Świat bez ropy?

Pytanie to jest powtarzane coraz częściej , raz ciszej raz głośniej. Głośniej szczególnie wtedy, gdy słyszymy o pokonaniu kolejnej granicy ceny jednej baryłki ropy. W mijającym tygodniu cena ropy Brent (czyli wydobywanej ze złóż na Morzu Północnym) minęłą już poziom 130 $ za baryłkę.

Według różnych szacunków zasoby ropy na świecie oblicza się między 854 a 1 255 miliardami baryłek. Już dzisiaj wydobycie zaczyna sie cofać; popyt wzrasta (szczególnie na Dalekim Wschodzie), zaś produkcja dzienna stoi w miejscu, a nawet zaczyna spadać.

Co prawda wielkie koncerny nadal twierdzą, że nie ma co panikować, bo zasoby są jeszcze duże, a w razie gdyby, to podejmie się nowe poszukiwania, tylko trzeba będzie podnieść ceny, bo wiercenia etc. przecież kosztują.

Z pewnością mamy jeszcze trochę czasu do chwili ogłoszenia kryzysu, ale spróbujmy sobie wyobrazić, jak zmieni się nasze życie, względnie życie naszych dzieci, gdy nadejdzie ten dzień.

Zacznijmy od ogrzewania, jako że na naszych szerokościach istnieje nadal pora roku zwana zimą, choc ponoć klimat nam się zmienia i robi się cieplej. W Polsce ogrzewa się mieszkania (bezpośrednio jak i pośrednio) głównie gazem, energią elektryczną i olejem opałowym. Gaz nie jest alternatywą, jako że jego ceny maszerują w górę razem z cenami ropy naftowej. Drewno także nie załatwi problemu, chociażby ze względu na zasoby, choć i jego cena pójdzie także w górę. O problemach energetyki słychać też już coraz częściej. Pozostają pompy cieplne, kolektory słoneczne etc., ale wzrastający popyt też zacznie windować w górę ceny urządzeń.

By choć w pewien sposób zmniejszyć zużycie energii cieplnej trzeba będzie dokonać wielu remontów budynków, szczególnie tych starszych, co spowoduje podwyżkę czynszów. Ale pojawi się boom na wyspecjalizowanych pracowników wykonujących remonty, bo będzie ich wiele. Zmieni się także rynek nieruchomości – te starsze, jeszcze nie wyremontowane (ocieplone), bądź wymagające większych dostaw energii cieplnej będa tracić na wartości.

Samochody. Już teraz ulice naszych miast pełne są samochodów raczej stojących niż jeżdących. Niebawem może się ta sytuacja drastycznie zmienić. Najpierw pojawią się samochody mniejsze, zużywające mniej paliwa. Potem zaczniemy się coraz częściej przesiadać do środków komunikacji masowej. Oczywiście zmieni się także struktura transportu, np. zacznie spadać olbrzymia do tej pory popularność komunikacji lotniczej. Już teraz niektóre linie lotnicze likwidują pewne połączenia za względu na coraz większą ich nieopłacalność. O tanich liniach lotniczych też pewnie niedługo będziemy mogli zapomnieć. I oczywiście kwestia transportu samochodowego. Coraz wyższe ceny paliwa spowodują coraz wyższe ceny, jakie będziemy musieli płacić za transportowane towary. Sytuacja ta zmusi koncerny samochodowe do opracowania nowych technologii transportu, nowych typów samochodów jeżdżących na nowego typu paliwie (np. energia elektryczna).

W takiej sytuacji coraz większe znaczenie będa miały rynki lokalne, chociażby ze względu na mniejsze odległości dostawy towarów. Pozwoli to odrodzić się również lokalnemu rolnictwu na przykład. Zapominać będziemy za to o turystyce weekendowej czy urlopowej, chyba że przesiądziemy się generalnie na rowery, ale wtedy także będziemy jeżdzić najdalej kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę.

Zważywszy wymienione powyżej problemy możemy spokojnie założyć zmianę do tej pory obowiązującego koszyka towarów spożywczych. Coraz rzadziej będziemy kupować jabłka z Nowej Zelandii czy banany czy ryby z dalekich morz, a częściej wytwory wspomnianych rynków lokalnych. Podobnie będzie chyba również z innymi towarami, których produkcja i dostawa będzie związana ze zużyciem paliwa/energii.

Jeść trzeba, za mieszkanie też musimy zapłacić. Najłatwiej oszczędzać na przyjemnościach. Wspomniane przeze mnie potencjalne zmiany wymuszą również inne zachowania w czasie wolnym od pracy. Ograniczona zatem zostanie w wyraźny sposób (ze względu na ceny) turystyka międzynarodowa, a więc stracą hotele, restauracje, znaczenia natomiast nabierze szeroko pojęta kultura. Tak więc zamiast podróżować bedziemy chodzic do kina czy teatru albo oglądać telewizję, słuchać radia czy spotykać się ze znajomymi w ogródkach czy domach, co nam Polakom akurat ciężko nie przyjdzie.
Będziemy także częściej niż do tej pory chodzić w nasze góry/do lasu czy choćby na spacery w bliskiej okolicy. Może to i lepiej?

No i wreszcie wielka polityka. Wzrosną szanse na konflikty międzynarodowe, szczególnie gdy będzie chodziło o zabezpieczenie dostaw, ośrodków wydobycia ropy i gazu. Mogą się też zmienić geograficzne priorytety polityki międzynarodowej. Coraz częściej na przykład mówi się o wykorzystaniu terenów Afryki Północnej (Sahara) czy Bliskiego Wschodu jako terenów, gdzie wybudowane zostaną wielkie elektrownie słonecznie, z których energia elektryczna będzie transportowane wielkimi liniami przesyłowymi do Europy czy na inne kontynenty. Kto wie, czy nie takie rozwiązania miał na myśli prezydent Sarkozy lansujący samodzielnie powstanie Unii Śródziemnomorskiej z udziałem Maroka czy Tunezji, co spotkało się z protestami Niemiec.

Na razie przemysł wydobywczy ropy naftowej oraz gazu ma się jednak dobrze, a nawet znakomicie. Zyski przecież rosną. Podobnie jak ceny, które musimy zapłacić.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Lorenzo

dobre,

ale gdzies ten węgiel Ci uciekł – do ogrzewania np.

Co do kolektorów, to smiem twierdzić że tendencja może byc odwrotna- coraz więcej firm zacznie się tym parać i dzieki temu walczyć o klientów, a co za tym pójdzie w pewnym momencie ceny pójdą w dół.

Jeszcze jedną pochodną braku ropy będą migracje do ciepłych krajów :)

Prezes , Traktor, Redaktor


Szanowny Maxie

Węgla w Polsce wystarczy na jakies 30-40 lat wedle różnych szacunków. Poza tym też go trzeba transportować, sam się nie przyturla.

Zaś co do cen kolektorów – w Niemczech już drożeją, u nas też. Tak to już bywa z urządzeniami, podobnie jak się to działo z LPG.

A w ciepłych krajach moga nas potraktować jak żywność:-))

Nawiasem mówiąc lat temu naście czytałem (no i cuś jeszcze) taka powieść typu sf o takiej właśnie przyszłości: energia elektryczna transportowana z Bliskiego Wschodu i Afryki do Europy. Żródła czyli eketrownie były oczywiście w rękach… no kogo? Naturalnie Arabów, których kultura się odrodziła etc.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo Drogi

Wszystko Pan napisałeś ale o jednym nie!
Nic, ani słowem nie napisał Pan o ziemnie sposobu prowadzenia wojny.

Kiedy kryzys nas dopadnie, wtedy tradycyjne sposoby prowadzenia wojny ze względów, które Pan łaskawie nam objaśnił, ulegną radykalnym zmianom.

