Mały, żółty człowiek

Nagle zapaliła się w mojej głowie pierwsza lampka – żółta. I pojawiło sie pytanie: jak wyglądałby współczesny świat, gdyby Chin nie było? Albo gdyby były takie, jak 80 lat temu. Albo podczas powstania “bokserów”. I znajdowały się pod wpływem oświeconych Brytyjczyków, Amerykanów etc.

Czy wyglądałyby może jak kraje Ameryki Łacińskiej rządzone przez United Fruit? Albo kraje afrykańskie?

Jak, zdaniem znawców i laików, powinien wyglądać i zachowywać się tak wielki kraj, by sprostać naszym wyobrażeniom? A jak powinny wyglądać Indie, Pakistan?

A kraje muzułmańskie? Czy gdyby zapanowała w nich miłość człowieka do człowieka propagowana przez religie chrześcijańskie, to byłoby lepiej na świecie?

A jak wyglądalibyśmy my, gdyby oni wyglądali tak, jak chcemy?

Ot, takie pytania, w zastępstwie smutnych, poniedziałkowych wizji Pana Marka O., zaczęły się legnąć w mojej głowie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Lorenzo

ważne pytania, ciekawym jest to ze my chcemy ale nie ma wizji po realizacji tego chciejstwa

Wydaje mi się że nie ma scenariusza np. na pełną demokrację w Chinach

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Lorenzo,

kiedyś, na jednym filmie historycznym, widziałem (i słyszałem) jak dowódca zachęcał swoich żołnierzy okrzykiem: Naprzód durnie! Myślicie, że będziecie żyli wiecznie?

Coraz częściej się pocieszam, że – nie.

Niech się moje dziecko martwi.

Pozostaję z szacunkiem, choć wychodzę na chwilę


Panie Yayco Szanowny,

Ja nie wiem czy Pana pocieszę, czy zmartwię, ale moje dziecko się pyta. Ja mogę być cynikiem, ale czy jej wypada?

Mój szacunek do Pana działa nawet na Panskim wychodźctwie


Pytanie, drogi Maxie,

czy to, że my tak sobie wyobrażamy świat, jest dla nich wiążące. Oraz czy jest jeszcze aktualne? A także, czy to nasze wyobrażenie jest akurat zbawieniem dla świata, biorąc pod uwagę nasze doświadczenia historyczne.


Lorenzo

w zasadzie to może warto dawać odpowiedzi które są pytaniami?
Wiele z tych pytań jest retorycznych…

Prezes , Traktor, Redaktor


Widzę Maxie,

że Cię dzisiaj jakaś przemożna chęć do ryzyka ogarnęła. Ja sobie ot takie pytanie w przestrzeń rzuciłem, a Ty wyraźnie masz ochotę na bęcki (ale nie ode mnie, gdzieżbym smiał).

Niemniej pozdrawiam


Panie Lorenzo

pewniew odpowiedz na Panskie pytanie jest rownie prosta, co glupia – wygladałby inaczej. najwazniejsze jest to, ze po prostu wygladalby. przerazajaca jest dla nas wizja zalamujacej sie gospodarki chinskiej lub wprowadzenie izolacjonizmu – ale to wszystko dlatego, ze patrzymy na to przez pryzmat istniejacych rozwiazań i powiazan. natomiast gdyby chin w ogole nie bylo, swiat poradzilby sobie w inny sposob.
mozna sobie probowac wyobrazic, czy strokture ludnosciowo – dochodowa (co niesie za sobą takze wymagania od zycia) powiedzmy irlandii, mozna przeniesc wprost na chiny, z ich obszarem, zasobami i ludnością... i tou chyba pojawia sie problem, bo ja osobiscie raczej sobie nie wyobrazam tych 1,2mld ludzi w takiej strukturze. za malo zasobow. za malo terenow. w dodatku – na tanie produkty dla irlandyczkow pracuja niewolniczo chinczycy. kto pracowalby na tanie produkty dla chinczykow? no ale to, ze ja sobie czegos nie wyobrazam, to nie znaczy ze to nie jest mozliwe.
a co do naszych wartosci i umiejetnosci na innych kontynentach – do czasu, gdy w zimababwe ziemie uprawiali biali… ale, co ja Panu bede mowil, przeciez to wie Pan lepiej niz ja ;-)


Ja w zasadzie, jak zwykle,

zgadzam się z Griszkiem a może to jaki mój kuzyn albo ten, no alter jego?

