Tylko biologia może załatwić te problemy

Głos w dyskusji z Panem Ezekielem

(Tekst poniższy zamieściłem wiele miesięcy temu w S24 i po pewnych zmianach zdecydowałem się wyjątkowo opublikować go na TxT, jako że na aktualności wcale nie stracił)

Od dłuższego czasu zastanawiam się, czy istnieje jakaś realna szansa, by zamiast taplać się w bagnie pod nazwą “spuścizna po PRL” zacząć myśleć i działać efektywnie z myślą o przyszłości naszego kraju. Wychodzi mi, że chyba nie. Kolejne wydarzenia ze sfery politycznej (dzisiaj na tapecie ponownie Lech Wałęsa) wywołują fale dyskusji, a właściwie nie dyskusji, a bitwy na słowa, bo w dyskusji używa się argumentów, zaś w tych bitwach antagoniści posługują się głównie inwektywami i obelgami. Ze względu na naturalną i przyrodzoną anonimowość netu trudno ocenić czytającemu, jakie doświadczenia życiowe mają poszczególni autorzy, czy kierują się “kompleksem Lucusia” z Mrożka, czy też klasyczną zawiścią szewca, który kanonikowi zazdrości, iż prałatem został, czy też autentyczną ideologią (czasami też nie za bardzo wiadomo na czym opieraną, a więc możliwe, że fanatyzmem), czy może w końcu autentycznym poczuciem sprawiedliwości.

Ponieważ z pobieżnych obliczeń wynika, że sporo jeszcze żyje Polaków, którzy tzw. socjalizm polski przyżywali świadomie, i którzy z tego powodu mają legitymację, by się z jakichś tam powodów ustosunkowywać do wielu jeszcze mniej lub bardziej przykrych odkryć z archiwów służb wszelakich, to cała ta wojna będzie jeszcze długo trwała.

Kolejnym powodem tej wojny jest naturalna chęć awansu 30-latków (bo już nie 40-latków), którzy wcale nie mają zamiaru czekać, aż przyjdzie ich pora na wzięcie udziału w igrzyskach pt “bój o władzę” (trudno ocenić, co kieruje poszczególnymi autorami – tu znowu kłania się anonimowość uczestników netu). Dalszymi powodami: kwestie aktualnego zapotrzebowania politycznego aż po chęć napisania historii na nowo ze względów osobistych.

Mam wrażenie, że nikt tak naprawdę nie chce znalezienia rozwiązania tego problemu, którego korzenie sięgają, moim zdaniem, setek lat wstecz. Tylko dzieki upływowi czasu i śmierci bezpośrednio zainteresowanych, nie kłócimy się dzisiaj (poza, być może, historykami, ale kto się tym dzisiaj interesuje tak naprawdę, choć niedawny tekst Pana Tarantuli może świadczyć o czymś innym) o te same kwestie w odniesieniu do czasów saskich, okresu napoleońskiego, rozbiorów, lat popowstaniowych. Zresztą zawsze lubiliśmy rozdrapywanie ran, rozpamiętywanie klęsk, zastanawiać się, jakich doznaliśmy upokorzeń, krzywd od zaborców, sojuszników, a nie propagować zwycięstwa (powstanie wielkopolskie na przykład).

Pozostaje więc tylko czekać aż biologia to za nas załatwi, bo zawsze będą ci (nie wchodzę w to, czy mają rację czy nie – idzie mi o perspektywę realnie załatwienia problemu), którzy będą chcieli wiedzieć, z tego czy innego powodu, oraz ci, którzy będą odmiennego zdania. Może nasze dzieci lub wnuki, jeśli zechcą wrócić do kraju, podejdą do tych problemów inaczej, chyba, że mamy to genetycznie we krwi. A wtedy nie ma na to rady i kolejne pokolenia będą taplały się w tym bagnie, czy tego chcemy czy nie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Lorenzo!

Czy słyszał Pan o tym przypadku szefa bodajże SPD czy postkomunistów w Niemczech, który dopiero teraz wypłynął jako współpracownik Stasi? Widać nie tylko my szukamy rozwiązania zagadek przeszłości. A Niemcom nie pomogło nawet otwarcie archiwów.

Pozdrawiam


Słyszałem, Panie Jerzy,

nawet wczoraj z Panem Oszustem Pierwszym wymieniliśmy komentarze na ten temat. A idzie o Gregora Gysi, i to też nie od wczoraj, a od kilku lat, tyle że ponoć kilka dni temu znalazły się nowe, choć też – na ile czytałem – nie dość jednoznaczne dokumenty. Proszę zajrzeć do wczorajszego Spiegel on line.

Kłaniam pięknie


Panie Lorenzo!

Mnie pan Gregor Gysi zupełnie nie interesuje. Mnie zastanawia czy ta historia nie pokazuje, że te przywary, to nie specyfika polska tylko ogólnoludzka.

Pozdrawiam


Panie Lorenzo,

ma Pan oczywiście rację. Tylko nasze odejście (a i paru młodszych) uczyni ten problem historycznym. A w każdym razie dla nas nieistotnym.

Proszę pomyśleć (pewnie Pan pamięta), kiedy w Niemczech nastąpiła tak zwana druga fala denazyfikacji. A czkawką się ten problem odbija do dzisiaj, bo ludzie (zwłaszcza w Niemczech) coraz dłużej żyją.

Innymi słowy trzeba to potraktować jak opryszczkę, która przychodzi i odchodzi.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowny Panie Lorenzo

Odkąd tylko wkroczyłem w dorosłe życie interesowała mnie nasza,Polaków przyszłość.
Do przeszłości pozostał szacunek dla dokonań i niesmak na polskie pieniactwo.

Uważałem,że dzielenie włosa dotyczące historii jest zbędna stratą czasu.
Historią niech zajmują się osoby kompetentne,niech kopią w aktach,kłócą się,wydają książki itp.

Reszta powinna pracować i myśleć o swoich karierach,dzieciach i wnukach.
Przecież jest w naszym kraju tyle do zrobienia,że określić nie sposób.

Wielokrotnie takie stanowisko przedstawiałem tu na Tekstowisku.

Niestety takie racje są dla współziomków nie do przyjęcia.
Przeważająca większość woli targać się za łby niż tworzyć coś pożytecznego.

Doszedłem do wniosku,że już w tej materii nie będę głosu zabierał,bo jest to donkiszoteria.

Pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość