Realpolitik

Znaczenie tego terminu jest zapewnie powszechnie znane, jednakże używanie go w niemal każdej konfliktowej sytuacji naraża używającego na różne nieprzyjemności. Do najłagodniejszych należy określanie używającego pojęcia realipolitik jako człowieka bezdusznego, pozbawionego elementarnych ludzkich uczuć, pamięci historycznej etc. A jak jest naprawdę?

Czy rzeczywiście wszystko, co zrobiono dla nas – jeśli wezmiemy nasz kraj za przykład – w czasach, gdy nas gnębiono, było czynione li tylko z sympatii do Polaków, międzynarodowej solidarności z uciśnionymi, w imię demokracji oraz walki z wszelkiego rodzaju totalitaryzmami? A może to była jednak walka brytanów o władzę nad możliwie największą połacią ziemi i liczbą ludzi? Może to była walka o wpływy gospodarcze, zyski etc.?

Od niepamiętnych czasów sąsiedzi usiłowali sobie podporządkować sąsiadów, mimo że i tu i tam byli królowie, książęta, podobne systemy. Zawsze chodziło o władzę i bogactwa, zaś religie czy walka o ideały były jedynie pretekstami, przy pomocy których starano się uzyskać poparcie społeczne dla wojen (tam, gdzie było to konieczne, bo w dawnych czasach walczono w imię interesów aktualnych władców, a nie społeczeństw, choć i te mogły coś zyskać w przypadku wygranych wojen).

Tak było i tak będzie, bez względu na to czy idzie o interesy Kosowarów w Kosowie, czy Serbów tamże. Gdy idzie o Tybet i interesy Tybetańczyków, czy o interesy mocarstwowych (a przynajmniej mających takie chęci) Chin. Tak samo zachowywali się Amerykanie w przypadku wojny z Hiszpanią o Kubę czy na Filipinach. Tak się zachowywali Niemcy, Brytyjczycy, Rosjanie. To z tego powodu wybuchały wielkie wojny światowe. Z tego powodu wybuchały wszelkie konflikty.

Trudnym, jeśli nie niemożliwym, jest nauczyć psa jedzenia tylko jarzyn, a kota oduczyć polowania na myszy. W przypadku człowieka pozbawienie go agresji jest zabiegiem nie rokującym dobrze na przyszłość. Władcy tego świata starają się (a przynajmniej sprawiają takie wrażenie), że chcą jedynie utrzymać zakres czy rozmiary konfliktów w dopuszczalnych ramach (ciekawe, jakie stawiają sobie granice opłacalności?). I to chyba jest jedyna różnica, z jaką mamy aktualnie do czynienia, jeśli porównamy czasy przeszłe z aktualnymi.

Pamiętam, że w ramach ćwiczeń na studium wojskowym, goniono nas po poligonie w maskach przecigazowych. Pot podchodził nam pod oczy. Niektórzy z nas przewracali się i tracili przytomność. Nasze protesty oficerowie kwitowali jednym zdaniem: w wojsku straty muszą być. I w tych slowach nie było ani krzty ideologii. Podobnie bowiem było w innych armiach.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

I jest

Tyle, że czasy, armie i straty są inaczej liczone.
Oczywiście bilans musi być zgodny.

Trza wygrać.
Igła


Szanowny Panie Igło

Bilans czego? Przez kogo zrobiony? Przez tych, co atakują, czy przez tych, co się bronią? I jak ma wyglądać to zero, bo przecież każdy bilans musi wyjść na zero?

Pozdrawiam

PS. Gratuluję prawidłowo postawionych przecinków:-))


Ha,ha

Bilans?
Ok, bilans, że musi wyjść na “nasze”.

Mnie co innego niepokoi???!!

Podobno odeszliśmy od zagrożenia konfliktem “atomowym”, czytaj globalnym?
Czy, aby , na pewno?

P.S. A tera?
Igła


Szanowny Panie Igło

Co do PS. Czy, aby , na pewno?” – tu bym jednak oszczędził sobie przecinków. (I tak krok za kroczkiem osiągniemy sukces)

Co do meritum: a jak Wasze widzisz rachunek strat i zysków?

Konflikt globalny wcale nie musi być atomowy. Amerykanie mają takie bombki co to małe miasteczko równają z ziemią (1 sztuka). Też globalnie, tylko na skalę tego miasteczka i paru tysięcy ludzi, co w nim żyją (żyli?).

Pozdrawiam


Lorenzo

świetny texcior.

Jak znajdujesz tę powszechną w Jewropie człowiekolubną ideologię? W twoim kontekście. Czy nie odsłaniamy własnie brzucha po psiemu? Jako pewien krąg kulturowy, który ja nazywam cywilizacją białego człowieka, co Stopczyków róznych drazni, nie wiedzieć czemu?

Pozdrówki


No dobrze

Konflikt rozgrywa się na innych płaszczyznach, niby podobnych, jednak nie do końca.

To wyścig zbrojeń, z jednej, kulturowy z drugiej.
Handel i technologia, czy tylko?
Gotowość do poświeceń, strat w ludziach, z drugiej ucieczka od nich na rzecz automatyzacji i odczłowieczenia.

(I te krążące nad światem – ludiej u nas mnogo.)

Nachalna propaganda “humanizmu/hedonizmu”, z drugiej kompletna obojętność na jedno i drugie.

Co/kto wygra?
Igła


Igła

wygra LEPSZE, jak zwykle zresztą.


Kto wygra?

Wygrają ci, co sa bogatsi, będa mieli lepsze uzbrojenie i więcej żolnierzy. Czyli silniejsi i ewentualnie bardziej cwani. Jak zwykle. Czasami tylko jakąś mala rolę pdegrają takie smieszne rzeczy jak wola przetrwania, instynkt samozachowawczy, mądrośc przywódców (ale na nia bym specjalnie nie liczyl, bo jakby byli mądrzy…).

A kultura, cywilizacja? Kto myśli o takich rzeczach, jak mu się nad glową sześciotonowe bomby rozrywają? Chyba tylko zwariowani poeci, którym się wojna z “Pieśnią o Rolandzie” myli.


"Kto wygra?

Polska! Polska, Polska, Polska … Wzruszenie stawia łzę w oku na baczność.”

copyright by K. Marcinkiewicz (kto jeszcze pamięta tego dżentelmena?)

مایکل: بهش گفت یا باید امضاش پای ورقه باشه یا مغزش!


Szanowny Panie Docencie Stopczyku

Dość nieciekawa pozycja do czegokolwiek. Chyba że do wysluchiwania rozkazów.

Pozdrawiam serdecznie

PS. A w tych “robaczkach” to Pan mnie może w jakiś sposób docenia czy teź odwrotnie?


Panie Lorenzo

niech pan nie deprecjonuje Kazia …

a w robaczkach to jeno Allah wie co jest :)

مایکل: بهش گفت یا باید امضاش پای ورقه باشه یا مغزش!


Szanowny Panie Docencie

Jak Pan Kazio taki wrażliwy, to niech sie zabierze za pisanie poezji, a nie za politykę. Chyba że Pan Kazio nas bajeruje, wtedy niech sobie szuka pracy tam, gdzie jest, bo w razie czego, to mu zniesmaczeni mogą kuku zrobić. Albo bęcki zafundować, jak się zorientują...

Pozdrawiam serdecznie


ja tam nie wiem co w panakaziowej

duszy gra…

“Elämä on kuin suklaarasia, koskaan ei tiedä mitä saa.”


Panowie

skoro nie kulltura, nie ideologia, nie mądrość przywódców, jeno siła zbrojna i pieniądze, to po Wy sie w tą całą politykę bawicie? :)
No chyba, że zarabiacie na tym kasę...


Szanowna Pani Anno

Ma Pani na myśli nasza pleć męską, czy tez mnie osobiście? Jesli mnie, to ja sie w politykę nie bawię, jesli już to sobie dlubię coś na platformie gospodarczej i trochę mnie – przyznam szczerze – politycy wkurzają swoją dyziowatością i brakiem pojęcia o tym, czym się zajmują. A także brakiem odpowiedzialności, znajomości polityki etc.

Za Pana Iglę i Docenta się nie wypowiadam, bo to dorośli chlopcy są jak najbardziej i swój rozum mają.

Pozdrawiam serdecznie


ja tak ogólnie, bo

wnioski w tekście prawdziwe, więc tak się zastanawiam, po co w ogóle się tym zajmować, ech


Subskrybuj zawartość