Byłoby inaczej, czyli tak samo.
Byc może mały chiński człowiek maiłby bazy na Jamajce i w Hamburgu i wielka bazę lotniczą na Sycylii z której prowadziłby operacje przeciw muzułmanom operującym pod Wiedniem i wasalizującym Bawarię?

W Polsce ???
A bo ja wiem?
Igła


Panie Lorenzo,

mnie (ojcu geriatrycznemu) zdaje się, że ona żyje w całkiem innym świecie, niż mój. Jej świat nie ma granic. Albo ma inne, których ja nawet nie umiem nazwać.

Myśmy sobie dali radę (o tyle o ile, ale ja jestem zadowolony) z komuną.

Niech i oni się czyś zajmą...

Pozostaję, choć się krzątam


Szanowny Panie Griszqu

To zawsze tak będzie, jak się nie precyzuje pytań:-))

Chiny istniały od paru tysięcy i istnieć będą pewnie jeszcze chwilę. Rzecz w tym, źe przez ostatnie parę tysięcy lat one istniały na swoją modłę. Były umieszczone w konkretnych uwarunkowaniach tamtego regionu świata.

I nagle, jeszcze za czasów wojen opiumowych, zostały poddane oddziaływaniom typowym dla kultury czy cywilizacji Europejczyków. Także epoka Mao Ze Donga (trwająca w pewnym sensie do dzisiaj) jest efektem tego wpływu. Skoro więc cywilizacja Abendlandu doprowadziła do dwóch wojen światowych oraz wybuchu dwóch wielkich totalitaryzmów, to do czego doprowadzi tam? I jaki będą konsekwencje tej ewolucji (?) dla nas?

A co do tego uprawiania ziemi na modłę białych w Zimbabwe: czytam właśnie “Rok 1491. Ameryka przed Kolumbem” Charlesa C. Manna i chyba nie do końca będę się mógł z Panem zgodzić, jako że dopiero teraz zaczyna wychodzić na jaw, że przed Inkami czy Toltekami oraz Majami funkcjonowała tam cywilizacja, która doskonale dawała sobie radę z naturą, a nawet ją poprawiała, realizując projekty zadziwiające swoim rozmachem (i wcale nie idzie mi o piramidy). Podobnie mogło być i w Afryce, tylko “biała” propaganda (z różnych względów uprawiana) sprzyja raczej cywilizacyjnej wersji działan Europejczyków na tamtych kontynentach. A jak wyszło, to Pan sam wie.

Pozdrawiam serdecznie


Tylko, Szanowny Panie Yayco,

myśmy (tu generalizuję) mieli jakiegoś w miarę konkretnego wroga. A one/oni? Będą walczyć z tym, co myśmy (tu znowu generalizacja) wymyślili w dobrej wierze?

Mam nadzieję, że się Pan nie zatnie przy krzątaniu.


Czyli co, Panie Igło?

Trzeba nacisnąć delete? Bo na escape chyba już za późno.


A widzi Pan

Panie Lorenzo! Mówiłem, aby mnie przy poniedziałkach nie zaczepiać :))

WSP Lorenzo
Wychodzę z założenia aby nie wpie*dalać się między wódkę a zakąskę.
No ale spróbujmy inaczej- odwrotnie znaczy.
Co by było ( a może faktycznie być) Gdyby te kraje, które Pan wymienił zechciały butnych Anglików i durnych amerykańców nawracać na swoją modłę. Zabawki im zabiorą. Wprowadzą model 2+1 żadnych kredytów tylko zapierdol od nocy do świtu albo odwrotnie od świtu do nocy – taka demokracja w proszku
Pozdrawiam serdecznie


Eee, już se ne vrati

w wersji pesymistycznej, to mamy tu jakie, tak na oko 10 mln chińskich kawalerów starających się o nasze córki. Oni podobno wszystko co zarobią to przynoszą do domu a po 18 godzinnym dniu pracy zasypiają z ryżem w zębach. W związku z tym nie bija i nie piją.

W wersji optymistycznej to my dochodzimy do linii Dniepru i Berezyny a żółci do Uralu a pomiędzy nami Dzikie Pola zmutowane nieco kilkunastoma głowicami.
Igła


Sam Pan zaczął, Panie Marku,

i to dobre parę tygodniu temu:-))

Zastanawiam się jednak na tym, jak potoczyłyby się losy tamtych krajów (a i nasze także) gdybyśmy wtedy nie wsadzali łap w ich sprawy. Bo ów gwałtowny przyrost ludności oraz inne konsekwencje zaczął się jednak dopiero sto kilkadziesiąt lat temu, gdy weszliśmy na tamten “rynek”.

Czy przypadkiem naszym “cywilizowaniem” nie uruchomiliśmy machiny, której nie jesteśmy w stanie już zatrzymać (spróbuj Pan coś teraz zrobić w kwestii gospodarczej agresji Chin, Japonii, Indii etc.). To przecież efekt naszej pazerności na dobra doczesne ubranej w szaty cywilizacyjne i podlane sosem religijnym.

Mam niejasne wrażenie, że ów model 2+1 zniknie natychmiast, gdy ich zamierzenia przyjmą postać bardziej agresywną.

Pozdrawiam nadal poniedziałkowo


Igła

czyli juz niedługo na granicy polsko-chińskiej...
Prezes , Traktor, Redaktor


cd.

ofensywnie, z ułańską fantazją:)
Prezes , Traktor, Redaktor


W wersji pesymistycznej, Panie Igło,

jest i element optymistyczny – oni podobno szanują starych!


Panie Lorenzo

oczywiscie mozemy sobie zadac pytanie, czy chiny moga po raz kolejny zamknac sie w sobie i zyc dla siebie, co pare razy im sie udalo. aktualnie nie ma moim zdaniem takiej mozliwosci. jak to doczytalem w jakies madrekj ksiazce – jestesmy w trakcie trzeciej fali i nie da sie mowic o izolacji regionow swiata. chodzi oczywiscie o informację. wprawdzie sa proby wykorzystywania techniki do utrzymywania status quo (projekt Zlota Tarcza), ale na razie okazuje sie to niemozliwe. juz teraz chinczycy sa zaniepokojeni tym, ze sporo wyeksportowanych studentow i agentow przechodzi na stronę “zachodu”. pomimo szantazowania eliminacja rodzin pozostalych w chinach. mowiac w skrocie – wydaje mi sie, ze chiny beda “sciagane” w strone wartosci zachodu przez swoich wlasnych obywateli.
swoj totalitaryzm chinczycy przezywaja bez przerwy, choc jak wskazuja choćby mieszkajacy tam europejczycy, przybiera on coraz bardziej ludzka twarz (wciąż jednak niekceptowalna przez nas). prawdopodobnie, z uwagi na tysiacletnia innosc kulturowa nie bedzie w chinach pomaranczowej czy aksamitnej rewolucji, jednak będą one dryfować w stronę nas. bo przecież nie my w stronę chin.

co do kultur przedinkaskich – to pewnie radzili sobie lepiej, niz wspolczesni im europejczycy. ale cala masa tych zamierzchlych kultur jednak nie przeskoczyla pewnego progu cywilizacyjnego, ktory wywindowal europe na szczyt. powiem tak – kiedy bylem w indiach, to mialem wrazenie ze to co dziala tam najlepiej, jest wprost przeniesione z czasow kolonii brytyjskiej.

pozdrawiam serdecznie, znikajac niestety…


Panie Iglo

no to tutaj sie roznimy, bo ja uwazam ze razem z rosjanami bedziemy hamowac zalew zoltej fali na Syberie. po prostu blizsza cialu koszula…


Szanowny Panie Griszqu

Izolacjonizm to w aktualnej sytuacji już przebrzmiała muzyka.

Przy okazji jednego z tekstów gospodarczych pisałem o jednej z wersji prawdopodobnego rozwoju sytuacji, która zakłada utrzymanie status quo.

Co do “przechodzenia” studentów chińskich na stronę zachodu, to nie bardzo w to wierzę. Ale nie wiem tego; to chyba kwestia liczby albo strategii.

Z tym dryfowaniem to też problem: ich jest już dwie trzecie ludności świata (wliczam Indie, Pakistan i Bangladesz). Sam fakt dążenia do wyższego statusu materialnego, to jeszcze za mało, by powiedzieć, kto w która stronę będzie dryfował. Japonia przejęła pewne zachodnie/amerykańskie standardy materialne, co nie przeszkodziło (a nawet chyba przyśpieszyło) wypowiedzieć jej wojny USA.

Co do kultur prekolumbijskich: nie wiemy jeszcze, jak wyglądały gospodarczo te cywilizacje (na razie to tylko przypuszczenia oparte na znanych wykopaliskach). Nie wiemy też, jak potoczyłyby się ich losy bez naszej ingerencji – wyniszczających, eksterminacyjnych wojen, chorób etc.

Do przeczytania zatem ponownego…


Pan Griszeq zmienił płeć,

a ja znowu jak raz bylem w kuchni i mi umknęło?

Za szybkie to czasy są dla starych.

Myślę, że nie dożyję czasu, gdy to będzie problem dla mnie.

A przez zadawnione złe myśli, na kłopoty ruskich chętnie popatrzę.

Dzisiaj nie mam upodobania do brania na swoje wątłe barki globalnych kłopotów.

Zresztą przyznam, że wobec mizerii naszej pozycji we świecie, traktuję Chiny raczej jako wyzwanie etyczne.


Ulala, czyli co

nie stan, nie republika a tylko (czy aż?) prowincja
Na granicy chińsko francuskiej …
Nie! Już Sikorski coś tam w Londynie wymyśli, bo że ucieknie, tfu – przeniesie siedzibę- to wiadome


Szanowni

Nie wiedziec czemu koncentrujemy się na Chiczykach, zapominając o wspomnianych Indiach czy Bangladeszu.

Oto w Krakowie coraz więcej widać Hindusów, i to nie turystów, lecz ludzi najwyraźniej w tym mieście mieszkających i pracujących zapewne w centrach obliczeniowych lub czymś w tym rodzaju. Mało kto wie, że głównych inwestorem (mieszkającym od lat w Polsce) centrum sportów zimowych pod Czorsztynem jest Hindus. To dzięki niemu ta okolica zaczęła się rozwijać, bo nasi jakoś nie potrafili. Ot, taka ciekawostka.


Panie Lorenzo

ciekawosta rzeczywiście jest interesująca acz deczko intryguje, że nasi nie potrafili opamiętać się przed niedogadaniem a rozkradaniem… Znowuż cóś palnąłem, chyba?
Kłaniam się


W tym konkretnym przypadku, Panie Marku,

odnoszę wraźenie, źe Hindus to zrobil dla biznesu, a nasi zrobiliby (lub wlaśnie nie) ewentualnie po to, by uczynić sobie nawzajem na zlość. Nic Pan nie palnąl, a nawet popelnil kiedyś bląd, bo trzeba bylo kogoś palnąć.

Pozdrowienia


Całe szczęście Panie Lorenzo

gdyż gdzie jak gdzie, ale w gościach to nie chciałbym popełnić faux pas
Znikam do kuchni coś przekąsić lekka, gdyż pora obiadowa dawno już za nami
Pozdrawiam


Lorenzo

Hindusi rowniez spedzaja sen z powiek zydowskim szlifierzom i handlarzom diamentow.
Coraz lepiej sobie radza na tym polu, wprawiajac caly swiat w zdumienie swoja mocna pozycja w tym, jakze hermetycznym rynku.


Lorenzo

ale czy Pan postrzega zagrożenie ze srony chin, indii, pakistanu i bangladeszu jako zagrozenie jednolite? czy tez jako serie zagrożeń, ktore jednak będą także uwikłane w spory między sobą? z racji lokalności, wydaje mi się że spory pomiędzy tymi krajami będą silniejsze niz ewentualne konflikty z europa.
z tym, ze nie ma aktualnie mowy o konfliktach z europa, bo europa jako jednolity organizm nie istnieje. nie ma nas w wyscigu, ktory trwa…
juz kiedys o tym mowilismy – wszystko co prognozujemy, jest bardziej projekcja niepobożnych życzeń niz realna analiza. trudno sobie wyobrazic wlasciwe diagnozy z naszej perspektywy, dotyczace 2,5mld ludzi.
natomiast jak zauwazyl Pan Yayco – oprócz zderzenia gospodarczego moze dojsc do konfliktu etycznego, ktory w tej chwili jest “przysypany” pragmatyzmem gospodarczym.


Szanowny Panie Griszqu

Nie mam pojęcia, czy będzie to zagrożenie jednolite, czy też rozłożone na poszczególne kraje. Dla nas to chyba jednak bez różnicy, bo wpadać będziemy z deszczu pod rynnę. Przy tej sile finansowej, jaką reprezentują Indie, Pakistan czy Chiny, to i tak nie będziemy wiedzieć do końca, kto stoi za którym inwestorem.

Konfliktu z Europą w rozumieniu starcia ekonomicznego (a już na pewno nie militarnego) też na razie nie będzie, bo nasz kontynent po prostu traci na znaczeniu – brak zasobów naturalnych, opieka socjalna Europejczyków, wysokie koszty pracy, lekkie zacofanie technologiczne (jednak) i zbyt mała agresywność wynikająca z nazwałbym to sybarytyzmu gospodarczo-społecznego doprowadzić może do “łagodnego” upadku.

Problem rzeczywiście chyba w prognozowaniu wyniku konfliktu etycznego, bo tu mieć będziemy kilka możliwości do wyboru. Jedną z nich jest zastosowanie na większym obszarze świata odmiennego od demokracji systemu zarządzania (albo wschodniej wersji demokracji czyli pozory), jaki panuje w wymienionych państwach, a który jest przez Europę krytykowany. Jednakże zastosowanie tego autorytarnego systemu przyniesie masom społecznym w Ameryce Płd. czy Afryce podniesienie poziomu życia w porównaniu do obecnego. Paradoksalnie zaostrzy to apetyty tamtejszych społeczeństw i skieruje je w stronę państw posiadających jeszcze wyższe standardy i bogactwa. (Pamięta Pan co się działo podczas okupacji w Polsce, gdy do Warszawy weszli ludzie z ROA, którzy nigdy nie widzieli wodociągów, brukowanych ulic, wind, mieszkań o takim standardzie etc. – oni je po prostu niszczyli z zazdrości i nienawiści do Polaków).

A pamięta Pan, co się dzieje/działo z dzielnicami w Paryżu, które najpierw zamieszkiwali Francuzi, a potem w ich miejsce weszli ludzie z Maghrebu. To mogą być pierwsze oznaki tego, co może nastąpić.

Europejscy przedsiębiorcy natomiast, w celu wypracowania zysku pozwalającego utrzymać aktualny deficyt w ryzach, robią wszystko, by nie wypaść z rynków chińskich (na razie). Potem przyjdzie kolej na rynek indyjski, choć w przypadku tych nacji sądzę, że to raczej one ruszą na zachód (indyjskie tanie samochody, elektronika etc.). Już dzisiaj – nie oszukujmy się – możemy sobie bojkotować (ale raczej tylko słownie) Chiny za ich działania w Tybecie, ale to uboższe warstwy ludności europejskiej zagłosują nogami i portfelami za tym, skąd mają pochodzic towary w sklepach.

Już od dawna europejscy przedsiebiorcy wyprowadzają produkcję do krajów o niższych kosztach produkcji, a z czego mają żyć europejscy robotnicy? Jak utrzymać poziom ich zdobyczy socjalnych?

A jeszcze gdy chiński/indyjski/pakistański przedsiębiorca da im pieniądze/pracę, to ten robotnik także zagłosuje za konkretnymi formami życia społecznego i politycznego zaproponowanymi przez pracodawcę. A my – Polacy – przez chwilę będziemy jeszcze bronić szańców, potem poddamy się fali koniunkturalizmu czy też konieczności życiowej przyjętych przez obywateli innych krajów na naszym kontynencie. Chyba, że opór wywoła w efekcie konflikt militarny.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo ( & Yayco)

Nie zadecyduje etyka – bo niby jaka, może ta z McDonalda albo z supermarketu?
Nie zadecyduje tez ekonomia, bo wszystkie nitki prowadzą do Nowego Jorku, Londynu, Genewy, Paryża, Berlina a może za 10 lat jaka i do Warszawy też.

Zadecyduje migracja albo wojna.

P.S. Przykład z ROA dość mizerny. Oni niszczyli na rozkaz nie dlatego, że zobaczyli windę.
Igła


Szanowny Panie Igło

Niekiedy zadziwia mnie Pańska arbitralność w niektórych przypadkach. Proponowałem już Panu lekturę książki Thorwalda “Iluzja. Żołnierze rosyjscy w armiach Hitlera” (PWN). Są też zapewne i inne żródła na ten temat.

Zaś co do nitek, to pragnę przypomnieć, że współczesny obrót finansowy odbywa się już od dość dawna w świecie wirtualnym, stąd wymienione przez Pan miasta są siedzibami (co prawda nader imponującymi) korporacji gospodarczych, ale decyzje podejmuje się już w zupełnie inny sposób i niekoniecznie w tych miejscach.


Panie Igło,

ja nie twierdzę, że etyka zadecyduje. Po prostu zauważyłem, że dla mnie jest to głównie problem etyczny.

Etyka nigdy nie decyduje.


Panowie

chyba sie nie rozumiemy.

Co to znaczy w takim razie, że jest to problem etyczny?

Ja pisząc to co napisałem, mam na myśli, że decydujący będzie napływ imigrantów, i oni raczej nie protestują przeciw europejskim normom etycznym/prawnym/religijnym. Mam tu na myśli głównie Chińczyków. Raczej się wtapiają i dostosowują. Hindusi, Bengale podobnie.
Zwrot w sytuacji może nastąpić w razie zablokowania tej imigracji i prześladowania mniejszości.
Wtedy za cicha pomocą metropolii mogą zacząć sie ruchawki i jakieś wojny.
Jak na razie inwestowanie bezpośrednie białego kapitału w Chinach i Indii hamuje te imigrację bo tworzy miejsca pracy tam.

Co do przykłady z Własowcami. Jeżeli by nie było rozkazu, to nie zniszczyliby całego miasta tylko 3 windy.
Ja nie neguje dewastacji tylko, że to nie jest przykład do tego tematu.

Igła


Panie Igło,

raz jeszcze: ja mam problem etyczny, bo mi się rożne wartości ścierają ze sobą.


Panie Igła

Pan jesteś niemożliwy:-)) Proszę najpierw przeczytać, a potem dyskutować. Nawiasem mówiąc własowców w Warszawie nigdy nie było. Byli natomiast ludzie Kamińskiego, ROA i inne oddziały rosyjskiej/kaukaskiej proweniencji. Zresztą to nie jest temat tej noty. Ale może być innej – jednakże dopiero wtedy, jak Pan przeczyta materiały na ten temat.

A co do meritum tej noty. Pisze Pan: “Mam tu na myśli głównie Chińczyków. Raczej się wtapiają i dostosowują. Hindusi, Bengale podobnie.”. Dodałbym jeszcze kolejny etap po wtapianiu i dostosowaniu, mianowicie przejmowanie interesu. Słyszał Pan może coś o Chinatowns? Albo bliżej – kto jest właścicielem ca 95% wszystkich (!) knajpek, restauracji (w tym włoskich, meksykańskich itp.) i ulicznych Imbissstuben w Berlinie?

Pozdrawiam serdecznie


A jaki wpływ

ma istnienie lub nie tych knajpek?
Czy jak zlikwidujemy wszystkie okienka z kebabem w Krakowie i w Polsce, to będzie miało to wpływ na gospodarkę albo na głód w kraju?
Trudno aby obcy nagle się wybielili albo zamieszkali przy Marszałkowskiej.
Igła


Panie Igło Szanowny

Będzie miało wpływ. Jak Pan chwile pomysli i przypomni sobie np. protesty (oraz argumenty) właścicieli małych sklepów przeciwko agresywnej polityce hipermaketów, to Pan będzie wiedział. A jak Pan do tego dołoży ewentualnie problemy rasowe, a potem religijne, to już Pan ma kolejne pola konfliktów.

Polska na razie nie ma mocno wykształconej i silnej ekonomicznej klasy średniej (w przeciwieństwie do Niemców np.). Mamy za to bardzo dużą grupę ludności o niskich dochodach oraz małą grupę o relatywnie bardzo wysokich. Wsadź Pan do tego tygla imigrantów z ich etosem pracy 24 godz./dobę.

Pragne nadmienić, że jedynie wskazuję pewne pola potencjalnych konfliktów, które niekoniecznie muszą odbywać się w formie walki fizycznej. Ale ekonomicznej z pewnością.

Proszę zasięgnąć informacji na temat pozycji Hindusów w RPA, stosunku ludności miejscowej do nich, czy konfliktów gospodarczych w Ameryce Płd. między imigrantami japońskimi, hinduskimi i chińskimi.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo

Gospodarka nie jest stymulowana przez ilośc wietnamskich garkuchni w Polsce.
Jest stymulowana poprzez postęp techniczny, finanse i siłę wielkich polskich firm oraz dobre prawo i inwestycje infrastrukturalne państwa.

Czy jeżeli jednego dnia zniknie 10 tys knajpek wietnamskich w Polsce to coś zmieni?
I zobacz pan jak zachowują się Wietnamczyki.
Pracują i nie rozrabiają.
Co więcej ja już widzę odwrót od tych inwestycji w gastronomię, minął pierwszy smak na nie a i jakość ofert jest coraz gorsza.
Jest to tylko pewien marginesik usług.

Dlaczego nie odgrywa takiej roli jak ich inwestycje w Afryce czy Ameryce?

Bo tu nie ma podłoża gospodarki pierwotnej.
Oni tam wkroczyli 300-100 lat temu na dziewiczy teren i zderzyli się z gospodarką samowystarczalna na poziomie epoki kamienia.
Dlatego mogli opanować handel, gastronomię, potem szkolnictwo, służby komunalne etc,etc.
Bo to oni je współtworzyli.
Igła


Szanowny Panie Igło

Porządkując: – czy ma Pan rację pisząc, iż liczba wietnamskich garkuchni nie ma wpływu na gospodarkę państwa. Ma wpływ na sektor usług, który ostatnio trochę nam podupada, więc może i dobrze że nam go imigranci poprawią, bo jakoś naszym szewcom, krawcom i innym się to nie opłaca w systemie 8-godzinnego dnia pracy.

Natomiast inwestycje finansowe zza granicy już mają. A inwestują ci, którzy pieniądze mają. My nie mamy.

Co do wpływu Hindusów, Japończyków i Chińczyków w Afryce czy Ameryce Płd. Panie Igło, oni sie tam pojawili niecałe 60-70 lat temu, włażąc w bałagan, jaki pozostawili po sobie biali (pomijając handlowe, ale tylko handlowe, interesy Hindusów na wschodnich wybrzeżach Afryki). Początkowo jako sojusznicy rdzennych mieszkańców. Potem było już trochę gorzej. I oni tej infrastruktury nie współtworzyli, tylko przejmowali od białych kolonizatorów. Na poziomie wyższym proponowali bardzo tanie kredyty (Chińczycy), dostawy broni, instruktorów wojskowych, a potem znowu robili swoje. A tubylcy (głównie w Afryce) wychodzili na tym znowu jak Zabłocki na mydle.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowny Panie Lorenzo

widzi Pan teraz jak wielkie zamieszanie na Pana blogu spowodowały (u Pana) moje wizje poniedziałkowe
Dyskusja idzie na całego. Nawet mi się podoba.
Kłaniam się :))


Wygląda na to, Panie Marku,

że poniedziałkowe czarnowidztwo rozciągnąć się może na wtorek, potem na środę. Nastepnie na Chińczyków, “Wesele” Wyspiańskiego, teorię chaosu.

