej Polska w tej chwili się znajduje. W tej chwili zarysowuje się brak tzw. base load, czyli energii, która potrzebna jest cały czas, niezależnie od dziennych i sezonowych fluktuacji poboru mocy. Ta podstawowa część powinna być uzyskiwana ze źródeł, które w dużym stopniu możemy kontrolować i przewidywać – czyli energetyka węglowa (w szerokim znaczeniu), jądrowa, oparta na gazie i ropie. Gdy trochę poluźnimy nasze wymogi (w rozsądnych granicach) to możemy dołożyć do naszej listy hydroenergetykę (fluktuacje w uzysku energii z tego źródła są raczejj przewidywalne i to w dłuższym terminie). Oczywiście w obecnej sytuacji surowcowej energetyka oparta na gazie i ropie odpada z powodów ekonomicznych.

Drugim elementem układanki jest tzw. peak load – energia potrzebna w trakcie szczytu poboru. Szczyty takie zdażają się codziennie, ale fluktuacja następuje też w ciągu roku. Najlepszym źródłem zaspokajającym te nagłe zwyżki poboru są elektrownie szczytowo-pompowe – bardzo szybki czas reakcji, stosunkowo duża moc i, gdy jest ona wykorzystywana tylko do tego celu, pełna dostępność. Należy zaznaczyć, że nadaje się ona jednak tylko do zaspokajania szczytów codziennych, nie sezonowych. Inne dobre (ale drogie źródła) to turbiny gazowe i dieslowskie – pełna dostępność, szybki czas reakcji.
Teoretycznie można by sobie wyobrazić użycie turbin wiatrowych i ogniw fotoelektrycznych jako rezerwy do użycia w trakcie szczytu poboru mocy. Mają on jednak podstawową wadę – nigdy nie możemy być pewni dostępności tej energii w żądanym przez nas czasie.

Energetyka wiatrowa i słoneczna może byc wykorzystana w pełni i nie powodować problemów w sieci elektrycznej tylko gdy: – zblokujemy ją z projektami magazynującymi energię (w tej chwili jedyny ekonomicznie i technicznie obiecujący system to elektrownia szczytowo-pompowa); – gdy będziemy używali tej energii do produkcji wodoru metodą elektrolizy z wody (piekielnie energochłonne, ale w tym przypadku sensowne).

Przepraszam pana Lorenzo za te wywody, pewnie Pan to wszystko wie. Ja tak dla wiedzy ogólnej…

Pozdrawiam
Tomasz Kornaszewski


Szanowny Panie Tomaszu

Muszę Pana zmartwić – jestem specjalistą od surowców (a właściwie strategii ich zagospodarowania) i moja wiedza na temat ich wykorzystania w konkretnych rozwiązaniach oraz wybór systemów wytwarzania energii jest siłą rzeczy ograniczona. W każdym razie Pańskie konstatacje przemawiają mi do wyobraźni, korelując z moją skromną wiedzą:-)). Oczywiście w jej podstawowym zakresie.

BTW – nasi ukochani specjaliści od stanowienia prawa oraz finansów postanowili właśnie zniszczyć jedną z tych dziedzin produkcji energii z OZE postulując wprowadzenie drakońskich kaucji dla każdego z producentów energii z wiatraków przy składaniu wniosku o tzw. przyłącz: na 20 megawatów wychodzi coś koło 2 mln PLN (po 100 PLN za kilowat). Uzasadnienie: bo przecież moga dostać przyłącz i nie produkować energii, więc na wszelki przypadek bęcki. Ręce i nogi opadają.

Pozdrawiam serdecznie i miło mi będzie gościć Pana ponownie


Panie Lorenzo A ja chyba

Panie Lorenzo

A ja chyba wiem dlaczego taki obowiązek powstał (nie żebym go pochwalał, czy akceptował). Otóż lobby operatorów elektroenergetycznych jest dużo silniejsze od lobby właścicieli wiatraków. Operatorzy dobrze znają lekcje z Niemiec i Danii i dlatego nie życzą sobie w ogóle ferm wiatrowych w Polsce.

No, tylko, że w ten sposób wylewa się dziecko z kąpielą. Dziecko co prawda szalenie kłopotliwe ale zawsze niosące jakąś nadzieję. To, że elektrownie wiatrowe nie powinny być podłaczane do ogólnokrajowej sieci energetycznej to jedna sprawa, ale z tego powodu nie powinno się zamykać drzwi dla innych koncepcji wykorzystania tej technologii.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt odważnie nie wystąpi z takim oświadczeniem: “energetyka wiatrowa jest praktycznie bezużyteczna gdy podłączymy ją do sieci energetycznej, ale rokuje duże nadzieje gdy zblokujemy ją z projektami magazynującymi energię lub produkującymi wodór – paliwo przyszłości”.

Ale przecież nie jest ważna prawda, a jedynie bieżący interes polityczny i prywatny.

Pozdrawiam serdecznie
Tomasz Kornaszewski


Szanowny Panie Tomaszu

Nasi operatorzy w ogole nie lubią podłączać do sieci nowych producentów, szczególnie tych niezależnych i średniej czy małej wielkości.

Cieszę się, że Pańska opinia potwierdza moje podejrzenia.

Pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość