Dar czy przekleństwo? Błogosławieństwo czy kara za grzech? Szansa czy utrudniające życie więzy? Ludzie zapewne różnie odpowiadają na to pytanie. A może nie tylko różnie, ale i zmiennie?
Nietrudno wskazać korzyści, jakie wynikają dla świata i mieszkających na nim ludzi z faktu, że wyposażono nas w sumienia – rozróżnianie dobra i zła, moralność, etyka, zasady. Czym byśmy byli, gdyby nie ten wewnętrzny głos? Nie pomyliłem się w doborze zaimka. Bo bylibyśmy chyba właśnie czymś, a nie kimś. I trudno sobie wyobrazić świat zapełniony takimi istotami bez sumień. Ja w każdym razie nie chciałbym takiego świata ani dla siebie, ani dla swoich dzieci.
Z drugiej jednak strony każdy człowiek obdarzony sumieniem dostatecznie wrażliwym, by rozpoznawać zło mniej wyraziste niż morderstwo, okrucieństwo, zdrada czy kradzież, doskonale wie, że z tym darem wcale nie jest łatwo żyć. Świadomość własnej małości, słabości, grzeszności, wszystkich przejawów zła, które nieustannie walczy o nasze dusze, niezwykle skutecznie odbiera radość życia i nie pozwala czuć się w pełni szczęśliwym (co zresztą znakomicie objaśnia wartość sakramentu pokuty dla katolika).
Dziś jest ten jeden dzień w roku, w którym jak w żadnym innym odczuwam skruchę i żal z powodu wszystkich swoich win i występków. Wciąż wracają do mnie obrazy z „Pasji” Mela Gibsona, nie pozwalające zapomnieć, że to było dla mnie i przeze mnie. I choć nie jest to stan przyjemny, jestem Melowi wdzięczny za to, że postanowił nam wszystkim urealnić to, co było chyba zbyt odległe, zbyt przykryte przeradzającymi się w rutynę rytuałami. Że postanowił na własną rękę i na własną miarę budzić w ludziach sumienia.
Bo dla mnie sumienie to najważniejszy składnik naszej duszy, jej rdzeń, jej sedno, jej tożsamość. I tak naprawdę cieszę się z tego dusznego cierpienia, z tego poczucia winy, z tego wstydu i niechęci do samego siebie. Bo dzięki temu wiem, że jestem człowiekiem.
komentarze
Sumienie
dobry temat:
[/quote] wyposażono nas w sumienia – rozróżnianie dobra i zła, moralność, etyka, zasady. [/quote]
odlkrycie jakiego mi się dokonało w związku ze spowiedzią jest takie, że sumienie nie jest arbitrem ale sposobem rozeznania, w jaki sposób mogę rozwijać, pomnażać dary jakie otrzymałem od Stwórcy.
Niepokój sumienia – boję się, oznacza, że wcielam jakiś plan wmawiając sobie “na przekór sobie”, że jest on dobry.
Sumienie mówo o lęku, gdyż dusza odczuwa, że plan ten jest zły i do Złego prowadzi. Dusza boi się Złego – bycia potępionym, ten strach wyraża to za pomocą sumienia.
Więc sumienie nazwałbym taką wewnętrzną radiostacją która komunikuje nieśmiertelną duszę z rozumem i wolą.
Sęk w tym za czym podąża wola człowieka i jego ipodobania. Czy za Dobrem – to dobro chce rozpoznawać i wybierać, czy też za tym co dobrem nie jest – przed czym wzdryga się dusza… .
Stąd rachunek sumienia jest niczym innym jak rozeznaniem tego co w moim życiu prowadzi duszę do niepokoju i lęku oraz tego co daje jej pokój i radość wewnętrzną.
Wtedy wola i rozum może za tym podążąć. Więć rachunek sumienia jest korzystny i pożyteczny.
Ten kto swoje wybory uzgadnia pokojem duszy za pomocą sumienia jest tym, który stawia BYĆ przed MIEĆ.
Ten który nie przejmuje się duszą i sumieniem, stawia MIEĆ przed BYĆ....
Więc pytanie Bardziej “być” czy “mieć” ?
Pozdrawiam Świątecznie!
************************
poldek34 -- 21.03.2008 - 19:45“Kto pyta nie błądzi…”
Popisowcze,
ciekawy tekst , oczywiście tylko zaznaczę zdanie odrębne w sprawie ,,pasji”, choć wiem, ze to w sumie nie główna oś tekstu, ale jak napisałeś, to mam powód.
Gibson mnie nic nie urealnił, poza jedną dobrą sceną to dla mnie zrobił w sumie film kiczowaty, chywty niczym z taniego horroru, jednym słowem nie poczułem nic, poza znużeniem.
Pzdr
grześ -- 21.03.2008 - 20:38poldku34
Zgadzam się, że temat ważny, ale miałem uczucie, że w sumie truizmy piszę.
Właściwie powinienem poruszyć zagadnienie wrażliwości sumienia, wyjaśniające wiele zjawisk społecznych i większość grzechów w ogóle, ale raz, ze nie bardzo mi pasowało do tekstu, a dwa, że niełatwo jest się skupić nad poważnymi sprawami z niemowlęciem na ręku.
Co do “mieć” czy “być” to chyba jesteśmy skazani na nieustanne, wieczne bycie pomiędzy. I właśnie sumienie może nam tu pomóc, choć z góry wiadomo, że spokojnej pewności nie osiągniemy zapewne nigdy.
Dobrych świąt życzę.
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 20:57do przemyślenia...
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 21.03.2008 - 21:11grzesiu
Różnica zdań może wynikać z różnicy podejścia. Ty patrzyłeś na “Pasję” zapewne jak na dzieło filmowe. Ze mną bywa inaczej. Szczególnie gdy jestem emocjonalnie związany z tematem czy postacią. Zazwyczaj wyłącza mi się wtedy krytycyzm, zmysł oceny i podążam za człowiekiem lub historią. Dlatego jestem w stanie oglądać siermiężne włoskie filmy o Janie Pawle II, Ojcu Pio czy innych postaciach z historii Kościola. Ba, nawet się wzruszać. Tak też było z “Pasją”. Tylko mocniej.
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 21:13max
Znaczy, że mam przemyśleć kwestię sensu swojego kiepskiego pisania? :)
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 21:14>Popisowiec, Poldek
Popisowcu, cieszę się przerwałeś ostatnio swoje milczenie i znów obdarowujesz nas fajnymi tekstami.
To co napisałeś jest dla mnie jasne, klarowne i nie budzące wątpliwości.
Znacznie gorzej jest w przypadku tekstu Poldka.
W jego pisaniu często pojawia się coś (nie potrafię tego nazwać), co wywołuje moją niezgodę i odruch polemiczny.
Zatem teraz do Poldka.
Napisałeś : “Dusza boi się Złego – bycia potępionym, ten strach wyraża to za pomocą sumienia.”.
Nie wiem jak to działa u innych, ale moje sumienie bardzo rzadko zapuszcza się na tak dalekosiężne obszary jak potępienie i strach przed nim. I przypuszczam, że gdyby strach przed potępieniem był jedynym “hamulcowym” naszych uczynkow to na świecie byłoby znacznie więcej zła niż dotychczas.
Nawet nie dlatego, że jesteśmy aż tak odważni i bojowi, lecz dlatego, że jest to pojęcie zbyt abstrakcyjne, aby brać je pod uwagę w powszednich uczynkach.
Więc nie o strach przed potępieniem tu chodzi, lecz o zwykły, codzienny stosunek do samego siebie, o to by bez obrzydzenia każdego dnia spoglądać
w lustro, o to by spokojnie patrzeć w oczy innym ludziom, nie czuć przed nimi wstydu ni lęku.
Poza tym w sumienie wyposazony jest każdy człowiek, nawet ten, który nie wierzy w nieśmiertelność duszy. Zatem Twoje sformułowanie :” Ten który nie przejmuje się duszą i sumieniem, stawia MIEĆ przed BYĆ....” jest bardzo nieprecyzyjne i jednostronne.
Delilah -- 21.03.2008 - 21:33dla czytających, dla mnie...
ech, opatrznie patrzysz na siebie, mniej siebie więcej “okoliczności”
“u tiebia wsio w pariadku”
:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 21.03.2008 - 21:58Delilah
Napisałeś : “Dusza boi się Złego – bycia potępionym, ten strach wyraża to za pomocą sumienia.”.
Nie wiem jak to działa u innych, ale moje sumienie bardzo rzadko zapuszcza się na tak dalekosiężne obszary jak potępienie i strach przed nim. I przypuszczam, że gdyby strach przed potępieniem był jedynym “hamulcowym” naszych uczynkow to na świecie byłoby znacznie więcej zła niż dotychczas.
Delilah, nie wiem czy użyłem dobrego słowa “strach” – jak widzę niewłaściwego. Chodziło mi o to, że sumienie reaguje na popełnione zło: przed jego popełnieniem i po jego popełnieniu. Więc może właściwsze określenie byłoby: niepokój – przed popełnieniem a wyrzut po popełnieniu.
Jednak napisałem strach, gdyż uważam, że Dusza boi się potępienia -> zagrożenia ze strony OSobowego zła, jakim jest Szatan. A popełnienie grzechu jest wejściem w strefę jego królestwa. Z tego, że nie wierzysz np. w istnienie Szatana nie wynika, że Twoja dusza przestaje się lękać wpływu szatana.
Nawet nie dlatego, że jesteśmy aż tak odważni i bojowi, lecz dlatego, że jest to pojęcie zbyt abstrakcyjne, aby brać je pod uwagę w powszednich uczynkach.
Więc nie o strach przed potępieniem tu chodzi, lecz o zwykły, codzienny stosunek do samego siebie, o to by bez obrzydzenia każdego dnia spoglądać
w lustro, o to by spokojnie patrzeć w oczy innym ludziom, nie czuć przed nimi wstydu ni lęku.
Oczywiście, że stan spokoju wewnętrznego związany jest z szacunkiem wobec siebie samego, i brakiem obrzydzenia. Brak szacunku i obrzydzenie bierze się stąd, że popełniłem coś co odczuwałem i odczuwam jako coś niegodnego i złego – więc spoglądając w lustro nie mam tęgiej miny… .
Ludzie zagłuszają głos sumienia gdyż kochają bardziej to co widzą na zewznątrz -> co łechta ich zmysły niż pokój w sercu. Poza tym, aby słyszeć sumienie, trzeba zadbać o ciszę. Można prowadzić taki sposób życia, i w ogóle nie zdawać sobie sprawy z jego istnienia. Stąd tyle zła. NIe wystarczy wiedzieć, że coś jest złe – np., nie wierzę, że Putin nie wie, że eksterminacja Czeczenów jest złem. Ale trzeba czynić tak, aby tego nie czynić.
OD wiedzieć, że coś jest złe, a nie czynić tego daleka droga.. .
Poza tym w sumienie wyposazony jest każdy człowiek, nawet ten, który nie wierzy w nieśmiertelność duszy. Zatem Twoje sformułowanie :” Ten który nie przejmuje się duszą i sumieniem, stawia MIEĆ przed BYĆ....” jest bardzo nieprecyzyjne i jednostronne.
W działaniu sumienia nie ma znaczeniu czy ktoś wierzy w nieśmiertelność duszy czy nie. Gdyż to co nazywamy prawem naturalnym a które w niektórych przykazaniach dekalogu znalazło swoje odwierciedlenie obowiązuje każdego człowieka a nie tylko wierzącego: nie zabijaj, nie kradnij, itp.
Jednak sumienie może zostać zagłuszane, relatywizowane i racjonalizowane przez rozum który może sobie stwarzać swój świat wartości pominąwszy dekalog i prawo naturalne.
Jednak sumienie jest czymś co informuje o wartości moralnej danego czynu. Więc można nawet powiedzieć z punktu widzenia człowieka – agnostyka, który nie wierzy w rzeczywistośc nadprzyrodzoną, że właściwie osąd sumienia dla niego powinien być mało ważny. Gdyż sumienia nie da się zdiagnozować , poznać, traktować poważnie – jeśli się odrzuci warstwę duchową człowieka.
Wg mnie po odrzuceniu warstwy duchowej człowieka nie ma mowy o sumieniu ale jedynie można mówić o chłodnej rozumowej kalkulacji co jest dla mnie korzystne.
Uznając sumienie jako narzędzie duchowe w które człowiek(każdy) jest wyposażony muszę uznać istnienie porządku moralnego znajdującego się poza człowiekiem.
Gdyż jeśli człowiek ma orzekać o tym co jest moralne a co nie, to sumienie nie jest mu do tego potrzebne.
Sumienie jest kategorią duchowa które jak widać( co zauważyłaś) nie jest brana pod uwagę. Człowiek w dzisiejszym świecie może sobie wykreować swój świat wartości i swoje życie nie przejmując się jakimś tam sumieniem.
Pozdr.
************************
poldek34 -- 21.03.2008 - 21:58“Kto pyta nie błądzi…”
popisowiec
MI Pasja się podobała.. – świetnie pokazana dramaturgia jak i mechanizm działania zła.
Wg mnie najlepszy film przedstawiający Mękę i zalążek zmartwychwstania JEzusa jaki widziałem.
Pozdr.
************************
poldek34 -- 21.03.2008 - 22:00“Kto pyta nie błądzi…”
Delilah
Witaj, miło znów z Tobą rozmawiać.
Różnica między moim i Poldka tekstem bierze się chyba z tego, że on mówi z czysto katolickiego punktu widzenia, a ja starałem się ująć rzecz w sposób zrozumiały dla każdego.
W kwestii strachu przed potępieniem – u ludzi wierzących z pewnością występuje, choć zapewne nie jest uświadamiany na co dzień i w związku z tym nie jest podstawową przyczyną ludzkich zachowań. Chociaż... to jest chyba kwestia indywidualna.
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 22:06Max
No dobra, trochę żartowałem. :)
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 22:08Poldku34
Zgoda, to najlepsza wersja, ale konkurencja praktycznie żadna, bo filmy o Jezusie były zazwyczaj sztampowe i w pewnym sensie politycznie poprawne. Gdybym miał ocenić dzieło Gibsona na zimno, oddzielając emocje katolika i zajmując się jedynie sztuką filmową, z pewnością miałbym niejedno zastrzeżenie, z naturalizmem obrazów na czele. Ale ja nie umiem tego oglądać spokojnie, stąd i wrażenia mam niezmiennie silne.
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 22:20ad. "Pasja"
Sęk w tym, że tego filmu nie da się ocenić w kategoriach czysto filmowych.
Zresztą intencje Gibsona były jasne i ostatnią rzeczą, jaką chciał stworzyć byłby film skonstruowany na klasycznej trzyaktówce.
Natomiast, gdybyśmy uparli się na ocenę czysto filmową, to efekt będzie taki, że powstało słabiutkie dziełko.
Ale mówię, w przypadku “Pasji” nie chodzi o ocenę rzemiosła.
Human Bazooka
Mad Dog -- 21.03.2008 - 22:27Mad Dogu
Może nie aż słabiutkie, tak źle nie było. Gibson potrafi robić filmy, a w tym przypadku chciał po prostu pokazać śmierć Jezusa – w swoim przekonaniu – realistycznie. Z przyczyn czysto religijnych. I to mu się udało. Dla człowieka wierzącego jest to film przejmujący. Niewierzący mogą mieć wręcz problem z obejrzeniem.
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 22:40Popisowcu
Dlatego tez rozróżniam “czepiactwo” czysto filmowe.
Zresztą zaraz pachnę notkę nt. “Pasji”, ale będzie to wklejenie mojej oceny “Pasji”, którą kiedyś tam nabazgrałem.
Wrzuciłem tam wątek dot. niewierzących, lecz troszkę w innym ujęciu.
Zapraszam do mnie za kilka minut.
Human Bazooka
Mad Dog -- 21.03.2008 - 22:57Mad Dogu
To dawaj. Do północy mam trochę czasu, chętnie przeczytam.
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 23:09Grześ
nie poczułem nic, poza znużeniem.
Pzdr
No cóż Grzesiu, de gustibus…. .
Tematyka samego filmu jest bardzo konkretna. Powiem szczerze, że jest on kontrowersyjny i na pewno inny niż pozostałe.
Co do warsztatu pokazania męki Jezusa – bardzo dosłowny. Jest conajmniej kilka relacji “krok po kroku” przebiegu Męki Pańskiej opisanych przez MIstyków – także przez św. Siostrę Faustynę Kowalską.
Więc od tej strony – wierny przekaz, Natomiast montaż i wplatanie scen “subiektwynym = Jezus jako cieśla…” jest na pewno luterackim i subiektywny wplecieniem… .
Dla mnie przekaz nieludzkiego znoszenia tak wielkiej udręki jest poruszający… – czytałem o tym u mistyków ale zobaczywszy to co opisano na własne oczy zrobiło ogromne wrażenie.
Połączenie biczowania z psalmami “Mocne jest moje serce…” jest do “szpiku kości” dotykające duszy… . Psalmy w kontekście męstwa Jezusa nabierają nowego znaczenia, tak jak cierpienie za grzeszników w kontekście filmu z wczoraj o opętaniu.
Niestety cierpienie Jezusa funkcjinuje w kategoriach “takiego sobie tam cierpienia,,, BOga – człowieka, a więc pewnie mało dla niego dotkliwego.”.
Podobnie doświadczenie piekła – w filmie z wczoraj – to doświadczenie rzeczywiście większego niż nagorszy horror gdyż prawdziwego…. . Piekło w którym nie ma spokoju a jest ziejąca nienawiść i agresja nie tylko słowna ale sama Czysta agresja skumulowana w osobach.
Dla mnie to nie był kicz ale ciekawy i bardzo mocny obraz będący w jakiś sposób też interpretacją Opisu Męki Pańskiej z Ewangelii, informajci o tym jak Krzyżowano w Jerozolimie oraz opisu MIstyków Męki Pańskiej.
WYciągnięto syntezę.
Oczywiście jak wcześniej napisałem “de gustibus est non disputandum… .”.
Pozdrawiam i włączam na video Pasję, :-)))
A jak Ci się nudzi, zapraszam na mój blog posłuchać pięknego Chorału, że tak powiem… .
************************
poldek34 -- 21.03.2008 - 23:15“Kto pyta nie błądzi…”
Autor, Delilah
Bo dla mnie sumienie to najważniejszy składnik naszej duszy, jej rdzeń, jej sedno, jej tożsamość. I tak naprawdę cieszę się z tego dusznego cierpienia, z tego poczucia winy, z tego wstydu i niechęci do samego siebie. Bo dzięki temu wiem, że jestem człowiekiem.
Jeszcze jedno zdanie. Sumienie to jak kompas…. .
Z tym, że z kompasem można wiele rzeczy zrobić: nie używać go, używać go czasami, albo go tak podregulować aby wskazywał wg kalkulacji…. .
I teraz pytania do Delilah i do autora:
Sumienie jak “każde urządzenie” należy kalibrować – sęk w tym, że w oparciu o co!!!???
Chrześcijanin, Katolik na Ewangeliczny Kalibrator a niewierzący w stosunku do czego Kalibruje swoje sumienie?(to jedno pytanie)
A drugie
Skąd ma pewność, że jego KAlibracja jest właściwa a nie obarczona błędem…?
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 21.03.2008 - 23:25“Kto pyta nie błądzi…”
Poldku34
Zgadzam się. Ludzie wierzący mają łatwiej dbać o swoje sumienia, jako że posiadają punkt odniesienia i jasny, klarowny system wartości. W dodatku dobrze obudowany tradycją i prawem przez setki lat. Ale sam pisałeś o prawie naturalnym. Uważam, że możliwe jest stworzenie sobie systemu wartości, moralności, etyki, w których sumienie może mieć oparcie, przez osobę niewierzącą. Zresztą – gdyby tak nie było, ateiści byliby złymi ludźmi, potworami żerującymi na ograniczonych swymi zasadami wierzących. A przecież tak nie jest.
Pozdr.
popisowiec -- 21.03.2008 - 23:37>Poldek
Jestem trochę wykończona świątecznymi przygotowaniami i stąd nie za bardzo czuję się na siłach sprostać powadze tematu.
Ale odpowiem Ci odnośnie “kalibracji” sumienia.
Otóż moim zdaniem czegoś takiego po prostu nie da się robić, a przynajmniej nie jest to możliwe do świadomego wykonania.
Sumienie jest cecha bardzo zindywidualizowaną, zgodzilismy się z tym że każdy je ma, jednak u niektórych jest ono uśpione, u innych zaś bardzo wrażliwe i aktywne.
Zarówno uśpienie jak i aktywność nie są zjawiskami ktorymi można odgórnie sterować. Ma na nie wpływ caly szereg spraw i doświadczeń zewnętrznych, niezaleznych od naszej woli.
I dopiero pod wpływem tych doświadczeń kształtuje się nasze sumienie, bez świadomego udziału woli.
Tymi doświadczeniami jest to wszystko co przytrafia się ludziom na codzień: miłość, cierpienie, empatia, poziom nabytej wiedzy.
Delilah -- 21.03.2008 - 23:42To właśnie kształtuje nasze sumienia; uwrażliwia je lub znieczula.
Popisowiec
Uważam, że możliwe jest stworzenie sobie systemu wartości, moralności, etyki, w których sumienie może mieć oparcie, przez osobę niewierzącą. Zresztą – gdyby tak nie było, ateiści byliby złymi ludźmi, potworami żerującymi na ograniczonych swymi zasadami wierzących. A przecież tak nie jest.
Pozdr.
Tak, jest możliwe gdyż wszyscy jesteśmy ludźmi – i jest to możliwe w zasadach ogólnych – ogólnoludzkich. W szczegółowych… i subtelnych już nie. A przecież “diabeł tkwi w szczegółach” ..... – inny punkt oparcia.
Nawiasem mówiąc Szatan też wie co jest dobre a co złe, a wybrał to co złe, gdyż wydaje mu się to najlepsze dla niego.. .
Pozdr.
************************
poldek34 -- 21.03.2008 - 23:51“Kto pyta nie błądzi…”
delilah
Zarówno uśpienie jak i aktywność nie są zjawiskami ktorymi można odgórnie sterować. Ma na nie wpływ caly szereg spraw i doświadczeń zewnętrznych, niezaleznych od naszej woli.
I dopiero pod wpływem tych doświadczeń kształtuje się nasze sumienie, bez świadomego udziału woli.
Delilah,
nie zauważasz, że nasze osądy sumienia zależne są od “wgrania nam w nas” poprzez wychowanie, kulturę system wartości rodziców pewnego kodu… w jakim obraca się to sumienie?
Są podstawowe rzeczy takie jak: nie zabijaj, nie kradnij, itd. Wspólne kulturowo ale w szczegółach już nie. Gdyż nie kradnij można rozumieć szeroko i wąsko:
przykład:
Można kraść to co jest państwowe – za komuny
NIe można kraść prywatnego
Można kraść swojemu wrogowi
nie można kraść przyjacielowi, koledze
Więc jak widzisz wszystko rozbija się o szczegóły w których Diabeł Tkwi.
Tymi doświadczeniami jest to wszystko co przytrafia się ludziom na codzień: miłość, cierpienie, empatia, poziom nabytej wiedzy.
To właśnie kształtuje nasze sumienia; uwrażliwia je lub znieczula.
Na pewno tak ale nie tylko – to wg mnie jedynie wycinek – i to mały wycinek. Gdyż wychowanie, system wartości jest nam w znacznej mierze wdrukowany poprzez uwarunkowania środowiskowe i kulturowe: przykład, wiedza, skłonności, zdolność do pracy nad sobą, itd.
Po to tworzy się normy aby nie oddać wszystko na karb sumienia… . Gdyż sumienie samo w sobie nie jest urządzeniem mającą tę samą zawsze treść ale podlega modyfikacji wskutek poznania, dobrej woli i zdolności i chęci podążania człowieka za Dobrem, pięknem i Prawdą. Ich poznanie i umiłowanie rozwija i czyni sumienie piękniejszym i posiadającym więcej treści.. .
, to samo w sobie “jest do kitu”. O tym wiedzą najlepiej nauczyciele w dzisiejszych gimnazjach i nie tylko… .
Sumienie w pewnym sensie trzeba obudzić... . A w pewnym sensie wyposażyć. I tutaj konieczny jest punkt oparcia -> gdzie szukać oparcia dla sumienia.. – jak każde jest subiektywne.. .
Pozdrawiam. :-))
************************
poldek34 -- 22.03.2008 - 00:03“Kto pyta nie błądzi…”
po co się rozczulać nad sobą?
Ja przeniósłbym akcent na wdzięczność. Zamiast biadać nad rozlanym mlekiem wychwalałbym łaskę Pana.
Adam poszedł głosem pożądania i napiętnował wszystkich ludzi, którzy teraz odczuwają większe lub mniejsze pożądanie. Ono stymuluje nasze działania. Naszym zadaniem jest oceniać działania, które są dobre, a które złe. Tyle, ze nasze oceny są niedoskonałe i często nieświadomie popełniamy grzech.
Ofiara Chrystusa jest za ten grzech z pożądania. On pokazał jak opierać się temu pożądaniu. Jakimi kategoriami oceniać działania. Za to należy mu się wdzięczność.
Może nam być przykro, ze sami nie potrafimy być tacy jak ON, ale to nie jest do końca nasza wina.
Pasja traktuje kwestię okupu idąc na duuuże skróty. Dlatego mi nie odpowiada.
sajonara -- 22.03.2008 - 07:17