Nie wie Pan, gdzie ta wiosna?

Pozdrawiam wyczekująco


Panie Lorenzo

Jezeli do tych 60 dołożysz 100 to będzie bliżej.
I nie zastępowali ale byli sprowadzeni przez białasów do Afryki, na Karaiby i Ameryki.

To co pan napisałeś to, ma miejsce teraz.
Bo teraz chińska metropolia przestała uważać ich za zdrajców a Hindusi po wywaleniu ich w latach 70tych przez czarnych kacyków wracają powoli aby odbudować rozwalone struktury ekonomiczne.
Igła


U Żeromskiego? Panie Lorenzo

Tylko co do tego mają szklane domy? ZUS-y, US i banki – też są szklane dzisiaj
Wie Pan, historia lubi się powtarzać, więc i wiosna ludziom się należy
Tylko kto dziś na sztorc kosy osadzić potrafi
Pozdrawiam
Mój Wydawca jakiś jeszcze wielkanocny raczej, palma mu odbija? Cenzurą mnie straszy
Mówię Panu, co za czasy


Nie bardzo rozumiem, Panie Marku.

On Pana cenzurą straszy? A czego ona ma dotyczyć? Pańskiego odcinka wypłaty czy jak? A może ze względu na młodocianych czytelników nie chce, by pisano o rzeczywistości naszej powszedniej?

Pozdrawiam bojowo


Otóż to, Panie Lorenzo

Przejrzał mój urobek i w taki ton do mnie bije:
nie będziesz pisał o:
sędziach,
prokuratorach,
ministrach,
posłach,
urzędnikach,
ZUS-ach,
US,
Urzędach Pracy
i… Tu lista tak długa, że aż zatęskniłem za poniedziałkiem normalnie, aby upustu dać deczko.
Zapytałem czy wie co cenzurze. O żadnej cenzurze też nic nie pisz Marku.
No to zdjęcia będę robił. Dobrze, zgodził się i zaraz dodał aby nie czasem tym co wcześniej wymienić raczył.
A kiedy przeczytał kilka starych publikacji, o tych co to z urzędowych stołków wysadziłem, to złapał się ściany i jak ona pobladł. Usłyszałem tylko
– O rany…
Ranny jesteś ? zapytałem grzecznie
Nie kurwa, nie ranny, ty lepiej nic nie pisz…

Taka moja rozmowa z Wydawcą Szanowny Panie Lorenzo.


Póki co, Panie Marku,

to znowu (ale nie wiem, jak długo) można publikować przepisy kulinarne oraz sposoby zwalczania komarów, kleszczy oraz innego ptactwa. I te…no.. krzyżówki (chociaż może nie, bo się komuś z genetyką skojarzyć może na przykład.

A może on chce papier toaletowy wydawać? Z wierszykami?

Pozdrawiam z lekka zaniepokojony


O! dobry pomysł, Panie Lorenzo

no… z tym papierem toaletowym z wierszykami.
Kilka nawet mam takie troszkę papryką zalatują
A co mi tam.
Albo… tacki tekturowe dla grzecznych dzieci?
Z uśmiechem pozdrawiam
Marek


Można też, Szanowny Panie Marku,

kryminaly w odcinkach drukować dla poprawy samopoczucia. Albo mowy co wybitniejszych naszych polityków dla powstrzymania rozstroju żolądka. Opatentujmy to!

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo, Szanowny

Mowy naszych polityków, powiadasz Pan… Toż to już kryminałem pachnie :))


Naczytałem się mądrości

wiele w tym wpisie i w komentarzach i wymyśliłem rzeczy paradoksalną pokój i dobrobyt ludziom wsiem gwarantujacym:ŚWIAT BEZ GRANIC!!!

To jest to,o co biega prawdziwym demokratom.

Pozdrawiam utopijnie


Subskrybuj zawartość