Skończą się misje pokojowe, misje specjalne najemników (co my/oni wtedy będą robić?) wielkie wojenne wyprawy odejdą na plan drugi, a może nawet czwarty – trzeci nie wchodzi w rachubę, bo rożnej maści duzi chłopcy już mają na swych prywatnych podwórkach sprzęt, jaki jeszcze niedawno kłuł w oczy wiele państw mniej zamożnych . Zacznie się prawdziwy okres gwiezdnych wojen. W swych ziemiankach, przy komputerach odziani w rosyjskie kufajki – bo przecież wielki kryzys energetyczny, będą planować gdzie pizdnąć kolejną – może już ostatnią rakietę: zacznie się taka gra w statki

I wtedy przyjdzie ocieplenie! – zrobi się nawet gorąco.

Po tym wszystkim ktoś kiedyś, gdzieś na logicznych dyskach w przestrzeni międzyplanetarnej, natrafi na zapiski z TXT Pana Lorenzo, moje i innych blogierów.
Zaczną budować na naszym przykładzie nowy ład…

Pozdrawiam optymistycznie.


Marku Szanowny

Bo ja nie jestem od wojny. I kretynów, którzy się w nią bawią lub zechcą bawić na mój rachunek.

Też Cię optymistycznie pozdrawiam. Jak będziesz w Krakowie, to oprowadzę Cię po kilku miejscach. Per pedes:-))


Już serdecznie dziękuję

cieszę bardzo,
radośnie – nie strasznie
Jasne :))


Panie Lorenzo

Pamiętam opinie ( z pamięci :)), że cena za baryłkę 100$ spowoduje gwałtowny postęp badań i za chwilę wysyp technologi energetycznych nie opartych o ropę, gaz.

Głównie chodziło o podziemną gazyfikację węgla i wodór.
Co pan na to?


Tak naprawdę, Panie Igło,

to pewnie zasoby ropy i gazu są na najbliższe 100 lat wystarczające. Tyle, że sądząc po ostatnich odkryciach (na oceanie u wybrzeży brazylijskich albo w Kazachstanie), to znajdują się one na bardzo dużych głębokościach, względnie warunki dotarcia do tych złóż są ekstremalnie trudne jak na nasze aktualne możliwości techniczne. Oznacza to, że wydobycie będzie kosztowało gigantyczne sumy pieniędzy.

Podobnie jest z funkcjonującym już wydobyciem np. w Rosji, gdzie urządzenia są w dużym stopniu na granicy śmierci technicznej – też potrzeba wielu miliardów inwestycji, których Rosjanie jednak aż w takim nadmiarze nie mają.

Podziemna i w ogóle metoda gazyfikacji węgla jest również bardzo kapitałochłonna. Wprowadzenie tych metod, a także unowocześnienie technologii wydobycia ropy z istniejących zasobów tak czy tak wymagać będą gigantycznej kasy. To z kolei prowadzi do bardzo dużych podwyżek cen surowca, a w ślad za tym i cen transportu, ogrzewania etc. czyli w konsekwencji do efektu, jaki opisałem w tekście.

Nie ma chyba aktualnie na świecie metody produkcji energii, która by nic nie kosztowała. Najmniej w sumie to chyba kosztować będzie projekt elektrowni słonecznych na Saharze i Blskich Wschodzie, ale tu z kolei wielką rolę odgrywa polityka. Takie instalacje funkcjonują już od kilkunastu lat w Stanach, teraz kończy się spora budowa w Hiszpanii, tak że ruch jest, ale to wszystko jeszcze za mało. Dużo też jest w dyskusji demagogii i straszenia (bo przecież człowiek bardzo lubi horrorki nes pas?). Jak np. w tym, że sensownie (!) prowadzona akcja związana z OZE czy biopaliwami podraża produkcję żywności. Gdyby produkcja żywności w Afryce i w paru innych jeszcze miejscach na świecie była prowadzona w sposób sensowny, to naprawdę nie byłoby tam klęsk głodu. A jak tam się to robi, to Pan wiesz, a ja rozumiem.

Nie zapominajmy również o pewnej labilności człówieka: jak coś chodzi, to po co się wysilać i wymyślać coś nowego. Dopiero jak powieje grozą to gatunek się spręża. Tyle że w sytuacjach ekstremalnych zawsze dochodzi do zadrażnień.

Pozdrawiam


A jak nie będziemy grzeczni, Drogi Igło,

to czeka nas cos takiego:

albo takiego:


Lorenzo

pełen szacunek, jak widać praca wywiadowcza nie poszła na marne:)

Prezes , Traktor, Redaktor


...

...


Szanowna Pani Magio

Koszty wydobycia sa dość zróżnicowane z powodów trudności oraz osprzętowienia. Bo sama ropa jest niejako dla wlaścicieli “za darmo”. Rosja – jak pisalem – ma w zasadzie instalacje na granicy śmierci technicznej, stąd konieczna jest niemal totalna wymiana, a to będzie kosztowalo miliardy dolarów. I to w setkach miliardów raczej niz w dziesiątkach. O kosztach nowych wierceń, badań poszukiwawczych nie chcę się wypowiadać, ale pewnie nasz txt geolog będzie mógl cos więcej na ten temat powiedzieć.

A stare zyski poszly tam, gdzie poszly – w przypadku sąsiadów na latanie dziur w budżecie, na zbrojenia i jeden Bóg wie na co jeszcze.

Zasoby od czasów lat 90tych się zwiększyly, bo do eksploatacji weszly nowe zloża, ale i popyt wzrózl dość mocno (patrz Chiny i inne kraje Dalekiego Wschodu).

Bardzo proszę o dalsze pytania i pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo,

proszę nie straszyć chorych ludzi, którzy i tak tego wszystkiego nie dożyją.

Zakazałem Dziecku czytać Pańskiego bloga, żeby się nie stresowała, ale mi tylko zamachała gazetą jakąś (chyba to był Scientific American ) i mnie wyśmiało.

Źle Pan robisz, podrywając autorytet ojcowski. Źle.

Pozdrawiam nie zużywając wiele energii


Panie Yayco Szanowny

Po pierwsze to ja Panu serdecznie wspólczuję tej choroby, żeby ją jasny etc…

Po drugie tak naprawde to Pan mnie przestraszyleś tymi zdjęciami, co znikają. A w chwilę potem (też na maku w pracy) wkleilem dwa zdjąćka pare komentów wyżej (ta wesole stacje benzynowe). I ja je teraz widzę. Jeszcze! A Pan? Chyba spróbuję je znowu wkleić. Mam nadzieje, że nie bedzie to początek ogolnoświatowego kryzysu, bo to nigdy nic nie wiadomo. Co Pan o tym sądzi? (o ponownym wklejaniu, a nie o kryzysie, który mialby wywolać niczym ten motyl w Meksyku). Poczekam na Pańska odpowiedź.


Panie Lorenzo,

stacje benzynowe widzę, a zabytków Krakowa ni cholery (proszę wybaczyć słowo). Może to mój komputer się ideologicznie ustosunkował? Nie wiem.

Choroba jak choroba. Korzonki dla człowieka w starszym wieku i to jeszcze z gorączką, to niefajne jest. Albo mnie boli albo nie myślę. Teraz nie myślę, za co przepraszam.

Pozdrawiam Pana, myśl o kryzysie odsuwając na inny czas


Drogi L.

Swiat musi być ropą. Przynajmniej na razie.

A póki co, gorąco polecam film “Bitwa o Irak”.

Human Bazooka


>Lorenzo

Nie spotkałem jeszcze ani jednego domku ogrzewanego pradem, nie spotkałem domku ogrzewanego olejem.

Teraz wszyscy montuja piece wszystko palne, a spalaja głównie węgiel i drewno.

Zajmuję się budowa przyłączy energetycznych do domków i nietylko. Zwiedzam rózne budowy.


jecer

popularne jest to na osiedlach, np. w Olsztynie to sporo TBS-ów grzeje na prądzie, co do domów to pewnie masz rację, tam bardziej się z groszem liczą

Prezes , Traktor, Redaktor


jacer

popularne jest to na osiedlach, np. w Olsztynie to sporo TBS-ów grzeje na prądzie, co do domów to pewnie masz rację, tam bardziej się z groszem liczą

Prezes , Traktor, Redaktor


Lorenzo

LPG o połowę tańszy od ropy. Premier pawlak reklamuje auta o napędzie hybrydowym, a u mnie we wsi coraz częściej powraca zapach smażalni, bo chłopy znowu leja olej rzepakowy w stare diesle, max nawet polom naftowym porobił fotki.

Ropy na razie pod dostatkiem tylko Putin zaciera łapy.

W NY galon ropy 3$ czemu u nas tak drogo?? Kiepsko negocjujemy tą Tarczę??


Szanowny Jacerze

taki trend oznacza tylko, że ludzie w Polsce są o wiele mądrzejsi i wyprzedzają rozwój sytuacji, o ktorym eksperci dopiero zaczynaja mówić glosno.

Zas co do ogrzewania prądem lub olejem: na Podhalu jeszcze kilka miesięcy temu montowalo sie tylko piece na olej, zaś gotowanie odbywa sie na gazie lub prądzie. Oczywiście mówia o nowowydbudowanych domach (tzn. nie starszych niż dwa-trzy lata).

Ale niebawem cena drewna pomaszeruje w górę, a cena wegla tez zostanie “urynkowiona”.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowny Panie Sajonaro

Ropa to dopiero początek lańcucha. Bodaj we wtorek Kazachstan wstrzymal eksport wyrobów prztworzonych z ropy. Diesel jest w tej chwili na rynku nieosiagalny (pozostaly jedynie dostawy z kontraktów terminowych).

Zaś co do ceny ropy w USA: barylka przeskoczyla już 135 $. Podobnie Brent w Londynie. A galon ropy to jeszcze nie paliwo – sporo jeszcze do niego brakuje.

Jak napisalem, póki co ropa jeszcze jest, ale wydobycie cofa sie w stosunku do popytu. Zaś lada moment ropa kazachska poplynie na Daleki Wschód. Nasze “eksperty” i monopoliści znowu daly d… i na szczyt energetyczny do Kijowa pojechaly bez koncepcji. I zamiast rafinerii na końcówce w Brodach pracującej dla Polski, jak powstanie fabryka (o ile w ogole), to będzie na drugim końcu rury i produkt tez poplynie, ale nie do nas.

A co do negocjacji w sprawie Tarczy: gdyby tu mieli kiedykolwiek przyleciec marines, to Amerykanie z pewnością rzculiby sporo kasy (patrz casus Turcji przed inwaqzja na Irak – poszlo ladnych pare miliardów i to w cash’u), jako że bezpieczeństwo żolnierzy amerykańskich przede wszystkim i żaden ich polityk nie zaryzykuje, bo byloby to dla niego samobójstwo. A skoro idzie tylko o jakies instalacje, a bardziej o straszak, to co się mają nadymać.

Pozdrawiam serdecznie


>Lorenzo

Gotowanie na prądzie OK, ale nie ogrzewanie.

Na olej nie spotkałem ogrzewanych domków, ci co zamontowali (szkoły itp) to klną, bo władzunia podniosła akcyzę na nią.

Był moment, że montowali baniaki na propan-butan przy domach jednak i to upadło – nie opłaca się.

Pleszewskie piece spalaja wszystko, więc można byle badziewiem palić.

No i moda jest na kominki, do których mozna podłączyc kilka kaloryferów.


Powtórzę raz jeszcze, Panie Jacerze,

że ludzie sa mądrzejsi i wybierają urządzenia bezpieczne w perspektywie, jesli idzie o zaopatrzenie w paliwo. Ale cene przyjdzie i za nie zaplacic sloną, bo przeciez nie tylko o ogrzewanie tu idzie.


Tak czytam i ,,,

jedno mnie zastanawia. Nikt z przedmowcow nawet nie zajaknal sie o energii jadrowej? Tak jakby te elektrownie nie istnialy i nie budowalo sie nowych?
Tak, ja wiem ze samochody poki co napedzane tym nie beda, ale za to wiekszosc innych “pozeraczy” energii, dlaczegoby nie?

No nie, nie napisze ze “jadrowo” sie klaniam;)


no właśnie

Uranu staje na 250 lat… i jest bezpieczniej dla środowiska

mogę zdradzić jeszcze – pracuje się tu i ówdzie nad syntezą jąder atomowych. kiedyś wydawało się to absolutną mrzonką (i swego czasu powstał chyba najbardziej oszukańczy artykuł ever) ale … z tych mrzonek i marzeń wylęgło się kilka ciekawych pomysłów.

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Panie Lorenzo

Czy mógłby pan rozwinącćwątek rury z Brodów i nieprzygotowanie się na kijowski szczyt?


Póki co alternatywne źródła energii

nie wchodzą w rachubę, przynajmniej na większą skalę.

Jak potężny jest przemysł paliwowy, jak wielkie znaczenia ma dla wartości walut na świecie, każdy wie.
Kto tworzy owe lobby?
W czyich rękach znajdują się koncerny?
Jeśli odpowiemy sobie na te dwa proste pytania, to gwarantuję, że odpowiedź będzie znacznie prostsza.

Można zmienić ten czy inny rząd, ustanowić mocniejszą czy mniej silną walutę tu czy tam. Można, jest potrzeba to się to zmienia.

Nie można zmienić “właścicieli” potężnych korporacji

Jest sobota, nie mam dziś specjalnie głowy do głębszych przemyśleń, nie mam głowy, ani szcególnie ochoty, aby wnikać w szczegóły funkcjonowania światowej siatki korporacyjnie działających koncernów.


Panowie Rollingpol i Sir Hamilton

To prawda, coś malo się mówi o tej mozliwości rozwiązania problemów z zaopatrzeniem w energię. Byc może istnieje jakas bariera typu technologicznego lub psychologicznego (bo nie sądzę, by finansowego), o ktorej nie wiemy. Może to kwestie polityczne lub bezpieczeństwa.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Marku

już lepiej niech pan o kobietach pisze.

Kto masie zająć zmiana paliw?
No właśnie te wymienione i napiętnowane przez pana koncerny.
Juz to robią, przynajmniej w fazie badawczej ale i wdrożeniowej.


...

...


Lorenzo

jeśli to bariery psychologiczne lub polityczne – to rynek i tak wymusi swoje.

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Szanowny Sir Hamiltonie

Tak między nami, na ucho, ten rynek to juz iluzja, przynajmniej jesli idzie o paliwa, energetykę i takie tam. Tak naprawde wolny rynek to mamy na Kleparzu w Krakowie, Bauernmarkcie w Berlinie etc. Reszta regulowana jest umowami; powstaja trusty, porozumienia. Ostatnio Polska ma zamiar stowarzyszyc się z Chile i Peru w kwestii handlu miedzią. Gdzie tu miejsce na rynek?

Zreszta jakby taki “wolny rynek” wyrwal się spod kontroli w dziedzinach gospodarki, o których mówimy, to pewnie za chwilę byloby znowu duże bęc.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowny Panie Lorenzo

ze smutkiem muszę stwierdzić,że tak Pański tekst jak i niektóre wypowiedzi nie napawają optymizmem.

To budujące nie jest,dla mnie co to chałupkę przede wszystkim drewnem opalam,rzadziej węglem,a już o tych co ropą czy gazem ogrzewają swoje kąty lepiej nie wspominać.Makabra,finansowa znaczy się.

Mógłbym z głupia frant napisać,a co mi tam.Mnie te wszystkie zawirowania dotyczyć nie będą,niech sie inni martwią.
A inni Panie Lorenzo wolą lustrować,prześwietlać,pyskować itp.niż przyszłością się zająć.

Mam nadzieję,że kataklizm nam nie grozi,bo i ocieplenie w granice Polski zawitało,a i Pan Bóg w potrzebie Polakom pomoże,boć to my naród wybrany i zawsze liczymy na pomoc z niebios.

Serdecznie pozdrawiam z lekka ironizując,bo technika na TXT nadal szwankuje.


Subskrybuj zawartość